Właściwie to pewnie mało kogo obchodzi,ze się tak miotam.Jestem z facetem od trzech lat i stale tylko się spotykamy i spotykamy.On i ja jesteśmy ustabilizowani zawodowo,materialnie-on ma własny dom lecz mieszka z rodzicami.Ma 35 lat.Planuje ze mną weekendy, wyjścia, wakacje i tyle.Myślę,iz dobrze się rozumiemy, mamy wiele wspólnych zainteresowan.I cóz z tego.Kazda rozmowa zainicjowana przeze mnie jeśli chodzi o to by normalnie byc razem konczy się fiaskiem.Nie mam siły dłuzej.I tak jestem stale sama.On jest kiedy chce a jak nie chce to idzie do domku-do rodziców.Jest dla mnie naprawdę dobry ale nie mam siły juz tylko spotykac się.Chyba nie ma ratunku.