czesc dziewczyny.kilka razy probowalam zagadac ale bez odzewu-trudno.teraz to juz jestem tak zdesperowana ta samotnoscia ze napisze chocby nikt nie chcial mnie czytac-przynajmniej sie wyzale.
ktos pytal o hemoblobine:u mnie 13,9 wiec wysokie.objawow zblizajacego sie porodu brak a termin na 14.10, ale przejde do tego co mnie naprawde dobija,otoz:
termin sie zbliza,nie mam na nic sily a jestem zupelnie sama,w nowym miejscu,wszedzie daleko,nie znam tu nikogo a caly tydzien siedze w domu i nie mam sie do kogo odezwac bo maz na delegacji i wraca tylko na weekendy.za chwile zaczne rozmawiac sama ze soba.nie moge wyjsc nawet do sklepu bo daleko i po drodze pewnie bym padla wiec czekam do weekendu i robimy wtedy zapasy zywieniowe na caly tydzien.nie mam tu zadnych kolezanek i wogole nikogo.wyc mi sie chce.juz nawet tesciowa bym zniosla byle by tylko miec do kogo gebe otworzyc.ok,to tyle mojego narzekania-troche mi ulzylo.