Moja ukochana Mamusia a zarazem najlepsza Przyjaciółka odeszła 12 lat temu. Diagnoza - hepatoma w pierwszej chwili nie budziła grozy ponieważ nie zaczynała się na Ca...; niestety był to pierwotny rak watroby.
Mamusia była wrogiem alkoholu, fanka zdrowej żywności i skąd taka choroba?
Koszmar pobytu w szpitalu. Za przyjęcie 1000zł do łap ordynatora, później 2000zł za operację, która miała pomóc w cierpieniach a której nigdy nie wykonali. Pielegniarki - nawet szkoda słów. Później RCO, tydzień w domu i koniec wszystkiego.
Wizyta u psychiatry; przepisane leki nic nie pomogły. Zaczęłam pić ogromne ilości alkoholu, kilka razy biegałam na cmentarz, czasami w nocy.
Ojciec odszedł 10 lat wcześniej.
Do dzisiaj bardzo za Nią tęsknię; w tym roku skończyłaby 70 lat.
Najgorsze są Święta i tak już bedzie zawsze.
Tzw rodzina i przyjaciele zawiedli, niestety.
Zaczęłam wyjeżdżać w odległe strony tam gdzie nie spotyka się turystów, później zaczęłam brać udział w rejsach po morzach, często w ekstremalnych warunkach i przyznaję, że pływanie to ma dla mnie jeden wielki plus. Nie myślę wtedy o niczym, to inny świat i w nim szukam zapomnienia.
Żałuje, że 12 lat temu nie było takiego forum, ono może naprawdę wielu osobom pomóc.
Pozdrawiam Was Wszystkich najserdeczniej i ... TRZYMAJCIE SIĘ