wandela2
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wandela2
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
-
mogę się tu wykrzyczeć? mogę, w końcu to mój topic (nadal nie wiem, czemu to się to się "topic" nazywa:) ) Więc: niech spada na drzewo gnojek!! bydlak jeden! bardzo dobrze! dureń !!! debil!!! dupek!!. spadajjjjjjjjjj głupku - w sumie to dziękuję ci, że jesteś takim gnojkiem, bo dzięki temu poznałam mojego nowego wspaniaego faceta, który jest żywy i mnie uwielbia i choćbyś teraz przyczołgał się tu do mnie (choć wiem, że tego nie zrobisz), to nawet bym na ciebie nie spojrzała, bo mam gdzieś to, jak wyglądasz!!! hmmmm trochę lipa z tym wykrzyczeniem się na forum bez używania przekleństw. boże - chyba naprawdę mam to za sobą
-
normalnie dzisiaj, jak idiotka, napisałam do mojego netowego "przyjaciela", bo zrobił się dostępny. to był jakiś odruch silniejszy ode mnie - te trzy lata jednak swoje zrobiły. chciałam jakoś tak zakończyć to jak cywilizowany człowiek, pomyslałam, że może warto bez złości się "rozstać", taki ludzki odruch wykazać, taki sentyment do niego poczułam, bo w końcu... było to ważne dla mnie. i napisałam - "chciałabym wiedzieć, co u ciebie". A on nie odpisał, pewnie mnie wywalił z listy kontaktów! hahahahahha no i dobrze - nawet mi głupio nie jest, bo co tam, gorzej już być nie może ;) tak więc dziewczyny - bez sentymentów, jesli chodzi o takie znajomości. człowiek jest jednak słaby.
-
też grażynka - no na litość boską...
-
kaja - on pracuje w poslce, ale co jakiś czas jego firma wysyła go za granicę ;) a czemu ci to coś przypomina? ciekawa jestem twojego spotkania
-
jest toksyczna - miało być
-
raz już byłam bliska, by się złamać - coś mi się przypomniało z naszych rozmów i otworzyłam jego okienko gg i nawet coś napisałam - tak jak kiedyś, jak zwykle na początek rozmowy... napisałam, ale szybko skasowałam i nie wysłałam. to tak jak kiedyś próbowałam rzucić palenie (niestety nadal jaram :) ) nie paliłam długo i nagle sięgnęłam po papierosa... odruchowo i przestraszyłam się tego, co robię. odłożyłam. tylko że w końcu i tak zaczęłam palić za jakiś czas.
-
ghost - nie wyrzuciłam go z listy gg, ale on nigdy nie jest dostępny, przynajmniej nie wtedy, gdy ja jestem. tak jak pisałam wcześniej, tylko raz, jak pracowałam do wieczora i byłam widoczna (on wie, że w tym czasie siedzę zawsze przy komp.), pojawił się na chwilę. nic nie napisał i zniknął. jak rozmawialiśmy kiedyś, to też zwykle na niewidocznym, ja też - nie chciałam, by ktoś przeszkadzał. on się nie odzywa naprawdę. ja również - chociaż oczywiście mam chwile słabości, oj mam, i kusi mnie, by coś mu napisać. dobrze się stało, że pojawiła się ta nowa znajomośc, która jest naprawdę świetna, wszystko idzie jak najlepiej. bo w przeciwnym razie.... pewnie bym pękła i napisała coś. a tak - cieszę się, że on się nie odzywa, przynajmniej mam spokojną głowę. ale z listy go nie wyrzuciłam.....
-
bo co? łatwiej komuś współczuć, gdy jest mu źle? łatwiej zaakceptować osobę, która jest ofiarą, jakimś tam nieudacznikiem? a jak zaczyna być dobrze, bo ta osoba (w sensie ja) stara się wyjśćz dołka, to już się jej nie wierzy? że zmyśla? że los się do niej uśmieach, to znaczy, że fantazjuje? i się jej już nie lubi? wiem, wiem - rozmiem taki mechanizm, sama taki mam - to normalne. rozumiem to. też w to nie wierzę. szczęście jest takie nudne prawda? problemy, kłopoty załamanie - potrzebne jest wsparcie i to jest ciekawe. w sumie może i racja - po co tu pisac, skoro zaczyna się robić ok wczoraj sprawdziłam sobie moje pierwsze wpisy - to już prawie 4 miesiące!!!! przez ten czas wiele się zmieniło i rzeczywiście - sama nad sobą bym się ulitowała czytając, to co wtedy pisałam.
-
hej :) mój nowy mężczyzna już odjechał :) chyba przez jakiś czas będzie to związek na odległość... no ale cóż, tak na razie musi być. zapowiada się naprawdę dobrze, tylko żeby się udało ghost - też pomyślałam, że to przez ostatni incydent zrobiło się pusto. co z lavitą to wiem - wyjechała. a reszta? pewnie są inne topiki, no nie każdy musi siedzieć na kaeterii ciągle. w każdym razie ja będę tu pisać.
