Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ennka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ennka

  1. http://photos02.istore.pl/6405/photos/big/1353433.jpg tak wygląda, ale w saszetce dwuczęsciowej.
  2. polecam peeling enzymatyczny perfecty "No problem" z rossmanna, zostawia się go na mordce na noc, bardzo, bardzo ładnie oczyszcza:) i nie podrażnia!!! poza tym w drugiej saszetce jest maseczka antybakteryjjna i oczyszczająca, tyz piknie.
  3. bezsilna i smutna - mi też trochę wraca po czytaniu tego forum, nie wiem, z czym to jest związane, moze z myśleniem o sobie i o tym wszystkim? ja dzięki słońcu ostatnio doszłam do takiego stanu, ze mogłabym spokojnie już wyjść między ludzi bez żadnego podkładu, niczego. ale i tak przebarwienia jeszcze maskuję. teraz kupiłam sobie spirytus salicylowy i używam do przemywania skóry, gdy jestem w domu, bardzo ładnie zamyka pory. peelingów nie robię mechanicznych, jeno z serii AA - enzymatyczny, ostatnio przestałam na niego reagować zaczerwienieniem całej twarzy jak przy ostatnich dwóch razach - ciekawe, czy to może coś znaczyć. i niestety odkryłam nowa, zastępczą metodę wyciągania brudów z twarzy, pocieszam sie tylko tym, ze jest chyba najmniej inwazyjna ze wszystkich, a jednak coś daje. jeśli na nosku czy na czole coś mi wystaje (por z zablokowaną końcówką), chwytam po prostu tę końcówkę pęsetą. ładnie się wyciąga w większości wypadków. dobre jest to, że nie można tego robić dużo, bo dużo nie wystaje w ten do chwycenia sposób, a daje jakąś satysfakcję...
  4. Cytrynka - tribiotic sprzedawany jest w małych saszetkach po bodajże półtora złotego w aptekach, jest bakteriobójczy, więc chyba najlepiej na syfka już rozwalonego nieco. może lekko zatykać, tak na moje oko i moje sprawdzenie, lepszy jest olejek z drzewa herbacianego, też w aptekach. kropelkę na syfki przed pójściem spać i naprawdę czyni cuda! pałeczką oczywiście, nie paluchem. kosztuje kilkanaście złotych (oryginalny!). pozdrawiam:) ps. aha, a od kiedy zaczęłam stosować olejek herbaciany, skóra mi się bardzo poprawiła, ale może to zasługa słońca...
  5. ech, no bo wiek mi się zgadza, problemy też z grubsza, ale to oczywiście może być zwykły zbieg. okoliczności.
  6. ja zaczęłam sypiać bez żadnego maskującego syfu na syfach, tak mi to nagle zwisło kompletnie, że miałam w głębokim poważaniu, co może o mnie narzeczony pomyśleć. smarowałam o myciu tylko olejkiem herbacianym, rano wstawałam i zawsze miałam już coś tam zasuszone. rano tez jak najdłużej starałam się wytrzymać bez niczego, tylko na miasto - podkład i heja. po powrocie - zmywałam. a co tam, najwyżej skomentuje. a on czy wciąga brzuch, pan idealny?... no:) i powiem Wam, kochane, że chyba najlepiej zacząc takie akcje tuz po skończeniu okresu, wiadomo - w trakcie owulacji skóra pięknieje, więc zachęcone bedziemy efektami (jak ja, która skojarzyłam to przypadkiem) i sam nasz organizm nam pomoże. a, i polecam obcięcie paznokci "na łyso". nawet jak sie chce, nie wiele można:) Enchilada, może się znamy? tak mi sie coraz bardziej wydaje:)
  7. hej hellou, przyszło mi na myśl, że podobnie jak cebula powinien działać jakiś kosmetyk z siarką, to chyba to co jest sybstancją czynną w tym przypadku. ja ostatnio stosuję aloes (sok z) i też pomaga, ale moze to dlatego że (czuje ) zbliza mi sie owulacja. a w upałach paradoksalnie najczęściej mi większość syfu znika, tak jak pisałam kiedyś ze najładniejsza mordkę mam po całonocnych imprezach, kiedy tańczę, pocę się i idę spać brudna (to było dawno i nieprawda:)) - no więc takim samym jest to paradoksem dla mnie.
