niezzapominajjka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Bezimienna111 - wspaniale napisane. Choć nie jestem w takiej sytuacji jak Ty, bardzo dobrze wiem co masz na myśli. Też się zawiodłam. Ten niesamowity ból kiedy najbliższa Ci osoba wbija Ci igłe w serce. A raczej nie igłe, a gwóźdź. Bezimienna ja wiem, że on Cię kochał. Nie myśl, że mydlił Ci oczy. Nie myśl, że to były stracone lata.. Były dla Ciebie piękne. I ciesz się, że mogłaś to poczuć.. Myślisz, że on już niczego nie czuje? Myśle, że nawet jeśli teraz tego nie rozumie, że teraz spływa to po nim jak po kaczce, to kiedyś zrozumie. Dotrze do niego fakt, że bardzo Cię skrzywdził.. ale Ty będziesz już wtedy 'wyleczona'.. Jestem tego najlepszym przykładem. Skrzywdziłam kiedyś kogoś.. Wtedy miałam to w nosie. Byłam samolubna i egoistyczna. Teraz, kiedy dojrzałam i zrozumiałam pewne sprawy, wraca to do mnie. W snach, w myślach. Jak bumerang. I choć nie myślę o tym codziennie, co jakiś czas przypomina mi jak podle się zachowałam. Nigdy sobie tego nie wybacze...
-
haha! waniliowa niezła rozmowa ;D pewnie ostro się zdziwił ;)
-
Pati a możesz mi powiedzieć w jaki wg Ciebie sposób ludzi się 'sprawdza'? Niestety tak szybko wybaczyć się nie da, a kiedy widzi się, że ktoś może dojrzał i coś zrozumiał, ma się poczucie, że może nie wszystko stracone. To są naprawdę ciężkie decyzje do podjęcia. Mnie też bardzo bolało to jak dowiedziałam się, że w ciągu tych 3 lat mnie oszukiwał.. nic przyjemnego, a ból nie do zniesienia :(
-
Tak w ogóle to narazie powrotu sobie nie wyobrażam.. nie teraz. Właśnie chciałam też poczekać i zobaczyć jak bardzo będzie mu na mnie zależało. Jeśli bardzo się postara to może sprobuje.. Jak kocha to poczeka, prawda? :) Ciężko jest rozgryźć drugiego człowieka, tak na dobrą sprawę nigdy nie wiadomo co mu siedzi w głowie. eeh. Dzięki Dziewczyny za pomoc :)
-
Hej Dziewczyny! Mogłybyście mi poradzić? Chodzi o to, że jak pisałam mój facet mnie skrzywdził. Bolało i boli czasem nadal. Skończyłam z nim. Od tamtej pory pisze mi smsy, że mnie kocha, że jestem dla niego wszystkim, to, że go rzuciłam dało mu niezłego kopniaka i że wiele zrozumiał. Prosił o drugą szanse. Postawiłam mu warunki, choć nie mówiłam o powrocie. Spełnił niektóre z nich (innych nie mogę sprawdzić, gdyż sie nie widujemy). Dałybyście szansę?
-
Aga - masz racje. Niedziela jest na maxa kiepska ;/ No ale cóż, trzeba jakoś przeżyć. Ja dziś jade z rodzinką do teatru :)
-
Cześć Wam, waniliowa mandarynka - Jak czytam co piszesz, to mam wrażenie jakbym 'czytała' własne myśli. Mam identyczne podejście do sprawy. Kocham go i zawsze pozostanie w moim sercu i jeśli los będzie chciał ( i pan M. także), to może kiedyś będziemy razem. Narazie tego nie chcę. Wczoraj dał mi płytę, nagrał film z naszymi zdjęciami itp. Przypomniały mi się wszystkie wspaniałe chwile. Może dlatego dzisiejszy dzień jest ogólnie kiepski. Wiem, że się stara, ale ja starałam się 3 lata i co? :/ pimach - 3maj się! Musisz wierzyć w to, że tak naprawdę nie był Ciebie wart. Spędzaj czas z bliskimi. Płacz, krzycz. Pisz tutaj co czujesz. To też dużo daje. Czas leczy rany. Mam nadzieję, że wszystkie kiedyś będziemy szczęśliwe!
-
U mnie minął dopiero tydzień.. po 3ch dniach zaczał przepraszać i błagać o drugą szansę. Mam wrażenie, że wszystko ma tryb przyspieszony, bo on wyjeżdża na miesiąc.. w ogóle dziwna sytuacja.
-
A kiedy się rozstaliście? Skrzywdził Cię też? Nawet nie wiem jaki masz nick :)
-
Uwierz, że ciężko mi jest na niego patrzeć kiedy płacze, kiedy mówi jak bardzo mnie kocha. Ale on mnie skrzywdził. Okłamywał przez 3 lata. Ja mu oddałam siebie całą, a on świadomie mnie 'tracił'... Jest mi smutno i źle, ale wiem, że tak będzie najlepiej.
