Nie kpijcie z sytuacji, mam "drobny" kłopot. Szef mnie podrywa, przysyła kwiaty, czekolaki, obsypuje biletami na różne wydarzenia kulturalne, aranżuje meetingi na mieście - koniecznie przy kawie, bądź kolacji "służbowej"... Jak się go wyzbyć - poradźcie, nie mogę rzucić pracę. Dodam że dzwoni do mnie nocą między 23 - 12 w nocy i pyta czy mam ochotę na spacer, sledzi mnie po mieście, jeżdzi samochodem i szuka mnie, wysyłając przy tym esemesy " gdzie jestes!!!". Jestem tym już naprawdę zmęczona, to trwa od dłuższego czasu. Pracuje w firmie od 4 lat, szef objął stanowisko 2 lata temu, znaliśmy się z widzenia ( liczne konferencje, spotkania a'la biznesowe) Poradzcie proszę.
ach zapomniałabym: mam cholernie zadrosnego męża despote, nie nie bije mnie, choć czasem o mały włos do tego dochodzi, nie dalabym się tknąć pięścia - czyli sytuacja klarowna między młotem a kowadłem