Agusia_13
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Agusia_13
-
No i z wami zawsze mija ciekawie dzień. pierogów te bym zjadła, ale niestety to jedyne w kuchni do czego się nie nadaje. Jak czytam o tym jak jesteście do wszystkiego przekonane to od razu widzę swoją przyszłość w równie dobrych barwach. Moja córcia nie raz mnie pytała dlaczego nie ma nikogo i musi sama mieszkać w pokoju, a dodam że to jedno z łatwiejszych pytań. Jest ciut rozpieszczona, ale myślę że właśnie teraz będzie dobry czas, bo jej potrzeby są już inne niż małego dzidziusia więc nie będzie On dla niej żadną konkurencją - oczywiście z mężem będziemy musieli dzielić się na "czworo", ale jestem pełna optymizmu. Jak tylko córci pozwolę porządzić jako starszej siostrze powinno udać się zbudować nową rzeczywistość w naszym poukładanym świecie. ....ale póki co to trzeba dobrze przygotować domek dla dzidzi. Śmiać mi się chce momentami, bo jakoś to się wszystko po kolei układa. Najpierw na jesieni przez przypadek zamiast na kontrolne usg ginekologiczne trafiłam przez pomyłkę w recepcji do lekarz od niepłodności,która zasiała ziarenko w mojej głowie.Zimą kiełkowało, aż wyskoczyło w rozmowie z mężem. Potem ósmym cudem świata zdobyliśmy pieniądze w dwa dni, a teraz jak się zaczęłam martwić jak tu żyć ze stęsknionym mężem biorąc dopochwowo 3 razy dziennie globulkę to się okazało, że mąż w tym czasie nie przyjedzie na weekend, bo ma dodatkową służbę. Przyjedzie dopiero na usg przed samymi świętami.... Myślę, ze wszystko w życiu ma swój czas i swoje miejsce. Cieszę się, ze jakoś to puzzle zaczynają się układać głęboko wierzę, że nie zabraknie ani jednej sztuki tak żeby ułożył się cały obrazek. Może zwariowałam i widzę coś czego nie ma, ale jakoś mam wewnętrzną intuicję że to właśnie ta chwila.Moja mantra... OneWish widzę, że szykują się ciekawe Święta u Ciebie termin super
-
...są różne opcje. My myśleliśmy z mężem również o adopcji -już drugi raz - wcześniej 8 lat temu w ogóle wykluczaliśmy in vitro. Po podjętych decyzjach nie zdążyliśmy zadziałać, bo okazało się , że wbrew medycynie ósmym cudem świata jestem w ciąży.Może ktoś u góry zdecydował, że nie jesteśmy gotowi na adopcję... kto wie. Adopcja jest na pewno dobrą alternatywą dla silnego związku więc zwłaszcza dla Nas. Związek który jest w stanie przejść razem przez całą procedurą in vitro jest na pewno wyjątkowy. Po ośmiu latach doszliśmy do wniosku, że jeśli jest cień szansy to dajemy sobie 3 próby in vitro. Jeżeli się nie uda to będzie oznaczać, ze nasza droga jest inna i wtedy jeszcze raz rozpatrzmy adopcję. OneWish Ty już coraz bliżej trzymam kciuki z całego serca!!! Jagoda my mniej więcej na jednym etapie w kwietniu dużo się okaże co