Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

megi1912

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez megi1912

  1. Hej dziewczyny,wszystkiego najlepszego w nowym roku. Nasz maluszek pobił swój rekord w spaniu.Położyłam go o 21 i obudził się o 6rano spał ponad 9godzin,a jego dotychczasowe wyczyny w spaniu to 7godzin.Jest karmiony cyckiem więc wogóle to cud. No i muszę pochwalić kropelki sab simplex stosujemy je od 4 dni i jak ręką odjął.Zasypia wieczorem w mig i już nie ma kolek,a tak ryczał dzień w dzień.Mamy taki spokój że aż dziwnie nam się siedzi wieczorem w takiej ciszy. ;)
  2. Ja na początku stosowałam esputikon ale szału nie było.Teraz mam bobotik i ma gazy ale kupkę robi,więc sama nie wiem czy coś daje.
  3. Hej mamuski. Ja podaje bobotik ale nie wiem czy pomaga.Maluszek go uwielbia bo jest słodziutki i strasznie się oblizuje. :) Od tygodnia nie jem nabiału i jest poprawa ,w prawdzie ma gazy i czasami popłakuje ale nie płacze mi 2godziny non stop. Martwię się tylko o moje zęby.Strasznie lubię mleko i jego przetwory ale trzeba się poświęcić. Ostatnio nie wytrzymałam i zjadłam 4 kostki ptasiego mleczka mmm pycha ale dziś zauważyłam że maluszek ma wysypkę na prawym policzku,wiec chyba to od czekolady :( Co do problemów z wypróżnianiem maluszka koleżanka mi poradziła żebym mu dała przegotowana wodę z odrobiną cukru.Ale nie iem czy to pomoże.
  4. Hej dziewczyny.Ja również długo nie odwiedzalam forum,bo brak czasu. Nasz Szymonek też ulewa i czasami strasznie ,tak że ja jestem cała upaciana ale myslę że to spowodowane jest jego łakomstwem,bo pije jakbym go głodziła,i długo wisi na cycusiu,do tego nałyka sie powietrza.Czasami boję sie go karmić ale nie przejmuję się tym zbytnio bo ładnie przybiera. Co go meczy to straszne gazy i płacze strasznie. Co do gazów ,to ja mam gazy codziennie od porodu,to dla mnie dziwne bo jestem na diecie antykolkowej i nie jem wzdennych rzeczy.Czy wy też tak macie.
  5. Witajcie. Co do pieluszek to 1 miałam happy i powiem szczerze,że średnio mi odpowiadały.Kilka razy zdarzyło się że maluszek miał całe plecy mokre bo przesikiwał na wylot.Ale też podwijałam je żeby pępuszka nie zakrywać.Nie mogłam doczekać się aż się skończą.Teraz używamy 2 pampersa i są super.Stwierdzilismy z mężem że nie będziemy oszczędzać na pieluszkach bo nie będziemy co chwilę go przebierać z powodu wycieku.
  6. Hej. J na początku miałam problem z karmieniem,ponieważ nie miałam mleczka a do tego muszę karmić przez nakładki silikonowe bo mam za krótkie sutki. Teraz jest o niebo lepiej ,mam dużo mleczka bo małemu jak karmie to po bródce leci i tak nie musi mocno ciągnąc. Teraz to mam problem z ulewaniem,dzisiaj to mi się tak mocno zrzygał że boję się go karmić.On je strasznie łapczywie i może w tym jest problem.
