No właśnie, są takie mamy co chciałyby wymazać ze swojej pamięci początki karmienia. Ja też należę do tej grupy niestety. Malutki nie potrafił w ogóle się przyssać. Karmienie trwało 2 godziny i dopiero można było powiedzieć, że coś tam zjadł. A jak zjadł to za chwilę i tak był głodny. Ból nie do opowiedzenia. Po takich 2 tyg. mąż kupił nakładki i było o niebo lepiej, bo sutki się troszkę zregenerowały, więc można było karmić później bez.
A ten tekst, że się nie najada to już przerobiłam sto razy.
Moje rady dla Ciebie Lauro:
- czekaj, początki są ZAWSZE trudne, bo piersi się przystosowują do zapotrzebowania, a dziecko uczy się efektywnie ssać. U mnie to trwało 3-4 tygodnie.
- malutki będzie ssał co chwilę, bo nie każde dziecko ma tyle siły, żeby wyciągnąć to mleczko treściwsze
- potrzeba przytulenia jest tak silna, że każde rozstanie z mamą jest straszne. A takim najlepszym przytuleniem jest ssanie piersi.
- i taka wiadomość co mi powtarzali na studiach_ kobieta jest w stanie wykarmić swpje dziecko piersią przez rok bez konieczności dawania innych posiłków.
Karmię już 8 miesięcy, a 7 było tylko samą piersią. Oczywiście koleżanki i rodzina wyrażali swoje oburzenie i niedowierzanie i twierdzili, że zagłodzę dziecko, bo jest szczupłe (po rodzicach raczej). A jak piersi robią się małe i mam wrażenie, że mleczka jest ciut mniej niż by tego chciał synek, to piję herbatkę pobudzającą laktację i karmię co godzinę.
A tu link do ciekawego forum i temat, który "uratował" moje karmienie piersią http://forum.gazeta.pl/forum/w,570,115362793,,karmic_piersia_miec_stalowe_nerwy_.html?v=2