*****maja*****
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ech :( Ja mam dzisiaj jakiegoś doła :( Nie wiem, może to pogoda, może przez te moje problemy z oddychaniem :/ Wiem, że on dzisiaj wraca do miasta w którym studiuje, ma też dzisiaj imieniny... I tak mi sie przypomina jak ja odprowadzałam go na dworzec. Zawsze jak przyjeżdżał to zaraz jechał po mnie i bylismy ze soba cały czas aż do wyjazdu a tym razem nawet nie odebrałam telefonu ani od niego, ani od jego rodziny. Powinnam sie przecież cieeszyć a nie smucic :/ I mam taką okropną ochotę sprawdzic jego opis na gg, ale co mi to kurcze da? :/ Będzie smutny to zaczne tęsknic, będzie wesoly to sie zdenerwuję. I zawalę wszystko co sobie buduję na nowo. Ech :/ Masakra :( -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja zauwazyłam, że w życiu zazwyczaj dzieje sie na odwrót jak tego chcemy. Np zaraz po rozstaniu jak było mi ciężko i baaardzo chciałam, zeby on ratował ten związek to on sie nie odzywał - bawił się i chciał mi dac nauczkę. A jak to wszystko przecierpiałam sama i w miarę stanęłam na nogi i w końcu on nie jest mi potrzebny to sie stara, szaleje itp. I ja tak mam w sumie nie tylko z nim, ale tez z innymi osobami na których mi zależy. I grunt to wtedy nie zmieknąc i leciec do niego tylko przypomniec sobie te chwile kiedy byłam sama... -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
natala 88 - i chcesz przez te trzy czynniki cierpieć przez całe życie? Bo on sie nie zmieni a jeśli juz to tylko na gorsze :/ -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
aszx - mam podobne odczucia do Twoich. Też jestem emocjonalnie zależna od rodziców a potem uzalezniłam sie od niego. Też zaczął mnie krzywdzić i niszczyć i myślałam, że nie da się z tego wyjść. Bardzo chciałam wyjść za niego za mąż. Miarka się w końcu przebrała i zerwałam. I na początku było mi strasznie ciężko i byłam na sto procent przekonana, że z tego bólu sie nigdy nie wyjdzie, że to koniec życia... Za tydzień mijają cztery miesiące, w między czasie on mnie błagał zebym wróciła i miałam straszne wahania, ale dałam radę i naprawdę jest lepiej. Może nie jestem super niezależna i szczęśliwa, ale nie płaczę już codziennie i nie tęsknie aż do bólu. Od czasu do czasu nie powiem, bo zdarzaja mi sie mega doły :/ No ale to chyba nieuniknione. Największym błędem jaki popełniałam było czytanie opisów na gg. Bo robił je pode mnie, a ja się nabierałam jaki to on romantyk... W końcu jak byłam już o krok od powrotu do niego, bo zaczęłam już odbierac telefony, uświadomiłam sobie, że te opisy mi tylko szkodzą, bo tak naprawdę nie uwolniłam się od niego. On ciagle jest i siedzi tu ze mna w moim pokoju. I nagle po trzech miesiacach czytania, przestałam, usunęłam go na dobre i jest naprawdę lepiej. Myślę, że jest szansa, ze bedzie dobrze ;) Nawet jak za 10 lat, to warto czekać (choc niecierpliwa jestem z natury i chcialabym wszystko juz ;) ) Tylko z własnego doswiadczenia mówię, że ciężko jest, ale jak chce sie naprawdę odejść i nie marnować życia to trzeba zerwać wszelki kontakt. Bo jakiekolwiek zetkniecie z M. cofa do tyłu i znowu trzeba będzie przez to przechodzić. Pozdrowienia dla Wszystkich ;) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Yeez - trafiłaś w sedno Tą pierwsza osoba była moja mama. Od dziecka miała co do mnie ogromne wymagania. Jestem jedynaczką i mama całą uwage skupiła na