notanonymous
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez notanonymous
-
W chwili obecnej czekanie na naładowanie się baterii, a później odśnieżanie mnie jeszcze czeka, żeby mieć rano mniej.
-
Panno - uwierz, że na pewno jesteś interesująca. Tylko musisz sobie pozwolić na to. Najpierw na odczuwanie
-
"gralam kogos innego,bo prawdziwa ja nie bylam wystarczajaco ciekawa i fascynujaca,a proby grania inteligentniejszej i bardziej obytej niz sie jest byly tym bardziej smieszne..." Panno M. - na pewno jesteś ciekawa i fascynująca. Ale granie nie daje nic dobrego, zawsze stanowi barierę. Bo to już był ktoś inny nie Ty.
-
Za mało ze sobą rozmawialiśmy co czujemy, tak względem siebie. Tak jakbyśmy tego się bali.
-
Odrzuć złość. Bo gdybyś nie dała się namówić, to nigdy byś nie wiedziała, czy nie "minęłaś" świetnego faceta. Powiem Ci, jak mi napisała Ktosia - napisała, bo nie mogliśmy się spotkać. Choć u nas to była znacznie dłuższa znajomość, którą nazywaliśmy bycie razem. Napisała mi, że dużo myślała i czuje, że nasza relacja w pewnym momencie przestała się rozwijać. I ja ją świetnie rozumiem w tym.
-
Ja jestem. Ale nie wiem co to za konsultacje. Panno - mówię Ci, że nie masz co się obawiać żadnych Chinek. Zresztą aparat przyjechał bez żadnej Chinki (aparat jest z Tajlandii, ale Tajki też nie ma :P)
-
Sorki, byłem odśnieżać. Pięknie pada, cudowna zima. Żeby tylko kurier w zaspie nie utknął, bo była by jutro okazja do pstrykania. Panno M. - Chinka to dla Ciebie żadna konkurencja, więc spokojnie.
-
Dobre futerko na zimę nie jest złe ;) Ale lepiej nie zabijaj zwierząt. O co to, to nie. Chinki nie biorę. Bo ona na pewno nie ma bikini z futerkiem.
-
I będzie futerkowa foczka M.? ;) Zawsze można iść na spacer. No chyba, że się czeka na kuriera :P
-
Jak tam bikini? Bo u mnie śnieg sypie ;)
-
Witaj Panno :)
-
Tak cicho jak jakaś kocica.
-
Co do pełzania - to musiała byś przeczytać Whartona "Szrapnel" o tym jak uczyli ich w wojsku pełzać i czołgać się. (Tak! Tak! Dla US Army to była istotna różnica) I tak wciąż nie wiedział, które to jak wąż, a które to jak chyba niemowlę :P
-
Ej no! Mój aparat z Chinką pojechali do Krośniewic. Kurde, to nie w tą stronę! Z Opola ledwo 60 km a to gdzieś za Łódź się wybrało.
-
Taaak, łazi to boso po moich podłogach z baobabu kanadyjskiego i narobi śladów :P
-
Aaa, takie pomysły. Nie no, bez strojów to na basenie nie da rady. Trzeba będzie wrócić w szuwary. Ale jak na pewno mówiłem, u nas odkryty basen to nic ciekawego. Szkoda tam zaglądać. Tak, szuwary, w szuwarach znacznie przyjemniej. Sarkastyczne poczucie humoru - a dziękuję, przyznam się, trenowałem swego czasu tą dyscyplinę, w liceum. Coś trzeba było robić na lekcjach polskiego głównie, więc smarowałem po różnych kartkach rozmaitości, więc i sarkastyczne. Dobranoc Panno M.
