Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

smutna Iwa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Angela Trzymam za ciebie kciuki i głęboko wierzę, że wszystko z Tobą i dzidziusiem będzie dobrze. Odwiedź kilku lekarzy, żebyś nie miała sobie nic do zarzucenia. (tak jak niestety ja mam). Pomodlę się w waszej intencji. Kasiulak Gratuluję i obiecuję ze dam znać o wyniku histop. Sama jestem tego ciekawa. Pozdrawiam Was cieplutko. Iwa
  2. Angela Masz rację, że żadne słowa otuchy tutaj nie pomogą. Bo tragedia się niestety stała i już się "nie odstanie". Jednak bardzo Ci dziękuję za reakcję, odpowiedź na mój list. Tak naprawdę to chciałam przestrzec wszystkich przed takim lekarzem, na jakiego sama niestety trafiłam. Do tej pory miałam całkowite zaufanie do białego fartucha, ale teraz NIE. Smutne to, ale prawdziwe. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę rozwiązania wszelkich życiowych problemów. Iwa
  3. Wiem, że nie jestem wyjątkiem na tym forum, ale chciałabym opowiedzieć co nieco o swoim problemie. Poroniłam w 14 tc, dokładnie 6 grudnia, czyli 2 dni temu. Jest mi strasznie smutno i przykro, że tak się stało. Od 3 dni bolał mnie brzuch, ale tylko wtedy gdy leżałam, w pozycji siedzącej i stojącej było ok.Lekko krwawiłam. Najgorzej było w nocy. Nie wiem dlaczego nie wezwaliśmy pogotowia... Obwiniam siebie za to strasznie. 5go grudnia miałam wizytę u gina. Opowiedziałam jej o swoich problemach. Ale w odpowiedzi na to, że boli mnie brzuch usłyszałam, że to na pewno bolą mnie jelita, albo mam wzdęcia, lub zaparcia. A na skargę, że mam krwawienia, ona zaprzeczyła, zaśmiała się ironicznie i odpowiedziała, że zmyślam i że to nie możliwe bo po zbadaniu mnie nie miała na palcu śladu krwi (przecież przed wizytą dokładnie się umyłam, może dlatego nie za wiele wypłynęło tej krwi przy badaniu) chociaż ja zauważyłam dziwny brązowy śluz. Mówiłam jej że chodzę w podpasce bo są te plamienia, to spojrzała na mnie jak na jakąś głupią. Po prostu nie uwierzyła w ani jedno moje słowo. Na odczepnego zrobiła mi szybko USG. Serduszko dziecka jeszcze biło, dziecko ŻYŁO. Pamiętam dokładnie to badanie, i może to zabrzmi dziwnie, ale miałam wrażenie, że dziecko poruszyło się i pomachało do mnie rączką. Ucieszyłam się nawet - przecież to znak, że żyje, że jest ok. Szczerze mówiąc uspokoiłam się po tym badaniu. No bo przecież wg niej wszystko było ok, uwierzyłam jej, głupia. Teraz już wiem, że to był gest wołający o pomoc, ......................................taki gest pożegnalny z tego wyszedł:( Niestety nie minęła nawet doba od babania, a ja poroniłam. Zachciało mi się siku, brzuch bolał bardzo.Przy sikaniu zobaczyłam wystający kawałek dziecka z pochwy. Myślałam , ze umrę... Pogotowie zabrało mnie do szpitala. Nie zdążyłam nawet dobrze wejść na izbę przyjęć, a już tryskała ze mnie krew na wszystrki strony. Swoje dziecko złapałam po prostu w dłonie. (Miało już 12 cm.) Widziałm ukształtowaną już główkę, oczodoły, nosek, tułów, maleńkie nie rozwinięte jeszcze rączki i nóżki, Było calutkie bordowe. Lekarz z oddziału natychmiast zabrał mi je z rąk, a krew wciąż się ze mnie lała. Prawie zemdlałam. Potem natychmiasowy zabieg pod narkozą. I tyle pamiętam. Obudziłam się i strasznie płakałam. Widoku dziecka nie zapomnę do końca życia.Na początku żałowałm, że w ogóle je widziałm, ale teraz mimo tej tragedii jestem Bogu wdzięczna, że moje dziecko nie wpadło np. do sedesu, jak większości kobietom się tak niestety dzieje, ale że miałm je w dłoni chociaż kilka sekund. Te kilka sekund wystarczyło, by zapamiętać JEJ wygląd. Piszę JEJ bo już wiem że to była dziewczynka- nasza śp. ukochana i oczekiwana Weronisia.Nadal cierpię, bo myślę, że mogłam coś zrobić, zareagować wcześniej. Niestety zapewnienia lekarza, że wszystko jest dobrze, i ich niewiara w to co mówisz, ich niewiara w twoje dolegliwości, przekreśla wszystko - w moim przypadku straciło życie moje dziecko. Dlatego proszę Was wszystkie, oczekujące dzieci i te starające się o nie, nie ufajcie w 100% żadnemu lekarzowi. Tylko Wy naprawdę wiecie co Wam dolega. A od lekarza, który ignoruje to wszystko trzeba szybko uciekać. To tyle o mnie:(
×