Hej Laski, po pierwsze co u Was? Jak mija weekend?
Ja musze Wam napisac co mi sie wczoraj przydarzylo i jaka ja jestem madra, naprawde czasem mysle, ze wiekszych blaznow niz ja to nie ma:o
Ale do rzeczy....
Mialam zaplanowany wyjazd na ten dlugi weekend, ale jak wstalam wczoraj i zobaczylam jak leje to od razu mi sie odechcialo. Po południu zadzwoniła koleżanka, że ma wolną chatę ( a dom ma masakrycznie wielki) i że zapraszają (ona z bratem) mnie zna coś a la impreza i że będą wszyscy którym nie wyszły plany. Nie bardzo miałam ochotę iść, bo w ogóle tego towarzystwa nie znam, ale ona upierała się, bo nie ma z kim pogadać, a musi wyrzucić swoje żale. No więc myślę, ehhh.... dobra i tak gorzej być nie może. Po południu się trochę wypogodziło więc umyśliłam sobie, że przejdę się do niej spacerkiem. Założyłam sukienkę (wiem, że szczegółowy opis, ale chce oddać tragizm sytuacji:D) szpilki, umalowałam się i idę. Byłam już niedaleko kiedy zaczęło błyskać się i grzmieć. No ale nie zrażając się szłam dalej, weszłam na ulicę gdzie mieszka i zaczęło lać, dosłownie, żaden tam deszczyk, mżawka, od razu zaczęło lać. Byłam taka zła, ale już miałam dość tego wszystkiego i zaczęłam się po prostu śmiać. Nie mogłam się opanować, a tu nagle słyszę: Prosze niech pani wezmie ten parasol, bo jeszcze tak się pani spodoba stanie na tym deszczu, że jak mniemam (tu obrzucił mnie ironicznym usmiechem) spóźni się pani na imprezę. To byl jakis chlopak, a w zasadzie dorosly facet, spalilam buraka i mowie, ze mi juz i tak nic nie pomoze i, ze parasol mi niepotrzevny bo zaraz bede na miejscu. A on do mnie, ze lubi deszcz, a poza tym nie pozwoli, zeby dama mokla. Kurde, znalazl sobie obiekt do zartu. Nic juz nie powiedzialam i poszlam. Wieczor minal spoko, ale ja szybko sie wykruszylam, bo pare nocy pod rzad nie spalam (cierpie na koszmary nocne) wiec chcialam sie zbierac. Ale Anka powiedziala, ze bez ssensu, pozno juz i zebym sie przespala. Zgodzilam sie po nadal padalo, apoza tym ona ma duzy dom. Wiec ulokowala mnie w jakims pokoju na pietrze i usnelam. Oczywiscie znowu mialam ten sam koszmar, ktory meczy mnie juz dobrze od dwoch tygodni:o (mam dosc!!) wiec obudzialm sie tradycyjnie z placzem. Wszytsko bylo by okej i pewniebym tak lezala zaplakana, gdyby ktos nie zaswiecil swiatla. Okazalo sie, ze byl to ten chlopak od parasola!!!! Wiecie jaka mialam mine, jakby mi ktos przypieprzyl obuchem w glowe, naprawde musialam wygladac uroczo, bo zaczal sie ten duren smiac!! Ale zobaczyl lzy i sie opamietal.(okazalo sie, ze jest kuznek Anki i Mateusza i ze przyjechal w interesach na dwa dni, postanowilam, ze rano przetrzasne Ance skore, za to, ze mnie wsadzila do jednego pokoju z nim!!!!) zaczal pytacco sie stalo i czemu placze, cos tam baknelam, ze mialam okropny sen. Zaczelismy gadac, zadawal mi mnostwo pytan a ja nawet nie spytalam go o imie:D Kuzwa mowie, Wam przystojny, inteligentny i pewnie bym sie zauroczyla z miejsca gdyby nie ten jego smiech i ta sytuacja z parasolka. W koncu zaczelam ziewac wiec mowi, zebym sprobowala usnac, ja mu mowie, ze nie chce spac, ze boje sie usnac. I wiecie co on wtedy powiedzial? Spokojnie, poloz sie, ja sobie siade tutaj na krzeselku i bede pilnowal, zey nic Ci sie zlego nie snilo. Myslalam, ze zartuje, ale byl calkiem powazny. I wiecie , ze siedzial podobniez. Bo jak sie obudzilam o 10 to Anka mi powiedziala, ze jej kuzyn zwariowal i kazal jej siedziec i patrzec czy dobrze spie. Jakos mi stie tak wtedy wstyd zrobilo, ze taka niewdzieczna jestem i ze go wyklinalam w myslach. Na szczescie go juz nie spotkalam, bo okazalo sie, ze wyjechal jak najszybciej bo byl na mototrze, a rano przestalo padac, a mial do przejechania cala Polske.
I najlepsze jest to, ze nadal nie wiem jak ma na imie:D wstyd mi bylo pytac Anki, bo jeszcze by cos pomyslala.
Dzentelmen z niego, nie?
A ja skonczona wariatka, glupia, pusta baba.
Wstyd.
Ehh pewnie tego nie prezczytacie, bo dlugie, ale chcialam dac swiadectwo, ze dzentelmeni chyba jeszcze istnieja:D:D
oj Kobiety.... :D