  7. Anetko gratuluję ,w końcu się doczekałaś,mam nadzieję że szybko wrócimy do formy :) Chciałabym też pochwalić się swoim maluszkiem ale nie wiem jak mam to zrobić,może któraś podpowie :)
  8. Do ANETY Gratuluję,widzisz w końcu się rozpakowałaś,mam nadzieję że szybko wrócimy do formy.:)
  9. No więc, ciąg dalszy mojego pobytu w szpitalu. Po 3 godzinach po porodzie przyjechał mój mąż by pomóc mi sie wykąpać. Myślałam że dam radę ale byłam tak słaba że prawie mu zemdlałam pod prysznicem.Jak spojzałam w lustro to naprawdę się przeraziłam,wyglądałam okropnie,zresztą nie ma się co dziwić po takim wysiłku,no ale to mój pierwszy raz więc naprawdę się przeraziłam.Oczy zapuchnięte wyglądałam jakbym tydzień ryczała,włosy najeżone i strasznie poklejone,a na całym ciele kropki,plamy fioletowe wyglądało to tak jagbym miała fioletowe piegi.Po prysznicu znowu leżonko. Co dla mnie bylo straszne to to że byłam tak słaba że nie mogłam zając się maluszkiem a on strasznie płakał,do tego nie mogłam sobie dać rady z przystawieniem do piersi,widziałam jakon się męczy no i ja byłam nerwowa że nie mogę sobie poradzić.Co chwilę położne przychodziły by sprawdzić co się dzieje bo maluszek strasznie płakał. Wnocy wogóle nie spałam bo Szymek się co chwilę darł,o 4 rano miałam kryzys i się rozpłakałam że nie daję sobie rady ,nie mogłam go uspokoić i czułam się winna bo przeze mnie nikt z pokoju nie mógł spać.Rano czułam się jakby przejechał po mnie walec,poza stopami i dłońmi to wszystko mnie bolało ,ciężko mi było się przewrócić na bok.Po przyjeździe męża się uspokoiłam bo zajął się Szymkiem.Urodziłam w sobotę rano o 5 ;50 a w niedzielę o 14 wypuścili mnie do domu.Miałam zły wynik morfologi i nie chcieli ale ich ubłagałam bo wiedziałam że kolejna taka noc to będzie koszmar tym bardziej że nie dawałam sobie rady. W domu super mój mąż sobie świetnie radził z maluszkiem karmił go butelką ,przewijał,naprawdę nie sądziłam że sobie będzie tak radził. Rano zaparłam się że będę karmić ,mąż kupił mi kaptrki na piersi i jakoś małymi kroczkami dawałam radę. Teraz mam coraz więcej pokarmu tylko mały jest nerwus i nie może się przyssać ale jak się już przyssa to ciągnie jagby chciał mi sudy pourywać. To najcudowniejsze uczucie na świecie być mama.Chodź brakuje mi strasznie brzuszka i żaluje że byłam taka niecierpliwa że chciałam juz urodzić bo teraz przed zaśnięciem myślę jak to fajnie było być w ciązy:) To chyba tak każda z nas ma takie odczucia związane z brzuszkiem. Ja nadal nie mogę uwieżyć że jestem już po,bo to się tak szybko stało i niby przygotowujemy się na to przez 9miesięcy to i tak tak do końca nie jesteśmy na to gotowe.
  10. Hej dziewczyny,maluszek śpi i mam nadzieję że zdążę wam wszystko napisać. W piątek miałam to ktg o 19.00 nie łudziłam się za bardzo że coś zz tego będzie ale na wszelki wypadek się przygotowałam.Co było dal mnie dziwne tego dnia to to że miałam jakoś więcej śluzu ,co chwilę musiałam zmieniać wkładki ale jakoś specjalnie mnie to nie zaciekawiło. Na ktg zapis płaski jak deska ,lezałam i myślałam że to jeszcze nie ten dzień,przyszła moja położna i wzieła zapis by pokazac lekarzowi,ja w tym czasie wstałam i poczułam jak coś leci mi po nogach ale nie było tego dużo ale fakt że przez spodnie się przebiło.Przyszła położna i powiedziała że lekarz chcę mnie zbadać.Więc jak mnie badał to nie mógł stwierdzić że to wody bo maluszek już mniał tak nisko główkę że nie dało się jej wypchnąć ale stwierdził że mam rozwarcie na 1,5cm i że zostaje bo zrobią mi próbę z oksytocyny.Cały czas czułam jak coś ze mnie leci i było tego coraz więcej.Położono mnie na porodówce i znowu podłączona ktg,zanim położna podała mi oksytocyne samoistnie zaczęły się skurcze.Po godzinie podłączyła mi kroplówkę no i się zaczęło.Początkowo