mnie, dodatkowo rzuciła pracę żeby mnie dobrze wychować. Musiałam nosic fryzure taką, jaka jej sie podoba, ubierać się w kolory, które jej się podobają, już nawet nie mówię o nauce... Musiałam byc najlepszą uczennicą a mama i tak nigdy nie była ze mnie zadowolona. Zawsze sprawdzała np wypracowania i wyzywała mnie, że jak ja mogę być taka głupia i nie umieć napisać prostego wypracowania i... pisała za mnie (oczywiście dostawałam szóstki...). Jak poszłam do gimnazjum to mama poszła do pracy i musiałam sobie radzić sama. Na poczatku było mi jak w niebie - wolność :D :D :D - i przestałam się uczyć. W efekcie ze sredniej 5,0 na półrocze zjechałam na 4,2 i zaczęła się jazda :/ Wtedy wzięłam się w garść i już sama dbałam o oceny i tak jest do dziś. Maturę też przecież musiałam zdać sama i ta dziewczynka co nie umiała napisać prostego wypracowania jest dzisiaj na ostatnim roku polonistyki... Ale mama i tak trzyma nade mna bat do dziś. Nie mogłam wyjechac a studia do innego mista, bo niby o kase chodziłoa, tylko tak naprawde jakby chcieli to daliby rade. A talk to coreczka w domku, jest o czym pogadac i w ogole. Niby jest najlepszą matką na świecie, wszystkie kolezanki mi zazdroszczą takich rodziców (tata jest naprawdę spoko, kocha mnie taka jak jestem ). Zawsze jak poprosze o pomoc to mi pomagają i chcą dla mnie jak najlepiej, ja to wiem. Tylko maie nie podoba się mój styl, że wole nosić dzinsy niz spodniczki i buty na plaskim a nie na obcasie (a mam 175 cm i na plaskim lepiej się czuję). I czasem miałam takie przebłyski, że on się zachowywał jak moja mama. Jak bym się nie starała to jemu i tak nie mogłam dogodzic, zawsze mu coś nie pasowało.Ale myślicie, że powinna się odciąc od mamy? Bo ja chyba też jestm uzaleznoina od niej :/ Teraz mi sie wtrąca w pracę mgr... Ale zawsze zalezy mi na jej opinii. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Oneill - to jest właśnie mój problem, bardzo mi zawsze zależy na opini innych i chce być we wszystkim najlepsza :/ bardzo się boję, że ktoś cos o mnie źle mysli itp :/ i srasznie cięzko mi z tym, ale nie umiem z tym zawalczyc i byc sobą. Katuję się ćwiczeniami, żeby byc szczupła, uczę się, żeby byc najlepsza w szkole, o wygląd dbam zeby być ładna i zeby tak o ,mnie mówili a wszelka krytyka strasznie mnie boli. Chore to jest i źle mi z tym. Jakis przerost ambicji czy co? I tak szczerze mówiąc to jego chyba tak samo zdobylam. Bo byl jedynym który mnie nie chciał. I koleżanki się cieszyły, że nie mam w końcu tego co chcę. I ja sobie powiedziałam, zobaczycie, że go zdobędę.Ale kochałam go ;) Bo ja mam taki właśnie problem, że podobaja mi się ci niedostępni, niezainteresowani :/ Dwa lata się starałam - to był jeden z największych błędów mojego zycia. Na bank nie było warto. Zakochał się i teraz nie przyjmuje do wiadomości, że mogę odejść :/ A ja go naprawdę kochałam i chyba jeszcze ciągle kocham :/ Choc wiem, że przy nim zawaliłabym sobie życie :/ Dlatego tak ciężko mi nie odbierać, nie odpisywać, lepiej byłoby gdyby sie już nie odzywał. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Złamane skrzydła - współczuję sytuacji :( i pozdrawiam :) Trzymaj się! Głupio mi pisać bądź silna kiedy sama nie jestem :/ U mnie nie za ciekawie sie zrobiło. Bo ja silna jestem jak on się nie odzywa, gorzej jak dzwoni, prosi itp, wtedy to mi nogi miękną :/ Przyjechał teraz na weekend i chciał się spotkać, ale ja juz tydz temu powiedziałam mu, że się nie spotkamy i że ma nie dzwonić. I myślałam, że to już naprawdę koniec. Ja juz nawet staję na nogi, zajmuję się swoimi sprawami i nie ma go w moim zyciu. Tzn czasem jest bo wspomnienia :( ale ide dalej ;) No i wczoraj dzwoniła do mnie jego mama :O Nie odebrałam, bo byłam w szoku. Pozegnalam się z nią też 2 miesiące temu i powiedzialam, że nie mogę utrzymywać kontaktu bo muszę się z tego wyrwać. Z resztą ona miała takie samo życie i mąż i dzieci źle ja traktuja a ona im ciagle usluguje. I dzwonila do mnie. Pewnie po to żebym sie z nim spotkala. No bo po co? :/ No moze jeszcze po to zebym się spotkała z nią. Ale na tym spotkaniu pytałaby mnie czy to juz naprawdę koniec. A przecież mówiłam już 2 miesiące temu, że naprawdę. Ech... Dzisiaj mam urodziny i mogła dzwonic jeszcze z życzeniami (pretekst). Tylko, że w lipcu miałam imieniny, to było świeżo po rozstaniu I wiecie, zawsze musiałam mu delikatnie przypominać, że mam urodziny, czy imieniny, bo dla niego to mało ważne. W zeszłym roku nie chciał mi nawet nic kupić, bo nie ma fajnych ciuchów w sklepie. Aja musiałam robic awantury i przypominać, żeby w domu pokazać, jak on mnie kocha. Bo moim rodzicom to sie on od początku nie podobał a co dopiero by mi dali jak bym powiedziała, że chłopak mi nic nie dał na urodziny bo fajnych ciuchów nie było. Oni uważali, że mnie trzeba traktować jak księżniczkę (jak to rodzice ;) ). No ale zawsze mi jego rodzinka robila prezenty, to akurat uwazalam za zbędne, bo mnie wystarczał tyko od mojego chłopaka a rodzina to jeszcze nie bylismy, żeby oni mi prezenty kupowali. W kazdym razie na te imieniny nikt nie złożył mi nawet zyczeń, ani on, ani jego mama, nikt. To było tydzień po zerwaniu. Oni sobie myśleli, że ja focha strzelam z tym zerwaniem. On 3 miesiące sie bawił, nie odzywał do mnie, jego mama mi mówiła, żebysmy sami sobie załatwiali te sprawy, ona się nie wtrąca. W sumie to mnie brzydko mówiąc wszyscy "olali". Miałam tylko moich rodziców. I jakoś to przeżyłam. A jak było strasznie to każda z was, która się rozstała wie. I teraz po 3 miesiacach kiedy stanęłam na nogi ten szaleje, dzwoni, błaga. Otrząsnął się, że jak jednak nie strzelam focha tylko na serio odchodzę. I jego mama to samo. I wczoraj do mnie dzwoniła. A on jak zawsze miał w nosie świeta i na walentyki np nic mi nie dał, bo nie zasłużyłam tak dzisiaj o północy pierwszy mi zyczenia wysyła... I wiecie co jest najgorsze, że ja się zaczynam łamać, że jestem chamska, że powinnam oddzwonić do niej i jemu podziękować :/ Taka silna właśnie jestem, że nie wiem co robić :( -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Smutna - piękna - bądź silna! Z tego sie naprawdę da wyjść, tylko faktycznie chyba najlepiej byłoby zmienić nr tel. Moja historia jest bardzo podobna do Twojej. Jestem dwa lata starsza od Ciebie i mój miał tak samo na imie jak Twój ;) No i był bardzo podobnym psycholem :/ I powiem Ci, że nie było łatwo bo tyle upokorzeń doznałam od niego a przez pierwszy miesiąc rozstania ledwo zyłam. Tak wegetowałam po prostu. Ale nie uległam. I po trzech miesiącach zrobiło mi się już lepiej a ten zaczął szaleć, dzwonić, błagać i już prawie się na to nabrałam i wróciłam. W ostatnim momencie mnie tata uratował (bo cały czas ukrywałam, że odbieram telefony a w końcu miałam już zamiar wrócic i powiedziałam rodzicom). Mój tata powiedział mi, że sama