Urodziłam 23.09. na Łubinowej zdrowego, kochanego synusia i bardzo polecam ten szpital. Po dwóch dobach skurczów, które przesiedziałam w domu trafiłam do szpitala z 8 cm. rozwarciem - od razu na salę porodową, a że moje skurcze były mało efektywne urodziłam dopiero po 5,5 godzinach. Przez cały ten czas opiekowały się nami dwie położne, które stale dodawały otuchy i proponowały różne pozycje, żeby ułatwić małemu obniżanie się w kanale rodnym. Bardzo odpowiadały mi przyciemnione na sali światła i spokój (który zakłócały tylko moje wrzaski oczywiście). Kiedy okazało się, że poród się przeciąga a mały wciąż nie schodzi niżej poproszono o pomoc dyżurującego wtedy dr Bystrzejewskiego, który błyskawicznie pomógł urodzić się mojemu synowi, przytrzymując odpowiednio brzuch, zeby mały się nie cofał pomiędzy skurczami.
Zostałam nacięta, czego bardzo się zawsze obawiałam ale okazało się, ze wcale tego nie poczułam. Szycie odbywało się ze znieczuleniem miejscowym - też nie bolało. Szwy zewnętrzne założono mi nierozpuszczale - częściej się podobno je teraz stosuje ponieważ lepiej trzymają ranę i zapobiegają jej rozchodzeniu się. Jestem już po ich wyciągnięciu - i to również nie bolało ani nie było nieprzyjemne. Jedyna rzecz jaka była dla mnie najbardziej niemiła - to ugniatanie brzucha podczas rodzenia łożyska, ale to jest zaledwie chwila. Pozdrawiam przyszłe mamusie, trzymam kciuki i pamiętajcie - nie taki diabeł straszny...