wandela2
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wandela2
-
aniu - widzę, że związek na odległość naprawdę jest na dłuższą metę bez sensu. jak samopoczucie?
-
HistrionicDramaQueen - to historia jak z bajki... ale mówią, że najbardziej nieprawdopodobne scenariusze pisze samo życie. to faktycznie pokrzepiająca historia. :) Aniu! - proszę tu przynudzać nam w tej chwili! Co znowu się tam u ciebie dzieje??
-
ghost - nie odbrałam tego jako atak na mnie, wręcz przeciwnie. to dobrze, że tak napisałaś, bo po prostu masz rację. dziękuję ci. wiesz co? myślę, że on po prostu zobaczył, że naprawdę nie bawi mnie już ta znajomość tylko w necie i chcę iść o krok dalej. i w tej sytuacji postanowił znaleźć sobie inną ofiarę. i tyle. po prostu mnie olał, bo on nigdy nie zamierzał się spotykać. to jakiś popapraniec. mój obecny problem polega na czymś innym - czy potrafię tak do końca zaufać mężczyźnie? temu nowemu. to takie okropne uczucie - taka wewnętrzna blokada. i to nie tylko ze względu na netową znajomość, ale też na mój poprzedni związek. to takie straszne. ale on z każdym dniem daje mi powody, by mu ufać. jest coraz lepiej - nawet nie marzyłam o tym. ale tak się boję. wybaczcie - nie powinnam tego pisać, bo to nie na temat, bo już nie chodzi o netową znajomość. ale czuję, że on we mnie uruchamia najlepsze rzeczy, cechy, jakie w sobie mam. czy to możliwe?
-
ghost - nie da się ukryć, że masz rację. mogłabym ściemniać, że mam to już gdzieś i, właśnie, udawać sama przed sobą. Ale przecież sama niedawno pisałam Leandrze, że po to jest ten topik, by się wyżalić chociażby. Leandra pisała,że wstydziła się pisać o swojej sytuacji nawet tu. ja też mam takie odczucia, ale przecież po to tu piszę, by mi było lżej. Droga ghost - to niemozliwe, by w ciągu kilku tygodni całkiem wyrzucić z pamięci taką trzyletnią (!) znajomość, która pozostawiła po sobie tyle niedomówień, tyle pytań, tyle ... wszystkiego. Myślicie, że czemu nadal tu piszę? Dlatego, że nie zapomniała i nadal trochę boli i nadal jakoś sobie z tym radzę pisząc tu. Ale nie jest tak jak na początku! Już nie cierpię, już wyszłam z tego, mam wspaniałego mężczyznę - liczę, że ta znajomość będzie poważna i nie zamierzam jej zmarnować. ta netowa znajomośc - to przeszłość, ale czasem łapię się na tym, że brak mi je i patrzę na GG z jakąś tam nadzieją. Sądzę jednak, że to normalne zachowanie i widzę, że z każdym dniem zapominam, a nawet jak pamięam, to już bez bólu. Przejdzie mi - wiem to. Zresztą jak piszą tu dziewczyna - zawsze mija - kofeinka dała sobie z tym radę, choć miała gorzej niż ja, i anonimka (pozdrawiam cię). A czy chciałabym dowiedzieć się... dlaczego??? Kim on jest i dlaczego tak postąpił? Chciałabym - to prawda. Ale się nie dowiem, więc po prostu zapomnę. Cóż - zdarza się. dam sobie radę!
-
kofeinko - czytałam "Samotność w sieci" oczywiście, ale już dawno, na długo przed nawiązywaniem jakichkolwiek znajomości przez net. książka mnie poruszyła bardzo. trochę nawet potem myślałam, że moja znajomość jest podobna, ale jakoś tak się nie utożsamiałam. bo oczywiście byłam pewna, że MY się spotkamy i będziemy żyli długo i szczęśliwie :) taaaaa. powiedzcie, czemu ktoś rozsądny, w wieku już dorosłym (kofeinko ty byłaś duuuużo młodsza ode mnie wtdy przecież) chociaż, jak widać, wiek tu nie ma nic do rzeczy, więc dlaczego człowiek, typu kobieta, tak się daje omotać (bo czemu ci faceci omotują to nadal nie mam bladego pojęcia). Ale dlaczego my tak się dajemy. Wiem, że to retoryczne pytania są, ale jakoś nie mogę powstrymać się od ich zadawania. och, a miało być tak pięknie.
-
poradnia to mało :) to jest grupa wsparcia! "mam na imię ania i jestem... no właśnie netoholiczką? uzależnioną od palanta z netu"? :) jak to nazwać? hahaha dobre!!!! ja jeszcze pracuję dziś! zaraz padnę na klawiaturę.