się pcham do piekła i juz mnie nikt nie uratuje, zniszczę sobie życie a mam jeszcze szansę. I to był kubeł zimnej wody. Powiedziałam mu "nie", przestałam odbierać, pisać, czytać opisy na gg i juz mnie nie ciągnie. Chcę wyjść z tego "ciemnego tunelu" i zacząć żyć normalnie. I wiem, że nie ma innego wyjścia jak przejśc przez ten ból. Nie ma na to żadnych srodków przeciwbólowych niestety. Swoje trzeba przepłakać, przedenerwowac się :/ Najgorzej to współczuję mojemu otoczeniu (a szczególnie rodzicom). Teraz już mniej ale na początku to miewałam takie histerie, jak jakaś wariatka. I przez kogo? Przez takiego... Tylko, ze jakbym od razu zmieniła nr tel to uniknęłabym tego incydentu, który miał miejsce niedawno. Także chyba lepiej zmienić i walczyć, znosić ból. Aga 4422 - on nie jest Ciebie wart, stac Cie na dużo lepszego, który będzie Cię szanował. Poza ty jak ma już dwójkę dzieci to może juz więcej nie chcieć :/ Faceci tacy bywają a już szczególnie tacy, jak ci o których piszemy ;) Ammarika - przed Tobą długa, ciężka droga, ale chyba warto się wyrwac z piekła? Nie jesteś jego seksualną zabawka i nie ma Cię prawa szantażować! Niech idzie na dziwki i nie wraca. Ty masz dzieci i masz dla kogo zyć! I jesteś silna! A ja dalej idę przed siebie. Nie jest dobrze, bo jeszcze myślę o nim. Ale wiem, że nie mogę się zatrzymywać, cofać i muszę przez to przejść. Żyję nadzieją, że jeszcze mi się życie ułoży. Pozdrawiam Was Wszystkie cieplutko :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
cztery umowy - walcz i nie poddawaj się, najlepiej jakbys mogła go oskubać ze wszystkiego, w końcu Ci sie należy za te wszystkie cierpienia jakaś rekompensata ;) Rodzice tego mojego dwa lata temu sie rozwiedli, byłam świadkiem wszystkiego. To była taka sama para jak ja z moim m. Też ja upokarzał przez całe życie a ona się na to godziła, raz nawet usunęła dla niego ciążę :( I w końcu 25 lat po ślubie zdradził ją i zażądał rozwodu. Ona pojechała w delegacje z pracy a on w tym czasie wyprowadził się z domu z córką (siostrą mojego, on był na studiach). Ta córka miała wtedy 17 lat i działała przeciwko matce. Jak ta wróciła do domu i zobaczyła pusty, bez mebli to zgłupiała. I wiecie co? Na drugiej rozprawie rozwodowej zrzekła się wszystkiego (a maja duży majątek). Została z niczym, nie ma mieszkania, niczego. Mieszka u mamy, ale jej rodzeństwo nie chce oddać tego mieszkania, bo była głupia, mogła mieć wszystko - dom, dzieci przy sobie a zrobiła to z... miłości.I co najlepsze... Dwa lata po rozwodzie, on ma juz trzecią babę, bawi się, używa życia, dzieci idą w jego ślady a ona wciąż go kocha i ma nadzieję, że kiedyś do niej wróci...To jest bardzo dobry człowiek i mi jej szkoda, ale musiałam zerwac kontakt też z nia bo inaczej bym się nie uwolniła od tego koszmaru psychicznie. I jak poszłam się z nia pożegnać, to powiedziala mi, że na moim miejscu pokazałaby "klasę" i zadzwoniła po trzech miesiącach od rozstania i poprosiła o spotkanie. Po tym wszystkim... -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
