notanonymous
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez notanonymous
-
Kiedyś miałem tutaj nawet nick związany m.in. z tą piosenką.
-
Nie wiem, nic nie wiem. Chciałem dawać coś pozytywnego "światu", ale mam puste kieszenie pozytywów, dziurawy worek.
-
A to jedna z piosenek, które na mnie działają najmocniej. http://www.youtube.com/watch?v=6GAHFrLAxzM
-
To chyba złudna nadzieja. Powtarza się przecież, choć może nie w takiej formie - tak bardzo przemyślanej i zorganizowanej. Ale ludzie robią w tej chwili przeróżne straszne rzeczy w wielu miejscach. Np. Żydzi i Palestyńczycy teraz się napieprzają. W imię czego - w imię tzw. bogów. Bo oczywiście nie żyło by im się lepiej, gdyby obok siebie, przyjacielsko każdy wierzył w co chce i pozwalał wierzyć sąsiadowi, w co tamten chce. Nie, bo zawsze musi być jakiś Bóg, jakaś narodowość, jakaś kasa, jakaś władza, jakaś inna iluzja. I najśmieszniejsze jest to, że ten świat jest tak żałosny, a ja czuję dyskomfort, że jestem niczym w tym świecie. A przecież to nie ma żadnego znaczenia. Po co coś "znaczyć" w czymś takim?
-
http://polskalokalna.pl/wiadomosci/lodzkie/news/zrobil-ogromny-krok-naprzod,1413117,234
-
Dokładnie. Ale wiesz, kiedy patrzę na to ze strony zachodnich aliantów to jeszcze jest w miarę ok. To było idiotyczne i bezsensowne, ale Amerykanie, Anglicy itd. walczyli tylko Ci z bronią, wojsko. Ich rodzinom nic nie zagrażało. A np. w Polsce - okupacja, terror który dotyczył każdego - od małych dzieci do staruszków. No i nawet we Francji okupacja nie była taka jak tutaj - łapanki, strzelanie do ludzi na ulicy, getta... Wojsko na zachodzie mogło być wycofane na tyły, dla odpoczynku. A tutaj 6 lat non stop. A i później nie lepiej, bo "oswobodziciele" wcale nie byli dużo lepsi. Też myślę, co oni musieli przeżywać. I cieszę się, że mam tylko takie zmartwienia, jakie mam. Bzdura przy tym, co mieli oni.
-
Cała nasza ludzkość jest taka. Napieprzamy się w imię głupot.
-
Ta co teraz przesłałem to nie do końca to, co miałem na myśli. Melodia ta, ale w soundtracku jest też wersja, gdy później też tak działająco na mnie narasta. Ta melodia kojarzy mi się z bezsensem wojny, z tymi ludźmi, którzy ginęli w imię kretyńskich ludzkich pomysłów (w tym przypadku kretyńskim pomysłem był faszyzm). W kontekście tej strony (zachodnich aliantów) to właśnie wojna nonsensowna, jak wszystkie, ale niestety to trzeba było zrobić.
-
Wiesz melodie, szczególnie filmowe chyba mają zawsze bardzo silne powiązanie z kontekstem w naszych głowach - choćby kontekstem "uczuciowym" - tak jak dla mnie ta z Band of Brothers i skojarzeniami.
-
Jakoś nie bardzo, musiał bym się wsłuchać. Na mnie jeszcze działa http://www.youtube.com/watch?v=50iElH7AS74 choć to z innej bajki.
-
Ja zeszłej zimy byłem najbardziej na tym etapie - telefon, słuchawki i "w teren". Szczególnie świetnie było jak był śnieg. Można było wręcz fruwać.
-
Mi się w tej muzyce najbardziej podoba plumkanie na tym jakimś fortepianie, a później to przejście około 2/3 trwania, gdy najpierw wycisza, zwalnia, a później rusza mocniej.