one slabły ale po pewnym czasie nabierały coraz to większą siłe.Cały czas był ze mną m dostał kocyk i wygodny fotel by móc się przespać. Położne były cudowne przyniosły nam radio i było naprawdę miło. Gdy miałam już 3cm rozwarcia przyszedł lekarz i przebił mi pęcherz ,chlusnęło wodą i krwią. Skurcze stawały się juz nie do zniesienia poprosiłam o znieczulenie ,jednak było za wcześnie,ale dostałam takiego głupiego jasia w tyłek.Pomogło ale nie aż tak bardzo,za to byłam śnięta i skacząc na piłce między skurczami zasypiałam. Ggy było już 4cm rozwarcia położna upewniła się czy chcę to znieczulenie,powiedziałam że tak i za jakąś chwile pojawił się anastaziolog bardzo miły i sympatyczny i podał znieczulenie.Poczułam się tak cudownie bo nic mnie nie bolało,dosłownie nic nie czułam ,to była gdzieś godz.2.00. Moja błogość jednak nie trwała długo bo zaczęłam odczuwać coraz to silniejszy ból w lewym pośladku,położna znowu podała mi kroplówkę i coś na przyspieszenie dożylnego.No i wtedy to naprawdę już szybko szło.Przed godz 4 rano czułam już takie silne parcie na stolec,położna stwierdziła 8 cm rozwarcia i kazała mi wstać ,podniosła łóżko maksymalnie bym mogła podeprzeć się i kazała mi przeć jak będę czuła,oczywiście trochę wstyt się przyznać ale było już za późno na toaletę i wypróżniłam się pod siebie,to było okropne było mi sttrasznie wstyd ale położna mnie uspokoiła że to normalne.Po jakimś czasie kazała mi się znowu położyć i przeć jak będę chciała ,powiem szczeże że byłomi lepiej jak sobie poparłam bo nie odczuwałam aż tak silnego bólu.Chcieli zaoszczędzić mi cierpienia i mnie nie nacinać ale jak pojawiała się główka to zawsze troszkę brakowało by ja wyprzeć.Parłam tak jakiś czas i już naprawdę nie miałam siły chociaż naprawdę się starałam.Zbólu i wysiłku krzyczałam że maj mnie nacinać bo ja juz nie mam sił zę chcę już urodzić .Kobieta w takim transie to gada takie bzdury że szok ja mówiłam że chcę iść do domu,że juz nie chcę.Wkoncu na porodówce pojawiły się inne położne,przyszedł lekarz i pediatra i wtedy wiedziałam że to już prawie koniec.Gdy miałam skurcz położna mnie nacieła ,bałam się tego że to boli ale nic nie czułam Jedna połozna położyła mi się na brzuch i go wycisnęła no i w końcu wyparłam głókkę,poczułam jak wychodzą ramionka a potem to juz chlusło i maluszek był na świecie. O 5;30 Miał tak donośny głoś ,tak strasznie krzyczał a ja byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.Połozono mi go na brzuchu był taki cieplutki ,kochany.Cudowne uczucie. Mój mąż za bardzo nie chciał być przy parciu ale chyba adrenalina w nim była bo spisał się na medal.Bardzio mi pomógł ,wspierał mnie,krzyczał że mam przeć że jeszcze trochę,nie sądziłam że tak się spisze i że mi tak bardzo pomoże. Może opisałam to chaotycznie ale nadal jest we mnie tyle emocji i myśli że chcę od razu wszystko napisać. Po przewiezieniu na salę po porodową maluszek był cały czas ze mną ale byłam tak słaba żę nie byłam w stanie się nim zająć. Mniałam naprawdę cudowną opiekę,bardzo bałam się porodu ,byłam strasznie spanikowana i chodź bolało to najcudowniejsze doświadczenie jakie kiedykolwiek przeżyłam.Wszystko działo się tak szybko,zresztą wiecie mamusie jakie to cudowne uczucie. resztę napisze po tem bo mój skarbik się budzi
  11. hej dziewczyny ja sie już rozpakowałam z piątku na sobote,wpiszcie mnie do tabelki Szymek 23.10 3710g 60cm.potem napisze co i jak jestem już w domu dzisiaj mnie wypisali ale nie moge siedzieć odezwe się
  12. Zaraz jajo zniose,nie mogę doczekać się tego ktg o 19,ale nie łudzę się że coś z tego wyjdzie,chociaż ostatnio skurczybyki były ale za słabe bo ich nie czułam a na zapisie były.Mój mąż dopiero za godzinę będzie a mnie nosi,nawet na spacer nie mogę iść bo wieje niesamowicie.
