katarzyna11
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez katarzyna11
-
dzieki beata ty jak zawsze potrafisz trzezwo spojrzec na cala sytuacje i przynajmniej nie oskarzasz mnie o bycie bluszczem czy pasozytniczym leniem zerujacym na pieniadzach meza bo tak wcale nie jest!!!] ja naprawde chce pracowac ale jak kazda matka w tej sytuacji mam mase watpliwosci i masz racje beata nie bede tego tutaj roztrzasac bo tylko bede slyszala ze jestem leniwa i mi wygodnie ze moje dziecko ma problemy zdrowotne bo dzieki temu nie bede musiala isc do pracy ! podejme ta decyzje sama w zgodzie ze soba
-
fakt musze miec prace zeby sie usamodzielnic i teoretycznie mam ta prace a jak maz sie "ulotni" czyli zazada rozwodu to i tak bede miala alimenty na dziecko to czy podejme ta prace czy zostane z dzieckiem to jest kwestia tylko tego czy dam rade zostawic moja niunie w szpitalu sama beze mnie i opieke nad nia powierzyc komus innemu takie malutkie dziecko wlasnie bardzo duzo rozumie moze nie pamieta konkretnie tego jak jest dorosle ale mysle ze niestety rozumie i bedzie wiedziala ze mamy nie ma z nia pol biedy jakby maz siedzial z nia do 15-tej a ja po pracy lecialabym do niej i siedziala z nia non stop ale po pierwsze najpierw musze odbyc w pracy szkolenie - i to nie w siedzibie firmy tylko bedzie to wyjazd na szkolenie a po drugie dziecko ma miejsce w szpitalu we wroclawiu a my mieszkamy 70 km od wroclawia jesli bylby to szpital na miejscu sytuacja nie bylaby az tak straszna
-
mam watpliwosci i to bardzo duze corka z mezem spedza bardzo malo czasu nie jest do niego przyzwyczajona - nic dziwnego w koncu to ja z nia siedze non stop nie potrafi zasnac wieczorem jak mnie nie ma pomimo iz maz sie stara nie jest w stanie uspic malej i koniec a w szpitalu dosc ze bedzie w obcym miejscyu na bank troszke tam wycierpi to jeszcze ma byc beze mnie... sama juz nie wiem przed chwila maz mi powiedzial zebym sie dobrze zastanowila bo ta moja praca wcale nie jest taka super i znajde na pewno lepiej platna i jesli chce zostac przy dziecku to on sie ze mna zgadza teraz juz musze podjac sama decyzje pogadam jeszcze z tesciowa moze wezmnie wolne w pracy i posiedzi z mala - zawsze to lepiej jak kobieta bedzie przy dziecku... moze sie zgodzi
-
czesc dziewczyny :) troche mialam latanine z moja niunia bylam u pediatry no i pojdziemy do tego szpitala porobic te badania zeby miec czyste sumienie lekarka mowila ze na jej oko malej nic nie dolega ze to sapanie/swiszczacy oddech moze wynikac z tego ze jest duza dziewczynka i pluca moga naciskac na przepone badz odwrotnie i to wlasnie maja mi potwierdzic badania a co do meza to bez zmian nie jest lepiej nie jest gorzej nie chce juz z nim rozmawiac bo to sa bardzo bolesne dla mnie rozmowy wydaje mi sie ze moje gadanie nic tutaj nie da beatka sprzedaje mi tutaj wiele cennych rad chyba zaczne brac z niej przyklad a aniu - sytuacja u ciebie i u mnie jesli chodzi o zachowanie meza i caly ten caly kryzys jest identyczna a myslalam ze moj maz jest ewenementem nie dam ci zadnej dobrej rady bo niestety jak widzisz moja sytuacja nic a nic sie nie poprawila a co do pracy ... cholera jasna troszke sie pokompliowalo wlasnie przez malutka mam zaczynac prace 7 grudnia ale mam tez isc z mala w polowie grudnia do szpitala na te wszystkie badania i musze byc wtedy non stop przy niej nie moge zostawic mojego dziecka samego i teraz sie glowie i mecze mam juz opiekunke do malej nie wiem co mam robic - praca jest swietna jesli chodzi o stanowisko moze nie jest tak dobrze platna jak moja poprzednia ale jest tyle czasu szukalam pracy a teraz co - mam