  8. ludziki, a co mogło by ć w tym augumentinie co mi wybiło wszystkie obrzydlistwa?... bo niestety one wróciły, ale ja już sie nie poddam, skoro mogłam mieć piękną skorę przez chwilę, to mogę ją mieć w ogóle i na zawsze! najgorsze jest to, ze To pcha nasze ręce do "oczyszczania", które niestety nie jest oczyszczaniem, ale brudzeniem. to jest najgorsze. wczoraj cisnęłam jednego czorta takiego, że wyłaził tylko przy pewnym kącie ułozenia palców:) znacie to?:) no i cholernik w końcu nie wylazł, a ja rozrypałam sobie nosek na darmo. juz nie robię masakr na całego (ze szpilkami i skaplelami), ale jednak coś mi się ostało. co za przekleństwo jakieś!! ale wiecie co, pomaga mi nieco mysl taka: co ja takiego mam co mi inni zazdroszczą?... niestety, taka-m małostkowa;(
  9. n-s, wychodzi na to, ze jesteś Panią Moich Emocji, bo znowu poczułam przypływ nadziei:)
  10. kobiety, kobiety, rewelacja!!!!!! zniknely mi wszystkie syfy!!! powiazalam przyczyne ze skutkiem dopiero po jakims czasie - a bylo to tak: poszlam do lekarza, bo mi do innej choroby przyplataly sie jeszcze wezly chlonne bolace i infekcja gardla. lekarka zapisala mi antybiotyk na ta infekcje, co u mnie jest wydarzeniem precedensowym, bo nie pamietam, bym brala antybiotyk za swiadomego zycia, no ale jesli lekarz kaze... bralam to swinstwo zgodnie z zaleceniami i po kilku dniach od zakonczenia kyracji zauwazylam (z niedowierzaniem), ze zniknal mi caly cholerny tradzik, z jaki sie meczylam od kilkunastu lat. trwa to juz od tygodnia, od kiedy to zauwazylam i dopiero niedawno zaczelam myslec, ze to moze przez ten antybiotyk, moze zabil mi jakies wredne bakterie albo inne potwory, ale z tym zapytaniem to pojde do lekarza jakiegos dermatologicznego fajnego, bo byc moze to powroci - nie wiadomo co ten antybiotyk zabil i na jak dlugo, wazne, ze dziala, a ja nie zmienilam w swoich przyzwyczajeniach i zabiegach absolutnie nic, nic nic!!! jedyne co to przestalam myc cialo myjka z plynem pod prysznic, a zaczelam Protexem. jakis czas temu odpuscilam sobie te wszystkie zabiegi i zaczelam po staremu np wycierac twarz w recznik od calego ciala i takie tam inne. CUD sie wydarzyl, kochane moje, a antybiotyk nazywal sie Augumentin. dodam jeszcze tylko, ze dzis dostalam okres, a przez ten czas - ostatnie kilka dni - nie pojawily mi sie zadne syfy na twarzy z tej okazji. ze dwa na karku i jeden na szczece. ale juz ich nie ma albo sa w postaci szczatkowej. z tego wszystkiego plynie niestety tez zly wniosek - co bysmy nie robily, dopoki nie dotrzemy do przyczyn prawdziwych tego stanu - mozemy to jedynie lagodzic. ale najlepszy: leczenie jest mozliwe i to czasami latwiej niz myslimy!!!!!!!! pozdrawiam beztapetowo:)
  11. tgb - mi zawsze było lepiej, gdy wyjeżdżałam gdziekolwiek - to jakiś relaks i też niedrapanie twarzy, bo z kimś przecież się wyjeżdża. i słońce, niemyślenie o sobie. właśnie mi się wydaje, że to ostatnie bardzo dużo daje.
  12. cześć Kobiety! Enchilada, jesteś tu jeszcze? przeczytałam Twojego pierwszego tu posta i stwierdziłam, że może powinnyśmy się wybrać na jakieś wakacje razem na tydzień chociaż:) albo my i ktoś z tutejszych Dziewuszek:) moze się razem przypilnujemy, pocieszymy? gdzie mieszkacie w ogóle? ja w Gdańsku. może jakieś spotkanie motywujące czy cuś?...:) przecież wszystkie mamy ten sam problem. i bardzo chciałabym Cię prosić, jeśli masz taką możliwość, idź koniecznie na tą terapię, do szpitala, cokolwiek! niech Cię zmuszą, przypilnują, a potem sama się przyzwyczaisz i będzie lepiej!!! trzymam za Ciebie kciuki, bardzo bardzo mocno. i nie myśl o sobie tak źle, proszę Cię. to nie Ty jesteś zła, to Twoje zachowanie. oddziel to wyraźnie od siebie.
