Cyryla1
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Cyryla1
-
Nebraska, dzięki za ten opis, pewnie że dobry. Ja mam podobny :) Greystonka - jakie dwa tygodnie - we wtorek operacja, w piątek do domu i do komputerka :D Będzie dobrze, trzymamy kciuki i wysyłamy dobrą energię. Nebraska ma rację, wszyscy tutaj się baliśmy, a teraz.... uspakajamy innych przed operacją. Acha, nie zapomnij wziąć jakich tabletek do ssania na gardło (cholinex, isla czy coś takiego), pomoże Ci to w pierwszych dniach po operacji . Ja się dowiedziałam dopiero w szpitalu od pielęgniarek, że warto się zaopatrzyć i potem ssać, żeby sobie ulżyć w gardziołku. Lalinko, wyłaź z doła, bo przylecę z koparą i Cię wykopię stamtąd. Aura taka, że nic dziwnego teraz chorować, ale wykuruj się słońce przed 1 marca. Co tu się dzieje - jedna łamie rękę, druga wpada do doła, trzecia się operuje, czwarta czary obiecuje - co za towarzystwo :P
-
Julka, no nie, ale Ci się przydarzyło! Zadzwoń po prostu i zapytaj, ale pewnie Lalinka ma jak zawsze rację. LALINKO, czy Ty chodzisz do dr G? Pytam w nawiązaniu do naszej "rozmowy" z mojego początku (ale refleks, co? ;))
-
Jestem wyjątkowo aktywna dzisiaj, wczorajsze wieści mnie uskrzydliły :) Zosiulka, nie załamuj się dziewczyno, tylko jak napisała Marianna, bierz zdrowie w swoje ręce. Ja też miałam ogromną tarczycę (wole takie, że groziła mi operacja usunięcia przez cięcie mostkowe, jak operacja kardiologiczna) i jak widzisz jestem już po operacji, czasem w dole, czasem na górce :), ale do przodu. Leć z wynikami do endo i napisz nam, co usłyszałaś. Lalinka, ja nie panikuję, tylko się dziwię (sama do siebie) . Może masz rację, że za dużo o tym wszystkim myślę???
-
Marianno, każde doświadczenie się nam tutaj przyda, zwłaszcza, że u Ciebie bogate pod tym względem, niestety :( Moja pani doktor powiedziała, że najważniejsze poznać swoją chorobę, także na podstawie relacji innych pacjentów, bo wtedy ma się szersze spojrzenie i człowiek przynajmniej poznaje różne objawy w różnych sytuacjach, nie jest zaskoczony taką czy inną reakcją np. na zmianę dawki. No nie, znowu się rozgadałam, a przecież już powinnam wracać do normalności ;)
-
Danan, wybacz zaćmienie umysłu, czy Ty dawałaś mi swój adres? Nie mogę znaleźć, przekopałam już kilka stron wstecz? Możesz przypomnieć, już odzyskuję formę, więc już nie zapomnę :)
-
Zosiu, cudnie! Po taki wynik to i 100 km warto jechać, co tam te marne 80! :) Nebrasko - nic nie rozumiem, ja mam wychwyt 1,8% i jest dobrze, a Ty miałaś mniejszy i piszesz, że duży? W necie znalazłam, żeby mieć poniżej 2% to jest ok, więc miałaś w normie? A czy przepiszesz mi ze swojego wyniku scyntygrafii (o ile możesz) opis? Ja mam jakoś lakonicznie napisane, choć oczywiście końcowy rezultat jest korzystny dla mnie i nie będę miała dużego jodu, to dlaczego Ty zostałaś skierowana na dalsze leczenie? Przepraszam, że drążę i wypytuję, ale próbuję zrozumieć tę chorobę. Mam też napisane docelowe tsh - 0,09-0,12, a dawkę - 175 (pani doktor pytała o wzrost i ....wagę, która chyba hm.. zdecydowała o tej dawce :P). Lalinko, Ty jesteś jednak silna baba, ale skoro masz nas tu tyle na głowie, to nic dziwnego, że musisz być w formie niezależnie od sytuacji :D
-
Acha, zapomniałam dodać, że pracujący dostają zwolnienie 2tygodniowe, tylko trzeba zgłosić od razu pierwszego dnia trzydniówki, przy pobieraniu krwi :)
-
