Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Agusia_13

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Agusia_13

  1. ...ja na teście pappa dowiedziałam się dokładnie kiedy mam "drugie urodziny" i potwierdziłam datę pobrania komórek. Invicta Gdańsk (gdzie prowadziłam ciąże) sama ściągnęła sobie dane z Gamety Łódź. Pozdrawiam wszystkie stare i nowe Kadetki.Och jak ten czas leci...mój synek ma już 5 miesięcy ... po nim urodziły się następne Kadetkowe dzieciaczki i następne już fikają w brzuchach. Jednak jest ruch w interesie dziewczyny - tak podsumowując na zimno - biorąc tylko czas pod uwagę. Życzę każdej z Was tego wyczekanego finału - niech czas płynie szybciej...
  2. sokzgumijagod ....odezwałam się.
  3. Mimika ...w moim przypadku to podobieństwo sprawdza się na maxa.Córka ma ze mnie tylko nosek, ale to akurat lepiej i włosy, a synek na ta chwilę wygląda jak córcia 8 lat temu. Wyciągnęliśmy zdjęcia i na zdjęciu identyko.
  4. Odnośnie wcześniejszych pytań. Synka nie donosiłam, urodził się w pierwszym dniu 37 tygodnia, ważył 2770g i miał 50 cm.Czop odszedł tydz. wcześniej -wody w dniu porodu.Cesarskie cięcie zrobiono po 6 godz.od ich odejścia więc akcja porodowa zdążyła się ciut rozhulać, ale to akurat dla małego było na plus. Pierwsza ciąża naturalna (po farmakologii) jednak zakończyła się prawie identycznie więc nie wiem, czy to ma związek z IVF. Teraz czujemy się świetnie jedyne co mnie wkurza to to, że mam za mało pokarmu i muszę drugie danie małemu z puszki serwować...nie można jednak żądać zbyt wiele. W szpitalu nie powiedziałam jaki rodzaj IVF mamy za sobą -taką decyzję podjęłam i też nie żałuje, to nasza prywatna sprawa. Mąż był ze mną i wiedział, że w razie w...podzieli się wiedzą o KD , jednakże takiej potrzeby nie było. Syn jest jednak tak podobny do córki po urodzeniu, że zupełnie sama wyparłam ze swojej świadomości KD.Normalnie deja vu - tylko zawartość pampersa robi różnicę.Siła genów męża, czy moja wyobraźnia nie wiem jedno wiem jestem bardzo szczęśliwa. Jeszcze raz życzę każdej z Was tego samego szczęścia. Oczywiście każda walka ma swój kres, ale to gdzie on jest musicie wyznaczyć już każda sama indywidualnie - nie poddawajcie się jednak zbyt szybko.
  5. Zuza ja już miałam jedną cesarkę i wiem czym to pachnie...niestety...więc ciut panikuje. Rozmawiałam z trzema lekarzami w sprawie porodu naturalnego w moim przypadku - z lekarzem praktykującym na co dzień ze szpitala,w którym będę rodzić, z lekarzem od in vitro z Gamety i u swojej lekarz prowadzącej od patologii ciąży z Invicty.Każdy z nich był za cc. Ostatecznie przekonały mnie liczby.Lekarz ze szpitala powiedział tak...mam tylko 50% szans w ogóle na poród naturalny, a w tych 50% tylko 25% na to, że nie będzie komplikacji, czy biorąc pod uwagę to ile Pani włożyła wysiłku w to żeby do tej ciąży doprowadzić i ją donosić, czy jest sens ryzykować? Odpowiedź może być tylko jedna - nie będę ryzykować. Ja tu nie jestem ważna...ważny jest mój synek i zrobię wszystko co w mojej mocy żeby się urodził zdrowy.Jaki sens jest w tym żeby rozpoczynać akcję, która ma tylko 25% szans na pozytywne zakończenie i przeżywać podwójny stres - moim zdaniem żaden. Pozdrawiam wszystkich.
