Jak to jest?? Na początku motyle w brzuchu i romantyczne spacerki a potem TRACH. Stało sie pierwsza kłótnia. A potem kolejne sypią się jak lawina. I moje przemyślenia: czy ze mna jest cos nie tak?, wiem nie zawsze jestem fair ale czy zawsze ja jestem winna?, a może tylko sobie wmawiam, że jestem winna?, może on ma rację bo mówi, że mnie kocha i chce cos naprawić między nami. On stara sie i to bardzo, ale ja jestem niechętna na rower, naukę jazdy samochodem, skuterem, wyjścia na spacer. Tylko siedzę w domu i oglądam filmy. Oprócz filmów i sexu nie ma nic. Kocham go a on kocha mnie, ale żyjemy osobno. Coraz więcej kłótni i żalów. Niszczymy sami siebie. Coć ccemy byc razem. On tak mało chce. Wymaga tylko, abym była szczera, chciała porozmawiać o nas o naszych problemach, wątpliwościach i szczęśliwych chwilach. Taka jestem. Zła do szpiku kości. Ranię go choć tego nie chcę. Często widzę w jego oczach łzy. Wtedy jest miźle. Obiecuję zmianę lecz czy cos sie zmienia? Nie. Nie zmienia sie nic.