Niedawno poznałam w szkole fajnego chłopaka. W sumie mało się znamy, byliśmy raz na piwie w towarzystwie mojej koleżanki i naszego wspólnego kolegi. Ogólnie mówiąc chłopak jest bardzo nieśmiały i wstydliwy. Boi się sam do mnie napisac, odezwac się itp, tak twierdzi przynajmniej mój kolega, który chodzi z nim do jednej klasy.
Pierwsza postanowiłam do Niego więc napisac, w sumie za kazdym razem szukałam jakiegos pretekstu. Pozniej zaproponowałam mu spacer. Spotkaliśmy się i... nie wiem co mam o Nim myślec. Z chłopakiem ciezko sie rozmawiało, ptraktycznie musialam ciagnac go non stop za jezyk... Sam zarzucił jakimś tematem może raz, góra dwa... Spacer trwał godzinę, trochę krótko, ale cóż..
Nazajutrz rozmawiając z naszym wspólnym kolegą, powiedział mi on, że "mój" wymarzony stwierdzil,ze nie mial o czym ze mna gadac a ja gadlam z nim tylko o szkole. Heh, uwazam ze to bylo i tak duze poswiecenie z mojej strony, bo on w ogole byl jakis przymulony i niezbyt rozmowny... A szkola to neutralny temat... Probowalam tez gadac z nim o czyms innym, ale on odpowiadal krotko lbo jakies polslowka... ;/
Wiem,ze mu sie podobam i zalezy mu, ale dlaczego on się tak zachowuje i oczekuje,ze to ja zawsze bede pierwsza do niego pisac i cos proponowac? To powinno chyba dzialac w dwie strony, prawda? Co mam teraz zrobic, bo juz totalnie nie wiem ;/ Prosze o pomoc i z gory dziekuje...