notanonymous
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez notanonymous
-
Damo, ale nie musi!
-
Panno - jeśli to jest incydentalne, to jest później co wspominać. Choć nie wątpię, że było Ci wczoraj ciężko. I pewnie sobie obiecywałaś "nigdy... nigdy więcej" :P Gorzej, gdy u kogoś przybiera formę rutyny.
-
U Riedla to raczej nie kasa. Z tego co w filmie, to raczej groszem nie śmierdział. Jest taka scena, że na dworcu (na moje oko przepiękna inaczej Warszawa Stadion :P ale mogę się mylić) żebrze od dilera prochy. I to na etapie, gdy już jest znany, jest gwiazdą. No tak Michaela dzieciństwo - ale czy to nie przez nie miał też "parcie" na bycie gwiazdą i nią został? No ale szczęścia ewidentnie to mu nie dało. Kiedyś trochę słyszałem o dzieciństwie Cobaina - też przerąbane. A później debilni fani pielgrzymowali pod most, gdzie trochę w dzieciństwie Cobain nocował.
-
No i jeśli Whisky była żoną dla Ryśka, to kim były prochy - namiętną kochanką, niespełnioną miłością, kostuchą, wszystko w jednym?
-
Ale w filmie jest taka dobra scena, kiedy Riedel na scenie podczas koncertu to śpiewa, a jego żona próbuje się przedrzeć przez tłum do sceny. W sumie to pewnie tylko moja interpretacja, tylko po obejrzeniu filmu, bo nigdy się wcześniej tą postacią nie interesowałem (teraz zaciekawiła mnie muzyka), ale miałem takie wrażenie, że on w tym wszystkim był ogromnie samotny, mimo tego że miał rodzinę, kumpli z zespołu i uwielbienie tłumów. Ale później, przynajmniej w filmie, są jego narkotykowe zwidy w których pojawia się ciągle Indianer, kumpel od czasów dzieciństwa, prawie jak brat. Indianer się zaćpał. Ale i tak w filmie, jako zjawa narkotykowych rojeń jest najbliższą osobą dla Riedla. Skojarzył mi się Cobain. Choć oczywiście Riedel tak jak ten nie popełnił formalnie samobójstwa. I podobnie Michael Jackson, choć ten też nie popełnił samobójstwa. Ale wszyscy (i wielu innych) gdzieś tam na jakimś niby-szczycie a życie w totalnej rozsypce.
-
Tajemnicza Miłego wszystkim
-
No tak - Rodzina zastępcza jest poza wszelką konkurencją. Ale ponoć definitywnie zakończona niestety. Z polskich to jeszcze stare Alternatywy 4 i Zmiennicy.
-
Cześć wszystkim. Mi House nie przypadł do gustu, oglądałem kilkanaście odcinków, no ale zgodnie ze stopką Freji, to głównie podobała mi się Olivia Wilde, czyli Thirteen :P Ale za to Lost był super. Tylko, że niestety do czasu. Kiedy to było jeszcze "wyspiarstwo" - odkrywanie tej wyspy. A później, gdzieś tak od momentu porwania Kate i Sawyera, trzymania ich w tym zoo, później operowania Bena itd. to już od wtedy podoba mi się co raz mniej (no dobra Evangeline Lilly jest ciągle fajna ;) ). I z każdym sezonem jakby scenarzyści gubią się co raz bardziej. A już ten, gdy oni wrócili z wyspy i takie tam duperele, to był marny. Bo w sumie to dalej wiadomo, że nic nie wiadomo. Ale z ciekawości czekam na 6 sezon. Fajny był Journeyman, ale go po pierwszym sezonie skasowali :( October Road - skasowany :/ Jestem za to obecnie na etapie starych NYPD Blue (u nas to było dawno temu jako Nowojorscy gliniarze) i Northern Exposure, czyli sławny Przystanek Alaska. :) Tych mi przynajmniej nikt nie skasuje :P Ale z polskich mogę pochwalić "Czas honoru" - IMHO super jak na polskie serialowanie.
-
Wyssany, no to ja wiem. Ciekawsze jest to, dlaczego ludzie po to sięgają, pozwalają sobie wpaść w to g*wno, skoro to wydawało by się oczywiste, że to żadne rozwiązanie.
-
Ja właśnie obejrzałem film, przy którym chce się ryczeć - "Skazany na Blues". Choć ta muzyka to nie moja bajka, nigdy się nią nie interesowałem. Ale co jest takiego, że ludzie z niewątpliwą "iskrą boską" czy "iskrą od losu" i mający szansę realizować swój talent, tak topią się w swoim życiu? I co jest w tym g*wnie - prochach, że ludzie to biorą, by się utopić w swoim życiu.
-
Jasne Damo. Tyle apokalips co już miało być. Jak mawiała babka Pawlakowa w Samych swoich " Była pora przywyknąć" :P
-
Nie śpią i nie bolą. Choć takie "oszołomnienie" po przestawieniu godzin funkcjonowania. Ale dzisiaj totalne lenistwo :) A co! Niech sobie ważne rzeczy czekają :P
-
Eee, nie taki znaczek miał być - tylko taki ziewacz. Ale trudno, ziewacza nie będzie.
-
Pozytywnego 2010 wszystkim :) Dobranoc :O
-
Trzymaj się ciepło Damo
-
Od pani Tajemniczej przyjmę chętnie kwiatka :) Dzięki.
-
I dziękuję Panno za całusa. Mmm, truskawkowy :P - eee, ja nie mam takich różowych ;)
-
Ale się ruch zrobił :) Cześć wszystkim. Dodam, że ja też nie zamierzam zakładać dziś sukni :P całkiem normalna dziewczyna 85 - witam nową twarz. Oczywiście, że możesz się przyłączyć (kto jest za? kto jest przeciw? kto się wstrzymał? - no widzę, że wszyscy za :P ) Śmiało, śmiało.
-
Dzięki Wyssany. No myślę, że kiedyś skorzystam. Tylko chyba muszę wcześniej nastawić się na to i jakoś przygotować. Ja Wam później pożyczę, bo chwilowo nie mam weny ;)
-
400 to dużo. Ale żeby za dużo to nie. :P Pozdrowienia Damo Wyssany - nie mam ani nart, ani samochodu - choć w sumie to drugie mogę w razie potrzeby mieć, a i poruszać się tym umiem, w przeciwieństwie do nart. ;)
-
Ja idę do rodziny. Ot taka impreza ze średnią wieku moich rodziców. Ale postanowiłem, że pójdę. Lepsze to niż ryzykować samemu w domu, że się w doła znowu wleci. Bo w taki symboliczny dzień to łatwo. Choć w sumie nie jestem przekonany do tego wyjścia i dumałem nad spędzeniem z tvn czy tam innym tvp. Ale lepiej pójdę, nie zaszkodzi mi. No chyba, że wproszę się do Ciebie na polsat, albo Ty do mnie ta jakieś inne tveeny :P
-
Pewnie, że nie proste. Też tak mam. Ale damy radę panno Migotko :)
-
Zaoddziałujesz Panno. Spokojnie :)
-
No w sumie to nie. Ale wnioskuję, że będziesz się gdzieś bawić. A skoro będziesz się bawić, to może będzie tam do poznania jakiś miły Ktoś płci męskiej (no chyba, że gustujesz w żeńskiej)
-
Cześć Panno M. Nastroje przedsylwestrowe jak nie przedsylwestrowe. Ot zwyczajnie. Czy to jest męska niespodzianka, miła panno? ;) Będzie dobrze