como tu quieras
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez como tu quieras
-
Ja postanowilam, ze jutro probuje ostatni raz. Jesli sie oburzy, nie poslucha to sie pozegnam, bo tylko zszargam sobie nerwy:o najgorsze to to, ze ja nie chce {beksa]
-
Asenatko:) tak zrobie, a przynajmniej postaram sie, mam nadzieje, ze tym razem cos do niego dotrze:)
-
druuga :D:D:D
-
mentoss.. tak by bylo jalepiej, wiesz, ze jak ktos sie narzuca to jest tylko gorzej. Bedzie sie czul przytloczony. Daj mu czas, niech pomysli, zateskni i zobaczy jak mu zle bez Ciebie.
-
Wuiec wlasnie po to ma ten czas. Szczerze mowiac to watpie, ze nie tesknil.
-
prawda, na pewno teskni:) a po takim dlugim niewidzeniu tow ogole oszaleje:P
-
menotss.. gadaj co sie dzieje? wyzal sie:)
-
Kochana, nastepnym arzem napisz mu ze chcesz zeby zabral rzeczy jak najszybciej i tylko dlatego mzoe przyjsc. Ja nierozumiem, po co sie umawiac, skoro nie przychodzi?
-
dlaczego to tak boli... wiesz co, ja mam nadzieje, ze to ostatnia taka sytuacja i ostatni raz dajesz soba rzadzic. Nie widzisz tego, ze co on nei zaprponuje to Ty sie zgadzasz a pn potem to wykorzystuje i Cie olewa?:(
-
To co u mnie jest na ostatnich dwóch stronach:D stara bida:D mój jest po prostu niereformowany :D
-
TAaak!! Wszystkie jesteśmy wspaniałe, bez dwóch zdań!! :D:D
-
Sztuką jest tych od bajery ominąć szerokim łukiem :D
-
ej noe niechże tu ktoś się ostanie ze mna:D!!!!
-
:D dzieweczki już niedługo setka nam stuknie :D
-
sie młodzież bawi!! :D
-
Ale co w tym złego? No chyba, ze nie chcecie tylko siedziec przytuleni:P Moze powied, ze milo byloby sie spotkac i pobyc troche sam na sam :D?
-
Jego pani, mysle, ze on powinien zaproponowac, chyba, ze zaprosisz go do siebie. Dobrze, ze kocha:)
-
Tak... Obawiam się, że wszędzie tak jest, tylko w różnym stopniu:O Zresztą widać to jak na dłoni także na studiach. O jak ja bym chciała nic nie robić, tylko wiem, że to do niczego nie prowadzi:o Chociaż studia, praca to nie wszystko, ważne by mieć w życiu pasję, coś co można robić o każdej porze dnia i nocy i zawsze sprawi nam przyjemność, poprawi humor, zmieni samopoczucie:) Widzisz, ja też tak myślę, że możemy rozmawiać o wszystkim. Tylko jak np. jest to problem dosyć dobijający, smutny to o wtedy? Będziemy gadać a on i tak będzie myślał o swoim... Tak źle i tak niedobrze. Obiektywnie oceń i powiedz mi, czy ja przesadzam?
-
dlaczego to tak boli... odpowiedz sobie na jedno pytanie, ile razy to miał przyjść i ile razy na niego czekałaś? I zastanów się czy chcesz ciągle popełniać te same błędy.