-
cześć :) czyżbyśmy same zostały na tym topicu? ania, ghost i ja? dziwne. ania - ale marudzisz dziewczyno! masz kochającego faceta, kochasz go, planujecie razem życie, a ciebie dołuje kłopot ze sprzedażą mieszkania. kochana - czy wykorzystałaś wszyskie możliwości na pewno?? ogłoszenia wszędzie, gdzie sie da - net, gazety itd, na tanlicach ogłoszeń, a może lepiej zgłosić się do pośrednika, niech znajdzie kupca? info do znajomych? oj andzia, andzia ;) ale z ciebie pesymistka
-
aniu! żeby utrzymać się w klimacie prawienia sobie komplementów i miłych słówek oraz przytakiwania :) :) :) powiem, że bardzo się cieszę, że ty się cieszysz :) :) a tak poważnie, to fajnie jest obserwować proces dojrzewania czyjeś znajomości, pewne etapy przemiany - czytając oid początku, co piszesz tutaj o swoim lubym, miałam namiastkę tego - tego procesu się znaczy. i w ten sposób jakoś tam, w jakimś procencie, ciebie poznałam. po cichu liczę, że moja historia rozinie się podobnie jak twoja. pozdrowienia
-
ghost - nie powiem mu, na pewno nie na początku znajomości (boże ja już myślę, że to będzie trwała znajomość, skoro piszę o "początku" :):) ). Ale niech tam. Może kiesyś, tak jak mówisz, powiem mu jako ciekawostkę z przeszłości, zresztą nieważne. piszesz, że łatwo ulegasz wpływom ludzi, ufasz im. A ja myślę, że masz po prostu dużą zdolność empatii - takich ludzi się lubi, lgnie się do nich, ale też łatwo ich wykorzystać - ich łatwowierność, ufność. ja też, jak ty, parę razy się przejechałam i potem czułam się jak naiwna kretynka. ale co tam - ważne, że uczymy się na błędach - ja się uczę przynajmniej :) tak ci tu cukruję, że faktycznie wygląda to jak towarzystwo wzajemnej adoracji hahahahhahahahah będziemy sobie teraz ćwierkać, spijać z dziubków i w ogóle. :) :) :) pozdrawiam cię Jedno wiem na pewno - nigdy już nie będę brnąć w taką netową znajomość, w sensie taką długą i z nadziejami. to było chore, toksyczne. zresztą ja w ogóle mam tendencję do toksycznych związków - ale to inny temat. po prostu próbuję samą siebie zrozumieć - jak ja mogłam tak długo łudzić się, jaki mechanizm, jaka potrzeba to spowodowała - to chyba mechanizm uzależnienia od rozmów, od emocji, od czegoś tam nie wiem. byłoby fajnie, gdybym nie liczyła na nic więćej. a tak....
-
ghost - rozumiem cię, bo przecież wiadomo, że wiesz o mnie tylko tyle, ile napisałam tu, więc ziarno niepewności jak najbardziej jest zrozmiałe. Chodzi mi tylko o to, że naprawdę zmartwiłam się, że ten topic przestanie istnieć przez takie coś. Bo jest fajnie. Ja na przykład teraz pracuję jeszcze - taką mam własnie robotę nienormowaną :) - zaglądam tu co chwila - może to już uzależnienie? ale jesteśmy już dorosłe, ja też nie jestem mlodą kozą. Jednak przez ostatnie misiace było mi tak strasznie źle, że nie chciałam już obciążać przyjaciół swoim stanem - oni się martwili o mnie i teraz kibicują mojej nowej znajomości, przesłuchują mnie ciągle, badają, czy nie wpakuję się znów w jakiś syf. Powiedz, jakie miałaś (masz) doświadczenia z netowymi znajomościami? aaa -dla jasności - nowemu znajomemu nie pisnełam nawet słowa o moej trzyletniej znajomości ,ale może kidyś mu powiem - kiedyś.. mówić czy nie???
-
niniejszym opuszczam zasłonę milczenia na podejrzenia, jakobym występowała w dwóch postaciach - takie insynuacje obrażają moją inteligencję. powiem tylko, że piszę z róznych IP - z kompa w pracy, z laptopa w domu albo w innym miejscu, gdyż, jak waidomo, laptop, zwany też notebookiem, jest przenośny, a net bywa beprzewodowy z rutera. Tym samym kończę dyskusję na ten temat. chcecie - piszcie, nie to nie. ja przeżyję bez tego topiku, choć szkoda by było, bo rzeczywiście fajne dziewczyny się tu zebrały (nawet chłopak od czasu do czasu jest). ani słowem nie skomentuję już podejrzeń
-
dziewczynki :) jestem w pracy, mam straszny zapieprz, ale przeleciałam wzrokiem nowe wpisy. to wciąga naprawdę :) napiszę potem never coś tam (sorry) nie musisz się tłumaczyć fakt - obie wiemy, że nie jesteśmy tą samą osobą. ania - bardzo się ciesze, że się układa - będzie ok - fajna z ciebie kobietka ghost - pogadamy potem trzymajcie się - moja ekscytacja jest wielka - być może to widać. wracam do roboty
-
kochana - widziałam fotę zanim się spotkalimy po raz pierwszy, rozmwialiśmy wielokrotnie przez tel. szybko się spotkaliśmy, fakt, ale dobrze się dogadujemy i w ogóle. już dawno powinnam była zerwać tamtą znajomośc z netu i otworzyć się na innych, ale czasu nie cofnę. pozdrawiam cię never.. padam na twarz, dobranoc (twego topicu jeszcze nie czytałam).