zrezygnowac?? szef sie nie zgodzi na zmiane terminu rozpoczecia pracy bo od razu rozpoczynam szkolenie a po za tym piekny bylby poczatek - nie moge bo dziecko chore - raczej taki pracownik jest zbedny tesciowa mi mowi ze znajde inna prace ze mam sie zajac dzieckiem maz mowi ze on moze wziasc urlop i czuwac przy malej dzien i noc - ale ja chcialabym byc przy niej bo nie dojsc ze bedzie w szpitalu to jeszcze bez mamy i juz sama nie wiem co zrobic aniu jak chcesz pogadac to napisze do ciebie na maila odezwij sie i glowa do gory ja w takim zawieszeniu jak ty jestem nieco dluzej moze razem cos wymyslimy skoro mamy identycznych mezow pozdrawiam
-
w zwiazku bez zmian czyli nic maz nie wykazuje zadnej checi rozmowy a ja juz nie ciagne go do tych rozmow mam dosyc takiego zachowania i widocznie on nie chce nic naprawiac nic ratowac wiec dlaczego na sile mam go do czegos zmuszac
-
mieszkam na dolnym slasku niedaleko wroclawia jutro ide z moja kruszynka do kardiologa mam nadzieje ze wszystko okaze sie ok i bede miala juz swiety spokoj ze zdrowiem mojego dziecka
-
studiowalam finanse i bankowosc ale sie ciesze z tej pracy a najbardziej z tego ze odetchne bede miala jakas odskocznie i moze cos sie zacznie w moim zyciu dziac szkoda mi troche malenstwa - pomimo iz tata sie nia bedzie zajmowal to i tak bede musiala znalezc opiekunke a napewno lepiej by jej bylo ze mna no ale coz mam juz namiary na dwie opiekunki jedna to mama mojego kolegi - ale ja interesuje raczej praca w pelnym wymiarze godzin zobaczymy jak ta druga - emerytowana pielegniarka . musze dobrze wybrac bo powierze kobiecie moje dziecko boje sie jak cholera zostawic ja z kims obcym ale chyba kazda matka tak panikuje
-
dostalam prace !!!!!! bylam dzis na 4 rozmowach kwalifikacyjnych i jak tylko weszlam do domu to dostalam dwa telefony ze sa zainteresowani moja kandydatura :):):):) wybralam jedna z ofert no i donioslam potrzebne papiery zaczynam od 7 grudnia teraz tylko kwestioa znalezienia opiekunki mam nadzieje ze zdaze a jak nie to tesciowa mimo iz pracuje powiedziala ze pomoze no i maz... pracuje na zmiany wiec bedzie musial pomoc ale sie ciesze zobaczymy co dalej bedzie mam tylko nadzieje ze dobrze wybralam
-
dlatego ja z nim juz nie rozmawiam jak juz pisalam nie wystawie mu walizek za drzwi nie bede juz go prosila o rozmowy nie bede juz robila nic dla niego po prostu zajme sie soba znajde prace usamodzielnie sie i wtedy bede mogla podejmowac konkretne decyzje a poki co nie bede juz okazywala zainteresowania jego zyciem mamy duze mieszkanie i mozemy sobie nie wchodzic w droge po za tym jesli faktycznie zasmakuje zycia kawalerskiego to nie bedzie zbyt czestym gosciem w domu a ja nie zrobie juz nic by ratowac nasze malzenstwo zrobilam juz wszystko co moglam jesli on zechce cokolwiek ratowac to on bedzie musial zrobic pierwszy krok tylko ze wtedy raczej bedzie juz za pozno a jesli nie - trudno nic na sile a ja teraz mam czas i jasny obraz sytuacji czas zeby ulozyc sobie po kolei zycie bez niego i to jest czas dla mnie nie dla niego i faktycznie wydaje mi sie ze tak bedzie najlepiej
-
wlasnie skonczylam z nim rozmawiac poczekam na chwile kiedy on bedzie chcial porozmawiac i ma mi powiedziec wtedy cos konkretnego a tymaczasem bede intensywnie szukac pracy i powoli bede sie nastawiala na zycie bez niego zeby pozniej znow nie spadlo to wszystko na mnie tak niespodziewanie najwazniejsza jest praca kurde ale nie wiedzialam ze tak ciezko bedzie mi cos znalezc wczesniej nie chcialam nikogo prosic o pomoc chcialam sama znalezc prace i koniec a teraz chyba popytam znajomych, tesciow itp moze ktos mi pomoze praca jest dla mnie bardzo wazna w tym momencie wiec jesli ktos mi pomoze ja zalatwic to nie bede sie czula wcale gorzej niz jakbym ja sama znalazla a potem powoli bede ukladala swoje zycie i tak na razie bede tkwic w tym domu dopoki nie bede samodzielna ale przynajmniej oszczedze sobie teraz wielu stresow