robisz żeby nie zwariować, każda dobra rada się przyda - ja póki co wpierdzielam migdały, piję wieczorem czerwone wino i szukam akupunktury ... tak na wszelki wypadek, żeby niczego nie zaprzepaścić...i dać sobie szansę chociaż na 1 próbę transferu. Truskawka71 gratuluję wspaniałego synka i podziwiam za odwagę i powodzenie w procesie adopcyjnym. gosiagosia trochę czasu upłynęło zanim zaczęłyśmy myśleć o kolejnym dziecku ja mam trochę do siebie żal, ale może dlatego,że tak trudno i po tak długim okresie zostałam mamą to chciałam wszystko przeżywać z córką na 100% .Teraz zaczyna rozkwitać - szkolniak to już tak ważniak. Więc to odpowiedni czas na walkę o rodzeństwo....i na pewno ostatni dzwonek, albo się uda , albo nie. do stracenia nie mamy nic, a do zyskania tak wiele. Całej reszcie życzę pięknej wiosny może przełomowej w życiu każdej z nas. Wiosna to cudowna pora roku wszystko się rodzi na nowo.Dziś za oknem piękne słońce od razu świat wydaje się bardziej uśmiechnięty...a ROK 2014 będzie NASZ
-
Witam nowe Kadetki i kandydatki do bycia nimi oraz pozdrawiam wszystkie, które już znam.Codziennie podczytuje tu wieści, ale sorki że nie udzielam się zbytnio - po prostu staram się nie nakręcać. Mam chwilowo trudną sytuację gdyż mój mąż jest w delegacji do końca sierpnia i przyjeżdża tylko na weekendy.Bardzo się kochamy i jest to dla mnie sytuacja dość ekstremalna i póki działam jak robocik. Rano wstaję córcie oporządzam, gotuje, lecę do pracy wieczorem ćwiczę i nadrabiam tatusia dla córci i czekam na początek kwietnia i stymulacje estrofenem.Widzę tutaj jak różne są podejścia lekarzy np. stwierdzenie jednego z nich - wystarczy,że ma się macicę - trochę mnie przeraża.Cieszę się, że moja lekarz jednak myśli w tym wszystkim też trochę o mnie. Myślę, że oprócz tego, że uda się do ciąży doprowadzić to trzeba jeszcze ją donosić i urodzić zdrowe dziecko, a w tym wszystkim to już my jesteśmy bardzo ważne i kondycja naszego organizmu. Chemia jest wielka, ale nie jest wszystkim. In vitro w pewien sposób obdziera nam z intymności, ale dobrze by było zachować odrobinę szacunku do siebie. Przepraszam jeśli kogoś uraziłam swoim stwierdzeniem, ale wydaje mi się że cała ta procedura jest dla każdej z nas bardzo trudna, a ostatnie które mi się podoba to traktowanie typu...następna w kolejce - ma macicę chce mieć dziecko-bierzemy. To nie ta sfera życia uprzedmiotowianie jej bardzo szkodzi nam , bo w głowie zostaje wszystko. Oczywiście jeśli kończy się powodzeniem może i da się zapomnieć,ale jeśli niema powodzenia....mam nadzieję, że rozumiecie o czym myślę. Uważam,że trzeba zachować rozsądek we wszystkim co się w życiu robi, bo wtedy jest dużo większa szansa na sukces i lepsze nasze życie.