-
Panno M. Ależ oczywiście, że potrzebne. Nadrobimy kąpiele na odkrytym basenie. Bo krytego to nasze miasto dorabia się co cztery lata, zawsze w okolicach wyborów (więc w tym roku znów będziemy mieć kolejny kryty basen - hurra :P) Chociaż te budowy zawsze przybierają formę podobną jak prezent urodzinowy w skeczu Moralnego Niepokoju - listy "Co bym ci kupił, gdybym miał pieniądze". Tylko, że tutaj nie dodają "gdybyśmy mieli pieniądze". To się pojawia po wyborach. "Uuuu, tu gdzie teraz jest ściernisko, u nas będzie kąpielisko..." :P
-
A tak sobie dyskutowaliśmy, bo nam kobiecego towarzystwa było brak. No to albo będziemy się wzajemnie ratować, albo zmienimy nagrodę z szuwarów na nadodrzańskie łąki. Sonieczko, czasem trzeba popłakać, żeby później czuć się spokojniej i iść dalej w nowe. Też zaczynałem kiedyś nowe roki w tym klimacie.
-
I wystarczy popatrzeć na wioski jak wyglądają w dolnośląskim a jak w opolskim. Oczywiście u nas te stare, a nie nowe - w zasadzie osiedla domków. Choć w sumie nie ma się co dziwić. Niemcy zostali u siebie, więc dbali o swoje, a tutaj ludzi przywieziono w dużej mierze przymusem i ciągle liczyli, że wrócą do siebie. (Swoją drogą, co za czasy. Szczególnie gdy teraz pomyśleć że można mieszkać dowolnie gdzie się chce w Europie.) Do tego ogólnie Niemcy dbają o schludność okolicy.
-
To żeby chociaż słownik dali. Bo pewnie Chinka nie ma wgranego polskiego :P
-
No obadam tą hostessę, to się okaże.
-
Eee, ja tylko przyjmuję pełnogabarytową. W regulaminie sklepu napisali, że jeżeli będzie miała uszczerbek na gabarycie to należy z kurierem spisać protokół rozbieżności i odesłać na odkarmienie :P
-
No w sprawie takich zakupów to jestem ostrożny. No cóż, niektórzy kupują z powodzeniem różne używane, ale ja nie jestem do tego skory. Szczególnie, że nie zmieniam za często. A i nie jestem z tym obeznany, żeby sobie ocenić stan. A szczególnie nie sądzę, żebym zmieniał zbyt szybko body. Prędzej nowe szkiełka dokupię, jak będzie budżet pozwalał.
-
"Not - ten drug model - to można tak wypróbowywać, brałeś ze sklepu?" Chodzi Ci o ten, który teraz oddaję? On nie jest ze sklepu. Syn znajomego sprzedawał. Ale okazało się, że choć kupiony w polskiej hurtowni (on tam dużo bierze na firmę i ten aparat też miał, choć na własny użytek) - aparat jest z USA, a tamtejsza gwarancja nie obowiązuje w Polsce (zresztą z tej z USA też się tylko ostała kartka tak jakby warunki). Generalnie jest tak, że sprzedawca może dać gwarancję, ale w sumie nawet nie chciałem tego proponować, bo to syn znajomego i w ramach problemów niepotrzebne niesnaski mogły by wyniknąć. No a nie mając gwarancji producenta to i nie wiadomo ile by trwała naprawa i gdzie się odbyła. Choć akurat serwis Nikona też nie zachwyca, ale to inna bajka. A znalazłem lekko ulepszoną (w zasadzie o włos), nową wersję tego aparatu (bo ten już wyszedł ze sprzedaży) o 200 zł droższą w internetowym Foto Jokerze. Nóweczka, nie śmigana. (No a tamten miał już 5000 zdjęć zrobione - choć akurat to nie jest dużo - mój kompakt ponad 30 tys. w niecałe 3 lata, a ja teraz tym zrobiłem w kilka dni prawie 500). Ja jednak wolę mieć najbliższy czas z głowy pod względem serwisowym. Bo naprawy niestety kosztują nie mało. Choć mam nadzieję, że nie wystąpią.