

vodka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez vodka
-
ale jak sobie jebnie człowiek tak czymś porządnie o ścianę czy podłogę to aż lepiej
-
ale dajesz upust wlasnym emocjom, ludzie tez niewinni.. chyba.
-
no i nienawidzę jak w wypowiedzi powtórzy mi się słowo, tak jak wyżej :O milutka, ale takie sytuacje juz nie są normlane. cos z tym musisz zrobić.
-
bo rozwalanie rzeczy materialnych, zwłaszcza cos wartych przynosi chyba większą ulgę. dobrze, ze do telefonow nie przywiazuje duzą wage, bo szczatki zbieralam juz nie raz. ujebalam tez lusterko chlopakowi w samochodzie, stluklam talerz przy klotni z matką, popsulam kilka butow od kopania wszystkiego w kolo no i nie wspomnę o atakach na samą siebie albo ludzi w koło.
-
Grzesławie przywykłam, ze co złe to zawsze ja :P ja millutka miewam tak często i jak teraz wszystko sobie przenalizuję to miałam ten problem jeszcze jak do szkoły chodziłam.
-
podam taki przyklad mojego skrajnego ataku szału kiedy to leciałam w otumanieniu w stronę ulicy z nadzieja, ze wpadne pod samochod, tlyko facet mnie dogonil, albo biegłam po noz,z ktorym sama nie wiem coc chialam zrobic, to bylo tez wtedy. szczescie w nieszczesciu, ze szybciej biega.
-
ale ja się nie przejmuję już pierdołami i problemami innych :O cały problem jest we mnie, nie potrafię tego sprecyzować. a z tymi huśtawkami milutka to ja mam na przyklad tak, ze w ciągu kilku minut z humoru zajebistego potrafi mi się zmienić na przygnęiebie tak wielkie, ze mysle o smierci. na prawdę :O
-
mnie raczej bardziej wykańcza nie przygnębienie, a diametralne zmiany nastrojów. od skrajności w skrajność.
-
ja tam się obudziłam z takim samym samopoczuciem z jakim spać poszłam :O
-
ale wiesz niedziel, to pewnie takie etapy są, bo mam to samo. ludzie ze mną już nie wytrzymują, koleżanka mi powiedziała, ze zołza ze mnie straszna się zrobiła. na forum to chyba nie przeszło jeszcze.. chyba :O
-
owszem niedziel, nie sposób było tego nie zauważyć :O ale w zasadzie to ja przywykłam..
-
ano coś tam było. a ja spac chyba powinnam isc, bo o 6 musze wstac.
-
niedzielku, Ciebie nie pytam czy potrafisz cokolwiek, bo wiem, ze do perfekcji opanowaleś umiejętność przegrywania życia :)
-
tak niedziel, otóż chwalę sobie szczególnie umiejętność użalania się na kafeterii.
-
niby masz rację milutka, ale ja sobie na dzien dzisiejszy tego nie wyobrażam, jesli o mnie chodzi. Tobie tez bym radzila psychologa, ale pamietam co mowilas. napisałabym Ci, ze moze jakbys do polski wrocila to by sie warto bylo wybrac, ale to pewnie jeszcze potrwa zanim wrocisz, a najlepiej byłoby już zacząć. podsumowując, nie potrafię Ci doradzić.
-
no i dobrze milutka. i jesli nie czujesz potrzeby robic jakiś zasranych studiów to nie powinnas robić i tyle. a wg. moich starych jestem gównem bez szkoly, kazdy bedzie mna pomiatał.. aaa no i wiadomo już brak pracy mam wpisany w papierach. ja rozumiem, ze oni moga chciec tego dla mojego dobra i mogą wyrazić swoją opinie, ale nie mają prawa wpierdalania się w moje decyzje i robienie ze mnie zera. ktorym teraz i tak jestem.
-
G. fajnie masz, ze potrafisz powiedzieć o sobie, ze nie jesteś żałosny. bo ja jak najbardziej zaliczam się w grona żałosnych i tak się tez wlasnie czuję.
-
a ja wlasnie w myśl tej zasady nie zamierzam iść. nie będę gnała na jakiś durny kierunek po to tylko, zeby miec papier, zeby nie być "gorszą", zeby pozniej z wrażenia srac jaki to ze mnie wykształciuch, bo co poniektórzy po przekroczeniu uczelni "wyzej srają niz dupę mają". większośc moich znajomych jest na studiach, które ich nie interesuję, a tlyko po to, aby mieć czym wytrzeć tyłek chyba. druga sprawa jest taka, ze nawet bym się nie odwarzyła wejść w nowe środowisko. źle się czuje wsrod ludzi, zwlaszcza obcych, czuje się jak alien, boję się ich.
-
jakoś tak dziwnie czułam, że się w końcu odezwiesz.
-
poki conie żałuję, bo nic kompletnie z tego bym nie miała, bo mnie to zupelnie nie interesuje, bo nigdy w tym kierunku bym niczego nie szukała, bo NICZEGO tam nie uczą, byleby upchać i mieć statystyki git, bo poszłam tam tylko pod presją, aby gdziekolwiek i na cokolwiek iść.
-
o ogółach to ja już nie wspomnę nawet, ale Grzesławie niektóre rzeczy są tak absurdalne, mowie wlasnie o tych szczegołach, że ręce opadają. pozniej mają do mnie pretensje, ze kłamię, nie mówię całej prawdy ale jak ? skoro zostaną zniżona do zera. rzuciłam szkołe policealną i jeszcze im o tym nie powiedziałam.
-
oo tak milutka, trafiłaś w sendo zwłaszcza z tym "przesadzasz zycia nie znasz" moze i przesadzam, moze i nie znam, ale nie musi o tym mowic mi niktwprost, bo nie ma pojęcia co dzieje się we mnie, w środku. moze brzmi to wszystko banalnie, moze jest to żałosne skomlenie, wynik nudy, nie wiem ale ja czuję się juz całkowice bezsilna. nie zwerzam się (choc ostatnio zwierzyłam) bo wiem, ze spotkam się własnie z taką reakcją.