-
...groszku .. najważniejsza jest Twoja psychika>
-
One Wish - liczyłaś na więcej? ..a i tak najważniejszy jest ten jeden - z którym Twoja chemia zadziała. Więcej - znaczy też potem dylemat - co z nimi zrobić - tyle starań i co zostaje oddać do adopcji jak się uda przed wykorzystaniem wszystkich? Ja osobiście uważam co nam pisane i tak się stanie odpowiedni czas, miejsce i my to tzw. szczęście. Żadne procedury medyczne tego nie przeskoczą.Jedyne co możemy to temu szczęściu spróbować dopomóc co właśnie robisz. Kiedyś 10 lat temu jak straciłam ciążę w 12 tyg. - przestała się rozwijać. Rozpacz była straszna...a moja mama powiedziała córeczko widocznie nie Twój czas,bądź nie ten mężczyzna albo nie ten aniołek coby miał szansę zdrowo się rozwijać. Teraz po latach wiem, że na pewno nie ten mężczyzna..czas też był nie ten...a chore dziecko to na pewno nie byłoby szczęściem bynajmniej dla niego samego. Później po latach jak związałam się z kimś innym (tamten pokazał swoją niedojrzałość w obliczu tych problemów)i okazało się, że wbrew wszystkim medycznym wskazówkom przy FSH 60 z innym mężczyzną tym najwspanialszym i właściwym udało się...jakimś zjawiskiem niewytłumaczalnym.. Nawet dziś Pani doktor, która nazwała moją pyskatą 7 letnią córeczkę cudem. Obiecałam sobie , ze teraz kiedy moja intuicja wszczęła rewolucje spróbuje,ale nic nie będę robić na siłę. Muszę mieć 99,9% wyniki na endo - czyli domek dla dzidziusia-żeby zacząć startować. Myślę że kuzynka mnie przekonała więc w pewnym sensie geny też będą moje i planuje 3 próby. Jeśli w tak dobrych warunkach - z mojego punktu widzenia- się nie uda to pozostanie przyjęcie tego z pokorą i znalezienie innego sensu życia. Dla Ciebie kochana głowa do góry do trzech razy sztuka ... optymizm jest na 100% potrzebny,a jak Ci go brak to proponuje Ewę Chodakowską przed snem na lajcie sam Skalpelek do dnia transferu i gwarantuje wystarczającą ilość endorfin żeby sobie z tym wszystkim poradzić.Po transferze już się nie da.. ale same wspomnienie pomoże. My na pewno tu na forum zrobimy wszystko żeby Cię wspomóc. Ja już wpisałam w kalendarz te ważne daty dla Ciebie..może na life się nie znamy...ale nasza wspólna chemia gdzieś wibruje. Trzymam za Ciebie i twojego mężczyznę kciukasy tak silnie jak tylko to możliwe...reszta już w nie naszych rękach
-
kola80 dzięki za info o mojej doktor.Mówisz , ze długo czekasz na dawczynię trochę to dziwne Pani doktor mi powiedziała, że na dzień dzisiejszy nie byłoby żadnego problemu dla mnie. Pytań miałabym mnóstwo, ale najpierw ułożę je sobie w głowie i wtedy wrzucę na forum. Jedno zasadnicze jak oceniasz cały proces który masz za sobą pod kątem Kliniki?Czy byłaś informowana wcześniej właściwie o kosztach , czy było tak że Cię zaskoczono? pozdrawiam serdecznie.
-
OneWish nie zwariowałaś tylko jesteś normalną osobą która ma swoje rozterki Może miałaś dobre endo przy badaniach i nie było potrzeby robienia u Ciebie próby więc nie ma co się martwić. No najważniejsze serdeczne gratulacje i całym sercem będę przy Tobie żeby wszystko się powiodło za pierwszym razem!!!! Ja mam następny dylemat czy dawstwo anonimowe czy ze wskazaniem. Mam jedną kuzynkę 24 lata taką bardzo bliską jak siostrę przyjaźnimy się od zawsze no nasi ojcowie są rodzeństwem.Wspaniała osoba zapytała, czy nie chciałabym aby została dawczynią dla mnie. Wie o moich wszystkich problemach tych małych i tych dużych.Powiedziała, że bardzo by się ucieszyła pomogłaby nam, a przy okazji miałaby zrobione wszystkie badania co pozwoliłoby jej pewniej patrzeć w przyszłość. Powiedziała,że nerkę to bym na pewno od niej wzięła gdyby była zgodność i taka potrzeba więc czemu nie komórki . Zawsze wiedziałam, ze jest dobrym człowiekiem i dlatego tak ją kocham, ale teraz to i mnie zaskoczyła. Normalnie mnie zatkało i zaczynam rozważać jej propozycję. ...sory że tak znowu o sobie, ale tylko tu mogę swoje dylematy wrzucić i posłuchać obiektywnych opinii. Teraz to twój czas i już się nie mogę doczekać dobrych wieści. Kiedy masz dokładnie transfer?
