*Aguś*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez *Aguś*
-
Hahahahahaahahaha, kapeć z bazaru, Ważka rządzi. Jak mój były w tamtym roku przywiózł do naszego miasta swoją obecną laskę, moja koleżanka powiedziała: Ale szczota :D Piosenka zajebista!!!!! I jaka życiowa :) Po prostu ch*) ci w d()()pę, oo oo oo!!!!!!!!!!!!! Ale się uśmiałam Wszystkiego najlepszego nam, kobietkom :D
-
No! I brawo dla tej pani! A ja mam dziś wspaniały humor, który podkręciła Shakira ze swoją nową piosenką "Give it up to me" You can have it all Anything you want you can make it yours Anything you want in the world Anything you want in the world Give it up to me Nothing too big or small Anything you want you can make it yours Anything you want in the world Anything you want in the world Give it up to me ITEGO SIĘ WSZYSCY TRZYMAJMY :D
-
jiss, będzie dobrze jak nie będzie kontaktu. W końcu, cytując Pawlikowską-Jasnorzewską "widać można żyć bez powietrza"
-
Ja generalnie już w tamtym roku przestałam tą datę "obchodzić" (po poprzednim rozstaniu), kiedyś każego drugiego obchodzilismy ale teraz, jakoś tak zaczęłam sobie myśleć... Dobrze ze zaraz trzeci... i czwarty... :) Dobrze że jestem na "odwyku".
-
Ech, czy chcę czy nie, dziś mnie nachodzi jedna myśl... Gdyby się nie popierdzieliło, byłoby dziś osiem lat... Dziś wyjątkowo pozwalam sobie na to myślenie. Szkoda mi. Ale tylko dziś.
-
ja teraz też sie cieszę ze napisałam smsa zobaczywszy te całuśne zdjęcie. Sam się pożegnał na swój sposób, tylko mnie wkurzył i teraz dzięki temu potrafię w rozmowie z kimś nawet nazwać go frajerem :) Sam sobie taki los gotuje że już mi się śmiać chce. A ja? Ja sobie dam radę :) I każdy z nas sobie radę da. O!
-
Ja nie daję rady... Po naszej ostatniej wymianie smsów bo zobaczeniu tego zdjęcia załamałam się kompletnie. Dlatego rzadko włączam gg, nie odpisuję na sms (przepraszam, ważka ;) ale nie tobie jenej :()Ale... wczoraj usunęłam jego numer z listy gg i usunełam nk z ulubionych stron - nie chcę znowu zobaczyć tego co wtedy, bo znowu będę matkę prosić o uspokajacze... Ja na razie mam fazę myslenia o wszystkim innym byle nie o nich... i kiepsko mi to idzie... Ale te smsy mi pomogły z jednym - powiedział po swojemu "żegnaj", a ja być może nigdy bym się na to nie odważyła...
-
Mam przerwę w pracy... ale jaką przerwę... chodzę jak maszyna. Nie mogę przestać o nim myśleć. Odpisał mi na moje smsy - trochę w formie kłótni ale bardziej jak swoiste pożegnanie. To koniec. Koniec związku który w mniemaniu niektórych był toksyczny. Ale dla mnie jest to teraz koniec świata. On był moim światem. Mam duszę rozerwaną na miliony kawałków. ... i nawet środki uspokajające nie pomagają...
-
Zamieścił zdjęcie jak się całują. On! Nigdy tego nie robił a teraz... Nie wiem po co to zrobił... Nie mam już nic.
-
Właśnie znalazłam na nk jego nowe zdjęcie - wrócił do byłej, tej którą dla mnie zostawił w tamtym roku. Umarłam.
