Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wandela2

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez wandela2

  1. zaliczyłam na plis hahhaha (na PLUS - oczywiście)
  2. no widzę, widzę - tak tak tak :) O to mi chodziło między innymi, bo to jednak jakaś ulga. Terenia - gdy przeczytała twój pierwszy w wpis, naprawdę poczułam, że to jest to. że może faktycznie to ten sam facet. jak pisałam, nigdy na tym topiku ani nigdzie w życiu nie słyszałam, by ktoś był w takiej sytuacji jak ja. ty jesteś pierwsza. dlatego tak się podekscytowałam. chociaż w sumie to jednak nie tak samo - ty namierzyłaś tego swojego przyjemniaczka. Wędkarz - w morde kopany :) Poprosiłam cię o mejla dlatego, że pomyślałam, że może podasz mi namiar na niego - i sobie go obejrzę - tu to nie bardzo raczej można takie rzeczy podawać. ale teraz na spokojnie to myślę, że nawet wówczas nie uzyskałabym stuprocentowej pewności. chociaż namiar możesz mi podać - sprawdzę choćby na NK - może faktycznie cię zablokował, a konto ma (nie wiem jak to działa, czy widać blokadę czy jak). ja mam konto na NK jeszcze. ale sądzę najlepiej jak najpierw tu na forum powymieniamy się szczegółami jakimiś o tych naszych rozmówcach, to wtedy może co prawda nie uzyskam stuprocentowej pewności, ale może 90-procentową :). Jeśli nie masz nic przeciwko temu oczywiście. Mam więc pytanie na początek - kiedy to było? te wsze rozmowy. Mój też pisał, jak zaczynaliśmy, że ma 38 lat. I jak tłumaczył to, że na uczelni, na której rzekomo wykłada, nie ma jego imienia nazwiska (w moim przypadku imienia - bo szukałam tylko po imieniu). Mój od razu uprzedził, że nie ma jego nazwiska, bo specjalnie o to poprosił na uczelni. gdyż nie chciał, by namierzyła go jego była żona - od której odszedł i wyjechał do innego miasta, w tajemnicy przed nią, po tym, jak zastał ją z kochankiem w łóżku :) powiedział mi to jakoś na początku naszych rozmów. nie brałam tego wtedy do głowy - jakoś nie weryfikowałam tego, być może wydało mi się to podejrzane, że kłamie, ale uważałam, że może zmyślił to, żeby ukryć jakąś inną wstydliwą sprawę - że niby żeby mnie do siebie nie zrazić i zaliczyłam mu to na plis. niezłe co? potem zdawałam sobie sprawę, że kłamie, ale chyba bardzo chciałam mu wierzyć, bo wciągnęłam się strasznie w tę znajomość i nie roz mowałam racjonalnie
  3. tak.tak.tak. "Wandela, probowalas wrzucic jego numer gg na google i zobaczyc czy on gdzies go jeszcze nie podal?" ----- a jak myślisz, próbowałam czy nie? :) po raz pierwszy od kiedy założyłam ten temat, jest ktoś w niemal identycznej sytuacji jak ja! to chyba faktycznie jakiś przełom. ale jak na razie tereńkaaa33 nie odezwała się do mnie. będę czekać. w sumie to jeśli chcesz, pisz tu, niekoniecznie mailem. a co tam - w końcu to wszystko ma być "ku przestrodze".