-
OneWish dzięki za dobre słowo...optymizm rośnie.Dużo w życiu przeszłam zawsze wszystko pod górę, ale wychodzę z założenia że co na nie zabije to nas wzmocni i to mnie trzyma przy życiu na jakiejś w miarę normalnej fali. Teraz ten wypracowany przez lata mechanizm sprawdzę w całej jego złożoności... Pewnie nie raz się rozkleję, ale wtedy warto będzie się cofnąć do swoich poprzednich postów i podładować baterie.Czas wiosenno-letni za oknem na pewno dodatkowo wzmocni psychikę... o akupunkturze muszę poczytać może faktycznie warto się wspomóc nie tylko duchowo i farmakologicznie...
-
rzucić się w wir fitnesu na maxa.Od grudnia przygotowuje już swoje ciało do ewentualnej ciąży z Ewą Chodakowska i Mel B 1 trening dziennie+ właściwe odżywianie 5 posiłków dziennie. Efekt na dziś 5-6 cm w obwodach i 6 kg w dół. Najgorzej idzie mi z brzuchem, bo mam figurę jabłczastą więc teraz będzie właściwy czas żeby docisnąć śrubę.Zamiast leżeć i myśleć wieczorami (męża mam w delegacji do VIII - w domu tylko na weekendy) trening na maxa. Nawet jeśli nic się nie uda to poprawa figury też jest jakaś formą odbudowy psychiki - bynajmniej mam taką nadzieję. Taki awaryjny plan B - żeby nie zwariować licząc dni jak barany no i nie dać się tej starości swoich jajników. Dla mnie w życiu zawsze jest cel - najpierw dobieram go zgodnie z intuicją, a potem pre do przodu.Do tej pory intuicja mnie nie zawiodła więc może i z dzidziusiem się uda.Bardzo bym chciała. Czekam na wasze sukcesy- czyjś sukces to wielka radość dla mojego serca i mała cegiełka siły dla pozostałych starających. Więc czekam na jak najlepsze wieści od was kochane i życzę każdej z osobna dojścia do upragnionego celu i wiecie co wam jeszcze powiem... trochę jesteśmy szczęściarami, bo nie każda kobieta ma szansę się przekonać jak wspaniałego ma faceta i ile dla niego znaczy. Spokojnej niedzieli w ramionach tego wspaniałego mężczyzny życzę każdej z was z osobna
-
Hej dziewczyny! Już po wizycie - lekarka wspaniała, merytoryczna odpowiedziała na wszystkie pytania z nawiązką.Odniosła się konkretnie do mojego przypadku skrupulatnie studiując historię od 2001 roku,a do tego zwrócono mi koszt wizyty czego osobiście dopilnowała w recepcji - jest jakaś promocja, która wcześniej zdaniem Pań z recepcji mi się nie należała. A do rzeczy: Jak na złość endo tylko 5 mm ( 3 m-ce temu na poprzednim USG było 10 mm) .Zaproponowała mi próbę z estrofenem. Biorę od 2.04 tzn od 2dc i w połowie cyklu USG.Jeśli będzie wzrastać prawidłowo to dopiero umowa na in vitro.Próby będą trwały max. 3 m-ce do pierwszej prawidłowej, ale obie liczymy że od razu się uda tym bardziej, że wcześniej miałam wyniki niezłe bez wspomagania innego poza Femostonem. Od dnia prawidłowego endometrium reszta będzie trwała max 3 m-ce. Z naszą grupą krwi Orh+ Invicta posiada bardzo dużą ilość dawczyń. Rozwiała od razu wątpliwości na ewentualną przyszłość, ile zarodków do jednego transferu.Mam wadę macicy o czym wiem od laparo w 2001 roku a (praworożna), ale ponieważ donosiłam 1 ciążę prawie do końca (38 tydz.) to nie mam się co martwić nic nie powinno stanąć na przeszkodzie donoszenia następnym,gdyż po jednej jej parametry się powiększyły. Ale na pewno nie ryzykowała by podania dwóch zarodków. Dlatego też nie ma co szaleć z dokupowaniem komórek ( w umowie jest 6) - przy parametrach dawczyń jakie posiadają średnia zapłodnionych to 5 - i tak wybierają zawsze najlepsze komórki z punkcji. Powiedziała, że na dzień dzisiejszy są 75% szanse na powodzenie zapłodnienia przy parametrach mojego męża. Więc zaczynam walkę o endo i siłę psychiki na najbliższe ok. 5 m-cy....a w tym czasie zamierzam..