  13. Co do kupowania wyprawki to też z męzem wszystko sami kupiliśmy.Nie chciałam żeby mama mi kupowała bo wiem że to wydatek a tym bardziej że moja siostra też urodziła w październiku tego roku i musiała by podwójnie kupować.Coś tam kupiła ale jeszcze nie wiem co. Myślałam że teściowa się wysili bo obiecała wózek ale jak mieliśmy na nią czekać to stwierdziliśmy że sami kupimy i nikomu nie będziemy musieli dziękować.Dostaliśmy trochę ciuszków od m kolegi i są to naprawdę super rzeczy.Atak to nikt sie nie wysilił.Założyłam zeszyt wydatków na dziecko i jak podliczyłam to prawie zawału dostałam ,a nie kupowaliśmy drogich rzeczy dla dzidzi. Dużo ciuszków kupiłam z lumpiku bo znajoma ma lumpik i podsyłała mi wory z których sobie wybrałam co chciałam.
  14. hej dziewczynki,melduje się że jeszcze chodzę.Aneta dzisiaj nasz dzień,fajnie by było żebyśmy urodziły właśnie w naszym terminie. Mnie wczoraj brzuch pobolewał cały dzień tak jak na okres a wieczorem stawiał się co 10min,ale nie wiem jak długo bo poszliśmy z mężem trochę podziałać.Nie spalam pół nocy bo cały czas czułam ten małpowy ból no i chyba też z wrażenia że termin mam dziś.Teraz sobie piję sypaną kawkę bo teściowa mi powiedziała że to stary zwyczaj,ale nie wiem czy to coś da.Dziś na 19 idziemy z m na ktg.Mam nadzieje że te skurczybyki będzie widać i że w końcu ruszy to na maksa.
  15. Ja jak byłam wczoraj na ktg to obok w sali jakaś laska rodziła ,początkowo byłam przerażona bo to mnie czeka i bałam się jak to zniosę.Nie wiedziałam w jakim momencie jest myślałam że jeszcze przed parciem bo stękała co jakąś chwile ale nie było to aż takie przerażające ,nie wiem może miała znieczulenie.Leżałam sobie i z jednej strony jej współczułam ale zarazem zazdrościłam.Te jęki jak się potem okazało to było parcie bo za ok 10min usłyszałam pierwszy krzyk jej dziecka,tak płakało a ja razem z nim ,to było niesamowite,byłam strasznie wzruszona .Było słychać bardzo dobrze bo to sala obok a jeszcze było okienko w ścianie w którym była dykta.Pomyślałam sobie że nie było tak źle nie darła się aż tak mocno i powiem wam szczerze że trochę mnie to uspokoiło że da się to wytrzymać :)Niesamowite przeżycie.
  16. Witajcie mamuśki. Gratuluje mamusią które się właśnie rozpakowały. Ja przeżyłam dzisiaj stresa.Wstałam rano i nie czułam ruchów naszego bączka.Zjadłam chleb z dżemem i dużo słodkiego i dałam mu 30min na rozruszanie,pobudzałam go jeszcze rękoma i mówiłam do niego i nic.Po godzinie zadzwoniłam do gin i kazała niezwłocznie jechać do szpitala.W szpitalu podłączyli mi ktg na ponad godzinę.Początkowo ruchy były słabe ale potem się rozkręcił,ulżyło mi ale miałam skurcze ,nigdy przedtem mi nic nie wykazywało.Pomyślałam sobie że może się rozkręci ,potem mały dostał czkawki i zapis był dziwny bo wyglądało to tak jakbym miała co sekunde skurcz.No niestety,lekarz stwierdził że to za słabe jeszcze skurcze i puścili mnie do domu :( Następne ktg w piątek. Cieszę się że z maluszkiem ok ale to czekanie mnie strasznie stresuje :(
  17. Aneta 21 ja też mam termin jak ty i też wizytę mam w poniedziałek jako przeterminowana :)
  18. Nie mam skurczy.czasami boli mnie jak na małpę,ale co mnie dziwi i nie wiem czy to związek ze zbliżającym się porodem ale nie mam siły zawsze miałam werwe a dziś jestem tak obolała od krzyża w dół że cięzko mi chodzić.Czuję się tak jakbym wczoraj była na fitnesie a dziś zakwasy.