-
nie wiem juz sama co bedzie bo niby osiagnelam cel - maz zgodzil sie sprobowac byc ze mna chce sprobowac ratowac nasze malzenstwo tylko ze ja sie nie zgodze zeby to odbylo sie w inny sposob niz ja chce to ja jestem skrzywdzona i to ja mam wielki zal jesli on sie nie postara to jak mam zyc z czlowiekiem ktory tak naprawde mysli tylko o sobie przyjechal do domu potem przyjechali jego rodzice i zapytali sie co sie tutaj dzieje powiedzialam zeby rozmawiali z synem i moze zmienili troszke jego tok rozumowania bo ja juz nie mam na niego zadnego wplywu troszke cos tam powiedzialam posiedzieli z mala i pojechali gdy tylko trzasneli drzwiami uslyszalam mase wyrzutow pod moim adresem od meza ze nie wie o co mi chodzi ze nie tak sobie to wyobrazal itd itp zadnego przepraszam, powiedz czego oczekujesz nic tylko atak na mnie wiec poprosilam go aby pojechal do rodzicow i wrocil do domu jak dojdzie do troche innych wnioskow niestety wiem ze dzis wroci bo nie spakowal zadnych rzeczy nosz kurwa mam pasc do stop w podziekowaniu za to ze chce odbudowac nasza rodzine czy mam mu moze postawic pomnik??"? a moze mam sie na wszystko zfgadzac co sobie teraz ksiaze zaplanuje bo PRZECIEZ DAL NAM SZANSE I JA Z RACJI TEGO POWINNAM BYC NAJSZCZESLIWSZA KOBIETA NA SWIECIE I SPELNIAC JEGO WYMAGANIA aha i dowiedzialam sie ze on nie czuje sie kochany bo przez caly ten okres nie okazywalam mu milosci a jak sie go zapytalam jak mialam mu okazywac milosc czy moja walka rozmowy i to wszystko co zrobilam nie byly dowodem mojej milosci to powiedzial ze on nie czul ode mnie czulosci no powiedzcie mi jak mialam mu okazywac czulosc jak nie moglam go przytulic pocalowac itp bo on tego nie chcial a co mialam mu sie uparcie rzucac na sile i pozwalac zeby odganial mnie od siebie i upokarzal tylko dlatego zeby on sie poczul kochany mam dosctesciowa powiedziala ze mi nie odpusci i chce wiedziec wszystko co prawda powiedzialam jej ze to jest je do niczego niepotrzebne ale jesli jutro p[rzyjedzie to jej powiem troszke a moze dam jej do przeczytania ten topik to bedzie miala calkowity obraz sytuacji bo nic wiecej dodac sie nie da
-
beata trzymama za ciebie kciuki nie przejmuj sie ta biopsja - ja tez mialam dwa guzki w piersi tez zrobili mi biopsje pierwszy wynik niczego nie roztrzygal drugi raz okazalo sie to niezlosliwe cholerstwo jest chcieli mi piers rozciac i usunac guzki ale taki madry pan ginekolog stwierdzil ze jesli to niezlosliwe to nie trzeba sie spieszyc i zrobil badanko na poziom hormonow okazalo sie ze jakiegos hormonu mam za malo zmienil mi tabletki antykoncepcyjne na inne - rewelacja po nich czulam sie o wiele lepiej a guzki zniknely samoistnie po dwoch misiacach i napewno w twoim przypadku to tez bedzie cos niegroznego w sumie to bylo trzy lata temu teraz badam piersi regularnie i nie ma nic i oby tak zostalo ale rozumiem cie - ja wtedy tez sie strasznie balam a z tym wyjazdem nad morze bardzo ci dziekuje za propozycje zobaczymy co bedzie jutro dziekuje ci bardzo za wsparcie mam nadzieje ze wszystko sie nam jakos ulozy - tak zeby bylo najlepiej dla nas a i zazdroszcze ci odwagi z tym tancem brzucha - moze kiedys zaprezentujesz to czego sie nauczylas pozdrawiam cieplutko albo jutro dowiem sie czegos nowego albo jutro przyjdzie ten czas zeby zaczac porzadkowac swoje zycie... i mysle ze dopiero wtedy sie zaczna moje najwieksze problemy ale nie mysle teraz o tym a co do tego zebym nie pokazywala ze mi nie zalezy - przeciez to oczywiste ze mi zalezy skoro zgadzam sie na ta rozmowe i na nia czekam, wiec po co robic teatrzyki
