Zazdroszcze wam spokoju...moj maz pracuje w Cardiff i wlasnie ma wolny weekend, pijany w cholere, zadzwonil nad ranem przypadkiem z jakiegos klubu nocnego, nie ma dzisiaj skype'a oczywiscie, komorka wylaczona...w tygodniu chodzi do pracy i jest ok. przyjezdza raz na 2-3-4tygodnie, jak moze. W domu jest dobry kochany ale nie moge spac myslac co tam sie dzieje, co robi, z kim sie moze spotyka...do dupy takie rozstanie