aszx - Podobno z uzaleznienia od innej osoby mozna wyjść tylko przez ból :/ (tzn podobno z każdego nałogu). Ja tam nie wiem dokładnie bo w sumie pierwszy raz w życiu sie uzależniłam i to właśnie od niego. I wiecie co w sumie to jest dziwne :/ Bo ja jestem ambitna osobą, która jak bardzo czegoś chce i jej zalezy to to osiągnie. Kiedyś schudłam z 64 do 56 kg i trzymam te wage juz od kiklu lat. Cięzko było jak nie wiem, ludzie mnie podziwiali, że się "katuję", ale chciałam i dałam radę. To samo z innymi rzeczami np w szkole. A tu? Kurczę :/ Sporo sie nastarałam zeby go zdobyć. Bo był jedynym facetem który mnie nie chciał. I ja głupia zamiast dac spokój i zainteresować się tymi, którzy interesuja sie mna to dawaj zabrałam się za niego i mówie: zobaczysz, że będziesz mój. I go zdobyłam... :/ Brakuje mi tej silnej woli teraz, zeby powiedzieć, że ten człowiek mnie niszczył przez tyle lat i nie jest mnie wart. Tzn wiem o tym, ale czuję wielkie rozczarowanie i czasami tak strasznie boli, że tak jak pisała aszx już nie wytrzymuję. Wpadam na głupie pomysły, że nie chce mi się zyć, to znow w euforie żeby sobie kogos znaleźć i wtedy mi przejdzie. Ale to nie jest prawda :/ Wiem, że trzeba sie najpierw wyleczyc z tej "choroby".Znieśc ten straszny ból. Bo ja się czasem czuję gorsza od innych: jakaś brzydsza, grubsza, głupsza itp. Koszmar :/Także potwierdzam słowa Casty, że wyjść z tego jest bardzo ciężko. Wiem, że może mi to zająć nawet kilka lat, ale może jeszcze nie jest za późno na normalne życie? :/ Mam 23 lata. Jesienna Róża i Casta - miałam podobne sytuacje jak wy o których nie wspominałam. Ostatni raz jak się widzieliśmy byliśmy na dyskotece i zrobiło mi się słabo. Wiedziałam, że muszę usiąść bo się przewrócę a ten... obraził się na mnie, że taka chorowita jestem i rozważał czy warto być z kimś takim na przyszłość. Ciągle mi coś: jakieś migreny, zasłabnienia itp. Tylko dziwne, że zawsze te migreny miewałam z jego powodu i naprawdę nie udawałam, strasznie mnie głowa bolała, nie mogłam patrzeć na światlo i czuć żadnego zapachu. I to samo miałam tez z wychodzeniem. Kiedyś tuż przed imieninami mojej koleżanki wysadzil mnie z auta i kazal isc samej bo ja bede rozmawiala z nia a nie z nim. Obiecalam ze przyjde z nim i bylo mi strasznie glupio, ze musialam isc sama :/ Ech :/ Wieceie co, lepiej takie cos napisac, bo wtedy wiem, ze dobrze robie ;) Pozdrawiam Was Wszystkie :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Dziękuje za przyjęcie mnie do waszego grona :) Wiedziałam, że mnie zrozumiecie. Pozdrawiam wszystkie udzielajace sie i czytajace :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
*****maja***** odpisał na temat w Życie uczuciowe
Hej :) Chciałabym do was dołączyć. W toksycznym związku tkwiłam przez prawie 5 lat. Trzy miesiące temu zerwałam z moim chłopakiem. I teraz staram się wyjść na prostą, ale ciężko mi :/ Na początku jak to na początku było idealnie ;) Myślałam, że złapałam "Pana Boga za nogi". W sumie sama go poderwałam. Przez jakiś rok było super, nie miał wad i było jak w bajce. Koszmar zaczął się pewnego dnia.On studiował w innym mieście i obiecałam mu, że nie będę jadła słodyczy, bo on jest na diecie to ja też. Zjemy dopiero jak przyjedzie za miesiąc. No i pojechał, było mi ciężko strasznie i sięgnęłam po batonika (kocham słodycze, być może jest to jakaś zawsze forma pocieszenia dla mnie, ale nie mam nadwagi, ważę 57 kg przy 175cm). I powiedziałam mu o tym jak zadzwonił. W momencie chciał zrywać, zrobił mi taką awanturę, że ja normalnie zgłupiałam. Nie wiedziałam, że można się o takie coś obrazić :/ No ale jak widać... Przeprosiłam go za to... Błagałam, choć sama nie wiedziałam co ja robię... I było "dobrze". Następna afera zaczęła się za jakieś dwa miesiące. Chciałam