-
Jest sens tylko wtedy, jeśli jesteś "pewna" kierunku. Ja niestety pewna nie byłam, a wręcz przeciwnie. To takie studia z przypadku:o i powiem Ci, że chyba nie ma nic gorszego:O Robi tak za każdym razem jak pojawiają się "większe" problemy. Pewnie potrzebuje trochę samotności jak każdy człowiek. Tylko widzisz to nie w tym problem.On nie chce rozmawiać, mówi, że nie teraz, nie czas, żebym zrozumiała itd. Ja się chyba nie nadaje do poważnych związków:o
-
Tak, widzisz, jak sobie teraz przypominam nasze rozmowy, to opowiadał mi o byłych (też se temat znalazł), znaczy wspominał i powiedział parę takich rzeczy, o których niby wiem pierwsza... Dlatego dziwi mnie, że teraz nie chce nic mówić. Kurcze ja wiem, że są takie sytuacje w zyciu, o których się gadać nie chce, tylko problem jest taki, że on w takich właśnie momentach nie chce rozmawiać w ogóle, może się kompletnie nieodzywać. Tak.. pochwal się co Ty studiujesz:P
-
Porozmawiać? Ale ja już wielokrotnie próbowałam. Naprawdę mam dość takiego zachowania, jemu się wydaję, że tak jest lepiej, a swoim milczeniem i tym, że nie mówi co go dręczy, doprowadza mnie do szału.I ja jeszcze taka jestem, że od razu wtedy myśle, że może jego uczucia się zmieniły, może mu się odwidziało, tylko nie chce powiedzieć. I pytam o to, bo sama kiedyś byłam w takim związku i wiem, że to jest cholernie trudne, być z kimś do kogo się nic nie czuje, tylko przyzwyczajenie. I wiem, że takie pytania go zapewne denerwują, ale nic nie poradzę, muszę pytać, żeby nie mieć wyrzutów. Wielokrotnie słyszałam: Nie chce o tym rozmawiać. Przecież jak on tak mówi to nie będę go zmuszać. Na początku było tak, że to on mówił dużo o sobie, ja milczałam, bo ciężko mi się otwierać przed obcymi. Teraz widzę, że jest zupełnie inaczej. I tak ja uważam, że taki zachowaniem on psuje wszystko, wszystko to co było i wszystko to co mogłoby być. Chciałabym żeby to zmienił w sobie, ale nie mam pojęcia jak mu to powiedzieć, żeby go nie urazić, bo nie chce mu dodatkowo robić przykrości. Kurcze, nawet nie wiem czy Wy mnie rozumiecie :( Jakiś przykry ten dzień strasznie dla mnie :o Tak... Mamy się widzieć w poniedziałek, więc to będzie sądny dzień zarówno dla Brunetki jak i dla mnie :) Brunetka... Widzisz, Twoj sam sie w końcu otowrzył, bo poczuł, że Tobie z tym źle. A u mnie nic, ja mówie, prosze i nic. Widać jaka jestem ważna :o Kochana, czy Ty wiesz, że my chyba studiujemy te same kierunki? Wiem, że to zupełnie nie w temacie, ale kiedyś miałam to pisac, tylko zapomnialam :) dziękuje Wam Kochane, za to, że jesteście i za wszystkie rady, jestem pewna, że bez tego byłoby tragicznie :o
-
Hej kobietki. Najpierw chce Wam złożyć życzenia świąteczne, ponieważ nie wiem czy będziecie się tu pojawiać w najbliższych czasie, ja pewnie będę zaglądać. Wszystkiego najlepszego Wam, moje Kochane życzę, a przede wszystkim wspaniałych chwil spędzonych z rodziną i z tymi, których kochacie:):):*:* Jego pani... powodzenia na spotkaniu!:) Asenatka... szkoda, że się nie spotkacie, może jednak zapytaj czy nie znajdzie chwilki po strasznie tęsknisz?:) Ja już sama nie wiem. Mój powiedział, że musimy poważnie porozmawiać. Ehh.. kolejna poważna rozmowa, z której nic nie wynika. A jak już dojdzie do spotkania, to robimy wszystko tylko nie rozmawiamy na temat, o który ja ciągle "robię problemy":o Trochę się zastanowiłam nad naszym związkiem i doszłam do wniosku, że pn zachowuję się tak, żebym ja nie dowiedziała się o jego problemach. A przecież związki to nie tylko dobre, szczęśliwe chwile, przecież do jasnej MAMY SIĘ WSPIERAĆ!! A u nas to jest tak, że jest super i w ogóle, nagle pojawia się jakiś problem i on znika. Dopiero jak go rozwiąże wtedy wraca. Przecież to chore, nieprawdaż? :(:( Mi już brakuje inwencji, nie wiem jak mam mu to wyjaśnić, bo on mi znowu powie: "proszę, zrozum...", a ja zamilknę i nic nie powiem. Kobietki, powiedzcie jak ja mam to ująć w słowa, żeby on to w końcu zrozumiał? Przez to wszystko to ja już czasem myślę, że on ma mnie tylko wtedy jak jest mu dobrze, jak mnie potrzebuje i tak naprawdę bawi mnie mną, a ja jestem ślepa i nic do mnie nie dociera:( Pewnie tak jest, a ja głupia zakochana... Chyba pierwszy raz się tak rozpisałam, ale to już się tak we mnie nagromadziło, że nie mogę milczeć:O Przepraszam, że Was zanudzam.
-
Mi to jest juz chyba obojetne. To znaczy wiem, ze po ewentualnym rozstaniu bede cierpiec, ale wiem tez, ze to minie, tylko musialabym byc masakrycznie twarda. Mam nadzieje, ze u Ciebie bedzie wsyztsko w porzadku. Dobranoc Asenatko:*
-
no, ale juz jutro sie zobaczycie:) badz dobrej mysli:)