dziewczyny opowiem wam moją histore . Jestem mężatką od 14 lat. Mąż nigdy nie miał umiaru w piciu,początkowo były to tylko imprezy. upijał się do bólu., raz na 2-3 tygodnie, potem wyjścia z kolegami na piwko. Jakieś 3 lata temu zaczeło być bardzo żle wpadał w tzw. ciągi. Dwa razy był odtruwany. Za 2-razem powiedział że chce się leczyć. Wizyta w przychodni dla uzależnionych , rozmowa z terapeutą. Zaproponowano mu Intensywną terapię - 8 tygodni codzięnnie po kilka godzin. Stwierdził że tak nie może bo praca itp.Uległam jego persfazji , miał chodzić na terapie popołudniową 2-razy w tygodniu . Był dokładnie 2 -razy potem stwięrdził że nie będzie suchał smętów, sam sobie da rade. przestał popijać z kolegami , może dlatego że większość znajomych pomału się od niego osuneło. tak naprawde to z nikim się nie spotykał.po pracy przychodził do domu i wieczorkiem wypijał 2-3-4 piwka/.I tak codziennie. niedawno Zaczełu sie kłopoty Finansowe,czasami tak bywa raz jest więcej pieniędzy raz mniej, ale dla niego był to cios. Jego psychika była tak zrujnowana przez picie że nie dał sobie ztym rady. Po rozmowie z psychologiem w której przyznał sie do myśli samobójczych jest na lekach depresyjnych, zaczął dzienną terapie
Jak jest teraz???? CZuje się tak jakbym miała osobe niepełnosprawną w domu.wszystko spraia mu problem, umycie się.rozmowa z dziećmi,Co będzie dalej nie wiem???CZy jego psychika dojdzie do siebie, czy wytrzyma terapie i czy ona mu coś pomoże???Jestem tym wszystkim bardzo zmęczona, mam34 lata a czuje się na60. a najgorsze w tym wszystkim jest to że alkoholik do końca życia zostanie alkoholikiem .(zaleczonym ale nie wyleczonym)