AysePl
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez AysePl
-
mała poprawka... "niemiłe komentarze" źle napisałam bo tak naprawdę tylko dwa były bardzo nie miłe na początku. I widzę że pisząc popełniłam kilka błędów ale pisze tutaj i jednocześnie oglądałam film. Pozdrawiam Ayse
-
Niestety do dzisiaj nie pomyślałam nad tym że byłam jego "kochanką"... Pisząc tutaj na forum można dowiedzieć się na pewno o wiele więcej niż od osób bliskich... nie wiem czym jest to spowodowane? Tym że piszę tu anonimowo i nikt tak naprawdę nie zna mnie i tej sytuacji dokładnie...?? Czy napisana została tutaj prawda skomentowana przez osoby które z boku na to popatrzyły? Nie wiem co mam o tym myśleć... jest to bardzo trudne dla mnie. Nie chcę tutaj opisywać jego żony,jego ich sytuacji w domu bo rzeczywiście znam to tylko od niego i jego siostry,szwagra którzy potwierdzali że rzeczywiście tak było ale o tym już Panią pisałam i cały obraz sytuacji opisałam. Rzeczywiście jestem jeszcze młoda - jeszcze dużo powinnam się nauczyć - jeszcze dużo popełnię błędów - staram się robić jak najmniej niestety nie zawsze wszystko wygląda tak jak byśmy chcieli. Muszę się przyznać że nie myślę o tym że zabrałam tej kobiecie męża bo wiem najlepiej jak to wyglądało-potrafię się przyznać do winy,błędu... Dlatego chcę się przyznać że mam wyrzuty sumienia i to bardzo duże że rozmawiałam z nim jak jeszcze mieszkał z żoną ale on przy mnie płakał jak dziecko to chyba nie jest normalne i moim zdaniem nie robił tego po to aby się ze mną przespać. Następne co mnie bardzo boli to właśnie ta dziewczynka że będzie dorastała bez taty jednak on i jego rodzina mówią że ta dziewczynka nie miała od ponad roku normalnego domu... I tak się wszystko miesza, a ja nie wiem co mam pomyśleć. Bardzo go kocham jednak odkąd napisałam na forum zastanawiam się nad tym aby przestać z nim być tym samym dając nie wiem czy dobrą czy złą,dużą czy małą ale "szanse" dla tej kobiety i córeczki na to by znów byli razem. Chciałam tylko dodać że kończąc z nim nie wiem jak bym to zniosła i jak dalej żyła bo naprawdę jednak może taka byłaby za tą moją głupotę kara. Ja już chyba sama nie wiem co mam o sobie myśleć co zrobiłam źle i czy było to nie zależne ode mnie... Ale naprawdę powiedziałyście chyba już wszystko nie zwracajcie uwagi już na moją historię rozmawiajcie na miłe tematy i tak zmieniłam atmosferę na forum. Nie piszę tego specjalnie by nie czytać tych niemiłych opinii tylko wszystko do mnie dotarło. W większy lub mniejszy sposób ale dotarło i na prawdę nad każdym słowem tutaj napisanym przez Was się zastanowiłam i wzięłam do siebie.
-
Dlatego też nie mam zamiaru tobie odpisywać, a przede wszystkim tłumaczyć się gdyż nie jesteś tego godna. Myślałam że wszystkie kobiety piszące tutaj mają minimalny poziom kultury jednak zawsze znajdzie się "taki ktoś" jak ty. "ty" oczywiście z małej litery bo mam zero szacunku do ciebie. Sama powinnaś się wstydzić za siebie a nie mnie pouczać bo z tego co widzę to Ty nie znasz życia i nie wiesz co się może jutro wydarzyć... Ja Ci mogę jedynie "życzyć" popracowania nad własną kulturą osobistą i językiem polskim. A Moppy bardzo dziękuję i pozdrawiam:*:)
-
Dzień dobry i dziękuję dziewczyny... Szczerze mówiąc to cała sytuacja mnie "zjada"... dosłownie. Macie rację w tym co napisałyście. Ja nie upominam się jego gdy nie zadzwoni-zaczęłam właśnie tak myśleć "może potrzebuję czasu..?" i na razie niech tak zostanie bo jeśli miałby podjąć decyzję i wrócić do dziecka... to ja oczywiście nie będę stać na drodze. Nie wyobrażam sobie tego co bym czuła-nie raz łzy spłyną po policzku gdy o tym myślę jednak ani słowa bym nie powiedziała gdyż dziecko jest niewinne tyle mogłabym sobie wytłumaczyć... najkrócej i najprościej...