się zalogować na naszej klasie i on to samo. Zabronił mi, bo go zdradzę.Powiedziałam, że zamieszczę zdjęcia z nim a on, że sie nie zgadza i zerwie. Naprawdę bardzo chciałam, ale on był dla mnie ważniejszy i zrezygnowałam. Tylko było mi przykro bo wszyscy tam byli a ja nie, mimo, że chciałam. Potem afera była w Boże Narodzenie. Przyjechał do mnie, ubieraliśmy choinkę, wszystko było OK (musze dodać, że uwielbiam święta). Potem poszlismy do mnie do pokoju i on mówi, że musi iść na dół po cos z kurtki i zebym z nim szła. Zeszlismy a on się żegna z moimi rodzicami i idzie do domu. Słowa mi nie powiedział, że idzie i miał zaraz wracać do pokoju. Znowu zgłupiałam :O Potem mnie oczywiście przepraszał i wybaczyłam... Na ferie pojechalismy w góry. I bez przerwy chciał się ze mną kochać. Jak nie miałam siły to się ode mnie odwracał i nie odzywał. To było koszmarne, ale tak bardzo go kochałam, że wybaczyłam. Następna afera była o tabletki antykoncepcyjne. Byłam chora i brałam leki i zapomniałam sie zapytac czy kolidują ze sobą. A ten tak mnie wyzwał, że jak mogłam być tak nieodpowiedzalna i nie zapytac, co bedzie jak wpadniemy!!! Dwa dni sie nie odzywał. Zerwał ze mną. Ja dzwoniłam, płakałam, prosiłam się, przepraszałam a on nic. Dopiero za 2 dni przyjechał i dał mi 200 zl za te wszystkie noce jak dziwce. Rzucilam w nim tymi pieniedzmi, wysiadlam z tego samochodu i powiedzialam sobie, ze dosc upokorzeń, ale wiedziałam, ze jak wszyscy się dowiedzą, to będa mówic, że taka para zakochana zerwała i uległam mu - wybaczyłam. Potem były wakacje. Przez 2 tyg na wczasach był dla mnie niedobry. zamykał mnie w pokoju, nie mogłam nigdzie bez niego wychodzić. Juz od dwoch lat nie mialam przez niego znajomych, bo mu sie nie podobali. Cały czas siedziałam w domu i gadałam z nim przez skajpa. Obrażał sie na mnie, że nie chcę sie rozebrac do kamerki a to naprawde nie było w moim stylu, ale w końcu mu uległam dla swietego spokoju. I cały czas namawiał mnie na gołe zdjęcia, obrażał się, szantażował, ale nie chcialam, gdzieś na tyle jeszcze rozsądku we mnie zostało. Nie podobało mu się jeszcze, ze mam dobry kontakt z rodzicami. Bo właściwie juz tylko oni mi zostali i tylko im się zwierzałam. Nie cierpieli go, ale bali sie tez mnie stracić i sie ode mnie odwracać. Bo ja byłam w stanie się od nich odwrócić.I tak na tych wczasach wyzywał na moich rodziców i moją rodzinę, że katolicka (on jest ateistą). Dokuczał mi jak tylko mógł. Raz jak bałam się burzy to specjalnie przeniósł sie na drugie łóżko, zebym się jeszcze bardziej denerwowała. I tak minęły wakacje, wrócił na studia. Odkąd ze soba byliśmy to nie wychodzilismy nigdzie osobno na żadne imprezy. Ja stracilam wszystkich znajomych. Nagle on postanowil wychodzic i powiedział, że idzie na imprezę. Całą noc płakałam, czemu mi to robi, ze kogos sobie znajdzie. A on sie tylko tak zabawił i chciał mnie sprawdzić. Taki zarcik bo naprawde nigdzie nie poszedl. Potem były moje urodziny. Poechalismy na zakupy. Chciałam, żeby on mi cos wybrał, ale stwierdził, że nie ma nic ciekawego i nic nie kupił. Wtedy dostałam szału, bo udawałam przed ludzmi jaki to on jest kochany i w ogóle i co będzie jak sie zapytaja co mi kupił. I wrócilismy sie. Kupił mi z łaski dwie bluzki... Potem były Święta i wpadł na genialny pomysł ogladania filmów porno, zeby spełniała jego marzenia. Źle się z tym czułam, bo to nie w moim stylu. Jak