  6. Wywołana do odpowiedzi służę informacją.Jeśli chodzi o macicę to wszystko przebiega książkowo. Każde usg zgadza się praktycznie co do dnia. Synek kolosem nie jest, ale mieści się w normach.Jest bardzo aktywny jednakże okupuje dół brzuszka i prawą stronę - lewa jest tak jakby pusta. Nie jest to jednak jakoś specjalnie uciążliwe. Szyjka cały czas ponad 3cm i dwa tygodnie temu było jeszcze ok.Odczuwam powoli skurcze więc zobaczymy co będzie dalej. Z córką odeszły mi wody w 35 tygodniu więc powoli czuje dreszczyk emocji na plecach, bo w sobotę wkroczymy właśnie w ten tydzień. Podsumowując zdecydowanie jest to ciąża patologicznie udana w porównaniu do pierwszej naturalnej przed ośmiu laty. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
  7. Ku pokrzepieniu serc i rozluźnieniu dziewczyny podzielę się z Wami szczęśliwymi wiadomościami.Ja dużymi susami dobiłam do 31 tygodnia. Podsumowując ten okres minął mi bardzo spokojnie poza atakami paniki, której żadnej z Nas nie ominą. Mieszanka emocji jest ogromna jeszcze podsycana hormonami powoduje to, że chwile szczęścia przeplecione są łzami, strachem i bezsilnością. Efektem pozytywnym całej sytuacji jest to, ze teraz jestem silniejsza - gotowa na wszystko. Tego każdej z was życzę każdego dnia. Jedno z takich moich pragnień właśnie się chyba spełnia. Moja przyjaciółka przy drugim transferze w Salve ma wynik pozytywny i super przyrastającą betkę. Tak bardzo się cieszę, że udało mi się moim szczęściem zarazić kogoś innego...i mimo, że obie wiemy, iż ostrożność w emocjach jest wysoce pożądana to na tą chwilę jest to wielki sukces, bo Blastuś się rozgościł. Teraz pozostaje modlitwa i dbałość lekarza, żeby i Jej bajka trwała tak długo jak to potrzebne. Dreamer84 leków już nie biorę od dwóch miesięcy poza Wit D, kwasami DHEA, magnezem. Jedyna kreska jaka Nam się przytrafiła to trudna do wyleczenia infekcja z kaszlem, którą pokonałam dopiero po dwóch antybiotykach. Niestety mimo walki nie udało mi się ich uniknąć. Co dziwne zwyczajowo prawie nie choruje, a jak już to bardzo objawowo, a teraz taki zonk... cóż przetrwaliśmy i to. Szczęścia Wam wszystkim.
  8. Dobre wieści dziewczyny, nie poddajecie się tylko szybciutko pierś do przodu i do następnej rundy. Jestem pełna podziwu za hart ducha. Będą z Was mamuśki na medal. Droga Różo tak to jest, że dla wszystkich tu osób droga do macierzyństwa jest trudna i ciernista. Ja w 25 tygodniu wciąż drżę każdego dnia. Kocham mojego synka już tak bardzo. Całe szczęście chyba czuje co przeżywam i jest niezłym łobuziakiem w brzuchu, a jak się tak wierci to ja się uspokajam...i dziękuję mu, że tak bardzo mi pomaga emocjonalnie przetrwać ciążę. Życzę Ci żebyś przeszła to najłagodniej jak to możliwe do samego końca...dbaj o siebie i zachowaj spokój, a na pewno wszystko pójdzie dobrze. Pozdrawiam resztę ekipy.
  9. Róża wynik obiecujący więc teraz tylko spokój...życzę Ci szybkiego wzrostu betki. Powodzenia
  10. Pandora potwierdzam swoją opinię - dr. Brzóska jest bardzo dokładnym i rzetelnym fachowcem do tego kontaktowym więc polecam z czystym sumieniem. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciąże ryzyka.Przyjmuje w Invicta Gdańsk. Trochę trzeba poczekać na pierwszą wizytę, bo ma dużo pacjentek, ale później to już ona decyduje o rejestracji więc problemu nie ma.Życzę powodzenia...
