malaistota

nigdy nie zrozumiem czemu tacy mlodzi ludzie umieraja. czuje ogromny zal. ale nie wiem do kogo? myslicie ze kazdy ma swoj czas przeznaczony na ziemi? wierzycie w przeznaczenie?

przyznam ze i ja poczulam dar nawrocenia. i wiem ze teraz modlitwa jest najwazniejsza i bardzo mi ona pomaga tym samym wiem ze to jest jedyna rzecz ktora moge dla niego zrobic. daje mi to sile i wiem ze pewnego dnia Bog pouklada moje zycie na nowo. jezeli chodzi o obecnosc zmarlych a raczej ich duszy. to byly takie momenty ze czulam ze On jest kolo mnie ze chce mnie przytulic pocieszyc, zlapac za reke. poprostu to czulam. teraz juz tego nie czuje co bardzo boli. nie wiem dlaczego? chcialabym jeszcze odczuc jego obecnosc. bardzo bym chciala.

piszecie ze przyjaciele sie odwrocili. ja na przyjacil moge liczyc chociaz minelo dopiero 1.5 tygodnia ale nadal przy mnie sa. pochodze z malej miejscowosci i doswiadczylam czegos przykrego. ludzie zaczynaja o mnie plotkowac i wymyslac niestorzone historie. a ja nawet z domu nie wychodze tyle co do sklepu. najpierw dostalam anonimowa wiadomosc jaka to ja nie jestem i ze udaje wielki zal. teraz moja mama uslyszla od kogos ze udawalam tylko ze mi bylo zle bo wszedzie chodze i sie smieje. ze wcale nie cierpie po jego smierci. zastanawiam sie dlaczego ludzie mi to robia? wymyslalja takie rzeczy. cierpie strasznie z powodu ze jego nie ma juz z nami. a tego typu rzeczy dodatkowo mnie dobijaja. najblizsi mowia zebym sie tym nie przejmowala, ze za miesiac juz nie beda ludzie robic sensacji. przestaje juz rozumiec zasady jakimi rzadzi sie swiat:(

bylam ze swoim mezczyzna 5 lat. ostatnio nam sie nie ukladalo ale to nie ma juz zadnego znaczenia. zginal tragicznie w wypadku samochodowym. codziennie zadaje sobie pytanie czemu to akurat byl on? do tej pory czulam smutek i zal. dzisiaj doszla do tego niewyobrażalna tesknota :(

witam. przyznam ze nie przeczytalam calego tematu. ale widze ze w koncu znalazlam miejsce gdzie nie jestem sama ze swoim problemem. 5 dni temu stracilam bardzo bliska mi osoba.