Puśćcie juz kciuki, mnie się bardzo przydały :), a Wasze prace domowe czekają. Przepraszam za opóźnienie, ale do domu wróciłam dopiero po 17ej (z CO!), więc zjadłam co nieco i padłam. Zacznę od końca - badania ok, na duży jod nie idę (mikrorak, scyntygrafia dobra, usg szyi też dobre, jodochwytność 1,8%, zrozumiałam, że br dobrze, bo powinno być poniżej 5% - co Wy na to - Ci, którzy są po scynto?). Od jutra hormon (wreszcie), tsh 130! więc mam co zbijać. A teraz kronika scyntygrafii - drugi dzień 3dniówki jest króciutki - idzie się na scynt. szyi na oznaczoną godzinę, każą położyć się (po lekkim śniadaniu i kąpieli) w ubraniu (zdejmuje się tylko łańcuszek, kolczki, pierścionki zostają)na łóżku, nad twarzą wisi prostokątny przyrząd, który zostaje włączony na ok. 5 minut. Nie wolno w tym czasie się poruszyć, ale można przełykać ślinę. I już! Dostaje się kartkę z godziną i numerem gabinetu następnego badania - scyntygrafii całego ciała, również z przykazaniem lekkiego śniadania i kąpieli oraz zmiany ubrania i bielizny (trzeba przyjść w czymś innym, chyba chodzi o to, że pot zawiera jod i żeby nie sfałszować wyniku). No i jest to trzeci, najgorszy dzień, bo to i dłużej trwa, no i zapada wyrok co do dalszego leczenia. Samo badanie przypomina tomograf komputerowy - też się leży w ubraniu (uwaga - chusteczka używana do nosa - precz!), łóżko się przesuwa w kierunku takiego otwartego tunelu (ja zamknęłam oczy, bo mam małą klaustrofobię, ale było ok), to badanie trwa 15 minut. Potem można iść na kawę, bo nim spłynie do gabinetu wynik, mija trochę czasu. Potem idzie się do Poradni Tarczycowej na konsultację. Pani doktor powiedziała, że ciałko czyste, zapisała dawkowanie hormonu (co tydzień zwiększać o 50, chyba że byłyby jakieś sensacje, to dłużej brać mniejszą dawkę), dostałam zalecenia i skierowania, i do zobaczenia za pół roku. Bardzo bym chciała o coś zapytać osobę, która przeszła przez scyntygrafię i ma wynik w domu, bo chciałabym sobie coś wyjaśnić. Tak więc, kochani, dziękuję za kciuki, świętować nie mam siły, nie dziwcie się - przy takim tsh nie mam siły na nic, ale cieszę się ogromnie! Julka - buźka! Nebraska - jak fajnie Ciebie poczytać, mam nadzieję też szybko odzyskać formę. Napisz mi, jakie tsh masz osiągnąć, bo bierzesz duże dawki? Orszulka - Sebeek też długo czekał na histo, to się zdarza. Haniu - typowy objaw braku magnezu, kup sobie Magne B6 albo coś podobnego, przejdzie Ci. Lalinko, idę SPOKOJNIE spać, a jutro upragnione śniadanko (hormonek;))
-
Manetb, słuchaj lekarzy. W GLiwicach mają ogromne doświadczenie, więc źle by pacjentowi nie mówili. Może w Wwie są bardziej przeczuleni, może to zależy też od przypadku jak piszesz. Co do dawek, to myślę, że inaczej jest w naszym przypadku, a inaczej w przypadku młodziutkich, silnych organizmów. W juniorach pewnie wracają dawki sprzed diagnostyki, a jak skończyło się już 18 lat na każdy boczek, to już ostrożniej i wolniej wraca się do dawki sprzed badań. Pewnie Lalinka coś napisze na ten temat. Najważniejsze, że kolejny etap leczenia przed wami i to się liczy. W Wwie każą przerwać całkiem branie hormonu, a w Gliwicach na ogół dają komfort cynamolu czy jak tam. Więc są różnice i nie zawracaj sobie tym głowy. Pozdrawiam serdecznie
-