  4. pisał miało być - nie że piał :)
  5. i wiesz co jest najlepsze - ten mój piał mi, że lubi wędkować :)
  6. tereńkaaa33 o boże... tak jak ja - też wykładowca proszę napisz do mnie mejla plizzzzz
  7. no więc zainstalowałam sobie gg i wpisałam go sobie na listę, ale pojawił się komunikat - wyślij zaproszenie do kontaktu z osobą o tym numerze coś tam coś tam - czyli są teraz zaproszenia, nie można sobie wpisać po prostu czyjegoś numeru jak kiedyś i napierać do tego kogoś bez opamiętania :D dopóki cię ten ktoś nie zablokuje (kiedyś miałam taką znajomą z pracy, która była chyba jakąś moją fanką - tak koniecznie chciała zakolegować się się ze mną poza pracą, że nie dało się z nią wrobić - ciągle naparzała do mnie na GG ( w związku z pracą musiałyśmy mieć numery GG) Maskara jakaś. Nie mogła być widoczna ani na chwilę, a komunikator od razu logował mi się przy starcie systemu, ciągle pracowałam przy komp - więc co włączyłam, to wiadomośc od niej - jakieś obrazki, uśmeiszki, serduszka - no szok. Nie odpisywałam jej i mówiłam, że widocznie coś szwankuje, bo nie dochodzą wiadomości .I ona kiedyś zauwazyła w pracy, że jednak dochodzą, tylko ja nie odpisuję. hahahahha. chyba się skapnęła, że jest męcząca. No i już nie pisała. Mogłam powiedzieć, - weź nie pisz do mnie, boi mnie to wkurza - ale w ogóle nie jestem asertywna. :D Teraz taka osoba musi zaakceptować zaproszenie. Pewnie to co piszę jest oczywiste dla tych, którzy korzystają z GG, a ja już nie korzystam Wysłałam zaproszenie do kontaktu do niego teraz. I jest cisza. Co prawda wczoraj odisntalowałam w ogóle gg, bo mnei wkurzało, ale mam ten drugi komunikator z kontaktami z gg, więc gdyby przyszła odpowiedź, to chyba tu by przyszła też. ten komunikator to pidgin - ma ktoś taki?
  8. ja zakończyłam moją znajomość, nie on. to znaczy w końcu napisałam, że albo się spotkamy, albo kończymy tę znajomość. i on napisał: ok i przestał się odzywać, choć ja po jakimś dłuższym czasie coś do niego napisałam (chyba życzenia świąteczne czy coś) i się nie odezwał już. tak.tak.tak. - po 6 latach obrazić się o pierdołę i przestać się odzywać... to mocne. a może to był tylko pretekst, a wcześniej już chciał to zakończyć? chociaż niektórzy tacy są, szczególnie faceci, że się zatną i jak nie, to nie, znam takich. I on ten mój taki był
  9. pisałam kiedyś. zero odpowiedzi
  10. julius meinl - twoja historia jest bardzo podobna do mojej także w tym, że jeśli zmieni ci się coś w życiu - musisz skupić się np. na nowej pracy, to uzależnienie od rozmów z tym kimś przez net słabnie samo, a do tego powstaje szansa na poznanie nowych ludzi w normalnym świecie i prawdziwy związek - jak u ciebie. czyli teraz jesteś z kimś i w ogóle wszystko ok?
  11. julius meinl - coś tak czułam, że napisałaś wcześniej, jako już wysłałam ten post :) wybacz, już mi się mylą nicki. przeczytałam teraz twoje wpisy wcześniejsze
  12. na początku pisałam tu po to, bo chciałam zerwać tę znajomość i topik mi w tym pomógł, oczywiście chciałam najpierw dowiedzieć się, kim on jest - wszyscy mi tu radzili i w ogóle, ale nie udało się. a teraz piszę, bo może choć znajdę kogoś, kto miał tak jak ja :), skoro i tak nie dowiem się kto to był. ciekawe co by było, gdybym nie zakończyła tej znajomości - czy pisalibyśmy nadal ze sobą? :D To by było 7 lat. julius meinl - a u ciebie jak to było ?
  13. no o to mi właśnie chodziło - że na pewno nikt z nas nie mówiłby tego, co tu pisze i to jest naturalne. ale chodziło mi o to, że ciekawe jest, jak te osoby wyglądają i jak bardzo różnią się w rzeczywistości od tego, co tu piszą, że ci, co tu się wyżywają na innych - może to jakieś grzeczniutkie szare myszki na pozór, milutkie itd. a zaglądać będę - dziękuję i pozdrawiam cię :)
  14. nooo, nieźli są niektórzy, prawda? czasem wyobrażam sobie, że wszystkie osoby, które piszą na danym topiku, załóżmy na moim :), spotykają się w realnym świecie, siedzą przy stole - widzą swoje twarze i mówią to wszystko, co tu piszą. ciekawe, nie?
