Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wampula

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez wampula

  1. A ja się zastanawiam dlaczego niektórzy żyją sobie szczęśliwie aż do późnej starości, dzieci mają obojga rodziców, cała rodzina w komplecie...czego chcieć więcej. Jak widzę czy słyszę jak jakieś małżeństwa się kłócą to myślę sobie, że to taki piękny dar być razem i nie warto tego marnować.... Ciężki dzień dziś mam, od samego rana przeogromnie tęsknię, płaczę i chodzę strasznie przygnębiona. Dobrze, że mam córeczkę....to moja siła i sens w tym bezsensie...
  2. A ja się zastanawiam dlaczego niektórzy żyją sobie szczęśliwie aż do późnej starości, dzieci mają obojga rodziców, cała rodzina w komplecie...czego chcieć więcej. Jak widzę czy słyszę jak jakieś małżeństwa się kłócą to myślę sobie, że to taki piękny dar być razem i nie warto tego marnować.... Ciężki dzień dziś mam, od samego rana przeogromnie tęsknię, płaczę i chodzę strasznie przygnębiona. Dobrze, że mam córeczkę....to moja siła i sens w tym bezsensie...
  3. Do Leni I ja w to wierzę jak najbardziej!!!!Bez Ich pomocy nie przetrwalibyśmy tego bólu...
  4. leni 77 To jest właśnie to Twoje światełko w tunelu, super!
  5. leni 77 To smutne co piszesz, nie dość, że cierpisz z powodu śmierci rodziców, to jeszcze problemy w małżeństwie. Nie dziwne, że czujesz się zniszczona i wypalona psychicznie. Ale tak jak pisałaś o tym, że Twoja mama czuwa nad Tobą, to wiesz, że znajdzie się wyjście z tej trudnej sytuacji. TY zrobiłaś wszystko, prosiłaś męża, ile mogłaś i skoro jak piszesz, tracisz już cierpliwość więc pewnie wystarczy.... Zaufaj temu światełku i przyjmij decyzje swojego męża, być może się ułoży i małymi krokami dojdziecie do porozumienia. Ja mam cały czas nadzieję, że On przemyśli to i okaże Ci wsparcie i zrozumienie, pójdzie na kompromis kosztem swoich lęków, czego z całego serca Ci życzę...
  6. leni 77 Nie przepraszaj i pisz o tym wszystkim co Cię trapi...Nie wiem jakich użyć argumentów by Twój mąż zmienił zdanie, przecież to bez sensu mieszkać na odległość. Może akurat przemyśli to jeszcze i zmieni zdanie, spróbuj nie napierać tylko spokojnie mówić Mu jak bardzo jest Ci teraz potrzebny i ile znaczy dla Ciebie to, by z Tobą zamieszkał w domu Twoich rodziców. A podał Ci konkretną przyczynę dlaczego nie? Jak to tłumaczy? Czasami potrzeba niektórym trochę czasu by oswoili się z daną sytuacją i podjęli decyzję. Ale nie znam charakteru Twojego męża więc niewiele mogę tu mówić. Trzymam kciuki, by udało się wam znaleźć sensowne wyjście z tej trudnej sytuacji.
  7. helmutt55 Tak, masz rację, ludzie czasem powinni przemilczeć niż powiedzieć coś co zupełnie jest nie na miejscu. Wiesz u mnie sąsiad, niecałe dwa miesiące po śmierci mojego męża wyskoczył np z takim tekstem : jesteś młoda, jeszcze znajdziesz sobie chłopaka...bez komentarza prawda albo jeszcze jedna sytuacja, stoję na grobem męża, podchodzi znajoma, odmówiła pacierz, nachyla się do mnie i mówi: ile to cacko kosztowało? - chodziło o pomnik.... Nie wiem skąd takie teksty, ale może dlatego, że ci ludzie nigdy nie doświadczyli śmierci kogoś bliskiego i nie wiedzą co się wtedy czuje? Nie wiem, a może po prostu są tacy nietaktowni... leni77 Czy decyzja Twojego męża jest ostateczna? Nie ma juz innego rozwiązania?
  8. Spotkałam dziś naszego wspólnego kolegę, powspominaliśmy, popłakaliśmy. Jemu na kilka miesięcy przed ślubem zginęła dziewczyna w wypadku, mówił, że najgorsze były pierwsze dwa lata, ale i tak nie jest już takim samym człowiekiem choć minęło ponad 10 lat. Mówił, że od Jej śmierci żaden dzień, żadne święta, wogóle nic już nie było takie jak dawniej. U nas też już nie będzie nigdy tak jak dawniej, choć zrobiłybyśmy wszystko, aby ten koszmar się skończył, okazał się złym snem. Cóż mi pozostało, żyć dla córci, ufać Bogu i czekać z utęsknieniem na spotkanie tam w wieczności...doświadczać opieki mojego męża, znaków, że jest nadal ze mną...i walczyć z niedającą żyć tęsknotą. Życzę Wam spokojnej nocy, snów z Waszymi kochanymi i dużo sił na jutro.
