Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mimuszka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mimuszka

  1. do asia630 - wiem, co czujesz i jak bardzo cierpisz....przezywalam to samo i zadawalam podobne pytania. Kiedy dowiedzielismy sie o chorobie Taty, zastanawialam sie jak on to przezyje, jak sobie z tym poradzi i czy podejmie walke. Zerwal z nalogiem paierosianym, choc zawsze powtarzal, ze predzej umrze, niz rzuci papieroski (wypalal min. 3 paczki dziennie!) Tatus przeszedl operacje, po ktorej wszystko mialo byc w porzadku...niestety Bog mial inne plany co do Taty i jego rodziny:(Kiedy po niespelna roku okazalo sie, ze ten potwor zzera Mu watrobe i nerki chcialam zniknac z tego swiata, nie wyobrazalam sobie, jak bedziemy zyli bez Niego. Modlilam sie o troszke nadziei...dostalismy nieco czasu - Tatus poddal sie chemii, ale niestety u Nas to dranstwo nie zatrzymalo sie. Na szczescie nasz Wojteczek dzielnie to wszystko znosil, byl silnym czlowiekiem, zarowno fizycvcznie, jak i psychicznie. Trudno jest przewidziec ile czlowiek zniesie, Tata walczyl do ostatnich sil. To byla wielka batalia - pozornie przegrana, zyskal w oczach wielu ludzi ogromny szacunek i podziw...Nie martw sie o swojego tate, sam musi pogodzic sie z ta diagnoza, chociaz wsparcie bliskich jest ogromnie wazne. Musicie robic wszystko, co w waszej mocy, by mu pomagac. Licze na to, ze Twojemu tacie sie uda wyrwac temu potworowi, wszystko zalezy od tego, jaki to typ nowotworu, czy mozna go zoperowac, w jakiej kondycji jest Twoj tato.Powtarzajcie mu, ze nie moze sie poddac. Trzymam za Was kciuki!
  2. Witam kochani!od 2 lat sledze to forum i przeraza mnie to, ze tak wiele ludzi zapada na te cholerna chorobe! Kilkanascie dni temu odszedl moj ukochany Tatus - najwiekszy wojownik jakiego znalam. Nie poddal sie do samego konca, choc zyl z tym potworem blisko 2 lata. Przeszlismy niemal wszystkie etapy tej choroby: operacja, chemioterapia i straszne oslabienie organizmu pod koniec, kiedy pozostawaly juz tylko srodki przeciwbolowe. Wszystko mozna przetrwac, ale mysle, ze bez wsparcia jakie sobie wzajemnie z rodzicami, siostra, narzeczonym dawalismy z pewnoscia byloby ciezej. Teraz pozostala ogromna pustka, ale i wspomnienia oraz swiadomosc, ze Tata jest w lepszym swiecie, skad moze nam w niewidzialny sposob pomagac...
×