-
Dziękuję Moppy... oczywiście napisałam że chciałabym poznać waszą opinię i do nikogo nie mam pretensji przeciwnie taka opinia daje dużo do myślenia. To nie jest tak że oczekiwałam gratulacji,miłych słów itd. ze strony innych i nie przyjmuję takiej krytyki do swojej świadomości. Po przeczytaniu pierwszej wypowiedzi bardzo się popłakałam i rzeczywiście 10 razy jeszcze raz przemyślałam to wszytko. Doszło do tego że jeszcze raz z nim i wszystkimi wokół rozmawiałam o tej sytuacji. Jednak każdy z kim mogę porozmawiać o tym dłużej zna dobrze sytuację i wygląda to inaczej. Nikt nigdy nie pomyślał w ten sposób i mi nie powiedział,a mam takich przyjaciół którzy nie oszczędzają mnie gdy zrobię coś złego lub błędnie myślę. Może to mój błąd, może opisałam to w zły sposób mimo wszystko nie spodziewałam się tak ostrych i nie miłych słów. Dlatego też postanowiłam odpisać... Naprawdę nie chcę pisać tutaj na forum wiedząc że komuś to przeszkadza już wystarczająco narobiłam zamieszania, a było tak miło zanim się odezwałam PRZEPRASZAM WAS DZIEWCZYNY, DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM. Ayse
-
Wszystko to odebrałyście bardzo prosto. Ja starałam się opisać wszystko w miarę dokładnie jednak nie da się wszystkiego opisać tak jak to wyglądało. Każdy w życiu popełnia błędy i ma szansę na poprawę. Tak samo jak niektórym z was nie ułożył się związek lub małżeństwo z polakiem, a super ułożył się związek z turkiem, tak właśnie jemu może ułożyć się ze mną. Rozwód z polakiem (bo był nie dobry, pił, bił itd.) i małżeństwo z turkiem to waszym zdaniem nic złego... Jednak turek nie ma prawa opuścić swojej żony i ożenić się z polką. Jeśli już tak zrobił to pewnie dla głupiej polki która z którą i tak nie będzie (inaczej nie był by on turkiem), a poprzednia żona musiała być aniołem która czekała tylko aż mąż wróci z pracy z obiadem,więc jakie ona mogła mieć wady?? Na pewno tylko same zalety jak przykładna turczynka. Nie chcę tutaj nikogo oceniać ale dwie dziewczyny zrobiły ze mnie winną całej tej sytuacji. Ta kobieta oczywiście była przykładem żony ale pod względem gotowania i sprzątania. Będąc zła potrafiła wyżyć się na swoim dziecku. Dlatego rodzina od strony mojego turka nie rozmawia z nią jedynie powiedzą sobie "dzień dobry" z szacunku. Sami od dłuższego czasu powtarzali jemu że jeśli nie jest z nią szczęśliwy to niepotrzebnie tylko to przedłuża bo najbardziej cierpi na tym dziewczynka, ponieważ staję się co raz starsza i zaczyna wszystko rozumieć.Gdy się rozstali rodzina powiedziała jej aby nie szukała winny w nim tylko w sobie i pomyślała nad tym co robiła przez cały ten czas. Proszę nie pisać "Co do cholery robiłam z tym turkiem w aucie?" aczkolwiek dzięki temu zauważyłam że źle to napisałam bo powinnam od razu dla jasności napisać ŻE:Jest on skromną osobą w tym momencie nawet zadłużoną, a jego auto to nie Mercedes tylko stare auto służbowe! Nie przekupił mnie prezentami i nie szalałam z nim po dyskotekach! A to że siedziałam z nim w aucie to tylko z tego względu że nie miał on takiej osoby oprócz siostry (która nie zawsze miała czas) aby się wygadać, a nie należę do osób które przejdą obojętnie gdy ktoś się rozpłacze i zacznie się żalić. Nie potrafiłam go nie wysłuchać lub wyjść z auta gdy się rozpłakał jak dziecko. Proszę nie wyobrażać sobie że robiłam z nim nie stworzone rzeczy gdyż on sam mówił że brzydzi się polek tutaj w Holandii do momentu aż poznał mnie i po dłuższych rozmowach zmienił zdanie że nie wszyscy są tacy sami. Nie wiem czy w jakiś sposób cokolwiek wytłumaczyłam jednak znam swoją wartość i nigdy nie porównam się do takich dziewczyn jak to Pani na początku napisała. W jego rodzinie wszyscy mówią mi że to nie moja wina gdyż rozchodzili się już kilka razy w tym roku(i mnie nie