-
no wlasnie urzadzil mi pieklo ... i dlatego powiedzialam mu ze nie jestem pewna ze dam rade ze ta pewnosc znikla jakis miesiac temu ale ze chce sprobowac... nie moge mu juz obiecac ze wszystko bedzie wspaniale jesli tylko on sie zmieni, jesli tylko on znow poczuje ze chce ze mna byc bo nie wiem jak bede sie zachowywala czy dam sobie rade z tym wszystkim co sie miedzy nami wydarzylo mozna mowic - zaczynamy od nowa - wle mowic jedno a zapomniec drugie ale poki nie sprobuje nie bede miala tej pewnosci i dlatego tak bardzo daze do tego zebysmy sprobowali byc razem i zobaczymy co z tego wyniknie nie kaze mu podpisywac cyrografu nie kaze mu sie do niczego zobowiazywac na ten moment ja tez nie moge go o niczym zapewnic chociaz jestem pewna ze gdybym mu dzis powiedziala ze jestem w stanie mu wszystko wybaczyc zapomniec i zaczac od nowa to jutrzejsza rozmowa juz nie bylaby potrzebna widzialam to po nim ale... nie chce mowic nic czego nie jestem pewna i nie bede robic nic na sile sprobowac - owszem ale dzis juz nie mam pewnosci czy nam wyjdzie zobaczymy jutro licze ze sie nie wycofa z tej rozmowy i to juz bedzie chyba taka ostateczna rozmowa
-
a po za tym dzisiaj zmusilam go do rozmowy - oczywiscie najpierw nie chcial slyszec o tym zeby gadac ale zrobilam mu straszna afere i musial mnie wysluchac wysluchal po czym stwierdzil ze tak ze mna rozmawiac nie bedzie bo takie awantury do niczego nie prowadza ale wykrzyczalam mu wszystko co mi lezalo na sumieniu i duzo mi z tym lepiej pozniej podszedl do mnie i zapytal sie czy moge z nim porozmawaic na spokojnie wiec powiedzialam slucham co masz mi do powiedzenia to powiedzial ze juz w sumie nic i tyle bylo z naszych rozmow oj jak bym miala dzis cos ciezkiego pod reka to bym mu chyba przylozyla i nadal nie wiem co to wszystko ma znaczyc
-
oj ktos tutaj ma swietne myslenie mam mu uslugiwac bo on pracuje - niestety - bozia raczki dala ja po sobie sprzatam i on tez moze wiadomo ze ksiaze nie poodkurza calego mieszkania czy nie zmyje podlog nie wspominajac o lazience - a ze ja w syfie nie wysiedze to sprzatam sama ale nie nastawiam mu prania i nie prasuje jego rzeczy i nie ukladam mu juz pieknie rzeczy na polkach tylko je po prostu tam rzucam widzialam juz jego zdziwienie jak zaczal wyciagac pogniecione ubranka z szafy a nie gotuje mu - bo my z corcia jemy zupki on nie lubi zupek i obiad byl przede wszystkim dla niego - jak zglodnieje to sobie ugotuje kolacyjek tez juz nie ma a zawsze mial podstawione pod nos 3 posilki dziennie nie mowiac o tym ze czesto dostawal jeszcze jakis deserek bo ogolnie to od kiedy nie pracuje to bardzo polubilam gotowanie i niezle mi to wychodzi :) no coz moj maz tez swietnie gotuje - wystarczy ze sobie przypomni jak to jest i juz bedzie opychal sie pysznosciami nie umrze i nie przemeczy sie jak zrobi cos dla siebie - przeciez nie mowie zeby robil to dla mnie
-