Orszulko, wyrozumiały Sebeek dla Ciebie, bo mnie Lalinka to tak opier... za głupotę. Też nie brałam długo hormonu, bo czekaliśmy na wynik histopat i doprowadziłam tsh chyba do 80 (już nie pamiętam). Czułam się jak Ty. Na dodatek ledwo doszłam do dawki 150 (i co za tym idzie tsh mi miło spadło), już musiałam odstawić hormon przed małym jodem, więc mam powtórkę z rozrywki :( Zajrzy tu Lalinka, to zobaczysz ;) Ale na poważnie - nim dojdziesz do swojej dawki, a troszkę to trwa, będziesz się tak zdechle czuła, 50 to mała daweczka, ale nie wolno od razu mieć dużej, po kilku dniach najwcześniej można zwiększać i to tylko z endo. No niestety, jest to błąd nieświadomych pacjentów. Sebeek - bo na wszystkich zaleceniach po dużym jodzie są wskazówki na okres 14 dni po wyjściu ze szpitala, natomiast zalecana jest antykoncepcja przez 6 miesięcy. Z tym, że dzisiaj słyszałam, że po dużym jodzie jest to sprawa indywidualna i zależy od tego, z jakim jodem już wychodzisz (ile go masz w sobie, bo to różnie). Barbareczko, wszystko jest jasne po wyniku histop. I dopiero w zależności od niego jest się kierowanym na mały lub duży jod. Węzły ma wycięte prawie każdy, kto szedł na operację z podejrzeniem raka. Ale w histopacie czasem okazywało się, że to jednak nie rak, a u mnie przed operacją miało nie być skorupiaka, a w histopacie ukazał się w całej swojej skorupie :( Jeżeli mały guzek i jeden, najczęściej idzie się na mały jod. Jeżeli jeden, ale większy, albo dwa małe, albo inne wskazania - idzie się od razu na duży. To tak w uproszczeniu. Ale si ę dzisiaj rozpisałam, normalnie jakaś gaduła forumowa! Już milknę :D
-
Ten pierwszy dzień wprawił mnie jakoś w lepszy nastrój, co to znaczy spotkać w takim miejscu jak CO sympatycznych i nastawionych życzliwie ludzi. A miałam takiego pietra i na dodatek ta niedoczynność robi ze mnie jakiegoś wypłosza i przygłupa, że parę razy pytałam o to samo, ale jakoś nikogo to nie zrażało. Widać przyzwyczajeni do niedoczynnych cudaków ;). Elu - a Ty chyba jak Lalinka - 1 marca idziesz na mały jod? Czy ja coś pokręciłam? BARBECZKO, na razie nie smaruj niczym blizny, chyba że widzisz jakąś paskudę. Ja musiałam szybko zacząć smarować, bo mam tendencję do bliznowca i chirurg już mi nawet zalecił smarowanko (oprócz masowania, głaskania itp). Często ludzie mają uczulenie na cepam, contratubex i inne. Ja smaruję Dermatixem, silikonem, ale ponieważ leciutki bliznowiec się zrobił, a ja już chodzę do pracy, nie robię tego systematycznie i nie widzę poprawy :(. A włosy i paznokcie są słabe i po operacji, i w niedoczynności. Trzeba trochę czasu i się wzmocnią. Można też wspomagać jakimiś witaminami, tylko ostrożnie po hormonie - trzeba zachować odpowiedni czas pomiędzy zażyciem jednego a drugiego leku MAJU - nie bój się, na prawdę. Wiem, że to łatwo pisać, ale wszyscy tutaj panikowali po operacji, żeby potem stwierdzić, że to nic znowu takiego wielkiego w porównaniu z późniejszym okresem leczenia (choć nie u wszystkich). ZOSIU, podobno zdarza się coś takiego z fałdem krtani, że wydaje się, że kawałek skóry przyszyty został do nie wiem czego, a to fałd krtani, który potrzebuje trochę czasu, żeby się wyprostować czy coś tam. Trzeba delikatnie masować i gimnastykować szyję, jak Sebeek napisał. TOLU - idealny endo umawia na operację, ale jak to w życiu, często musimy sobie to sami załatwić. Mnie załatwiła endo wizytę u chirurga, a reszta poleciała już swoim biegiem. HANIU, ja miałam nie tak dawno operację dzień przed Bożym Ciałem, więc święta chyba nie dla pacjenta :D. Dzięki za kciuki, tak, ważne żeby na końcu wszystko było ok WSZYSTKIM dziękuję za słowa otuchy i kciuki, potrzebuję Was jeszcze jutro i w środę . Ja też będę trzymać za operowanych
-
