Dziewczyny, ja miałam salę operacyjną zamówioną na godz.12.00 w czwartek. W klinice miałam być o 11.30. Dostałam pokój, mogłam się przebrać w pidżamkę, kapcioszki i szlafroczek :-). Później przyszła moja plastyczka i strzeliła sesję zdjęciową. Później sala operacyjna, kilka dowcipów, wenflon, jakiś środek i tyle pamiętam :-).
Ocknęłam się na chwilę jak przenosili mnie na łóżko. Ból do zniesienia. Najgorszy przy podnoszeniu się z łóżka. Ok 19.00 wstałam z łóżka, żeby pospacerować i iść do toalety. Następny dłuższy spacer i pogawędka z dyżurującą pielęgniarką o 23.00 :-))). Noc taka sobie...piersi mnie nie bolały ale plecy, może bandaże ścisłe i to dlatego. Rano przyszła pielęgniarka, rozcięła bandaże, założyła stanik i po 9.00 powiedziały, że mogę zbierać sie powoli do domu, bo wypis mam już przygotowany. Wyszłam przed 11.00. Unikałam przeciwbólowych...podobno gorzej się goi no i zatrzymywały mi wodę w organiźmie...taka byłam spuchnięta. Drenów nie miałam w ogóle, bo dr. Jurek raczej ich nie zakłada :-).
Z dnia na dzień coraz lepiej się czuję. W poniedziałek byłam na kontroli i zmianie opatrunków, no i przestałam brać przeciwbólowe, w środę mogłam zdjąć opatrunek, wziąć prysznic i przykleić sobie nowy. Dzisiaj mija już 9 dzień. Czuję się OK tylko rozmiar cały czas duże C i opuchnięte nadal są jak dwa balony. Tyle moich wrażeń :-))) Jakies pytania, to służę informacją :-)