skad wiem ze byl u koegi - bo po pierwsze jego samochod stal u kolegi pod domem a po za tym zona kolegi mi to potwierdzila - raczej by mnie nie oklamala i byl tam i nigdzie indziej nasza corcia ma juz prawie pol roku mysle ze nie jest chorym dzieckiem - jak juz pisalam trzeba posprawzac ale diagnozy nie ma dlaczego podejrzewaja wade serca - dziecko ciezko sapie przy wysilku i ma swiszczacy oddech wykluczono asteme ktora podejrzewano wczesniej i kazano nam ja przebadac w kierunku chorob serca ( dwa razy zdarzyly sie jej dusznosci tak ze musielismy jechac do szpitala- ale nie wiadomo skad to bylo) mysle ze to przypadkowy zbieg okoloicznosci a sapanie samo minie ale musze to posprawdzac zebym sobie nie mogla niczego zarzucic nie chce nigdzie wyjezdzac odpoczywac i sie relaksowac - nie dam rady nie chce jechac nigdzie sama z dzieckiem nie o to mi chodzi merc dziekuje bardzo za maila - teraz wiem przynajmniej w razie czego od czego mqam zaczac a jesli chodzi o dzisiejszy dzien przyjechali tesciowie i zapytali sie nas co sie znow miedzy nami dzieje bo widza ze nie jest wcale kolorowo maz probowal cos sciemniac ale w koncu ja nie wytrzymalam i powiedzialam ze jest zle i wcale nie jest lepiej niz przed ta nasza rozmowa z tesciami ze chwile bylo dobrze a teraz jest gorzej niz bylo i powoli zaczynam wykanczac sie psychicznie i nie daje rady nie mowilam co robi konkretnie to im chyba wystarczylo maz powiedzial z ejest nam ciezko i ze on sam juz nie wie co ma zrobic ze czuje sie zle jest zagubiony itd troche to poirytowalo jego rodzicow - mowil tylko o sobie powiedzieli ze go nie poznaja i powiedzieli zeby w koncu zaczal byc szczery to on powiedzial ze nie czas jeszcze na takie rozmowy i zeby dali jemu spokoj bo on spokoju teraz najbardziej potrzebuje no i wyszedl zostalismy sami zaczeli sie mnie wypytywac o zachowanie synka ale powiedzialam ze nie ma o czym gadac bo szkoda slow a ja juznie mam sil spytali sie mnie czy mam sile byc z nim tutaj pod jednym dachem - powiedzialam ze jeszcze tak powiedzieli ze jak juz bede miala dosc to mam zadzwonic i pomieszkam troche u nich i moze sobie odpoczne - ale nie chce tego podejrzewam ze jutro bede znow slyszala wyrzuty na temat tej rozmowy od meza ale to nie ja ja zaczelam i nie ja swoim zachowaniem doprowadzilam do kolejnej konfrontacji podejrzewam ze dzis nie wroci do domu albo wroci bardzo pozno powoli przestaje miec sily na cokolwiek jednego dnia jest dobrze a potem dostaje takiego kopa ze wszystkiego mi sie odechciewa i nic mnie nie cieszy
-
nie sypiam z nim nie sprzatam po nim i nie gotuje mu a co do tego sprawdzilam gdzie jest dzisiaj - faktycznie u kolegi ale nie wiadomo ile tam jeszcze zabawi moze gdzies sie pozniej wybiera tylko ze tego juz nie mam jak sprawdzic niestety
-
a czy czytajac moj topik nie zauwazyles ze z moim mezem nie da sie rozmawiac na powaznie bo nie potrafi sie zdecydowanie okreslic???
-
dobrze ze masz prace. Ja nie mam i non stop soedze w domu. Ale za to mam malutkie dziecko ktorym trzeba sie zajac - inaczej bym chyba oszalala. a co sie tak dziwnie patrza na twoje 10 kg mniej - moze zazdroszcza hehehehe. Tylko nie wychudnij calkowicie szkoda twojego zdrowia. Ja tez na poczatku tego calego "kryzysu" nie moglam nic przelknac po kazdej rozmowie z mezem ktora mnie ranila plakalam a zdarzalo sie wymiotowalam. Tez wychudlam - dobra kuracja jak ktos chce schudnac ja niestety nie mialam z czego chudnac Wiec wzielam sie w garsc - nie moglam jeszcze fizycznie doprowadzic sie do ruiny wystarczylo mi to ze moja psychika nie dawala juz rady. Zaczelam rano biegac (oczywiscie jak szanowny maz byl w domu) po takiem treningu bardzo chcialo mi sie jesc wiec jeden posilek w ciagu dnia mialam zaliczony na 100% Bo na poczatku zdarzalo sie tak ze dochodzilam do wniosku ze w przeciagu tygodnia nie zjadlam prawie nic tylko kawa herbata i papierosy no ale zaburzenia w jedzeniu juz za mna - mam taka nadzieje co prawda nie powrocily moje kg ktore mi uciekly ale wiem przynajmniej ze sie nie wykanczam
-
mi tez sie wydaje ze to jakis koszmar... tylko dlaczego nie moge sie z niego obudzic...
