iNathalie
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
chris - piszesz o zarzuceniu diety. Ja prawdopodobnie zrobię to samo jeśli nie dostanę od lekarza nowych konkretnych wytycznych co do dalszego leczenia. Nie widzę sensu w głodzeniu się i doprowadzaniu do skrajnej awitaminozy i anemii i wycieńczania odporności jeśli mojemu układowi pokarmowemu jest obojętne czy cały dzień jem wafle ryżowe czy drożdżówki na słodko. Natomiast co do stawów, u mnie jest to stricte związane z licznymi kontuzjami (oba stawy skokowe miałam uszkodzone) i to głównie one 'strzelają'. Czasami tak, że słychać to tak jakbym chodziła na obcasach :D Historie z pasożytami za to czepiają się mnie od dziecka i wcale się nie zdziwię jak w wieku dwudziestu lat po prostu mnie coś zeżre od środka i się rozsypię. Już teraz mi niewiele brakuje ;)
-
chris, ja strzelanie w stawach mam od czterech lat, ale moje stawy w ogole lataja kazdy w inna strone...
-
Anajka - to gdzie mam szukać pomocy? Jutro kończę brać Nystatynę, poprawy - żadnej...czuję się beznadziejnie, dwa miesiące ścisłej diety (chleb na zakwasie, wafle ryżowe, warzywa i mięso z kurczaka), pakowanie się lekami, do tego ciągłe leczenie homeopatią (miesięcznie to pewnie na to leci ze trzysta złotych ;/) i ZERO efektu. Pozorna poprawa na dwa dni, a potem znowu trzy dni mam biegunki, skurcze, ciągłe uczucie 'pustego' parcia. Teraz to już mam wrażenie że wpędziłam się tylko w jakąś psychozę i po prostu już niczym tego nie wyleczę bo choćbym nie miała nic złego w jelitach to i tak będę miała wieczne sensacje. Skoro nie grzyby, skoro nie pasożyty, to chyba już tylko wina mojej głowy. W dni takie jak dziś większą ochotę mam położyć się i umrzeć niż zastanawiać się, czy lecieć do łazienki teraz, czy zdążę za parę minut...
-
Chris - mój jęzor, na bank przeca grzybiczy, wygląda inaczej...osad jest biały, łatwo się zdrapuje pod paznokciem lub po przesunięciu językiem po zębach. Ale spec ja nie jestem...;)
-
Anajko, ja wierzę w to, że mi się uda, ba, musi mi się udać - bo tyle życia jeszcze przede mną że nie mam zamiaru spędzić go kursując między toaletą a czterema ścianami mojego mieszkania...tyle tylko że każdy dzień przynoszący kolejne rewelacje mnie dobija i doprowadza do skrajnej rozpaczy... Dieta u mnie też dochodzę do wniosku nie prowadzi do żadnego rewelcyjnego poprawienia. Właściwie to przy tych nawrotach to do żadnej poprawy nie doszło - przecież tak czy inaczej zmagam się z tymi wszystkimi dolegliwościami. Nie jest to co prawda sześć dni w tygodniu ale trzy. Ale dlaczego mam zasypiać z myślą "ciekawe czy jutro jak się obudzę..." Mnie chudnięcie się przydało, w ostatnim okresie przed chorobą wyglądałam tragicznie (70kg przy 160cm nie mogło wyglądać dobrze). Teraz chcę utrzymać swoją wagę choć wszyscy utrzymują że wyglądam jak patyk i 'weźże coś zjedz' ;) Tryb życia mam typowy uczniowski, do południa siedzę w szkole - po południu nad lekcjami i nauką...
-
Weekendowo witam ;) Wypowiem się może na temat chudnięcia. U mnie proces ten zaczął się od stycznia zeszłego roku, trwa do dziś, z przerwami. Spadek wagi to ok. 20 kg. W tej chwili ważę 49-51 kg, ważyłam 70. Spowodowane to było prawdopodobnie lamblią, w tej chwili - sama już nie wiem...Dietę trzymam bardzo rygorystycznie, a co kilka dni wciąż mam nawroty. Wtedy powracają luźne stolce, wzdęcia, poranne biegunki, przelewanie, ostatnio pojawił się nawet ból żołądka (tępy ucisk). Równocześnie z tym pojawia się swędzenie w zgięciu łokcia i na przedramieniu oraz na szyi. Innych objawów nie zaobserwowałam, najbardziej uciążliwe są wtedy objawy ze strony układu pokarmowego bo zaraz mi siada psychika, płaczę bez powodu, że chciałabym TYLKO (ale w wydaniu candidowym to brzmi jak utopia) żyć normalnie i dlaczego, do cholery, nie mogę... Kończę natomiast Nystatynę, w przyszłym tygodniu wybieram się do lekarza i wypowiem się na temat zmian...
-
Ja będę leczyć to dziadostwo jakkolwiek, ważne jest to, by było tylko skuteczne...wiem, że olbrzymi wpływ na to, jak się czujemy ma nasze myślenie i nastawienie - ale ciężko jest patrzeć w przyszłość z nadzieją kiedy każdego dnia w brzuchu trwa rewolucja i grzyby się panoszą dosłownie wszędzie...Jeśli pomoże mi homeopatia, to będę z niej korzystać.... U mnie od dwóch dni nos zawalony, a oprócz tego żadnych innych objawów (od czwartku wypróżnienie regularne, raz dziennie, stolec wreszcie nie jest luźny!!), pojawił się za to nowy objaw - mianowicie dziwne burczenie w żołądku podczas posiłku o_O Ale nie przeszkadza mi to, póki jest poprawa z wypróżnieniem.
