Hej!
Jeżeli jest tu jeszcze jakaś kochana forumowiczka :)
Mam taki mały dylemat- poznałam chłopaka na imprezie, spotkaliśmy się po tygodniu na kolejnej- on cały czas nalegał na spotkanie, a ja odmawiałam...ostatecznie spotkaliśmy się na kawce po 4 tygodniach od poznania...potem widzieliśmy się średnio co tydzień- w weekendy- kino, spacer albo kawa... po 7 tygodniach od momentu jak się poznaliśmy miał miejsce pierwszy pocałunek, a właściwie słodkie całuśne szaleństwo, po którym ja wróciłam do swojego domu w środku nocy, bo spotkaliśmy się u niego w mieszkaniu......Nalegał na spotkanie, ale wiedział od miesiąca, że właśnie ten konkretny tydzień będzie bardzo ciężki i nie znajdę nawet minuty, by się z nim spotkać.... umówiliśmy się na niedzielę, ale on 2 h przed spotkaniem napisał smsa, że nie może......potem milczenie z jego strony......cóż facet:(.....pewnie w międzyczasie znalazła się inna, ale jak się do niego odezwałam, oczywiście jego zdaniem nic się nie stało i wszystko jest w porządku.....teraz odezwie się gdy chyba naprawdę mu się nudzi, ale ja podtrzymuje z nim kontakt....a na pytanie jak mnie traktuje- odpowiedział, że to znajomość normalna, na takim etapie i niech tak na razie pozostanie......po tej wiadomości nie odpisałam już...po ok.2 tygodniach odezwałam się takim zwykłym smsem i pewnie się tego nie spodziewał....teraz po 3 dniach on napisał, ale nie wiem czy mu odpisać po 2h tego samego dnia czy następnego dnia?? Pomóżcie....jemu chyba tylko chodzi o dobrą zabawę- jestem to jestem, a jak mnie nie będzie to też się obejdzie....ja się do niego przyzwyczaiłam, ale już mi troszkę przeszło....więc z jednej strony mogę go olać i napisać jutro, a z drugiej odpisać jeszcze dziś i zamienić z nim w smsach kilka zdan......Pomocy