-
http://www.youtube.com/watch?v=-WyOAqaTcOA&feature=related
-
Ale może chaos jest stanem naturalnym wszechrzeczy, a brak chaosu tylko chwilową anomalią? Chociaż w sumie, to już jest taki poziom abstrakcji, który nic nie zmienia, poza logiczną łamigłówką bez odpowiedzi.
-
A czytaliście, oglądaliście K-PAX? Świetne. (Do tego ta muzyka, aż sobie włączę). Mi absolutnie utkwiło w pamięci filmowe patrzenie na świat Prota (Kevina Spacey) - w sensie fizycznym patrzenie, spoglądanie które oddaje chłonięcie i zachwyt poznawania, doznawania. Z tą muzyką czasem mi też się tak udaje postrzegać, choć "w środku".
-
"to nie szukaj i czekaj na gwiazdkę z nieba...nie wysilaj się bo wszystko samo przyjdzie przecież ...jak pisałem sam sobie nadaj odpowiedź jak nie umiesz znaleźć.." No jakoś nie potrafię sobie uczciwie wobec siebie nadać odpowiedzi na pytanie "po co żyjemy?" I chciałbym się nie wysilać w tym kierunku, nie zastanawiać. Ale nie wiem. Patrzę na to, co widzę - może niewiele - i nie widzę w tym ładu i składu. Człowiek, to niby brzmi dumnie, ale gdy tak spojrzeć na ogół tego, co wyprawiamy jako ludzie, to jakoś mnie nie przekonuje.
-
" Czy szukanie przyczyn i skutków coś da ? Nawet jeśli znajdziemy, to co z tym zrobić ?" Nie wiem czy coś da. Może to kolejne złudzenie. Tylko trudno się powstrzymać. Chyba właśnie nieszukanie jest dobrą drogą. Tak jak "niedążenie" - tylko trzeba umieć.
-
Też nie raz miałem takie myśli. Ale jednak to chyba mocno nie fair wobec tych, których to rzeczywiście dotknęło. A może nie dotknęło. Może to właśnie "błogosławieństwo" - tylko my, świat, z perspektywy naszej popierniczonej "przydatności", racjonalności itd. tak to postrzegamy. Może nawet to my jesteśmy ograniczeni względem takich ludzi. Co nie zmienia faktu, że mamy to, co mamy i widać to jest nasz "odcinek", nasze "zadanie".
-
" sens można nadawać szukają przyczyny i skutku" Mi się to źle kojarzy. Z szukaniem przyczyny i skutku wszechrzeczy - w uproszczeniu - dlaczego żyjemy i po co żyjemy - jako ogół, zjawisko" To nie prowadzi moim zdaniem do sensu. Bo trzeba by było mieć odpowiedź.
-
Damo, chodziło mi o marzenia "wprzód" - przeszłości nie zmienisz. "Nie mam swojego życia.. Przecież nigdzie nie wyjdę, nie spotkam się z ludźmi.. znowu zmarnuję kolejny dzień mojego życia na użalanie się nad sobą " Otóż to, mam tak samo jak Ty. Ale na przekór bym Cię gdzieś wyrwał :P No ale tak mogę sobie pobiadolić, że i tak nie ma jak.
-
A marzenia? Masz marzenia?
-
Czy takie ma sens? Nie ma. Ale sens można nadać tylko samemu. Tylko trzeba umieć.
-
Ale niepotrzebnie się nakręcamy. Tylko też, nie mam pomysłu co teraz ze sobą zrobić. Książki przeczytane (nie wszystkie :P, te co mam pod ręką) ile można oglądać filmów. Chyba jedynym sposobem jest cieszyć się z tego, co się ma. Tylko kiedy ja nie umiem. Kiedy ciągle czuję się jakiś pusty w środku, bez znaczenia.
-
W kółko i w kółko.
-
Tak. Trochę. Wiesz jak to jest - jak środek na ból gdy nogi połamane - niby nie czuć, ale sztucznie.