-
No ja też mam się całkiem nieźle, mimo tego wtorkowego spotkania. Chociaż łapię się na tym że myślę o tym jak kładliśmy się razem spać, wtuleni, albo jak spontanicznie mnie chwytał w ramiona kiedy nie widzieliśmy się cały dzień... No ale całe szczęście, jego ręki w nocy nie szukam już od dłuższego czasu... I właśnie zdałam sobie sprawę że gdy się spotkaliśmy, wcale nie chciałam mu się rzucić w ramiona i wycałować... Jest dobrze :)
-
Witam wszystkich... Znowu nadszedł wieczór, smutny i samotny... Czasem nachodzi mnie tęsknota za nim... Ale za to dziś w nocy miałam wspaniaaaaaały sen i wcale nie z nim w roli głównej :P
-
W razie czego Bungee rusza od kwietnia na Woli :) Ja się już szykuję. Nie zamierzam rezygnować z realizowania marzeń. A może teraz własnie nabiorę wiatru w skrzydła ? Zwłaszcza że jeszcze myślę o skoku ze spadochronem :P A tymczasem żegnam się na dziś i dobrej nocki życzę, zanim zaryję zębami w klawiaturę ze zmęczenia.
-
Przepraszam, muszę się poprawić: cześć kochani :) Cześć Pietro - nie chciałam cie pominąć - przepraszam i buziaki ślę :)
-
Kofeinka, witaj w klubie... To jest właśnie nasz błąd - kochamy za bardzo. Jakoś musimy sobie poradzić. Bądź dzielna.
-
Cześć dziewczyny.... biję się w piersi.... No ale same wiecie, nadzieja umiera ostatnia, a kiedyś już tak było i podziałało. ale chyba i on zrozumiał że tak robić nie można. A zresztą zobaczymy. Musiałam przespać to co najgorsze.... i już mi lepiej :) Nie jest dla mnie. Powiedział mi jedną ważną rzecz wczoraj: w pewnym momencie nasz związek był już toksyczny, a więc czas na detoks. Ale nie ma sprawy, przyjmę każdego klapsa;) Mea culpa.
-
Zadzwonił.... poprosił o spotkanie... a ja głupia nie posłuchalam siostry ani swojego rozumu, tylko serca i poszłam. A czemu prosił o spotkanie? Bo chciał mnie zobaczyć, a tak w ogóle to nie wie. I powtórka z rozrywki, analiza błędów, z której nic nie wynikło, tylko moje łzy. I przepraszanie, bo nie chciał zeby aż tak wyszło. Bo przecież według facetów pewnie można się spotkać ot tak, po tylu latach i sobie pogadać jaka to chooojnia wszędzie. Chcę umrzeć. Osiągnęłam ostatnie stadium rozpaczy.
-
No, od razu weselej... :D No to jeszcze moze takie - Kobieta jest jak lilia: subtelny nie ośmieli się jej dotknać, a przyjdzie osioł i ją zeżre
-
Bo pewnie chciał sobie wybrać wygodniejsze życie - pokoń dupka i tyle
-
Witam wszystkich w tym smutnym dla nas dniu... :(
-
Wazkaaa - A moze tylko tak ci mówi? W każdym razie powiem ci coś z własnego doświadczenia - przeżyjesz to. A jak już to przeżyjesz to nic cię nie zagnie. Mi mój eks rok temu powiedział że ma już inną. Spotykał się z nią i dzwonił do mnie mimo to. Draństwo, można by rzec, ale ja łaknęłam chociaż takiego kontaktu. Jestem masochistką... Ale to jest najgorsze co może się zdarzyć. I nie wiem czy taka myśl cię pocieszy, mnie pocieszała - żeby odbić się od dna trzeba je najpierw osiągnąć. To jest właśnie to dno dla kobiety - teraz będzie już tylko lepiej. Ściskam cię mocno. :*
-
Właśnie wróciłam z zakupów.... Idę sobie spacerkiem przez hipermarket kupić sobie łososia, patrzę, a właśnie łososia kupuje jego matka, co było dla mnie jednoznaczne - ktoś musiał ją na te zakupy zawieźć. Uciekłam, żeby ich nie spotkać, ale poczułam się jakby mnie ktoś kopnął w brzuch... :(
-
juu, mam do ciebie tylko 100 km :) Jestem ze stolicy ale petrochemicznej :)