No więc pierwszy dzień zaliczony! Trwało to 1,5 godziny, z rejestracją, wypisywaniem skierowań, badaniami i staniem pod gabinetem! Bez stresu dzięki na prawdę przemiłym paniom pracującym na Endykrynologii w wwskim CO. Ponieważ sama szukałam w necie opisu, jak to jest z tą trzydniówką i znalazłam same pobieżne opisy, zdaję tutaj szczegółową relację dla takich jak ja ciekawych, popeliniarzy i panikarzy :). Przypuszczam, że wszędzie jest podobnie, bez względu na miasto. Otóż stawiłam się w CO na 8 raną, najpierw główna rejestracja, potem rejestracja Zakładu Medycyny Nuklearnej, gdzie super babeczki wypisały mi skierowania na usg i scyntygrafie (miały już dla mnie zlecenia od lekarza) i objaśniły co i jak. Potem - do Poradni Chorób Tarczycy na pobranie krwi (bez kolejki). Uwaga - jeżeli ktoś potrzebuje zwolnienie na ten okres, powinin właśnie tam od razu zgłosić! Jednocześnie chciałam potwierdzić, że zalecenia po małym jodzie są dokładnie takie, jak wcześniej opisałam, i w każdym gabinecie dostawałam kartkę z tymi zaleceniami na okres 10 dni od połknięcie tabletki! Po badaniu krwi przemieściłam się do gab. 27 na usg szyi (10 minut, wszystko ok :)), a stamtąd do Pokoju Podań Izotopu, gdzie równie sympatyczna kobitka objaśniła mi co i jak, podała tabletkę na język, dała wodę do popicia oraz karteczkę z godziną i numerem gabinetu na jutrzejszą scyntygrafię szyi (uwaga - sczyntygrafia szyi po śniadaniu i po kąpieli!). I na dzisiaj koniec. Najgorszy będzie trzeci dzień, bo po scyntygrafii całego ciała trzeba pójść pod gabinet lekarski w Poradni Chorób Tarczycy i czekać, aż spłyną wszystkie wyniki i dopiero lekarz poprosi na rozmowę dot. dalszego postępowania. TO może potrwać, ale trudno. Jutro pewnie też nie dłużej niż dzisiaj, ale opiszę obie scyntygrafie razem, żeby już nie trzeba było przelatywać po stronach, bo to uciążliwe. Na razie dziękuję serdecznie za kciuki i poproszę jutro i pojutrze. Teraz siedzę przy kompie i sobie promieniuję, popijając wodę i nic nie robiąc, żeby nie stykać się z domownikami. Ma to swoje zalety :)
-
Lalinko, to już jutro :o Trzymajcie kciuki we wtorek i środę, opiszę, co i jak. Jeszcze się zbiegło u mnie z wymianą rur :(, więc nie wiem, jak będę się kąpać (zalecają częste prysznice po zażyciu jodu) ;). Puchnę dalej, ale już mi wszystko jedno. No, trzymacie się kochani
-
Manetb, nie wolno Ci zwątpić, ani opuszczać rąk, walcz, słonko, walcz. I ze swoją rozpaczą, i z chorobą. Musisz teraz być bardzo silna, pamiętaj, że dziecko zawsze wyczuje nastrój mamy, nie wolno Ci się łamać. Nie są to czcze słowa,rozumiem Cię doskonale, ja sama jestem recydywistką rakową, tarczyca to moja kolejna przygoda. Wiem doskonale co czujesz, ale musisz się wziąć w garść. Żadne pocieszenia tu nie pomogą, jesteśmy w tej walce zdani na siebie, ale życzliwi ludzie tu na forum wysyłają Ci swoją pozytywną energię i są z Tobą myślami, i czerp z tego siłę. I nie jest ważne, czy duże czy małe ognisko, ten jod ma dobić i wybić pozostałości, i na pewno spełni swoje zadanie. A Marianna pewnie pomodli się za Was do Ojca Pio. A co do kwarantanny - ja dostałam te zalecenia w CO warszawskim, że mam stosować po małym jodzie. Czyli pierwszego dnia biorę tabletkę jodu, a drugiego i trzeciego już tylko mam scyntygrafie szyi i ciała. O jakich trzech tabletkach pisze Lalinka? Coś przeoczyłam czy źle zrozumiałam? W poniedziałek już jestem na badaniach, to dopytam i wszystko Wam napiszę. Haniu, ja czekałam 4 tygodnie na wynik, też myślałam, że zniosę jajo, ale patolodzy mają tyle badań do opisu, że nie nadążają (niestety). Więc nic nie wymyślaj, spokojnie, w Twojej niedoczynności trudno zachować spokój, ale staraj się nie nakręcać sama tym czekaniem (choć sama też nie wytrzymywałam presji czasu). Zosiulka, guz na tchawicy nie koniecznie musi być związany z tarczycą, ale nie czekaj do marca, tylko śmigaj do doktora. Najważniejsze zdrowie, pamiętaj, a czas tu się bardzo liczy. Lalinko, pozdrawiam serdecznie, ja już w ten poniedziałek. Na szczęśćie, bo już i nogi puchną i czuję się jak sylwestrowy balon:(
