zmienilam pseudonim, bo przeciez NIKA juz jest.
nie oddzywalam sie przez tak dluuuugi okres, bo balam sie zapeszyc. teraz jak juz rozpoczelismy 32 tydzien i bobo jest zdrowiutkie i super nam sie ciaza zaczela ukladac, nareszcie nie boje sie obwiescic tego swiatu!
u nas byly same perypetie od poczatku. piec lat staran, terapia hormonalana, wreszcie ciaza i do tego mnoga, bylam w siodmym niebie! jednoczesnie przerazona do granic mozliwosci. zakonczylo sie to wszystko dwukrotnym zapaleniem zoladka, na samym poczatku ciazy, a w koncowym efekcie obumarciem jednego plodu... potem niekonczace sie mdlosci i wymioty oraz jadlowstret no i pare kilo w plecy....
jak wydawalo nam sie, ze juz bedzie ok, dostalam krwawienie i wyladowalam w szpitalu. potem bylo dlugie lezenie, leki, strach, setki badan i usg. chuchanie i dmuchanie na wszystko. bron Boze nie mozna bylo zapeszac i sie chwalic.... balam sie.
dlatego was poczytywalam i mialam nadzieje, ze przyjdzie taki moment, ze nie bede sie juz bala do was dolaczyc.
nareszcie nasz synus jest juz na tyle duzy, ze lekarz postanowil odstawic leki i jak to ujal pozwolic wreszcie organizmowi przejac role i kontrole nad ciaza.
to chyba tyle.
od teraz bede sie starala wnosic juz tylko dobre emocje na forum. a jak chcecie jeszcze cos wiedziec to pytajcie!