Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

koralikjk

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Do BLANCA Dziwczyno uciekaj od niego,ja zrobiłam ten błąd a też takie sytuacje miały miejsce zanim mieliśmy dziecko.Uwierz w to,że jest inny facet który na Ciebie zasługuje i będziecie mieli to upragnione dziecko.To ,że nie możesz zajść z nim w ciąże to raczej nie jest przypadek tylko czas na to żebyś wzięła nogi za pas i zwiewała.Ja nie tylko słuchałam rad wszystkich wokół siebie i brnęłam w takich okropny związek jak Ty.Nie popełniaj moich błędów.Ja myślałam,że jak sie urodzi dziecko to on się zmieni i będzie ok-tak zmienił się ale na gorsze.Sama muszę wychowywać dziecko i patrzeć jak ono tęskni za tatą który nie chce wracać do domu bo obowiązki go przytłaczają.Nie marnuj życia dziecku którego jeszcze nie ma na tym podłym świecie.Przemyśl to,miłość do niego przeminie i będzie nienawiść na którą będzie patrzeć Twoje dziecko. Pozdrawiam :) P.S. Kiedyś mogłam tego wszystkiego uniknąć ale kochałam a dzisiaj sama się tu wyżalam.
  2. Dziasiaj jest jakiś mały spokój,nie ma kłótni.Trochę odetchnęłam ,każdy siedzi osobno i nie odzywa się(nawet mi to pasuje)wiadomo:wolałabym żeby była spokojna rozmowa,wspólne obejrzenie filmu i jakieś wspólne wyjście z kłopotów.Niestety nie da się,trudno muszę to przeboleć i myśleć o Sobie i dziecku.Cieszę się,że odkryłam takie forum .Do tej pory myślałam,że tylko ja jestem taka nieszczęśliwa ale widzę,że bardzo dużo kobiet ma piekło w domu przez swoich "kochanych"mężczyzn.Pozdrawiam Was kobitki i nie dajmy się im :-)
  3. Do ulla35 -w tamtej wiadomości miało byc napisane ,że to jest jakieś wyjście a nie że jest dobre wyjście z całej sytuacji.Muszę jakoś przetrwać to wszystko póki nie znjdę całkiem innego wyjścia z tego koszmaru.Dziękuję i pozdrawiam :)
  4. Dziękuję to jest wyjście ,zmienić swoje zachowanie -tak zrobię.Chociaż ja już tak robie,wychodze żeby nie słuchać ale on nie daje za wygraną i pędzi za mną z wyzwiskami bo właśnie traci grunt pod nogami.Będe nie ugięta i nie dam się zprowokować.Dziękuję za rady i podniesienie na duchu.Pozdrawiam :)
  5. Dziękuję za zainteresowanie.Byłam u psychologa ale jakoś mi to nic nie dało,poszłam do psychiatry i poprosiłam o leki uspokajające ale porada lekarza była taka"trzeba zmienić sytuację w domu bo żadne leki nie pomogą na poprawe nastroju".Wystarałam sie o żłobek dla dziecka i wysyłam go tam,pomagam koleżance w pracy i za to mam na swoje potrzeby i żłobek.Chciałam wrócić do pracy ale mój kierownik odradził mi to teraz ponieważ wie,że takie dzieci często chorują i nie było by mnie w pracy tylko na zwolnieniu.Szukam innej pracy w między czasie ale nikt nie chce przyjąć mnie bo właśnie wszyscy tak myślą jak mój kierownik w pracy.Mój "partner"jest ale rolnikiem i jeżdzi do pracy do Austrii.Teraz nie ma tam dla niego pracy i nie chce podjąć żadnej w Polsce.Całymi dniami jest poza domem i zajmuje sie tym co uaważa za stosowne.Owszem podwozi dziecko rano do żłobka ale ja je odbieram .Ma dwa samochody a ja muszę się poruszać mpk lub na pieszo.Chociaż mam prawo jazdy. :(
  6. Witam czytam te opowieści kobiet które są w takich samych związkach jak ja czyli toksycznych które nie powinny nigdy zaistnieć.Ja żyję w związku bez ślubu.Na początku naszej znajomości było miło ale mój partner szybko zaczął pokazywać na co go stać,gdy mu mówiłam żeby zostawił mnie w spokoju to on stawał się kochany i zawsze dopiął swego.Po 6ciu latach naszego związku(mieszkania ze sobą) rozstaliśmy się na pół roku.Odeszłam po tym jak poroniłam i nie znalazłam w Nim wsparcia psychicznego które było mi bardzo potrzebne.Po pół rocznej przerwie nie widzenia się spotkaliśmy się i wszystko wróciło,teraz mamy 2 i pół letniego synka i jestem nadal pychicznie molestowana i codziennie słyszę ,że mam się wyprowadzić z jego domu(owszem to jego mieszkanie).Grozi mi,obraża mnie wyprowadza z równowagi i doprowadza mnie do ostateczności czyli rękoczynów a gdy szantażuje mnie obdukcją i odebraniem praw rodzicielskich boje się i żeby odreagować te wszystkie okropne wyzwiska rzucam np.pilotem o podłogę.Nie mam się gdzie wyprowadzić.Boli mnie to że zaplanowaliśmy razem dziecko,zgodziłam sie dla niego na życie bez śubu a teraz znudziliśmy się mu i wyrzuca nas z domu jak niepotrzebne ścierki.Ma szacunek do rzeczy materialnych i przede wszystkim do pieniędzy.Nie mogę pójść do pracy a on nie daje mi żadnych pieniędzy(sam też do pracy nie chce iść).Powiedział,że alimenty będzie płacił tylko jak mu sąd przyzna a że nie pracuje więc duże nie będą.Nie wiem co mam robić,konkubina z własnej głupoty nie ma żadnych praw???
×