  15. hmmmm chyba się nie zrozumiałyśmy - nie sugerowałam wcale, że ty jesteś nieszczęśliwa, nie przyszło mi to do głowy, przyznam szczerze, ale po ostatnim twoim wpisie - już przyszło. nie zamierzałam być niemiła, jeśli byłam, to tylko niechcący. natomiast ty jesteś niemiła (cóż za eufemizm) celowo.
  16. w sumie mogłabym założyć nowy topk - jestem nareszcie szczęśliwa czy coś. ale nie chce mi się. piszę tu, bo to mój topik :)
  17. no kurcze, co to w ogóle za pytanie - jak to po co? przecież napisałam wyżej po co piszę. z twojej wypowiedzi wynika, że na tym forum piszą tylko ci, co są nieszczęśliwi i samotni. piszę, bo mam taką potrzebę - czy musi to być potrzeba, którą ty rozumiesz i akceptujesz? a ty po co tu piszesz?
  18. ale ja się nie tłumaczę. chodzi mi o tzw. wspolnotę przeżyć. rzeczywiście, ten, kto nie przeżył, nie zrozumie, bo jak wiadomo, doświadczenia są nieprzekazywalne. ja piszę nie do tych, co nie przeżyli, ale dla tych, co to przeżyli. to naprawdę pomaga - wiedzieć, że ktoś inny też przez to przeszedł. pomaga wyjść z tego, mnie pomogło. ten topik mi pomógł wyjśc z tego. wpisy ludzi, którzy radzili mi, co zrobić, którzy mnie opieprzali a nawet wyśmiewali. i tych, którzy przeżyli coś podobnego, czułam się silniejsza itd. i teraz może ktoś to przeczyta i też będzie mu łatwoiej wyzwolić się z takiej toskycznej znajomości. a mnie pomoże zrozumieć samą siebie - bo ja tłumaczę się przed samą sobą :)
  19. w czasie tych trzech lata, spotykałam się z dwoma meżczyznami w realu (nie jednocześnie :), tylko kolejno), próbowałam jakoś ułozyć sobie życie, ale to skończyło się kompletną porażką. myślę, że problemem nie była mojaznajomość internetowa, tylko ból po tamtycm rozstaniu, po tamtym związku, którego nie pozbyłam się przez długi czas. a znajomość internetowa była takim lekarstwem - sądziłam, że będę mogła podleczyć swoje serce bez ryzyka, że nikt nie będzie ode mnie nic chciał. tamten zwiążek relany, po którym płakałam, był toskyczny, bo facet był dużo młodszy ode mnie i nie potrafił zdecydować się na to, czy chce być ze mną czy nie. znaczy niby chciał, ale... był niezdecydowany - maminsynek straszny. rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie, okropne. cierpiałam bardzo. on w końcu zaczął się spotykać z narzeczoną (!) swojego kolegi, ukrywali się. gdy to się wydałó, on chciał do mnie wrócić. ja nie mogłabym być z takim facetem, który robi takie rzeczy. i ucueęłam to raz na zawsze. wcześniej mówiloi mi ludzie - olej go, on nie dla ciebie, nie jesteś szczęśliwa. i wtedy to zorzumiałam. i właśnie wtedy odezwał się "on" - Kuba - na GG
  20. tak.tak.tak. - spoko. jest tak, jak piszesz. bo jeśli wszystkim podobało się to samo, to wyobraź sobie, jak wyglądałby świat! Tak samo ubrani ludzie, muzyka taka sama, szok. tak więc różnorodność jest naturalna (ale dałaś mi do myślenia, jak to mówią, i spojrzę jeszcze na ten topik, może zbyt pochopnie go oceniłam) z moim topikiem - to pewnie masz rację, nie wiedziałam, że rzadko się zdarza, by ktoś zaglądał po długim czasie na swój topik, w sumie nie mam żadnych doświadczeń topikowych, ale skoro tak jest, jak piszesz, to wiele wyjaśnia. oni pewnie się już nie odezwą. a co u ciebie? miałaś podobne doświadczenia jak ja? znajomości internetowe?