  9. Właśnie jak żyć kiedy tęsknota żyć nie pozwala...niech ten dzień minie może jutro będzie lżej
  10. Jak mi się dzisiaj tęskni...ogromnie...
  11. Marina 2 Dzięki za wiarę we mnie , to miłe co napisałaś, bo zdaję sobie sprawę jak bardzo odpowiedzialne zadanie mam do wykonania. I oczywiście , ja też w to wierzę, że mój mąż będzie prowadził naszą córcię i mi pomagał w jej wychowywaniu. Helmut 55 To forum....faktycznie dobrze zrobiłaś ,że stamtąd uciekłaś... Andzinsan Wiem, że żadne słowa nie ukoją Twojego bólu i tęsknoty, ale pamiętaj, że Twój mąż, ani też mój nie mieli na to wpływu....i gdyby to od nich zależało to na pewno chcieliby dalej żyć, być z nami...tak jak dawniej.....co ja bym za to oddała...
  12. Andzisan Wiesz, ja mam na myśli to, że małe dzieci nie rozumieją co się stało, tylko dla nich jest czarno na białym - poprostu nie ma tata i już. Pamiętam jak w podstawówce uczyła się z nami dziewczyna, którą wychowywała tylko mama, gdyż tata jej zmarł jak miała niecałe dwa latka. Była bardzo nieśmiała, taka niepewna siebie, cicha. Ale nie będę się zamartwiać co będzie za parę lat, wystarczą te problemy co są teraz....Dobrej nocki i dużo sił na jutro pa pa.
  13. Andzisan Tak kochana to jest trudne dla mnie i dla mojej córci, wiem często myślę jak to będzie w szkole na dzień ojca, i inne okoliczności gdzie są obecni rodzice. Ona teraz bawiąc się lalkami potrafi powiedzieć, wiesz lalu ja nie mam taty. Mówię Ci, serce mi się wtedy kraja z bólu, a tym bardziej, że była taką córunią tatunia, kochał ją do szaleństwa. Latem jak było ciepło i byłyśmy długo przy grobie to gotowała Mu z piasku zupę, sypała do wypalonego wkładu piach, wsadzała zerwane kwiatki i mówiła, że to dla tata. Wiesz czego się jeszcze boję, że inne dzieci mogą kiedyś wypominać, że ona nie ma tata i może przez to czuć się gorsza od nich....
  14. helmutt 55 jak to śmierć się wybiera, o czym pisze ta baba z tego forum? Byłam dziś z córeczką na cmentarzu, tak stoimy nad grobem a ona mówi: mamo, a jak naś tata tejaz wygjąda? a potem mówi: mama, chodź pójdziemy do tata, ja chce do niego....wiecie jak mnie wtedy dusi w środku, wiem, że jej też bardzo brakuje taty, jest mała ale na swój sposób odczuwa, że coś jest nie tak jak być powinno....
  15. joannaws1 Tak, czasami wystarczy jedna, ale szczerze nam oddana osoba, która jest z nami "słowem" i "byciem" w naszym bólu. Ja też mam przyjaciółkę, która jest ze mną w mojej żałobie, ona i rodzina to prawdziwy skarb. Nie sztuka mieć liczne grono znajomych, kiedy układa się idealnie.Prawdziwi przyjaciele są przede wszystkim z nami w naszych łzach. A powiedz, joannaws1, jak Twój syn, Daniel, znosi śmierć brata. Jemu też jest bardzo ciężko, więc pamiętaj, że w tej tragedii macie siebie nawzajem...
  16. joannaws1 Właśnie obejrzałam film, Konrad - taki młody, życie przed Nim.. domyślam się jak ci ciężko teraz bo ja się popłakałam. Wszystko mi wróciło, pogrzeb męża, to jechanie za Jego trumną.... Ja miałam miesiąc niecały niby czekać na sekcję a przedłużyło się do dwóch i pół miesięcy. Straszne uczucie dostać wyniki, iść by je odczytać. Do dziś jak sobie pomyślę, tak jak Ty, że On był krojony to aż mam takie uderzenie i skurcz w żołądku. Tak sobie myślę, ile każda z nas tu przeszła: wiadomość, że nasza kochana osoba nie żyje, kupowanie trumny, ubrania, pogrzeb, złożenie do grobu...skąd my na to miałyśmy siły, przecież to jest nie do przeżycia!!!!!