  11. One dla mnie jesteś i zostaniesz ważnym. Gameta Gametą, a magia magią...a dziękuję Ci za to kim jesteś, bo to że jesteś kimś wyjątkowym -w dzisiejszych czasach-dla mnie nie podlega żadnym dyskusjom.Uśmiechaj się jak najwięcej tym dajesz radość innym.
  12. Ja zrobiłam w 7 dpt z rana i wyszedł pozytywny. Pobiegłam na betę i było 63. Zazwyczaj pow. 25 wychodzi sikacz...ale to też zależy od tego kiedy blastocysta się zagnieździła. Więc wynik negatywny może być jeszcze nie prawdziwy, bo z zagnieżdżeniem bywa różnie.
  13. Ja miałam po prostu fuksa, że ktoś w ostatniej chwili zrezygnował z biorstwa komórek i zamiast do mrożenia poszły dla mnie, bo dawczyni pasowała idealnie, a pojechałam tam w tej sprawie właśnie w tym dniu i o tej godzinie. Byłam już w połowie cyklu więc zarodki zamroziliśmy, bo innego wyjścia nie było.Jednak mrożenie komórek, a zarodków to dwie inne sprawy. Same komórki są bardziej podatne na uszkodzenia niż blastocysty. Bynajmniej ja takie opinie słyszałam
  14. Gabi sukienka dla kobiety to w tak uroczystym dniu bardzo ważna sprawa i nie jest to głupie. Ja ubrałam sukienkę, w której poznałam męża dodam, że ma ponad 12 lat ,ale jej magia utworzyła dla mnie wyjątkową atmosferę. Co do wypełnionego pęcherza mi w Gamecie kazali wypić pół litra 20 minut przed transferem. Transfer był o godzinę opóźniony więc poszłam się wysikać i powtórzyłam procedurę. Dzięki temu pęcherz nie był pusty, ale wypełniony na tyle, że oczy miałam na miejscu i swobodnie przeżyłam transfer. Jeśli chodzi o mrożone komórki to oczywiście nie ma złotego środka. W moim przypadku pani dr. z Invicty oceniając moją indywidualna sprawę powiedziała, że ona by poczekała na świeże i tego się trzymałam w Gamecie. Moja szczęśliwa dawczyni ma 24 lata,tą samą grupę krwi, 2 dzieci i to była jej druga stymulacja. Spotkałyśmy się w odpowiednim czasie w tym samym miejscu w dniu jej pick upu ja byłam w Gamecie na pierwszej wizycie - i to było po prostu mega szczęście.Z 7 komórek świeżych i świeżego nasienia męża mam 3 blastocysty 2x4AA i 1x3AA. Wszystkie zamrożono. Jedna jest już dużym chłopcem w moim brzuszku, 2 zostały zamrożone i czekają ... Ja osobiście uważam, że to loteria...ale chuchać na zimne nie zaszkodzi.Dobra klinika z nowoczesnym labo, doświadczony w temacie embriolog i lekarz, a do tego ostatni puzzel układanki po prostu szczęście. Życzę wszystkim powodzenia i podejmowania właściwych dla siebie decyzji.Trzymam kciuki za jak największą ilość ciąż. Dla zainteresowanych osobiście polecam w gamecie Gdynia dr. Wójcika - byłam jeszcze u dwóch innych, bo przygotowywałam się w dwóch cyklach jeden po drugim. Ten lekarz jak dla mnie był najbardziej merytoryczny i rzeczowy.