-
cofeinko - o boże, aż mi się wierzyć nie chce, że to naprawdę się zdarzyło. nie wyobrażam sobie nawet, jak bym się czuła w twoje sytuacji. to aż nieprawdopobne. miałaś gorzej niż ja, naprawdę
-
leandra - własnie tak, bądź egoistką. och, widzę siebie po prostu w tych twoich odczuciach w twojej sytuacji :) tak samo mniej więcej myślałam i myślę trochę nadal - mechanizm jest więc podobny u większości kobiet - to smutne, ale jednocześnie bardzo pocieszające. czyli to kolejne spostrzeżenie jeśli chodzi o teorię takich znajomości - bradzo podobnie regujemy na ich niekorzystnae dla nas zakończeenie - załamka i potem odcięcie się, zajęcie się sobą, swoimi celami i sprawami - oczywiście w związkach w prawdziwym świecie jest podobnie... hmmm czy rzeczywiście podobnie? myślę, że bolesne rozstanie w wersji netowej jest mnie rozbudowane emocjonalnie, czyli może łatwiejsze do zniesienia. Z drugiej jednak strony, gdy ktoś nas zrobi w konia w realnym świecie możemy legalnie się komuś wyżalić, nie czujemy wstydu czy czegoś w tym stylu. Tu natomiast głupio nam trochę przed ludźmi, że dałyśmy się tak wkręcić jak jakieś naiwniaczki
-
leandra - podpisuję się całkowicie pod tym, co napisała ghost! pozdrawiam i zyczę ci wszystkiego naj naj. odzywaj się do nas - czekam na wieści od ciebie
-
jeśli moja obecna znajomość przerodzi się w powqżny związek, a bardzo bym tego chciała (i wiele na to wskazuje - żeby nie zapeszyć, o matko!), to będę wychwalała pod niebiosa portal randkowy be2 :)
-
Drogie koleżanki, Estrello już dawno pisał, ile ma lat :) ghost - ozdrowiałaś już? ogólnie oczywiście masz rację, jesli chodzi o facetów i kobiety - jesteśmy bardziej emocjonalne (podobno)
-
leandro - wiesz ile jeszcze wydarzy się w twoim życiu?? ja jestem dużo starsza od ciebie i wiem, że gdy ma się 22 lata i czuje się nieszcześliwym, to wydaje się, że tak już będzie zawsze. i wiem, że w tym wieku nie słucha się rad typu - będzie dobrze, jesteś jeszcze młoda, wszysko przed tobą. ale zobaczysz - tak będzie. jak napisał Estrello (Grzesiu) - nic nie stoi na przeszkodzie, by taka dziewczyna jak ty itd... życzę ci jak najlepiej, znajdziesz pracę, wszystko się ułoży. wiesz, jak, choć wiele starsza od ciebie, też niedawno myślałam - życie jest bez sensu, nic mi się nie uda, jestem beznadziejna. byłam a strasznym dole... ale wiem, że poddawać się nie można, dla samej siebie. nie wiem, co ci jeszcze napisać - mślę o tobie i pozdrawiam :)
-
leandra - będzie dobrze! wywalenie się na chodniku, kumulacja pecha - teraz będzie tylko lepiej, bo tak postanowisz! ja tak właśnie postanowiłam po zakończeniu trzyletniej znajomości i tak jest i ch.. :) :) ania - przykto mi, związek na odległość okropny, ja właśnie zaczynam się o tym przekonywać. mój mężczyzna będzie za granicą jeszcze przez cały miesiąc! dzwonimy do siebie, non stop sms itd. nie mogę się doczekać, kiedy wróci.. ach. no trudno
-
leandra - jeszcze do ciebie - tak bym chciała, żebyś mogła szybko przeskoczyć do etapu, w którym ja jestem teraz - pomijając ten czas rozczarowania, rozpamiętywania, radzenia sobie z tą sytuacją. życzę ci tego bardzo, bardzo. ale zobaczysz - będzie ok. (jak mi tu pisali tak wszyscy na początku, gdy zakładałam ten topik, to nie wierzyłam, myślałam - taaa, jasne takie tam gadanie, ale mieli rację, to mija i naprawdę jest ok) pozdrawiam cię jak najserdeczniej potrafię
-
no tak aniu, masz rację, w sumie napisałam to do Grzesia. ty pisałaś o zakochaniu. a ja pisząc o rym miałam w sumie na myśli znajomość już w rzeczywistym świecie - a jak u ciebie, sprawa mieszkania itd?
