Witajcie,
mam problem,od jakis dwóch lat,może dłużej mam problemy zdrowotne. Zwłaszcza z zoładkiem,lekarz stwierdził,ze to zespół jelita nadwrażliwego.Dostałam leki,zażywam je i jest lepiej. Do czasu ... jak sie zdenerwuje boli mnie zoładek,mam biegunke, najgorsze jest to,że jezdze autobusmi. Non stop myslę,ze przydarzy mi sie to w drodze,koszmar. Nie pozowala mi to cieszyć sie życiem,normalnie funkcjownować.
Należe do osób generalnie nerwowych,wybuchowych i wrażliwcyh,chciałabym potrafić się wyluzować i potocznie mówiac wiele spraw po prostu olać,ale niestety nie potrafie. Myslę też,że jest w tym troche winy mojej mamy. Pna tez nalezy do takich osób,wprowadza nerwową atmosfere, od kiedy pamietam lubi pokrzyczeć.Kocham ją,ale wiem,że to też przez te atmosfere w domu.
Mam kochającego mnie narzeczonego,przyszłego meża na nim sie wyzywam,a potem płacze,że jestem okropna ...błedne koło/.Dlaczego nie potrafie być spokojna ,cicha i mówić tylko miłe rzeczy.W kłotni potraie ciąć jak brzytwa , bez litości. Skąd we mnie tyl nienawiści.Sama czasem sie dziwie soebie.
Mam udane życie,skonczyłam dwa kierunki studiów,pracę też mam dobrą,jestem atrakcyjna,wiec w czym problem?
Może to wina pośpiechu w jakim żyje,ciągle sie spiesze, ciagle tyle na mojej głowie.
Mam 27 lat ,a czasem czuje sie jak staruszka i zastanawiam sie gdzie ta wesoła dziewczyna.Na jej miejscu jest stara i zrzedliwa baba!
Nie wiem czy te dolegliwości nie biora sie z kiepskiej formy psychicznej. Naprawde nie wiem. Marze o rodzinie,dzieciach i spokojnym zyciu,ale nie wiem czy moim " sposobie bycia " to mi sie uda"? Jak odnależć radość zycia? Jak uwolnić sie od apodyktycznej mamy? Gdzie szukać odwago do własnego życia?
Poradzcie mi.