  19. Hej dziewczynki.Ja dzisiaj byłam na ktg,leżałam prawie godzinę,i nic żadnych skurczów ,ale pocieszyłam się tym że z maluszkiem wszystko ok. Jestem coraz bardziej przerażona że się nic nie dzieje, w piątek termin,nie chce przenosić bo jak już pisałam nasz malutki będzie klopsik.
  20. Wiem wiem,ja do pewnego czasu uważałam że nasze dziecko jest bardzo grzeczne ,że nic mnie nie boli,ale od 1,5miesiąca pokazał mamie na co go stać i też ładuje się pod żebra,boli to strasznie ale i tak to jest miłe i mnie cieszy :)czasami to aż podskoczę.Często też główką mi napiera na jakieś nerwy bo wchodzi mi taki straszny ból do prawej nogi,taki jagby mnie ktoś prądem dotykał trwa to chwile ale ból jest niemiłosierny gorszy od pchania się pod żebra. Ja zmykam muszę jechać sprawdzić co u moich pracowników ,czy mi zakładu nie roznieśli ;) Pozdrawiam i życzę tobie powodzenia :)
  21. nie dziwie się bo jesteś już po terminie.To twoje pierwsze dziecko?
  22. No wiem że +,- ,ale i tak jestem przerazona moja siostra 7.10 urodziła synka i ważył 3300 i ciężko jej było go wyprzeć.W poniedziałek idę znowu na ktg ale pewnie znowu będzie lipa :(
  23. W naszych tabelkach to już jest więcej rozpakowanych niż tych oczekujących :). Ja trochę wyluzowałam ,i nie jestem już taka nerwowa,że mnie jeszcze nie bierze,w końcu mam jeszcze 8dni do terminu.Tylko żebym tak nie przenosiła jak nasza Justyna albo inne mamy,bo urodzę klopsa.7.10 ważył 3500 więc koło 4kg będzie miał.Aż strach pomyśleć jak będzie go trudno wyprzeć.
  24. współczuję ci Justyna.Ale szlak mnie trafia i nie wiem czy mnie to też nie czeka.Dzis na ktg też były dziewczyny po terminie i nic kazali im isc do domu.Gdyby ta moja siostra już nie urodziła to bym się lepiej czuła a tak wszyscy przeżywają tego maluszka a mnie aż nosi.Tyle już robiłam ,posprzątałam dom,pomyłam okna ,firany wieszałam cały czas jestem w ruchu,jeżdze samochodem,załatwiam mnóstwo rzeczy i nic.WIELKIE NIC.
  25. HEJ MAMUŚKI. JA DZISIAJ BYŁAM NA KTG I NIC,JESTEM TAK ROZDRAŻNIONA ŻE JUŻ SAMA ZE SOBĄ NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ.CHODZI O TO ŻE JUŻ BYM CHCIAŁA BARDZO URODZIĆ.TERMIN MAM ZA 10DNI ALE JUŻ NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ.TAK ZAZDROSZCZĘ TYM CO MAJĄ SWOJE MALEŃSTWA A JESZCZE BARDZIEJ TO ŻE MOJA SIOSTRA MIAŁA TERMIN DZIEŃ PRZEDE MNĄ A W CZWARTEK 7.10 URODZIŁA SYNKA I JUŻ JEST Z NIM W DOMU.CIESZĘ SIĘ JEJ SZCZĘŚCIEM ALE JESTEM TAK ZAZDROSNA ŻE NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ. CZY WY TEZ TAK MACIE CZY JA JESTEM NIE NORMALNA.MALUSZEK 7,10 WAŻYŁ 3500 WIEC BĘDZIE KLOPS I BOJĘ SIĘ ŻE SOBIE NIE PORADZĘ ŻEBY GO WYPRZEĆ.JUŻ SAMA NIE WIEM CZEGO CHCE.MAM DOŁA :( DO TEGO TO GADANIE LUDZI KIEDY URODZĘ,TO WSZYSTKO MNIE DOBIJA.MOŻE ZA BARDZO SIĘ NASTAWIAM. ;(
×