-
Greystonko, masz rację. Operacja to naprawdę nic wielkiego (w sytuacji, kiedy trzeba ją przejść), a potem to leczenie, które idzie pod górkę, ale idzie. Nie martw się, nasza forumowa O'Haro:) Zocha, ludzie żyją bez tarczycy, rozejrzyj się po forum:). ;) ;( (ćwiczyłam) Dobranoc
-
Julka, to Ty pytałaś o kwarantannę? Ja też zapytałam w CO i dostałam takie wytyczne jeśli chodzi o mały jod (ja już za tydzień) - ja będę mieć jod w tabletce przed badaniem, nie wiem, jak to z zastrzykami: - unikać kontaktów z osobami do lat 18 i z kobietami w ciąży przez pierwszy tydzień po badaniu, spać w oddzielnym łóżku, lub pokoju, jeśli są warunki, zachować odległość min. 2 metry od pozostałych domowników. Zaleca się w czasie 7 dni pić dużo płynów, codziennie brać prysznic, używać osobnego mydła (najlepiej z dozownikiem), używać osobnych sztućców i naczyń, prać oddzielnie swoje rzeczy i pościel,po każdej kąpieli i korzystaniu z WC myć po sobie porządnie sanitariaty. Ważne dla mam - jeżeli to konieczne, pacjnt może przygotowywać posiłki dla innych osób po dokładnym umyciu rąk! Pytałam też o zwolnienie, bo u mnie w pracy dużo młodych mężatek i nigdy nic nie wiadomo - od razu pierwszego dnia zgłaszasz taką potrzebę, ale nie dostałam odpowiedzi, na ile - czy tylko na czas badań, czy i potem - na 7 dni. To tyle co na razie wiem. Poczekaj do 8 lutego, to wszystkiego się dowiem szczegółowo. Lalinko - do innych objawów mnie doszło puchnięcie dłoni, bóle oczu i wypryski na plecach (fu:() Niech to się wreszcie skończy, tęsknię za hormonem (jak zrobić oczko, bo umiem tylko uśmiech albo grymas?). Ciekawa jestem, jakie tsh już posiadam? Lalinko i Julko - to Wy marcowe koty :) Mówiłam, że goopawka już wraca:)
-
Sebeek - miałeś obniżoną, bo byłeś w niedoczynności. Teraz jest ok, bo jesteś pewnie już w lekkiej nadczynności? Mnie jeszcze daleeeko do tego, ale ta temperatura mi nie przeszkadza. Bardziej mnie denerwuje ten chrypiący baryton:)
-
Greystonko - ja miałam też zwolnienie najpierw miesiąc (+ to co w szpitalu), ale ponieważ miałam dużą niedoczynność (nie dostałam od razu hormonu), dali mi jeszcze miesiąc na dojście do siebie. W sumie warto trochę posiedzieć w domu, bo człowiek jest na innych obrotach, ale to sprawa indywidualna. Zocha - mnie też na początku jakoś zlewało, byłam przerażona, ale to chyba organizm przestawiał się na życie bez tarczycy. Po jakimś niedługim czasie przeszło, szczęśliwie. Najgorzej było w nocy, budziłam się mokra. Lolek, Lalinko, ja słyszałam o takim środku technet czy coś, co dają przed scyntygrafią w zastrzyku bez konieczności odstawiania hormonu, och, co to by było za szczęście, ale mnie ominęło, niestety:). Na Ursynowie pytałam, stosują tylko w jakichś tam przypadkach, niezmiernie rzadko. Lalinka, dzisiaj wyjątkowo nadmuchana jestem, chyba i pogoda ma wpływ na puchnięcie? Jutro pójdę do lekarza po środki odwodniające, bo czuję się jak balon :(
-