  15. ...a i jeszcze jedno do Groszków - napiszcie cokolwiek jedno słóweczko. Martwimy się
  16. Dreamer ja wstałam od razu i na skrzydłach poleciałam uściskać męża potem posiedziałam na ławce jakieś pół godzinki w miłym towarzystwie przed prawie czterogodzinną podróżą.Więc się nie denerwuj jak ma się udać to się uda i tego Ci z całego serca życzę. My zaczynamy dziś 19 tydzień i siedzę cichutko jak mysz pod miotłą żeby nic nie zapeszyć i dotrwać.Bardzo pomaga mi bliski kontakt z osobami, które tu poznałam i polecam takie przyjaźnie jako najlepszą terapia na wszystkie smuteczki.Nikt tak Nas nikt nie zrozumie jak ktoś kto przeżywa to samo. Pozdrawiam wszystkich i życzę pomyślności.
  17. ...nie był, a jest Jagoda i błagam ma zostać na najbliższe 38 tygodni. Trzymaj się cieplutko
  18. Kończąc temat stymulacji też mam Hashimoto i moja lekarka, która współleczy mnie 8 lat zdecydowanie odradzała kolejną jakąkolwiek stymulację właśnie ze względu na tą chorobę.Ponadto każdy dodatkowy nie jeden kilogram jaki po kolejnych stymulacjach u większości osób wskakuje też ma wpływ na nasze zdrowie - u mnie glukoza zaczęła skakać i to nie na żarty. Teraz w ciąży niestety tarczyca też szaleje i to jedyne utrapienie jakie mi zostało. Oczywiście uważam, ze jeśli ktoś ma takie przekonanie to niech walczy do upadłego- jego decyzja. W moim przypadku akurat czas miał też ogromne znaczenie im bliżej tej magicznej cyfry 40 tym czujemy oddech na plechach, a po niej to już w ogóle.Mam już dziecko 7letnie po stymulacji nawet bez in vitro - później próbowałam jeszcze parę razy i nic. Do decyzji o KD musiałam dorosnąć i trochę to trwało, a teraz z pryzmatu czasu i będąc w miejscu jakim jestem żałuje tylko jednego, że zmarnowałam tyle czasu łudząc się mimo, że wszyscy lekarze dawali mi marne szanse. Mam w brzuchu najwspanialszy dar, moja rodzina jest prze szczęśliwa i jestem pewna , że czeka Nas wspaniałe życie we czworo. Trzeba dojść do pewnego etapu i go przejść żeby opinia była wiarygodna - bez tego tylko gdybamy.Zrozumiałe jest, że dla każdego jest do trudne dla jednego mniej dla drugiego bardziej. Ja jednak życzę Wam wszystkim jak najlepszych decyzji dla każdej z Was i upragnionego celu mimo różnych dróg. To jest jednak moja opinia odnosi się mojego konkretnego przypadku, a dzielę się nią ponieważ jak ja zaczynałam nie bardzo było skąd czerpać wiedzę od osób nie gdybających nie teoretyzujących, ale po przejściach - tego brakowało mi najbardziej. Dopiero to forum odmieniło tą sytuację i dzięki niemu oraz osobom, które zaczęły je współtworzyć między innymi jestem to gdzie jestem. Mogę swoją opinie zachować dla Ciebie , ale może będzie ona małą kropelką dla innej osoby do podjęcia najwłaściwszej dla siebie decyzji. Dziękuję bardzo dziewczyny - OneWish, Kola, Jagoda, gosiagosia, Avocado,AnkaP,biorczyni, Taida, Dreamer no i oczywiscie Groszek i JTM. bardzo mi pomogłyście w tamtym czasie. Jagódko modlę się żeby dla Ciebie jutro rozpoczął się na dobre ten szczęśliwy okres. Zdecydowanie za mało jest nas po drugiej stronie drzwi. Nie masz wyjścia musisz rozpocząć dobrą passę dla reszty forumowiczek przecież to takie wspaniałe osoby...czekamy na dobre wieści.
  19. ...ale wyczerpuje organizm ogólnie. Każdy pik hormonalny nie jest obojętny dla funkcjonowania całego organizmu np. tarczycy i wielu innych organów - kilka takich prób u kobiet na HTZ gdzie sytuacja jest ustabilizowana chemicznie to na pewno rewolucja.
