Przed chwilą wróciłam do domu, mama mi mówi z salonu coś tam blablabla co było w M jak miłość jakby to było jakieś wydarzenie dnia....powiedziałam aha i dodałam z żartem: ale masz tematy:) tato się uśmiechnął, nie było to powiedziane w złości ani nic.....
za chwilę mi mówi żebym zadzwoniła jutro do babci i upewniła się na którą przyjdzie na mamy imieniny, ja na to że 'a nie mogłabyś ty zadzwonić to wkońcu twoje imieniny'
po chwili mama rzuca mi hasłem że ojojoj tak jej powiedziałam z tym m jak miłość i babcią o jezu jaka jestem dziwna, jaka potrafię być złośliwa itp....noż kurde bo mnie szlag trafi jak spokojna jestem
jak tato ma do pracy na drugą zmianę to wydzwania do niego po kilka razy ze swojej pracy, że a ta powiedziała to, a ten powiedział tamto, a ten zrobił to, a ona się teraz martwi i pyta się mojego taty czy się martwić i czy on by się martwił na jej miejscu.....po prostu nie mogę wytrzymać, ma taki ciężki charakter, tato ją przez tyle lat przyzwyczaił do tego że jest na jej każde zawołanie a jak jest sprzeciw to obraza majestatu.....i nie jest to zbliżająca się menopauza bo jest taka odkąd sięgam pamięcią......
teraz pewnie siedzi obrażona niewiem o co.....a ja tu się dwoję i troję co przygotować dla niej do jedzenia z okazji imienin a dzisiaj z tatem zeszliśmy pół miasta za prezentami.....
już tylko żeby przetrzymać do wakacji i jak wszystko będzie po mojej myśli to się wyprowadzam daleko