go poznałam to myślałam, że jest romantykiem... Ale uległam, dla niego, żeby ze mną był, zeby się ze mną ożenił, zebysmy mieli dzieci. Tylko, że on mi powiedział, że nie chce nigdy dzieci i slubu kościelnego. Myślałam, że się zmieni... Najlepsze było w lutym. Miałam jeden z najtrudniejszych egzaminów z całych studiów. Poszedł ze mną i powiedział, żebym juz weszła to będe miała z głowy. Wszyscy co wychodzili mieli poprawki. A ja trafiłam na pytania i dostałam jako jedyna z roku bdb. Wylecialam z tamtad jak zahipnotyzowana i rzucilam sie na kolezanke. To był taki mały zyciowy sukces przeciez ;) A on sie na mnie obraził, ze nie na niego i powiedział mi, że ktos na korytarzu powiedział, że to paradoks. W taki dzień z wielkiej euforii przez niego wpadłam w meeega dół. Ale za pare dni walentynki. Nie chcialam byc sama i pogodzilam sie z nim. W dzień walentynek dałam mu perfumy a on mi nic, tylko piwo na wieczór kupił, bo stwierdził, że nie zasłużyłam, ciagle fochy stroję. Znowu zgłupiałam. Chciał zebym z nim jechała do niego na studia na tydz ale nie byłam po tym w stanie. Obrazil się. i coraz częściej zaczął gdzies wychodzic beze mnie. Ja siedziałam w domu tak jak chciał, nie jadłam słodyczy, ćwiczyłam i uczyłam się. Starałam się to ratować. I raz poprosiłam go zeby ściągnął mi film a ten z aferą, że ma mnie dośc, wszystko bym chciała i poszedł z kolegami sie upić. A ja dostałam takiego nerwobólu, że przez 3 dni nie wytrzymywałam z bólu. Musiałam jechac na pogotowie.Juz nawet lekarze mowili, ze musze zerwac bo to sie zle skonczy. Zerwałam, miałam juz dość. Ale przepraszał, błagał, obiecywał, że się zmieni i wybaczyłam... Potem było dobrze, do czasu aż pojechałam do niego na juwenalia. Cały tydzień musiałam siedzieć w pokoju a on chodził do szkoły. Chociaz obiecywał mi, ze nie musi chodzić bo wykorzysta nieobecności. Jak wracał to mnie wyzywał, że po co przyjeżdżałam, wiecznie niezadowolona jestem i że jutro jade do domu. Kiedys jak już spałam w nocy to mnie obudził i powiedział, że jutro jadę. Rano wstałam , spakowałam sie i przyjechałam. Dzien przed juwenaliami, juz tego nie wytrzymalam. Blagal mnie zebym zostala, ale nie mialam juz sily tego znosic i nawet miałam gdzieś co ludzie powiedzą, że na juwenalia jechałam i przed juwenaliami wyjechałam... Przyjechał na wakacje i jeszcze raz przypomniał mi, że jak chce z nim byc to muszę mu obiecać, że nigdy nie będziemy mieli dzieci a w razie czego zgodzę się na aborcję Zerwałam. Jakoś sie trzymam. Minął trzeci miesiąc. Na początku oczywiście ja płakałam dwa miesiące w domu a on chodził na dyskoteki szukac nowej dziewczyny. Tylko, że on ma wymagania: ładna, zgrabna, inteligentna, wykształcona i musi nie chciec dzieci. Niestety żadna sie nie znalazla i wydzwania do mnie, ze nie ma lepszej, że jestem wyjątkowa, idealna i błaga żebym wróciła. I teraz nagle taki słodki i dobry. Na początku potrafiłam byc twarda i na "nie", ale w końcu coś zaczęło we mnie pekać. Przypominały mi się te dobre chwile i już prawie wróciłam. Na szczęście rodzice i przyjaciele (których odzyskałam ;)) stoja na straży i znowu powiedziałam nie i nie odbieram. Tylko czasami czuję się taka strasznie samotna, źle mi, smutno i nie moge sobie ze soba poradzić. Ciężko mi bardzo :/ Dlatego chciałam tu dołączyć, przeczytałam 40 pierwszych stron, ale chce dołączyc juz i w razie dołka się wyżalic, bo Wy mnie zrozumiecie ;)