było) i to było pewne że się rozstaną a ja po prostu dodałam mu odwagi gdyż za każdym razem gdy odchodził nie miał do kogo a w domu czekała córka. Teraz nawet o córce nie może tak pomyśleć gdyż jest co raz starsza i zaczyna wszystko powoli rozumieć a nie chciał by codziennie wysłuchiwała kłótni rodziców ponieważ tym robili oboje jej krzywdę. Także nie znalazłam sobie turka który obsypał mnie złotem i przewiózł Mercedesem,a żonę zostawił tylko dlatego że ja byłam młodsza, zgrabniejsza i po tygodniu się z nim przespałam. Bez obaw nie będę tutaj pisać skoro nie ma dla mnie miejsca jednak musiałam odpisać. A Pani która napisała do mnie na samym początku chciałam tylko napisać że skoro jest Pani w takim świętym związku z turkiem to dziwie się że nie potrafi Pani okazać choć odrobinę szacunku do drugiej osoby. Ja nauczyłam się właśnie takiego szacunku do każdego człowieka -Pani życzę tego samego. A innym dziewczyną życzę powodzenia z turkami i dziękuję za możliwość wypowiedzi. AYSE
-
miss_emma Bardzo Ci dziękuję za Twoją odpowiedź pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za to że mogłam podzielić się swoją historią.. Ayse
-
W tym właśnie problem bo on stara się dzwonić jak najczęściej mimo wszystko i ciągle mówi że mnie bardzo kocha, tłumaczy mi że nie chciał z nią być ale to dzięki mnie zobaczył jak można żyć , jaką można mieć kobietę, jak może wyglądać miłość i życie z ukochaną osobą. Ja niestety myślę ciągle o tej żonie bo nie można jej porównać do polki... w jej przypadku nie ma ona jedynie do mnie pretensji ale jej cała turecka rodzina i jeśli ona mnie zobaczy znów u jego boku, podejrzewam że nie zakończy się to na jednej kłótni (mimo tego że będzie z nim już po rozwodzie) a przeciwnie będzie za każdym razem robiła mi problemy i próbowała "zniszczyć życie" jak to raz powiedziała...:( On mnie uspokaja że będziemy mieszkać z dala od niej i będzie wszystko dobrze poza tym nie pozwoli mi zrobić krzywdy jednak nie przekonuje mnie to jeśli ona miała by przyjechać ze swoją rodziną do mnie... ;/ Gubię się w tym wszystkim bo na prawdę nie zdążyłam tego wszystkiego zauważyć a nagle okazało się że nie są razem i TYLKO I WYŁĄCZNIE JA jestem tego powodem... Początkowo nie myślałam tak do tego on mnie ciągle uspokajał i powtarzał ze to tylko i wyłącznie przez nią, a ona nie potrafi zauważyć w sobie winy i szuka we mnie. Jednak teraz gdy czasu więcej upłynęło dręczą mnie myśli że to jednak moja wina. Dlatego z jednej strony myślę nad różnicą kultury i wszystkim wokół a z drugiej wiem że naprawdę go kocham i on mnie -byłam wcześniej w dwóch związkach z polakami i niestety nie mogę ich porównać do niego. Nikt mi nigdy nie dał tyle uczucia (tym bardziej przez tak krótki czas) jak on do tego jestem zdania że ciężko takiego właśnie poznać w Polsce... ;( Następną barierą jaka nas dzieli to różnica wieku (11lat starszy) jednak to mi bardziej odpowiada niż przeszkadza i dzieli, ponieważ dużo musiałam się nauczyć w dzieciństwie, a to spowodowało że w wieku 14lat nie myślałam o nowym piórniku tylko o nowych spodniach i co kupić na obiad... Jest to trudna decyzja nie mam pojęcia jak mogłabym mu to powiedzieć że nie jesteśmy razem kiedy on mówi za każdym razem że bardzo mnie kocha - żyje dla mnie i dla swojej córeczki... A ja ciągle czekam aż zadzwoni i usłyszę jego głos.. Masz racje "córka"... i ja na drugim miejscu.... jednak i tak wiem że czułabym się wyjątkowa i potrafiła bym ją zaakceptować. Znów się rozpisałam :( to już ostatni raz przepraszam dziewczyny ale naprawdę to co czuje jest czasami nie do zniesienia tym bardziej że rozmawiam o tym z przyjaciółkami ale one nigdy nie były w takiej sytuacji do tego z turkiem, a tutaj mogę podzielić się swoją historią z kobietami które są właśnie turkiem...