-
Witam wszystkie Kadetki! Wciąż podczytuje na bieżąco, ale zbytnio się nie udzielam, bo sama mam w głowie kłębek wełny.Dobrze że już jutro wizyta może jakoś dociągnę. Potwierdziłam swoje wyniki tak żeby wiedzieć na 100% (AMH 0,02/FSH 40/wit.D3 26/ i do tego Hashimoto na ta chwile w normie, ale zawsze jest) i od tej pory mam totalnego doła. Dopadły mnie wątpliwości -czy nawet jeśli się uda znaleźć dawczynię i wszystko się uda czy mam szansę donosić ciąże jak hormonalnie jestem słaba -czy wystarczy mi pieniędzy w Invicie otrzymałam info,że całkowity koszt to 15 tys i tyle uzbierałam ledwo co - jak się okaże w trakcie, że dużo więcej to będzie to klops, bo na bieżąco nie zarabiam zbyt wiele -a do tego jak trzeba będzie długo czekać na dawczynię to pewnie 50tys. razy zmienię zdanie One wish życzę szczęścia trzymaj się musi Ci się udać, bo inaczej i ja stracę nadzieję. Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i dziękuję, że miałam gdzie się wyżalić, bo ciężko na co dzień chodzić w masce i dusić w sobie tyle emocji. -
-
.... a w jakim dniu cyklu będzie transfer - czy to bez różnicy?
-
...i czy przy KD brany jest dzień cyklu pod uwagę nawet jak jedziesz normalnie na hormonach żeby go mieć?
-
OneWish trzymam kciuki i czekamy na relacje tzw. "na gorąco" na pewno nam tu wszystkim bardzo pomoże.Po czasie inaczej sie wspomina, w trakcie to zawsze emocje. Przesyłam pozytywne wibracje i życzę owocnego transferku. Podtrzymuje jedno z pytań gościa z góry co decyduje ile komórek w cenie jednej procedury in vitro można dostać i ile jest podejść w cenie jednej procedury?
-
...ja odliczam razem z Wami do 15.03. Wyniki zrobiłam wszystkie i FSH 40 czyli cudu nie ma, ale tarczyca w porzo na tą chwilę, czyli euthyrox 50 to moja dawka.Ciut za mało wit D tylko 26, a norma to 30- nie wiecie przypadkiem, czy to w czymś przeszkadza.Chodzi o to czy nie wydłuży się czas zanim nie uzupełni się niedoboru?
-
Dla zainteresowanychTak mniej więcej to wygląda w Invicie w Gdańsku: Program In Vitro z Komórkami Dawczyni to pomoc, na którą nie trzeba czekać. Pacjenci mogą rozpocząć leczenie właściwie w dowolnym momencie – czas oczekiwania na odpowiednią komórkę wynosi jedynie od jednego do kilku tygodni. Dużą zaletą jest możliwość wybrania dawczyni po zapoznaniu się z informacjami na temat jej wieku, grupy krwi, koloru oczu i włosów, wzrostu, wykształcenia. Dzięki temu istnieje większe prawdopodobieństwo tego, że dziecko odziedziczy pożądane cechy. Program In Vitro z Komórkami Dawczyni wyróżnia transparentność zasad – Pacjenci już na początku wiedzą ile komórek jajowych świeżych i mrożonych zostanie wykorzystanych podczas ich procedury. Podczas całego procesu leczenia pozostają też pod opieką wykwalifikowanego personelu i lekarzy z doświadczeniem w prowadzeniu zapłodnienia pozaustrojowego z dawstwem gamet. Programy in vitro z adopcją komórek jajowych realizowane są na bieżąco – bez oczekiwania na komórki.Możliwe są dwie opcje: Program ze świeżych komórek jajowych (fresh eggs) Program z mrożonych komórek jajowych (frozen eggs) Jeśli ze świeżych to czas stymulacji dawczyni osiągniecie synchronu z biorczynią trwa średnio dwa miesiące.