  13. slonecznikonik - świetna nazwa na To -" muchomorek na twarzy":) w ogóle witam po krótkiej przerwie, bo chcę Wam napisać o sposobie na nakładanie fluidu jaki odkryłam ostatnio, tyczy się to zarówno płynnych jak i tych w musie mazidełek - przypadkiem to odkryłam. postanowiłam pewnego razu poeksperymentować i efekt mnie bardzo zadowolił - nakładam fluid za pomocą pędzla do nakładania różu, jest na tyle giętki by się dało mim muskać twarz, a na tyle stabilny, by się dało nim cokolwiek nałożyć. w przypadku fluidu w musie robię tak jak się robi z pudrem, czyli pacam pędzlem kilka-kilkanaście razy w ów mus, a w przypadku fluidu w płynie (wypróbowane dopiero dziś, ale dające lepszy efekt, przynajmniej w moim przypadku) - rozsmarowuję kropelkę tegoż fluidu na dłoni, naprawdę mało, i z niej właśnie nakładam. bo właśnie to jest największa zaletą tej metody - wystarczy o wiele mniej wszelkich mazidełek, a o to właśnie chodzi:) oczywiście, jeśli ktoś nie może wytrzymać bez, jak ja (jednak:( ) no i o wiele lepiej to wygląda, bardziej gładko, i nie ma siły by były jakiekolwiek smużki oraz granice nałozenia.
  14. hej, Piękne Kobiety:) http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,7402562,Hity_z_apteki.html fajny artykuł, mama mi podrzuciła:)
  15. zabawne z tą szczoteczką do twarzy, 3 dni temu ją sobie kupiłam:) w rossmannie. jak na razie widzę efekty gładkości. zobaczymy później. pozdrawiam i życzę wytrwałości i niezadufania w sobie, bo to właśnie wtedy, kiedy nam się wydaje, że już mamy to na wodzy, łapy się podnoszą... i apiać, od nowa:(
  16. a ja znowu napaprałam, bo za bardzo uwierzyłam, że już wygrałam z tym świństwem:( ale się nie przejmuje tak bardzo - nie wiem czy to dobry znak znowu mam spadek nastroju, jak to się ładnie nazywa przynajmniej potwierdziłam sobie samej, że rozdrapywanie tego i ogólnie autoagresja stoi u mnie bardzo blisko z dołkiem psychicznym.
  17. oj, Quleczko - cała nadzieja w tym "jeśli".. w sensie - jeśli to u Nas ma podłoze genetyczne. ja mam nadzieję, że nie, bo niedotykanie twarzy daje efekty przecież:) i uspokojenie się, i przejście na nawet lekko wyższy poziom samoakceptacji:) "przecież nie jest z ciebie znowu taki cud" - cytat przytaczam po to, by przestać siebie traktować tak bardzo serio, przestać chodzi z przysłowiowymi ściśniętymi pośladkami w obawie przed tym, jak nas ocenią ludzie, których wcale tak naprawdę nie obchodzimy... każda z nas ma własne grono znajomych, którzy nas akceptują takimi, jakimi jesteśmy, a bliscy, jeśli tylko damy im ,szansę, wspierają nas. więc wyjdźmy z domów sprężystym krokiem seksownego olewusa konwenansów:) ps. co do mojego pytania o podkład Maybelline Dream Matte costam, na które mi nikt nie odpowiedział - kupiłam ten podkład i szału nie ma, chociaż jest ok. nie jest dla suchej skóry, bo widać przy nim wszystkie suche skórki, one tak odstają, ale po jakimś czasie fajnie zlewa się z cerą,, aczkolwiek nie kryje w takim stopniu jak mój ukochany podkład - fluid przeciwzmarszczkowy Efektimy (odkrycie życia!!!!! polecam z całej duszy!! http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt-4366-opis-Efektima-Fluid-kryjacy-przeciwzmarszczkowy.htm to nie ten niestety, ale na necie go nie ma, jest z za to nieustająco w Rossmanie za jakieś 18 zeta w owalnym opakowaniu (buteleczce) z przezroczystą przykrywką). jeszcze o Dream Matt - daje efekt pudru, jest cholernie wydajny, ma fajną konsystencje musu. moim zdaniem nadaje się do cery która ma już zaleczone zmiany i chce sie odzwyczaić od "tapety". witam Nowe Dziouchy!! wybaczcie że wyczerpująco nie przywitam, wirtualnie tylko poczestuję chlebem i solą, bo mi dziecko dramatyzuje:)
  18. Hej Kobiety, czy któraś z Was miała podkład Maybelline Dream Matte Muss? Czytałam o nim dużo ostatnio, większość opinii jest bardzo entuzjastycznych (w porywach do ekstatycznych:)), ale ciekawiłoby mnie głównie Wasze zdanie, bo macie podobne problemy z cerą jak ja... tak w ogóle to czytam Was nieustannie i wspieram zaocznie wszystkie, a sama walczę... ostatnio mam coraz częściej tak, że rozdrapuję (nie, to złe słowo) - likwiduję tylko to, co łatwo da sie zlikwidować, więc częsć problemu mi odpada... nie mam już tego przymusu dzikiego. fizyczne sposoby (ograniczenia) podziałały na psychikę:) i jakieś analizowanie się też pod kątami psychologicznymi - co do przyczyn i w ogóle...
