wiecie co chcialabym przestac istniec,tak po prostu.Wszystko mnie meczy.jestem wsciekla jak musze wstawac rano i jechac z corka do szkoly.jestem zla na caly swiat.Ciagle szukam meza i wypatruje czy gdzies sie nie chowaTesknie za tym co mnie kiedys denerwowalo.Chcialbym znowu zobaczyc rozwalone ubrania w toalecie,albo nie umyte talerze w zlewie.Albo dusic sie z rana zapachem jego perfum w lazience.Brakuje mi wszystkiego.na domiar zlego teraz swieta,nie wiem jak to przetrwam.Tym bardziej,ze okazalo sie ze kuzynka jest w 5 tygodniu ciazy.tak wiec radosc przeplatana z rozpacza.Mam byc matka chrzestna ,a nie umiem sie tym cieszyc tak jak bym chciala.O tyle jest mi ciezej ,ze nie mieszkam w Polsce,jestem w obcym kraju co sprawia,ze jeszcze wiecej sie boje.Chcem tu zostac tutaj mam grob miejsce gdzie moge isc i porozmawiac z mezem.Nie wiem jak dam sobie rade,nie wiem czy kiedykolwiek znajde w sobie radosc jaka mialam do tej pory.Czuje sie jakby ktos mi wydarl serce.