Dla mnie to smieszne.. wg mnie taki certyfikat nie daje nam gwarancji, ze bedzie super efekt.
Studiuje medycyne i mam znajoma lekarke ktora przedluza w jednym z najlepszych salonow i sorry.. z odleglosci widac ze ma przedluzane.. czaarne kopelki kleju na rzesach..
Ja jak pisalam robie u znajomej zreszta nieglupiej.. zupelnie nie zwiazanej z "kosmetologia" i ejstem bardzo zadowolona(zaznaczam ze nie robi etgo dla pieniedzy) Uwazam ze nie ma w tym wiekszej filozofii jesli ma sie do tego "reke"
Nie chcialabym tu nikogo urazic.. ale panie kosmetyczki to sie czuja ostatanimi czasy jak jakies znawczynie conajmniej medycyny...
Zaczynaja potajemnie wstrzykiwac kwas haluronowy, botox albo zabawy z kwasami... twierdzac ze nie am w tym filozofii i ze trzeba tylko zgodnie z instrukcja postepowac... a ja chciaalm zaznaczyc ze czlowiek to nie przedmiot.. kazdy jest inny i nie na darmo ucze sie na studiach powiklan jakei moga wystapic chociazby po glupim znieczuleniu.. panie nie wiedza tez, ze wstrzykujac taki srodek moga znalezc sie w naczyniu( na pewno aspiracji nawet nie znaja)czy uszkodzily nerw itd.. TO ZACZYNA BYC STRASZNE I NIEBEZPIECZNE!!!
bo o ile 10 razy sie uda to ten 11 moze byc tragiczny w skutkach dla pacjenta..
Według mnie kosmetyczka co najwyzej moze mi maseczke polozyc na buzie.. albo jakies oczyszczanie..