  19. buu nie działa. myślałam, że sa tu wszystkie emoty co w tlenie komunikatorze. ale tam.
  20. a żeby zmotywować Was, drogie koleżanki, i podzielić się moją radością... daję małe zestawienie:) http://yfrog.com/7b43442838jx
  21. znowu rosnę z radości jak Was czytam:) n-s - to wszechświat Cię sprawdza, pisałam o tym:) jak czegoś bardzo bardzo mocno pragniesz to tuż przed osiągnięciem celu jest albo gorzej albo się nic w temacie nie dzieje - to wszechświat bada, jak bardzo tego czegoś chcesz i czy na to zasługujesz:) tak że wytrzymaj, jesteś na dobrej drodze, to już blisko, za rogiem niemal :) nałóż gumkę na nadgarstek, mi to bardzo pomogło w pierwszej fazie postanowień i beznadziei. sfrustrowana - spróbuj może tego, o czym na tej stronie tak dużo piszą dziewczyny - triku z lustrem... gumka na nadgarstek i pac za każdym razem, jak o tym pomyślisz. bądź dla siebie dobra, to tylko taka nasza nerwowość, która mija, jeśli jej trochę pomożesz. może przez te czynności objawia się u Ciebie coś depresyjnego (wspominałaś o śmierci Taty)? spróbuj pomyśleć, skąd się to u Ciebie bierze, po czym świadomie próbuj z tym walczyc! jeśli wiesz z czym, wiadomo, jaką broń wybrać. pamiętaj, jesteśmy z Tobą, zaglądaj tu kiedy chcesz i pisz, czytaj, to naprawdę pomaga - świadomość, że jesteś wspierana w swojej walce. a ludzie, uwierz mi, najczęściej nawet tego nie widzą. raz, że tacy są, patrzą nieuważnie, dwa, że nawet jeśli, to z reguły nie robi im to różnicy. uwierz, wiem po sobie. wzięłam ślub z czerwonym ryjkiem (pod tapetą) :) no, nie dało się inaczej... n-s - faktycznie, mi się już chyba trochę mózg przestawił, mam od kilku dni lustro w niewygodnym miejscu i źle oświetlone, i nawet nie chce mi się juz sprawdzać. a jeśli juz, bo poczuję przypadkiem pod palcami, to oceniam fachowym :) okiem i ... zajmuję się czym innym. najbardziej cieszę sie z faktu, że żyję jak normalny człowiek - tonik rano, krem, maskowanie zaczerwienień i przebarwień (kilku już tylko!) - a na noc zmywanie twarzy, tonik, krem na noc. wsio. jak normalny człowiek!!! jak zwyczajna kobieta!!!! rozkoszuję się świadomością, że w nocy skóra grzecznie zjada swój posiłek z kremu, jest zadowolona rano, a wtedy jej daje pić i tak sobie żyjemy:) syfki wyskakują nadal, ale są to takie małe ropne kropki, wiec nie ma się czym przejmować. po czymś takim nawet śladu nie ma, nawet jeśli to zdrapię jednym celnym, ruchem:) tylko swędzą, cholerne... człowiek-dziewczynka - taka terapia by mi się przydała... niby byłam zawsze akceptowana, a jednak tak mi brakuje uwagi na sobie, że to aż tragiczne. najgorzej się czuję odtrącona, kiedy chcę komuś coś pokazać, ciesze się, a tego kogoś to nie obchodzi. od razu dół na maksa, poczucie totalnego odrzucenia. to chore. mam pytanie, jeśli zbyt intymne, zrozumiem - z jakim problemem poszłaś na tę terapię? ja powiedziałam od razu z grubej rury - facetowi, z którym mam dziecko. i teraz mnie pilnuje. potem mamie. oni nic nie wiedzieli... właśnie oni! i teraz niedawno pokazałam facetowi to, co chyba najbardziej mu przemówiło do wyobraźni - teraz chyba już wiem, po co to kiedyś zrobiłam- zdjęcia jednej z niegdysiejszych masakr. i chyba dopiero to mu tak naprawdę przemówiło do wyobraźni, bo chyba go nie ruszył opis słowny... i właśnie teraz czuję taką - serdeczność. to strasznie mile łaskocze:) vid_sa - chyba trafiłaś w sedno - to jest błędne koło, które my same wprawiamy w ruch - ruszając nieistniejące krostki, zaskórniki, roznosząc wciąż coraz więcej bakterii, a ponieważ tak się dzieje, wyniki są od razu - więcej powodów do wyciskania i coraz więcej, więcej... ja mam coraz mniej syfków wszelakich - jak to niesamowicie widać, efekty są namacalne (albo i właśnie nie:)) bardzo szybko!