Lalinko, nieoceniony nasz stróżu. Ja o takich szczegółach jak puchnięcie, to nie piszę, bo głównie mi się daje we znaki tępota umysłowa, ale owszem, puchnie mi nie tylko twarz, ale obwód....w talii. Rano mam kłopot w zapięciu spódnicy, na dodatek ubieram się na macanego, bo oczy dochodzą do normalnych w miarę rozmiarów z pół dnia. Z innych objawów niedoczynności - spadek temperatury ciała do 35,3 - 35,6 oraz ciśnienia. W ogóle wszystko mi spada oprócz wagi, która znowu rośnie. Już nie chcę się wypłakiwać Wam tutaj, ale piszę o tych objawach, żeby świeżyzny pooperacyjne :) były przygotowane na takie niespodzianki. A myślisz, żeby sobie zbadać ten parathormon? A przytarczyce to te od kłopotów z wapnem, tak? A LALINKO, mam pytanie w związku z małym jodem, bo Ty też masz na Ursynowie, prawda? Czy pierwszego dnia rejestrować się w głównej rejestracji, czy tej przy przychodni, bo zapomniałam, a nie zapisałam sobie (jeszcze nie wiedziałam, że będę zapominać:()
-
Lalinko, te nasze posty się rozmijają o minutki - masz rację, zostają osoby z problemami. U mnie też nic nie wskazywało na gada, miało być "tylko" wole, a tu proszę - skorupiak, choć mały! WIęc jednak dobrze, że zdecydowałam się na operację, choć teraz mam różne "przygody". Lalinko, Ty od poniedziałku na "głodzie"? Ja za tydzień już badania, ale powiem Ci, że obroty mocno spadają, nie tylko ciała, ale i umysłu (jestem wyraźnie ogólnie ociężąła)
-
Lalinko, skoro obie tak samo Zosi przetłumaczyłyśmy, to znaczy, że to jest to:), ale zmartwiłaś mnie tymi przytarczkami. Nebraska coś pisze o jakimś parathormonie - czy jego wielkość wskazuje że przytarczki są? Ja mam ciągle chrypę, ale już nie wiem, czy przytarczki zgniecione (tchawica była mocno poturbowana przez wole, więc może i przytarczkom się dostało), czy też to wina przewlekłej u mnie niedoczynności, w której siedzę od operacji? Jak to jest Lalinko, jak myślisz? Zosia, te opatrunki to zdejmuj, rana musi być wietrzona. Ja byłam uczulona na te nici rozpuszczalne i miałam zapalenie, musiałam ranę smarować sterydem najpierw, ale to podobno zdarza się rzadko. Teraz smaruję dermatixem na bliznowca, ale po powrocie do pracy robię to już niesystematycznie (na zwolnieniu - 2 razy dziennie) i nie widać poprawy:(
-
thyreoidectomia totalis cum protectione n.n laryngei bilateralis et glandulae parathyreoideae-co to takiego????? Jeszcze raz, bo coś mi się zawiesza ta odpowiedź - wycięcie całkowite tarczycy cum protectione - to na pewno z zachowaniem - więc skąd taka u Ciebie, Zochaa, panika co do przytarczyc? Czy masz kłopoty z głosem czy mrowieniem i drętwieniem? Aż się obudziłam:)
-
Zochaa, tzn. usunięcie całkowite tarczycy z zachowaniem obustronnych nerwów krtaniowych i przytarczyc, czyli ok? Czy masz kłopoty z głosem???
-
Zocha, wszyscy mieliśmy dożylnie wapienko, ale jeśli miałaś mrowienia i drętwienia, to faktycznie za mało wapna. Musisz chyba sobie zmienić na calperos, bo sandoz to dają dzieciom na uczulenie (między innymi). A czemu piszesz o tych przytarczkach? Masz kłopoty z głosem, czy właśnie z mrowieniami? Bo to są dwa takie najważniejsze objawy wyciętych przytarczek
-
Lalinko, jestem, ale już mi się nic nie chce:( oprócz leżenia, a i to nudne. Chyba muszę być w dużej niedoczynności. Nie szaleję, wprost przeciwnie, jestem obojętna i stoję obok, jeśli wiesz, co mam na myśli. Ale cieszę się z radości i nastroju Nebraski (i jeszcze chudnie - tak trzymaj:)), Zocha - fajnie, że już jesteś, ale przyswajalność zwykłego wapna rozpuszczalnego jest słabsza, dlatego my tu wszyscy zażywamy calperos, tak jak napisała nasza Lalinka; Haniu - masz chyba reakcję alergiczną na cepan i cebulę w nim zawartą,a poza tym zimno źle wpływa w ogóle na blizny. Manetb - przyłączam się do grona trzymających kciuki:) Wracam do łóżka, jeszcze tydzień do małego jodu, a tu w poniedziałek trzeba iść znów do pracy. Jedyne, co mi przeszło w niedoczynności, to uczucie zimna, taka ciekawostka. Ale się spięłam, żeby napisać:) A tu jeszcze cały tydzień przede mną