-
jak się wkurzę to zaraz podam tu imię i numer gg tego mojego 3-letniego znajomego "tajemniczego i intrygującego" mężczyzny, żebyście wszyscy przeczytali. bo tylko nr gg po nim mi został (imię pewnie i tak wymyślił). Tylko nr gg mi po nim został (który znam na pamięc, mimo że wywaliłm go z listy).. niech spada na drzewo
-
Leandro, dziewczyno kochana - ja jestem w ciężkim szoku, naprawdę się fizycznie wkurzyłam na tego palanta twojego. ja naiwniaczka miałam nadzieję, że on jednak do ciebie przyjedzie.. co za fiut. to jest chyba gorsze, niż to co mi się zdarzyło, bo ja go nie widziałam, nie gadałm przez tel ani na skype i teoretycznie to on mi nic nie obiecywał, ja liczyłam na coś więcej, ale to raczej było takie życzeniowe myślenie. Ale u ciebie?????? co to za ludzie są? ja nie kapuję, jak można robić takie świństwo? wystraszył się?? przez tak długi czas nie przyzywczaił się do tej myśli, że się spotkacie? nie rozumiem tego!! ostatnio rozmawiałam z kolegą na temat tego, jak faceci zostawiają kobiety. dlaczego zrywają kontakt bez słowa, zamiast wyjaśnić - słuchaj, poznałem kogoś innego albo nie jestem gotowy i takie tam pierdoły. ale chyba lepsze takie pierdoły, niż milczenie. bo wtedy kobieta zadręcza się domysłami i jeszcze zaczyna szukać winy w sobie - że coś źle zrobiła, była nie taka jak trzeba. a on mi odpowiedział: facet boi się takiej rozmowy, bo nie chce skrzywdzić kobity. a milcząc nie krzywdzi? nie kapuję tego. nie wiem - choć może czasem, faktycznie, wolałabym nie wiedzieć.. leandra - normalnie czuję twój stan. jesteś świetną dziewczyną, to widać od razu. no co za palant!!!!!! kochana - alleluja i do przodu! zawsze moższ tu napisać, cokolwiek chcesz, zawsze ci odpiszę, bo przecież ten twój gnój tak mnie wkurzył, że szok. znam inne słowa na określenie tego palanta, ale mi tu wykropkują wszystkie :)
-
leandra - nie wiem, co powiedzieć. może tylko tyle, że tak bardzo cię rozumiem.
-
telua - co masz zrobić? chyba musisz nam więcej napisac - jaka był ta wasza znajomość, czego ty oczekujesz, jak on jest itp.
-
matkoooooo! ile literówek nasadziłam, że niby badacz, naukowiec :) :) ale wiecie, o co mi chodziło.
-
lamka - mnie już nic nie zdzwi, ten "mój" pewnie jest starszy 40 lat ;) i jest kobietą albo księdzem telua - no własnie. co napisal? ale tak w ogóle to dziwne, - co chciał osiągnać takim pisaniem? że niby pamięta o tobie, tęskni i czeka?? Niech spada na drzewo - przepraszam, że tak mówię, ale z wiadomych względów, mam uraz to amantów z netu, którzy boją się ujawnić i zachowują się jak pies ogrodnika (zresztą w realnym świecie też takiego jednego znam). pozdrowienia. ciekawe jak tam leandra!! odezwij się!
-
leandra - a skąd takie smutne myśli? dlaczego sądzisz, że on nie przyjedzie? czy coś na to wskazuje?
-
jakie wy kobiety... i ania - moja opinia na ten temat plasuje się gdzieś w połowie między waszymi opiniami :) owszem, wiem, znamy się mało, właściwie wcale się nie znamy... (to może powiem kilka słów o sobie - urodziłam się w Małkini :) :) ) ale przecież chcemy się poznawać, trzeba jakoś zacząć związek, znajomość... a im więcej ochów i achów na początku, tym potem mocniejsza więź. naturalnie może być też odwrotnie - ochów, achów dużo, a rozczarowanie bolesne tym bardziej. Staram się zachować jakiś umiar w tym wszystki. boję się cholernie, tak bardzo, że są chwile, gdy chcę zerwać tę znajomość i schować się w mysią dziurę i z niej nigdy już nie wyjść. boję, że on się rozmyśli, że to tylko jakaś fascynacja, boję się, że ja nie dam rady być w poważnym związku z facetem "z przeszłością" (oczywiście nic złego nie ma w jego przeszłości, ale sytuacja jest trudna dość), że nie dogadamy się na co dzień ci czar pryśnie, że on znajdzie sobie inną, że ja się rozmyślę, że się nim rozczaruję. boże - boję się miliona rzeczy i nie włam ciągle - och i ach. po prostu chcę zaryzykować, bo chcę być szczęśliwa - po prostu
-
anonimkaa - dzięki za dobre słowo. zaintrygowałaś mnie! z jakich względów bliska? ania - no wiem, wiem, że mówiłaś... :) no kurcze. miałas rację. pozdrowienia - związke na odległość jest do bani :)
-
do autorkooo - miałaś podobną sytuację? i jak się to u ciebie skończyło tak "zajebiście" cudownie jak u mnie? :) mam nadzieję, że lepiej