Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

evitanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. evitanka

    Rozstanie

    Nie czuje się na siłach cos radzić,bo sama przezywam dramat i skupiam się wyłącznie na swoim bólu... Takiotoon dodam,że masz skomplikowaną sytuacje i nie wiem na czym zalezy Ci bardziej aby doradzić.. na dumie czy uczuciu?JBo jeśli uczucie do Niej przesłania Ci wszystko to pozwolisz aby do Ciebie wróciła,ale jeśli ważniejsza jest duma to nawet jeśli znowu będziecie razem to będzie bolał ten jej mały skok w bok :( W każdym razie życze Ci tego co dla Ciebie najlepsze :) Pietro tak jak ktoś wyżej radzi postaraj się być w regularnym kontakcie,po prostu daj jej odczuć,że jesteś blisko,ale bez zbytniego deklarowania się
  2. evitanka

    Rozstanie

    Juuu,mam nadzieje,że skoro juz dostrzegłaś swoje błedy to będziesz miała okazje je naprawić gdy wrócicie do siebie i tego z całego serca Ci życze :) Co do mnie to z każdą chwilą umacniam się w przekonaniu,ze rozstanie jest najlepszym wyjściem...Własnie tak jak zauwazyłas,albo dojdziemy do wniosku,że nie potrafimy bez siebie żyć i spróbujemy jeszcze raz,albo stwierdzimy,że jest nam bez siebie lepiej i że łączyło nas tylko przyzwyczajenie...Prosze Was dopingujcie mnie,bo nie mam nikogo kto mógłby to zrobić :-/
  3. evitanka

    Rozstanie

    Mój narzeczony jest typem zamkniętym w sobie,nie umie rozmawiać o uczuciach,ale do niedawna nie miałam wątpliwości w to czy mnie kocha bo umiał mi to okazać...Od jakiegoś czasu w nasz związek wkradła się obojętność,czuje się ignorowana i odwdzięczam się tym samym...Chyba sama jestem sobie winna,bo postawiłam mu za nisko poprzeczkę,nigdy nie musiał o mnie dbać,zabiegać,starać się,żeby było lepiej,bo to zawsze ja stałam na straży naszego związku.Chyba przyzwyczaił się do myśli,że będe u jego boku zawsze i mimo wszystko..Piszecie,że odejście może nim wstrząśnie,wątpie...przyjął bierną postawe i chyba nie zdobędzie się na to,aby zawalczyć o mnie.Nasuwa się myśl,że to byłby najlepszy sprawdzian dla naszego związku i przyzwyczajam się do tej myśli.Tylko tak bardzo się boje,bo wróce do kraju po wielu wielu latach nieobecności a tam wszystkie moje znajomośći się rozsypały,nie będzie obok mnie nikogo,kto pomoże w trudnych chwilach,kto pocieszy miłym słowem i wesprze...Z drugiej strony nie chce tkwic w tym związku tylko dlatego,że boję się samotności.
  4. evitanka

    Rozstanie

    Nocy nie przespałam myśląc i szukając rozwiązania...i doszłam do wniosku,że przede wszystkim potrzebna nam szczera rozmowa.Czekałam poranka z niecierpliwośćią,uśpiłam emocje i nerwy i ułozyłam sobie w głowie co mam powiedzieć,niestety on nie wykazał chęci do rozmowy,nie wymieniliśmy nawet "dzień dobry" a teraz poszedł do kolegi-zapewne popijać i użalac się nad złym losem i kobietami..Nie wiem czy dawanie kolejnej szansy naszemu związkowi ma sens...chyba najlepszym rozwiązaniem będzie odejście.Potrzebuje jeszcze troche czasu na przetrawienie tego,tylko, obawiam się,że on się domysli mojego planu albo sama mu o tym powiem w nadzieji,że zacznie ratować nasze narzeczeństwo...Mówią, "kuj żelazo póki gorące" i ile bym dała,aby umiec tak zrobić,aby spakować walizkę i odejsc bez oglądania się za siebie...
  5. evitanka

    Rozstanie

    Pietro miło że jesteś :) Właśnie się zapuściłam w wątek,żeby poznać Wasze historie... Co do rozstania jako próby naszego związku to raczej niemożliwe z praktycznych powodów...żyjemy za granica,mieszkamy wspólnie i odejście w moim wypadku oznacza wyjazd do kraju.Własnie dlatego ten wielki dylemat,bojak już zrobie ten krok ku rozstaniu to nie będe mogła się cofnąć :(
  6. evitanka

    Rozstanie

    Witam :) Przy okazji życze Wszystkim najlepszego w tym rokiu:) Topic jest o rozstaniach i chyba mieszcze się w jego ramach..... Jesteśmy razem od 5 lat,nasz związek przeszedł wiele burz,kilka prób rozstań,podchodzilismy nawet do ślubu,ale....Własnie wiele jest tych "ale" trudnych do wytłumaczenia,bo tak naprawde nie ma konkretnego powodu...Już od dawna mysle o definitywnym rozstaniu,jednak nie potrafię się zdecydowac i wprowadzić słowa w czyn...i jeśli mam być szczera to nie wiem co mnie przed zerwaniem powstrzymuje miłość czy przyzwyczajenie?Wiem,że sama musze sobie odpowiedzieć na to pytanie,ale potrzebuje pomocy..choćby w takiej formie jak ta-chcę się wygadać,chcę aby ktoś mnie wysłuchał,czasm pocieszył i może poradził jak przetrwać ten trudny okres... Nie różni nas wiele,ale jak się okazuje niewiele nas tez łączy.Przez te wszystkie lata nasz związek popadał w skrajnośći,od wielkiej miłosći do wielkiej obojętnośći,gdy bywa naprawde źle i jestem prawie pewna,ze chce odejść coś się we mnie łamie i rozpala się iskierka nadzieji,że może spróbować jeszcze raz...I tak jeszcze jedna szansa i jeszcze jedna,mijają lata,ja nie jestem szcześliwa i nie umiem tego zmienić,tymczasem jestem już po 30,marzy mi się rodzina a nic nie zapowiada,że zrealizuje to marzenie...
×