-
Witaj:) super że się znowu spotkałyśmy:)! jeśli możesz to podaj mi swojego e-maila bo zgubiłam na Ciebie namiary:( Co u mnie słychać? No właśnie tak jak napisałam wszystko powoli zaczyna tracić swoje kolory, a może to ja sama z tęsknoty za dużo o tym wszystkim myślę. Nie wiem nie potrafię się pozbierać. Po prostu ciężko mi tak samej. Co do par tyrecko-polskich to ja słyszałam mało o małżeństwach niestety więcej jak to się polki (i na odwrót) bawią z turkami:( A co do fryzjera Moppy:) to mój też chodzi do tureckiego w Venlo i tam też spotkał turka który jest z polką i bardzo ją chwalił, mówił że Polki potrafią o wiele więcej zrozumieć faceta i być dla niego o wiele lepsze niż nie jedna turczynka:)
-
Dziękuję wam dziewczyny ja też chce aby ktos mnie posłuchał by móc się wygadać:) ale chciałam napisać żę piszę na dwóch forach tutaj o mojej sytaucji mam nadzieje że to nic złego??? Tak więc moja przygoda zaczęła się w Holandii. Ja jak co roku przyjeżdżałam tam na wakacje do pracy.Tego roku pracowałam właśnie z turkiem. Rozmawiając z nim w pracy szybko powiedział że ma żonę oraz córeczkę.Był przystojny jednak ja słysząc opowieści o turkach w Holandii, (o polkach oczywiście też) zawsze powtarzałam sobie że nigdy nie będę z turkiem. Wszystko potoczyło się oczywiście całkiem inaczej... po pracy często zamiast iść do domu to siedziałam z nim w aucie i rozmawialiśmy bo nie mogliśmy się nagadać- zaczęło się od zwykłych rozmów z czasem zaczął opowiadać o swojej żonie i problemach w domu,a ja go po prostu wysłuchiwałam za co mi bardzo dziękował.Mówił że nie pamięta kiedy tak z żoną rozmawiał. Starał się być u mnie codziennie aby porozmawiać jednak na początku kontrolowałam to w jakiś sposób i powtarzałam mu że ma żonę oraz dziecko i na jej miejscu nie byłabym zadowolona. To nie pomagało gdyż był on bardzo uparty poza tym ciągle mówił że jego małżeństwo nie ma już sensu, że woli pojechać do mnie a jak nie to w inne miejsce byleby nie kłócić się jak co dzień w domu z żoną. Narzekał że robi wszystko dla niej jednak ona tego nie docenia i ciągle się kłócą. Doszło do tego że kilka razy się wyprowadzał z domu jednak po kilku dniach wracał, kolejna wyprowadzka i ostatnia była właśnie w te wakacje w tym czasie ja byłam w Polsce aby zdać prawko. Od tej pory przychodził do mnie i mówił że przychodzi porozmawiać i jest w porządku wobec swojej żony bo już nie są razem i na pewno nie będą bo to ona go z domu wyrzuciła (co chyba dla turka jest nie do wybaczenia m.in.), mówił że woli wziąć z nią rozwód niż aby dziecko codziennie wysłuchiwało kłótni rodziców. I tak po następnym miesiącu (w tym roku byłam tam 4 miesiące) zaczęliśmy być razem jednak po 3 tygodniach musiałam wracać do Polski gdyż muszę skończyć szkołę. Nie obeszło się bez kłopotów z żoną gdyż myślała że on jak zwykle wróci do niej po kilku dniach.Dodam że razem byli 9 lat a córka ma 4,5 roku. Gdy dowiedziała się ze jest on ze mną dostała szału przyjechała pod blok 3 autami z rodziną i rozmawiała na dworze z nim, ja oczywiście zostałam w domu. Jednak ma do mnie wielkie pretensje o to że zniszczyłam jej życie i ona mi też zniszczy. Długo rozmawiałam z nim na ten temat mówił ze nigdy do niej nie wróci woli być sam do końca życia niż wrócić do niej. Ja teraz jestem w Polsce nie wiem co będzie jak wrócę do niego zastanawiam się czy nie będzie problemów z jego byłą żoną w sumie jestem pewna że będą on mnie uspokaja że wszystko będzie dobrze że nie pozwoli aby mi się krzywda stała. Następny problem to że jestem teraz tutaj a on w Holandii bo musi pracować i czeka na nowe mieszkanie na dzień dzisiejszy wynajmuje pokój dlatego ja tam nie jadę wole być w Polsce i poczekać aż wszystko "trochę" się uspokoi... Od września jestem w Polsce na początku często dzwonił a od ponad 2 tygodni dzwoni co 2/3 dni... tłumacząc że długo pracował i był zmęczony... itd. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć z dnia na dzień co raz bardziej myślę że naprawdę mimo tego co on opowiadał zniszczyłam tej kobiecie życie, z drugiej strony on powtarza żę do niej nigdy nie wróci że każdy ma swoje granice i dłużej by i tak nie wytrzymał. myślę także o tym co on tam robi?? czy rzeczywiście jest tak jak mówi... nie mam nad nim całkowitej kontroli... Znaliśmy się ok.4 miesięcy a pod koniec zaczęłam z nim być teraz tak naprawdę minęły już 3 miesiące "jestem" z nim ale to tylko rozmowy przez telefon... Do tego wszystkiego moja mama mieszka tam i rozmawiała z jego żoną bo prosiła o rozmowę. Powiedziała mojej mamie że zna jego i wierzy że jeszcze 2/3 miesiące i on wróci do domu (mimo tego że biorą rozwód) tylko pod warunkiem że nie będzie miał ze mną kontaktu (oczywiście miał) . Minęły 3 miesiące nie wrócił. Mówi mi że mnie kocha i nigdy takiej dziewczyny nie spotkał, że Polki (mimo opinii w Holandii) czasem są o wiele lepsze pod wieloma względami niż turczynki i on teraz to może potwierdzić bo wcześniej tylko słyszał od znajomych którzy są z polkami. Ogólnie nie wiem co mam robić co o tym wszystkim myśleć..??? tym bardziej że kontakt się powoli urywa mimo jego zaprzeczeniom. Przepraszam za to że się tak rozpisałam jednak chciałam opowiedzieć bardziej dokładnie aby było to trochę jasne... Chciałabym poznać waszą opinie nawet jeśli nie będzie ona miła ale ważne że szczera... Ayse... Jeszcze raz przepraszam za to rozpisanie się;/
-
MOOPY a czy my się nie znamy??? Pisałyśmy razem na forum turkiye które juz jest usunięte....???
-
Bardzo dziękuję dziewczyny za przyjęcie mnie do waszego grona:) w końcu będę miała z kim porozmawiać...:) Tak więc moja przygoda zaczęła się w Holandii. Ja jak co roku przyjeżdżałam tam na wakacje do pracy.Tego roku pracowałam właśnie z turkiem. Rozmawiając z nim w pracy szybko powiedział że ma żonę oraz córeczkę.Był przystojny jednak ja słysząc opowieści o turkach w Holandii, (o polkach oczywiście też) zawsze powtarzałam sobie że nigdy nie będę z turkiem. Wszystko potoczyło się oczywiście całkiem inaczej... po pracy często zamiast iść do domu to siedziałam z nim w aucie i rozmawialiśmy bo nie mogliśmy się nagadać- zaczęło się od zwykłych rozmów z czasem zaczął opowiadać o swojej żonie i problemach w domu,a ja go po prostu wysłuchiwałam za co mi bardzo dziękował.Mówił że nie pamięta kiedy tak z żoną rozmawiał. Starał się być u mnie codziennie aby porozmawiać jednak na początku kontrolowałam to w jakiś sposób i powtarzałam mu że ma żonę oraz dziecko i na jej miejscu nie byłabym zadowolona. To nie pomagało gdyż był on bardzo uparty poza tym ciągle mówił że jego małżeństwo nie ma już sensu, że woli pojechać do mnie a jak nie to w inne miejsce byleby nie kłócić się jak co dzień w domu z żoną. Narzekał że robi wszystko dla niej jednak ona tego nie docenia i ciągle się kłócą. Doszło do tego że kilka razy się wyprowadzał z domu jednak po kilku dniach wracał, kolejna wyprowadzka i ostatnia była właśnie w te wakacje w tym czasie ja byłam w Polsce aby zdać prawko. Od tej pory przychodził do mnie i mówił że przychodzi porozmawiać i jest w porządku wobec swojej żony bo już nie są razem i na pewno nie będą bo to ona go z domu wyrzuciła (co chyba dla turka jest nie do wybaczenia m.in.), mówił że woli wziąć z nią rozwód niż aby dziecko codziennie wysłuchiwało kłótni rodziców. I tak po następnym miesiącu (w tym roku byłam tam 4 miesiące) zaczęliśmy być razem jednak po 3 tygodniach musiałam wracać do Polski gdyż muszę skończyć szkołę. Nie obeszło się bez kłopotów z żoną gdyż myślała że on jak zwykle wróci do niej po kilku dniach.Dodam że razem byli 9 lat a córka ma 4,5 roku. Gdy dowiedziała się ze jest on ze mną dostała szału przyjechała pod blok 3 autami z rodziną i rozmawiała na dworze z nim, ja oczywiście zostałam w domu. Jednak ma do mnie wielkie pretensje o to że zniszczyłam jej życie i ona mi też zniszczy. Długo rozmawiałam z nim na ten temat mówił ze nigdy do niej nie wróci woli być sam do końca życia niż wrócić do niej. Ja teraz jestem w Polsce nie wiem co będzie jak wrócę do niego zastanawiam się czy nie będzie problemów z jego byłą żoną w sumie jestem pewna że będą on mnie uspokaja że wszystko będzie dobrze że nie pozwoli aby mi się krzywda stała. Następny problem to że jestem teraz tutaj a on w Holandii bo musi pracować i czeka na nowe mieszkanie na dzień dzisiejszy wynajmuje pokój dlatego ja tam nie jadę wole być w Polsce i poczekać aż wszystko "trochę" się uspokoi... Od września jestem w Polsce na początku często dzwonił a od ponad 2 tygodni dzwoni co 2/3 dni... tłumacząc że długo pracował i był zmęczony... itd. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć z dnia na dzień co raz bardziej myślę że naprawdę mimo tego co on opowiadał zniszczyłam tej kobiecie życie, z drugiej strony on powtarza żę do niej nigdy nie wróci że każdy ma swoje granice i dłużej by i tak nie wytrzymał. myślę także o tym co on tam robi?? czy rzeczywiście jest tak jak mówi... nie mam nad nim całkowitej kontroli... Znaliśmy się ok.4 miesięcy a pod koniec zaczęłam z nim być teraz tak naprawdę minęły już 3 miesiące "jestem" z nim ale to tylko rozmowy przez telefon... Do tego wszystkiego moja mama mieszka tam i rozmawiała z jego żoną bo prosiła o rozmowę. Powiedziała mojej mamie że zna jego i wierzy że jeszcze 2/3 miesiące i on wróci do domu (mimo tego że biorą rozwód) tylko pod warunkiem że nie będzie miał ze mną kontaktu (oczywiście miał) . Minęły 3 miesiące nie wrócił. Mówi mi że mnie kocha i nigdy takiej dziewczyny nie spotkał, że Polki (mimo opinii w Holandii) czasem są o wiele lepsze pod wieloma względami niż turczynki i on teraz to może potwierdzić bo wcześniej tylko słyszał od znajomych którzy są z polkami. Ogólnie nie wiem co mam robić co o tym wszystkim myśleć..??? tym bardziej że kontakt się powoli urywa mimo jego zaprzeczeniom. Przepraszam za to że się tak rozpisałam jednak chciałam opowiedzieć bardziej dokładnie aby było to trochę jasne... Chciałabym poznać waszą opinie nawet jeśli nie będzie ona miła ale ważne że szczera... Ayse... Jeszcze raz przepraszam za to rozpisanie się;/
-
Witam wszystkie Panie:) Chciałabym dołączyć do waszej grupy i podzielić się swoją długą historią o swoim Turku jednak wcześniej chciałam zapytać czy znajdzie się dla mnie miejsce..?? Pozdrawiam serdecznie AYSE:)
-
WITAM wszystkie Panie chciałam się przyłączyć do waszego forum ponieważ "jestem" z turkiem jednak to długa historia. Chciałam się podzielić moją długą historią, lecz śledząc wasze rozmowy widać ze poznałyście się dlatego też chciałam zapytać czy znajdzie się tu dla mnie miejsce?? Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na wasza odpowiedź:) bo mam straszna ochotę się wyżalić i opowiedzieć jak to "ze mną było...":)