  20. ...a i jeszcze chciałam się pochwalić, że dziś jest bardzo uroczysty dzień. Wzięłam ostatnią dawkę LUTEINY!!!!!!!HURAAA!!!!!!!! Strasznie się cieszę,że mój organizm sobie już sam dobrze radzi i wszystkie wyniki mam w górnych granicach normy. Po przejściach na początku to wyjątkowy sukces. 16 tygodni za Nami.
  21. Odpowiadam na wcześniejsze pytanie skierowane do mnie i JTM. Nie próbowałam IVF na swoich komórkach. Doszłam do wniosku, że nic na siłę.Nawet jeśli coś by ze mnie wydusili to co to by było nie wiadomo im starsze komórki tym zwiększona szansa na choroby o dzidzi.Byłam już 4 lata na HTZ z rezerwą mam problemy od lat 8 więc realnie patrząc uważam, ze podjęłam najsłuszniejszą decyzję. Nie wymęczyłam organizmu dodatkową chemią dzięki czemu i zarodkowi pewnie było dużo łatwiej...Moja wspaniała dawczyni miała 24 lata i dwoje swoich dzieci. Po badaniach genetycznych dowiedziałam się, że na 95% płód jest zdrowy genetycznie - i nie wymaga dalszej diagnostyki, bo jest to bardzo dobry wynik. Jestem prze szczęśliwa, a wszystkie wątpliwości dawno już zostały zapomniane. Kocham mojego bąbelka nad życie i tylko to się liczy.Wierzę, że będzie zdrowy i silny. Jest tylko Nasz, bo My o Niego dbamy od dosłownie pierwszego dnia. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
  22. Droga Jagódko - nie robiłam nic inaczej niż przed transferem poza wysiłkiem fizycznym - przerwałam treningi i nic nie dźwigałam - to tyle. Co do ilości zarodków - ja miałam 3 - a ten jeden pierwszy okazał się super mocny. Więc gdyby był tylko jeden tez by wystarczyło.Codziennie się modlę żeby wytrwał do końca chociaż to niewiarygodne...Brzusio już widoczny, a ja prze szczęśliwa. Życzę Ci tego samego z całego serca. Droga jest długa i wyboista, ale jak poczujesz pstryczki w brzuchu to już nic się nie liczy.
  23. Seven two ja nie śpię dziś z Tobą już od czwartej.Kciuki wciąż zaciśnięte = musi być dobrze.
  24. Drogie Kadetki! W końcu i ja się melduje po długim okresie ciszy. Jest ku temu właściwa okazja - Jagoda rozpoczyna swoją drogę do szczęśliwego końca. Bardzo się cieszę Jagódko, że w końcu dzieje się ostro i u Ciebie. Będę trzymać kciuki z całych sił.Oczywiście nie masz innego wyjścia jak wrócić do Nas z udanego transferu. Seven Two ogromne gratulacje liczę, że we wtorek będziemy gratulować jeszcze głośniej. Ja mam przodozgiętą macicę,a do tego jednorożną więc jak widać na moim przykładzie to żadne przeciwwskazanie do zaciążenia. Zaczyna się ruch więc szykuje się pełna wrażeń jesień.Miło będzie kibicować każdej z Was. Ja chwilowo jestem wycofana i wyciszona. Ciąża przebiega prawidłowo, ale ja jakoś potrzebuje ciszy i spokoju. Drażni mnie TV, komputer i hałasy. Może po tak dużej dawce przeżyć przed transferem i emocjach bezpośrednio po nim to naturalne. Organizm się regeneruje....Stąd też i moje milczenie na forum. Zaczynamy z bąblem 13sty tydzień i w środę mamy USG genetyczne...powiem Wam , że wciąż dla mnie to jakieś niewiarygodne. Chwilo trwaj... Pozdrawiam wszystkich i życzę każdej z osobna tych samych przeżyć w jak najszybszym czasie. A póki co spokojnej niedzieli...
×