-
oj nwet nie wiesz jak bardzo bym chciala ale ta nadziej powoli we mnie umiera boje sie co bedzie dalej a tak bardzo bym chciala zeby wszystko dalo sie odbudowac ale jak mowia do tanga trzeba dwojga jesli moj maz nadal bedzie uparcie twierdzil ze nie ma opcji zebysmy byli razem to ja niestety na sile przy mnie go nie zatrzymam tak bardzo bym chciala zeby zdarzyl mu sie jakis przeblysk zeby stwierdzil ze warto dac nam szanse wtedy gdyby on nabral checi to dalibysmy rade sprobowac sprobowac i tylko tyle bo na dzien dzisiejszy nie moge na 100% powiedziec ze bylabym w stanie o wszystkim zapomniec i zyc jak gdyby nigdy nic zelgo miedzy nami sie nie wydarzylo
-
nie nie robil mi wczesniej krzywdy ma dwa wyroki w zawieszeniu - nawywijal jak jeszcze nie bylismy razem. jeden za posiadanie a drugi za wybryk huliganski. A po za tym to wyjatkowo lagodny czlowowiek ktory nawet nigdy w zyciu na mnie nie krzyknal. Ot stalo sie na imprezie i jest w papierach. i jesli chcialby np odebrac mi dziecko to to go dyskryminuje jako wylacznego opiekuna dla dziecka - tego tez dowiedzialam sie od prawnika - i dlatego jestem spokojna o to z kim zostanie moja corka a co do dodania czegos nowego - maz wzial mala na spacer i lazi juz z nia ponad godzine (co zdarzylo mu sie 5 razy od kiedy sie urodzila) powiedzial zebym sobie odpoczela bo mala poszla spac pozno wczoraj
-
tez tak sobie czasem mysle ale... dopadaja mnie pewne watpliwosci moze on chce zebym stanela nanogi - znalazla prace, usamodzielnila sie - to tez byloby dobre dla niego bo nie bylby obciazony duzymi kosztami moze chce chwile odczekac wie tez ze jego rodzice nie akceptuja na dzien dzisiejszy jego postepowania moze ma nadzieje ze z czasem zaakceptuja. Jak on odczeka i powie ze niestety nic z tego nie wyszlo moze przychylniej na niego popatrza. a moze po prostu sie pogubil i nie wie na co sie zdecydowac nie wie czy chce byc ze mna czy po tym wszystkim bedziemy potrafili normalnie zyc i moze woli uciec niz sie rozczarowac ale to sa tylko takie moje gdybania
-
pisalam juz wczesniej ze poradzilam sie dwoch prawnikow co do tego zebym nie rozwalala naszego malzenstwa swoimi decyzjami to racja nie chccialam podejmowac zadnych radykalnych krokow bo wciaz mialam nadzieje ze jednak cos sie zmieni ale teraz wiem ze dluzej nie dam rady zyc w takim zawieszeniu rozmawialam z nim i powiedzialam ze chce wiedziec na czym stoje co robimy z naszym rozwodem itp nie uzyskalam zadnej konkretnej odpowiedzi nie wiem juz jak mam do niego dotrzec fakt kiedys byl inny powiedzialam ze czekam do konca roku bo zaczyna mnie przerastac ta cala sytuacja zobaczymy jak bede sie czula z tym wtedy ale mysle ze to jest ostateczny termin i wtedy powiem mu ze ma sie natychmiast okreslic tak jak czuje w danej chwili zrobnilam juz bardzo wiele zeby uratowac nasz zwiazek nie wiem czy mozna zrobic jesszcze wiecej jedno wiem - bez jakiejkolwiek inicjatywy z jego strony ja juz nie chce robic nic
-
mnie troszke uderza to ze niektorzy ludzie ktorzy tu pisza nie dopuszczaja innego modelu zachowan, systemu wartosci niz sami prezentuja a najbardziej uderzajace jest to ze pewna osoba napisala mi ze moj prawnik mi zle radzi i ona wie lepiej koniec kropka w tym temacie ja zamierzam sie sluchac kogos kto sie zna na rzeczy i mysle ze dobrze mi doradza po za tym adwokat nie moze dzialac na szkode klienta poniewaz jest to surowo karane i to tyle na temat natychmiastowego zlozenia przeze mnie pozwu wyprowadzki i wyrzucania meza z domu poslucham rad profesjonalisty jezeli pozwolicie