  21. skadi - może rzeczywiście to zrobię. dziękuję ci za pomysł. tak.tak.tak. - pewnie sporo tu takich historii - ja, przyznam się, nie czytam zbyt wiele topików. trochę poczytałam ten, który poleciłaś. taki styl mnie akurat nie odpowiada, ale rozumiem, że może się podobać. mnie razi pewna maniera, kreacja, którą widać w sposobie formułowania myśli, autorka sili się (bez urazy oczywiście, nie mam nic do jej intencji, na pewno są szczere) na wyszukany styl, który sam w sobie jest w porządku, ale ja na takim forum szukałabym czegoś bardziej spontanicznego, a przez to autentycznego. A tu jest pewna sztuczność. kiedyś, gdy pisałam tu regularnie będąc załamaną i nieszczęśliwą, podczytywałam niektóre topiki. Jeden czytałam z zapartym tchem na bieżąco od deski do deski - nie mogę teraz go znaleźć, pewnie go już nie ma, zresztą nie pamiętam kompletnie jak się nazywał, może ktoś pamięta? w każdym razie chodziło o to, że dziewczyna przyłapała chłopaka na zdradzie z ich wspólną znajomą. w sumie niby banał, ale dziewczyna opisywała to tak emocjonalnie, na bieżąco ze szczegółami, ludzie komentowali z zaangażowaniem, to było jak pasjonująca historia, czuło się emocje. samo życie - niezwykłe.
  22. "Chociaz u ciebie faktycznie bylo inaczej. Nie szukalas, to ten ktos cie znalazl. I moze nawet jesli bylabys wtedy szczesliwa nie widzialabys nic zlego zeby z nim rozmawic. Z innymi ludzmi tez rozmawialas. Dla mnie jest jednak duza roznica miedzy rozmowa w necie z kims nieznanym, a rozmowa na przyklad z sasiadem. Jaka roznica, to juz wiesz pewnie sama" no i właśnie po to znów tu zaczęłam pisać (bo miałam już przestać pisać, że niby odgrzewane kotlety, jak pisali niektórzy, myślałam, że trochę mają racji) - właśnie po to, żeby coś takiego przeczytać o sobie wybaczyć. żeby upewnić się, że nie jestem nienormalna :) inie dlatego, że nie mam faceta, tylko właśnie dlatego, że go mam! :) że poważny związek, to i poważne rozliczenie z przeszłością. naprawdę tak myślę. i oczywiście nie jest tak, że sama sobie nie radzę ze sobą i potrzebuję akceptacji anonimowych osób. ja nie potrzebuję akceptacji, ja potrzebuję wypowiedzi tych ludzi. bo i te teoretycznie negatywne (że po sama nie wiem, czego chcę, że po co pisze) też mi pomagają. rozmawiałam też na ten temat z moją przyjaciółką w realu - nie w necie. ale to jest jedna osoba, która nie miała podobnych doświadczeń, tz, trochę miała ale mało. a założyłam ten topik, by usłyszeć opinię ludzi, którzy mają takie doświadczenia, skoro piszą na forum, to w jakimś sensie żyją w necie. i o to chodzi! i sprawa druga - cieszę się, że piszą tu też inne osoby, które zawiodły się na takim internetowym kontakcie. jak ktoś napisał: myślałam, że tylko ja jedna taka głupia. i o to też chodzi! żeby nam ulżyło i żeby więcej nie dać się w to wkręcić. taka mała grupa wsparcia w wychodzeniu z nałogu :) serdeczne pozdrowienia dla wszystkich
  23. po kopułą - miało być (albo - we łbie)
  24. rzeczywiście większość nie przeczytała całego tematu, zresztą trudno się dziwić. i dlatego sądzą, że ja nikogo nie mam albo sądzą, że całe 3 lata z nikim nie spotykałam się w realu. w każdym razie dziękuję za te miłe wypowiedzi, np. te o "miłej, kulturalnej dziewczynie" :)
×