  22. Quleczka, wydaje mi się, że to, że chciałybyśmy być "bardziej sobą" to też pewien rodzaj pułapki. piszesz: "nie mozna zyc ciagle "przegladajac sie" w tym jak nas widza inni tylko jak sie tego pozbyc?" a może się nie pozbywać? skąd wiadomo, ze akurat to jest takie strasznie złe? może to integralna część nas samych, bez tego nie byłybyśmy sobą? czasem człowiek ma chęć zrobić różne rzeczy, ale się powstrzymuje ze względu na opinię innych... może i lepiej czasem?:) może można mieć poczucie własnej wartości i nie spełniać swoich pomysłów - i nie czuć się z tego powodu nieszczęśliwa? tylko jak odróżnić to, co dobre od tego co złe - złe jest siedzenie w domu bo się boimy spojrzeń - a dobre jest np. niewychodzenie z domu w szlafroku, choć byśmy bardzo tego chciały:)
  23. dziewczyny, jak ja Was lubię!!! czytam to forum, zaczęłam od początku tego wątku i sobie skaczę też co kilka stron, bo nie ma bata by WSZYSTKO przeczytać - i to jeszcze z metaforycznym dziecięciem przy piersi (na powieki zaraz nadepnę).. i tak sobie stwierdzam, że jesteście rewelacyjne!!! mam nadzieję, że te z Nas, co znikły (od czasu jakiegoś na tym forum), nie pojawią się już tu w związku z tym problemem. ale mi po Was żal został... czytanie tego wszystkiego jest jak lek na psychikę. co jakiś czas trafia się na radę albo pomysł, który pomaga niemal błyskawicznie:) znaczy się, ja wiem, ze cudów nie ma, ale czuję te przemiany w umyśle, po prostu czuję jak mi się fałdki na mózgu robią:)
  24. > Quleczka - czytam temat od początku i trafiłam na Twoją wypowiedź - chciałabym ja tu zacytować, bo bardzo, bardzo mnie podniosła na duchu i pewnie inne Kobiety tu też! " 10:09 Quleczka nie ma cudow, to nie jest tak, ze jak tylko przestaniemy wyciskac to juz nic nam nie wyjdzie... szczegolnie jak latami meczylysmy skore, pory sa pomaltretowane, porozszerzane i tak dalej... ale nie wyciskajac plus stosujac odpowiednie leki powinna skora z czasem zaczac dochodzic do siebie - jak damy jej szanse :)"
  25. > Quleczka - a mi się wydaje, że rodzice dali mi bezwarunkową miłość... tata sie czaił, czai sie nadal, ale wiem, że mnie kocha. tyle, że ja nigdy nie czuję tego do końca. i faktycznie, tak jak Wy macie, w niektórych (ale tylko niektórych) dziedzinach życia wszystko musi iść tak, jak to sobie wyobraziłam, że jest idealnie, ale tak chyba ma każdy. to u mnie zupełnie nie idzie w parze z tym, że mam bajzel w domu. z tym, że mi nie jest z tym bajzlem dobrze:) to jakiś inny rodzaj perfekcjonizmu, u mnie to można przyrównać do mechanizmu - "staraj się, to cię będą wszyscy lubili". coś, że jestem nie dość warta by mnie lubiano (a przecież jestem ogólnie lubiana) - i że mogę to naprawić. to jakiś głód miłości. ja to tak rozpoznaję. i kiedy czuję, że nie dostaję tej miłości wtedy gdy mi jej trzeba, przenosi się to pośrednio na moją skórę, na te zachowania kompulsywne. tak jakbym chciała to sobie uporządkować, zrekompensować "brud" tu - "czystością" na twarzy. to chyba najlepsze, co mi się udało wymyślić do tej pory:) pozdrawiam wszystkie członkinie Klubu Tych Czerwonych Ohydnych Gul:)
×