No tak... Siedzę i myślę i myślę o Licji i jej historii...Tragedia, jeśli to rzeczywiscie chodzi o alkohol. Całkiem prawdopodobne. Małe miasteczko, mąż Licji na stanowisku, zaprzyjaźniony z miejscowa elitą, wszyscy wiedzą, a udają, że wszystko ok. Licja pisała tak jakoś beznamiętnie, bez emocji... Jakoś tak nieobecnie...I to mnie najbardziej przeraża. Rozwód w tym przypadku jest utratą syna. Licja nie ma własnych dochodów. Ale podobno nie ma sytuacji bez wyjscia. Co można zrobić? Jak można pomóc?