-
Czytam co piszecie Dziewczyny i tak jak Wy również ciężko przeżywam rozstanie. Spotkaliśmy się wczoraj z panem M. (w celu oddania swoich rzeczy) i tak bardzo mnie bolało jak mówił, że mnie rozumie, że wie jak bardzo mnie skrzywdził i że chciałby pokazać ile dla niego jestem warta. Tylko chce, żebym dała mu szanse. Nie potrafie. Nie potrafiłabym mu już zaufać. Jak o tym wszystkim pomyśle to mam nadzieje, że przez to jak mnie skrzywdził zrozumie, że nie można tak postępować. Chciałabym, żeby był kiedyś szczęśliwy.. ale nie ze mną. My mieliśmy już swoją szansę. Wiele się nauczyłam. Myślę o nim często. O tym, że już nigdy nie będziemy leżeć przytuleni, że już nigdy nie powiemy do siebie 'Kochanie'. Były chwile wspaniałe, ale taki był nasz los. To po prostu nasze przeznaczenie.. Trzymajcie się! Damy sobie radę i myślę, że każda z Nas zazna jeszcze w życiu szczęścia :)
-
Tylko najgorsze jest to, że ja wiem jak on zachowywał się przed naszym związkiem. Gadał z koleżankami i prosił o foty. I to się nie zmieniło. Czy pisanie do jakiejś laski 'robaczku' jest dowartosciowaniem sie? Naprawde nie wiem co mam myśleć :( jeśli on się nigdy nie zmieni? Zapewniał, że mnie nie zdradził. Powiedział przez telefon, że zawsze będzie mnie kochał i że ja nic na to nie poradze. Potem do mnie przyjechał, pytał czy to naprawde koniec. A ja mu odpowiedzialam, że naprawde mnie stracił :( Tylko, że ja wiem ze gdyby przepraszal mnie na kolanach i udowadnial swoją miłość - wybaczyłabym. Ciężko mi :(
-
Chodzi o to, że wiedział jak mnie to rani. Ciągle uświadamiał mi, że to moja wina, że to ja nie pozwalam mu rozmawiać z koleżankami. Powiedział nawet, że jakby mógł rozmawiać z nimi częściej to wtedy nie byłoby sytuacji, że rozmawia raz na 3 miesiące i mówi takie rzeczy. Powiedziałam mu przez telefon, że jest uzależniony i powinien iść do psychologa. Przyznał mi rację. Ja znalazłam tylko część tego co pisał. Tak bardzo chciałabym, żeby uwierzył, że popełnił błąd.. ale z drugiej strony nie wiem czy to coś da, bo może juz nigdy nie bede potrafila mu uwierzyć. O dziwo jestem bardzo spokojna, zasmucona i roztargniona, ale dziś nie plakałam wcale. Mam wrażenie, że jest we mnie nadzieja. A moze ulga? Nie potrafie tego określić. Może dlatego, że to dopiero 3 dzień naprawde bez niego? Może to jeszcze do mnie nie dotarło. Wykasowalam zdjecia z nk z nim, on ma jeszcze moje. :(
-
Hej Dziewczyny! Czytam o Waszych przejściach i chciałam podzielić się moimi. Dwa dni temu zerwałam. Byliśmy ze sobą ponad 3 lata. Oszukiwał mnie przez cały ten czas.. Moja intuicja mnie nie zawiodła. Ciągle czułam, że coś jest nie tak, choć zapewniał jak bardzo kocha, komplementował. Pół roku temu znalazłam na jego gg rozmowe z koleżanką, pisał że jak zobaczył jej zdjęcie to nie zaśnie. Zabolało, myślałam, że to jednorazowe i że to żarty i tak też przekonywał. Wybaczyłam. Jednak ciągle nie dawało mi to spokoju. Sprawdziłam inne źródła. Przez cały czas pisał z wieloma. O masażach, o tym, żeby wysyłały mu zdjęcia, o tym, że nie spotka się z 'ukochaną' (koleżanką). Do jednej pisał robaczku. Jak to zobaczyłam to jakbym została oblana kubłem zimnej wody. Trzęsłam się i nie wiedziałam co zrobić. Na drugi dzień zerwałam. Dzwonił, przepraszał, mówił że kocha. Nie reagowałam. Ciężko jest wiedzieć, że ktoś przez cały czas za plecami robił coś okropnego. Myślałam, że spędzimy ze sobą całe życie. Mówił, że też tego chce, że jestem tą jedyną. Strasznie to boli. Niby chce się o tym zapomnieć, a jednak ciągle przypominają się te najwspanialsze rzeczy .. i pojawiają się łzy. Czemu tak bardzo się krzywdzimy? Kochałam go największą miłością, a teraz dostałam w twarz.. Ból nie do zniesienia.