-
@gabsonik, dla mnie równie irracjonalne jak nie-noszenie czarnego koloru jest nieużywanie dezodorantów, perfum i kosmetyków. A co do problemów to bardzo mi przykro, ale sama wiesz z jakim problemem się zmagam (albo tak mi się wydawało) więc pewnie Cię rozczaruje fakt, że nie tylko pusta lala ze mnie... @chris, jak znajdę już domenę i zacznę coś umieszczać to bardzo chętnie :) Prawdopodobnie założę po prostu bloga na blogspocie, chyba najlepsze wyjście. Pozdrawiam, N.
-
gabsoniku, zmartwiłaś mnie za to tymi czarnymi ubraniami - bo ja tylko w takowych chodzę. Naprawdę muszę z nich zrezygnować? W kolorze czuję się gorzej niż fatalnie...
-
@chris, tzn. mnie chodzi o coś znacznie bardziej luźnego, nie konkretną dajmy na to stronę z wytycznymi żywieniowymi, bo przecież na tym się nie znam drastycznie. Po prostu mogłabym zamieszczać swoje przepisy, dajmy na to z informacją kiedy wprowadziłam dany produkt do diety. No i oczywiscie z wytłuszczoną informacją w temacie, że to co jest tam umieszczone nie może w żadnym stopniu zastąpić dokładnej lektury na temat diety przy leczeniu candidy i zdrowego rozsądku...Jak przygotuję jakiś projekt beta i będzie się czym pochwalić to na pewno pokażę, tylko to raczej wybiegająca w przyszłość myśl ze względu na niewielkie ilości wolnego czasu jakie pozostawia mi kochana szkoła...pomimo wszystko przecież staram się żyć normalnie :) Nystatynę biorę od tygodnia. W tej chwili nie obserwuję drastycznego pogorszenia stanu zdrowia (najgorzej było w środę, czwartek, piątek) a raczej chwilową poprawę. Może to tylko na chwilkę, ale pozostaje mieć nadzieję, że może być już tylko lepiej. Nalot na języku się cofa. Dziś mija szósty tydzień od rozpoczęcia diety. Z tego powodu pozwolę sobie za chwilę na kolację na awokado :) Mam nadzieję, że nie doczekam się niepożądanych efektów.
-
O puchnięciu ust było jeśli nie na tej, to na poprzedniej stronie. Mnie bardzo pierzchły, teraz coraz mniej. @chris, wyszła mi Candida Albicans ++ i to wszystko. Dzisiaj skonstruowałam sałatkę jarzynową w wersji pegrzyb. Doobre. Aha. Co sądzicie o skonstruowaniu strony internetowej, bloga, na którym umieszczałoby się przepisy przy diecie w leczeniu candidy? Myślę że dla wielu osób, szczególnie początkujących to byłoby duże ułatwienie...pewnie to, co dla siebie gotuję nie jest twórcze ani nowatorskie, a zaledwie odtwórcze, ale na pewno pomocne gdy zbierze się to w jednym miejscu.
-
chris - pisałam o tym, że badanie będę wykonywać dwa tygodnie po zakończeniu leczenia Nystatyną, nie dwa dni. To chyba wystarczający odstęp czasu...
-
@An Dy, to dobrze że odrastają...tyle że dzisiaj zauważyłam przy czesaniu, że niektóre włosy mam po prostu siwe przy głowie! :o @Gabsonik, kłuje mnie w tym dołku między końcem żeber a kością biodra. Bliżej żeber. Chemię zaordynował mi mój lekarz, nie będę się z nim na razie sprzeczać - jak skończę Nystatynę to po dwóch tygodniach będę robić badanie znów w kierunku drożdżaków i wtedy zobaczymy czy te prawie trzy miesiące leczenia chemią dały efekt. Też się martwię że mi się wątroba rozsypie ale ja to widać jak jedno wyleczę to muszę się zabierać za drugie :) Już pojawił się problem z miesiączkami, są skąpe w porównaniu do tego, co przechodziłam wcześniej. Za to niewątpliwą zaletą jest to, są już praktycznie bezbolesne.
-
A mnie (znów mi się przypomniało przy myciu głowy...) przyszło do głowy takie pytanie - czy to możliwe że to z powodu grzyba wychodzą mi garściami włosy? Po moich gęściarnych niewiele zostało, teraz to cienizna tyle że napuszona do granic możliwości...
-
Mnie od środy męczą zdaje się toksyny grzybów. Od niedzieli rano biorę Nystatynę, pierwsze objawy pojawiły się w środę. Głównie wzdęcia, uczucia niepełnego wypróżnienia, kłucie w lewym boku, przelewanie, bulgotanie, wczoraj po obiedzie i kolacji potwornie mnie zemdliło, żołądek bolal jak nie wiem. Dzisiaj lepiej, ale ciągle utrzymują się wzdęcia, luźniejsze stolce, ogólne osłabienie. Mogłabym ciągle spać i wciąż mi mało. Mam nadzieję że to dlatego, że zdychają te zakichane grzyby i że już je podrażniłam. Gabsonik, trzymaj się!