  17. Helmut 55 U mnie minęło pół roku i 13 dni i wcale nie jest lżej. Powiem Ci, że pierwszego miesiąca po pogrzebie to wcale nie pamiętam, taki wycięty z życia, drugi, trzeci miesiąc to ogrom łez, płacz nawet w miejscach publicznych, a potem wciąż wzrastająca tęsknota, połączona z łzami, tęsknota, która z każdym dniem staje się coraz bardziej niedozniesienia... Poza tym do dzisiaj nie wierzę, że to się stało, nie wierzę, że Go już nie będzie. Mam blokadę na oglądanie zdjęć i rzeczy męża , nasze wspólne miejsca, a nawet znajomych... Wydaje mi się, a raczej jestem pewna że największa tęsknota dopiero przed nami. Im więcej czasu mija, tym bardziej boli mi , że Go nie ma...I nic już nie jest takie same...i nie będzie..A żyć trzeba. Wegetuję z nadzieją, że kiedyś 'tam' się spotkamy. Wiara w to i córcia trzymają mój cień...
  18. Helmut 55 Ja też tak reaguję, kiedy natknę się na coś co było związane z mężem, powiedz czy długo czasu minęło od śmierci Twojej mamy? Pytam bo ja do dziś nie jestem w stanie oglądać Jego zdjęć, rzeczy itd i nie wiem czy to jest normalne, czy to kiedyś minie.
  19. Andzisan Trzymaj się! Przetrwaj to wszystko, niech Twój mąż Cię wspiera i daje jak najwięcej "znaków"...
  20. Isami Jakże Cię rozumiem, co wtedy czujesz kiedy otrzymujesz te znaki i jak się umacniasz w tym, że Twój kochany R. jest z Tobą. Ja również otrzymałam wiele znaków, i wciąż otrzymuję od mojego męża, także wyśniłam Jego śmierć. To piękne chwile, kiedy Ich czujemy, to piękny dowód na to , Ze Oni wciąż z nami są. Pozdrawiam Cię serdecznie.
  21. Witajcie dziewczyny! Czy wy wierzycie w to, że nasi kochani widzą nas, wiedzą co się z nami dzieje, być może co będzie, czy słyszą co do Nich mówimy, jak tęsknimy i się staramy dla nich? Ja staram się trwać w tym przekonaniu, bo wiara w to, że nadal mam duchowy kontakt z moim mężem bardzo mi pomaga. Ale najbardziej tragiczne jest to, że już nigdy nie będziemy obcować z nimi fizycznie tu na ziemi, jak dawniej. To mnie wypala, bo tęsknota z każdym dniem coraz większa, aż żyć się odechciewa...
  22. A mój skarb nigdy nie skarżył się na nic zawsze był okazem zdrowia, zahartowany prawie nigdy nie chorował, zawsze taki silny aż do tego dnia, kiedy nie wrócił do domu....
  23. Dziewczyny, każda z nas przeżyła najgorszy ból jaki może spotkać człowieka, śmierć najukochańszej osoby. Przecież nie o to chodzi, by porównywać czyj ból jest większy i w jakim wieku nas dotknął. Nas łączy tu jedna wielka tragedia, która nie daje żyć i wobec której jesteśmy bezradne. Dla każdej z nas śmierć zabrała kogoś najdroższego. Piszemy tu, bo potrzebujemy podzielić się naszą tęsknotą, łzami i żałobą. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego forum, bo gdzie jak nie w tej tematyce znajdę kogoś, kto zrozumie co znaczy zostać wdową, sierotą czy rodzicami, którzy przeżyli koszmar pochowania swego dziecka. W jakim celu te potyczki słowne? W czym one pomogą? Czy komuś ulży? Przykro to się czyta i dobrze, że jest to tylko rozmowa przez posty, bo kto chciałby znaleźć się w takiej grupie i na żywo słuchać tych sprzeczek? Brakuje tu tej atmosfery, którą potrzebujemy my będące w żałobie. Szkoda, bardzo szkoda, bo naprawdę klimat tego forum robi się nieznośny. Ja wiem, że w naszej sytuacji nerwy puszczają a człowiek jest bardziej wrażliwy na każde przykre słowo. Więc może warto czasem się zatrzymać i nie sprawiać komuś dodatkowego żalu, bo i tak bez tego jest ciężko.
  24. tasha 1 tak pełne miłości i bliskości, prawda, takie nasze niewidzialne wsparcie, opieka i pocieszyciele....a te znaki umacniają nas, że oni nadal z nami są.....
  25. Kiedy tęsknota mnie wypala i czuję, że sama nie dam rady przetrwać tego bólu proszę Go o to, by mi pomógł....czuję wtedy takie ciepło i ulgę..wierzę, że mnie słyszy i pomaga mi, wierzę, że nasza więź nadal trwa, choć tylko w duchowym wymiarze, ale trwa.... Codziennie z Nim rozmawiam, bardzo często słyszę Go w snach, otrzymuje znaki, które są dla mnie dowodem, że On jest nadal, choć niewidoczny to jest.... Tylko jak się pogodzić z tym, że już nigdy...nie będzie tak jak było, gdy On żył...
×