-
a swoją drogą to fascynujące, że tak was wciągnął ten topic, że śledziecie go i w ogóle i że przykro wam, że mogłabym was oszukiwać. ale nie oszukuję. never - fakt - w jednej minucie piszmemy (piszę?) z różnych nicków - nieźle :)
-
Nevertheless - przeczytam twój topic i pogadamy ok?
-
że co??????? co ja tu widzę! no cóż, chyba dokładniej przeczytam topic never coś tam (sorry). bo go zauważyłam wcześniej, ale się nie wgłębiałam. cóż, nie będę nic tłumaczyć - powiem tylko tyle, że nie ma nic wspólnego z tamtym topikiem, a moja nowa znajomośc jest prawdziwa. mogę też napisać, że przykro, że ghost dała się przekonać tym, co tu wypisują o tym, że ja zakładam nowy topic i zmyśliłam znajomość. Ale, jak zauważyłam przeglądając czasem inne tematy na tym forum, takie sytuacje rzeczywiście się zdarzają, że ktoś występuje w dwóch osobach, podszywa się czy coś. Rozumiem więc, że takie podejrzenie może paść. nie obchodzi mnie to. chcę tylko powiedzieć osobom, które mi dobrze życzą, i które mnie lubią (jak piszą), że nie jestem stuknięta, by robić takie rzeczy i naprawdę lubię moich stałych rozmówców tu, a z przyjamnością odkrywam, że są osoby, które regularnie czytają, co tu wypisują, choć się nie odzywają - to miłe. temat brzmi: "rozmawiam z nim przez internet od 3 lat", a już nie rozmawiam, więc może faktycznie nie ma co tego ciągnąć. Założyłam ten temay, hjak pisałam, bo nie radziłam sobie z toksyczną sytuacją i chciałam z niej wyjść, a to było jednym ze sposobów na osiągnięcie tego. Bardzo wam dziękuję naprawdę :) czyli jednak się tłumaczę :) oczywiście, jeśli chcecie, chęteni będę tu pisać, by widzieć, co u ani, co myśi ghost i inni. ale jeśli nikt nie będzie pisał, to przestanę. pozdrawiam. a tak na marginesie - to ja też pewnie nie mogłabym uwierzyć, gdby ktoś mi napisał, że nagle spotkał wspaniałego faceta i jest pięknie i cdownie :) Ale tak nparawdę jest! I dlatego się tak strasznie boję, że się nie uda no i w ogóle. dobra kończę
-
witam :) :) :) :) rzeczywiście, chciałam z nim spędzić trochę czasu i zrobiliśmy mały wypadzik za miasto - dwa dni. jest coraz fajniej między nami, wszystko się bardzo dobrze zapowiada, czuję, że to jest to. naprawdę nie potrafię wam tu wyrazić tego. staram się zachować rozsądek, ale... jest cudownie, normalnie, zwyzajnie, tak jak powinno być. jesteśmy dorośli po nieudanych związkach, na podobnych etapach życia i oboje chcemy tego samego.
-
aniu - dzięki :) siedzę w pracy i w ogóle nie mogę się skupić. A w ogóle to dlaczego nie możesz sprzedać tego mieszkania? w czym jest problem? ghost - wcale nie psujesz tego tematu. lubię czytać to, co piszesz. i nie chodzi o towarzystwo wzajemnej adoracji :) każde zdanie się liczy - także to odmienne i ustawiające do pionu.
-
bo ja mam ania na imię :)
-
ale do której anki się zwracasz? bo już zwątpiłam :)
-
aniu - i tak trzymać :) ghost - właśnie tak było, jak piszesz - wpatrywałam się w to cholerne słoneczko. ale, powiem ci, dość szybko przestałam. zaskakująco szybko. jak ja się boję - czasem ogarnia mnie taka panika - że znajomość z nowym facetem tak szybko się rozwija, że to jest zbyt piękne, że kubeł zimnej wody znowu i w ogóle. ale muszę zaryzykować. muszę i już. bo chcę
-
aniu - widzę, że ma podobny syndrom, jak ja miałam kiedyś. tak mi się przynajmniej wydaej. nie jesteś do końca pewna jego uczuć w tym sesnie, że wydaje ci się, że tobie bardziej zależy niź jemu. bo skoro ty tak bardzo chciałabyś sprzedać to mieszkanie, by być z nim razem i przeżywasz, że nie możesz go sprzedać, to chciałabyś, aby i on w w równym (co najmniej) stopniu dążył do tego i martwił się. a skoro on - luz - to myślisz, że jemu nie zależy na wspólnym zamieszkaniu tak bardzo jak tobie. tak?
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9