-
...przez te lata zmieniłam zdanie. Zrozumiałam, że to jedyna szansa dla naszej córki, a by nie została kiedyś sama. Rozmowa z mężem była krótka i rzeczowa - po prostu spotkaliśmy się z tematem w pół drogi i ponownie zrozumiałam jak bardzo się kochamy. pierwsze zagraniczne wakacje jakie miały sie odbyć ida w zapomnienie w tym wypadku bez żalu .15.03 pierwsza wizyta z wynikami reszta w rękach dr. Szczeptańskiej z Invicty. Spróbujemy podejść jedną całą procedurę wydaje mi się, że to jest chyba trzy podejścia wprowadzenia zarodków do macicy i okaże się co nam jeszcze w życiu pisane. Bardzo się cieszę, że jesteście i życzę wszystkim powodzenia.Wiem, ze każda z nas nosi w sobie mnóstwo dylematów to normalne więc rozmawiajmy gdzieś trzeba się wygadać...a anonimowo łatwiej. Przed nami wyzwanie dużo strachu i cała reszta emocji - w grupie świat wydaje się prostszy. Dzięki Jagoda za wątek i pozdrawiam wszystkie wiosenne KaDetki
-
...więc zdecydowaliśmy z mężem, że trudno i poszukamy nowej drogi. W tym momencie trafiłam do endokrynolog, która zdiagnozowała Hashimoto i zapytała najzwyczajniej w świecie co z dzieckiem, że pora się zdecydować, bo później może nie być żadnych szans.postanowiłam jej zawierzyć ostatni raz. Prze stymulowała mnie estrofemem i clo czego efektem w czwartym m-cu zaszłam w ciążę mimo jajników z wyrokiem.To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Ciąża przebiegała bez problemu zakończona cesarskim cięciem w 35 tyg.Od tego czasu próbowałam jeszcze 3 razy podobnej stymulacji niestety bez powodzenia.Nasza córka ma już 7 lat ja dbam o swoją tarczycę,ale jajniki to już raczej nic nie zdziałają i dorosłam do decyzji o in vitro z KD oczywiście mam wątpliwości..ale
-
Witam wszystkie odważne Panie, bardzo się cieszę że znalazłam ten wątek gdyż jest to właśnie ten moment w moim życiu gdzie postanowiłam do Was dołączyć...ale od początku.Teraz mam 38 lat mój problem zaczął się w wieku 26 lat przy diagnostyce badania niepłodności najprawdopodobniej uszkodzono mi jajniki w trakcie laparoskopii, krótko po niej zaszłam w ciążę naturalnie, ale ciąża obumarła w 10 tyg...potrzebowałam trochę czasu żeby wrócić do normalności wtedy też zmieniłam całkowicie swoje życie łącznie z partnerem, który się nie sprawdził.Minęło 2 lata poukładałam sobie życie na nowo i wrócił temat dziecka.Diagnoza przedwczesne wygasanie i tylko in vitro.Wtedy miałam takie zdanie, że jeśli jest coś ze mną nie tak to nie będę ryzykować bałam się, że nie donoszę ciąży i znowu przejdę przez to co wcześniej. robiłam badania szukałam pęcherzyków, które pojawiały się nawet, ale ciąży nie było.