Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

elewacja_

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez elewacja_

  1. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    dzięki :) czekam na dalsze opinie. On już pogodził się z tym, że to jego małżeństwo to układ i że nie ma szans na normalny związek, bo tylko mnie kocha. I dyskutuj z nim. Nie chce ze mną iść do łóżka- wystarczy ze się spotkamy.
  2. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    dziękuję wam za pomoc, nie czuję się taka winna, choć wiem, że ja ponoszę dużą część winy za to się dzieje. Muszelko- on nie chwalił się slubem. on był zrozpaczony tym,że tak mu się życie ułożyło, że musi się ożenić. Teraz już znam większość historii- naprawdę nie ma wyjścia z powodów finansowych. Ma do spłacenia kredyt mieszkaniowy, dziecko, pracuje jako urzędnik. Sam nie da rady. Ona jest starą panną, poznali się na kursie językowym, spotykali się raz na dwa - trzy miesiące, dopóki ona nie postanowiła mu pomóc, ale uzależniła to od wprowadzenia się do niego. I potem stopniowo stawiała warunki- ostatni : ślub. Ale harleqin! On mnie nie kłamie- nie znam równie szczerego człowieka i to go gubi, jest nieporadny jak dziecko, próbowałam mu pomóc - to prawda zachęcając do większej samodzielności. Nie udało się. Czuję się odpowiedzialna za tę sytuacją- pozwoliłam mu żeby mnie kochał. Mogłam od razu uciec... to moja wina. Czuję się podle.
  3. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Dzięki Śliwko, ze pochyliłaś się nade mną i tym do czego sama dopuściłam przez moje miękkie serce i nadmierną ufność ( czytaj : głupotę) Sprawa jednak ma się nieco inaczej: on od 18 lat mnie zna i mniej lub bardziej w tym okresie kochał jako wyobrażenie i marzenie. I używa mojej osoby do uwznioślania swojego życia. Używa mnie jak stylistycznej ikony która jego życiu nadaje tragiczny sens. Dzięki temu nie czuje się taki całkiem marny i przyziemny. Teraz kiedy ma się żenić i zdaje sobie sprawę, że to wynik jego obietnic jakie jej dawał, lęku przed upadkiem na dno w sensie materialnym - czuje że nie zachował się fair i że sprzedał się, więc ja mu jestem potrzebna żeby nadać tej decyzji sens cierpiętnika.
  4. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    MIla, twoje dzieciństwo wiele wyjaśnia. Nie wiem czy uświadomienie sobie przyczyn coś zmieni, ale przynajmniej łatwiej siebie zrozumieć i starać się coś zmienić. Mój ojciec umarł z powodu alkoholu dość młodo a przedtem wstydziłam się go, bo był nieszkodliwym, łagodnym pijaczkiem, który nas kochał i wzruszał się. Prawie jak Artysta. Tylko nie miał jego talentu. Może i jestem naiwna, głupia ale właśnie wykonałam ostatni gest: napisałam do niego 20 minut temu, że nie mogę się pogodzić z tym, że żegnamy się w taki sposób i że proszę go żeby spróbował się porozumieć ze mną w taki sposób, żeby nie niszczyć tego co jest jeszcze do uratowania- dobrego wspomnienia. Nie odpisał i pewnie nie odpisze, ale potrzebowałam na koniec wyciągnąć rękę i otworzyć pole do rozmowy. Chciałam do niego dzwonić wczoraj ale to zignorował, bo wolał pisać te jadowite wiadomości niż pogadać po ludzku. Jeśli to była miłość to chora, słaba i toksyczna, wyhodowana dla zła.
  5. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    dzięki dziewczyny za troskę. Nie spałam całą noc. To nie była kłótnia. Najpierw wybadał grunt i kiedy upewnił się,że nadal o nim ciepło myślę- zaczął nalegać żebyśmy spotkali się ... a potem napisał, że niedługo bierze ślub. I - nie uwierzycie- w dodatku proponował mi żebym była świadkiem na jego ślubie! Jakby zwariował... potem wprawdzie ochłonął i napisał że jest fantastą, bo ona nie zgodzi się na to... ale to byłoby piękne. I następnie rozmarzył się swoją wizją jak się wymykamy z wesela i kochamy się w lesie! Naprawdę- proponował mi coś takiego!!! Sama w to nie wierzę... Dostał jakiegoś amoku gdy napisałam mu, że nie chcę się z nim spotkać i na koniec zmieszał mnie z błotem. Chciał się spotkać chyba tylko po to żeby uwznioślić jakoś ten swój psi czyn, czyli ożenek wymuszony przez babę. Dramatyzmu mu się zachciało! Próbowałam go uspokoić, ale na nic to się zdało. To jakiś absurd. Dziś rano jeszcze raz przeczytałam te 30 sms-ów jakie napisał i to prawda, nie śniłam- wariat wariat wariat!
  6. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Dobranoc dziewczyny Sytuacja dalej potoczyła się źle- rozstanie w gniewie. Nie mogę ochłonąć, dlatego tu piszę. Nie wiem jak zasnę, chyba zażyję jakiś leki- to co się działo od 15 do 21 to jakiś absurd, ciągle dochodzę do siebie, ale już wiem, że to koniec. Odezwał się we mnie instynkt- uciekać. Jak ten pies co był głaskany i kopany na przemian- dostałam power do zerwania się z łańcucha uzależnienia. Wszystkie jesteśmy uzależnione od miłości. Taka jest moja diagnoza. Moim zdaniem ja płacę po latach za to, że mój ojciec pił i nie był dla mnie autorytetem. Jak tam u was wyglądała sytuacja z ojcami? Byli obecni? Miałyście z nimi dobry kontakt? W ogóle to prawie umarłam dziś Do jutra!
  7. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Tak, to już skończone, Dzisiaj:) W sumie ulga. On mnie kocha, chce się spotkać ostatni raz bo żeni się z nią, z powodu jak to określił " długoletniej znajomości" Potem wam podam szczegóły, ale to wariat!
  8. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    jestem z wami. Nie mam głowy do życia teraz. milczeliśmy prawie 3 tygodnie On napisał ze jestem ciągle w jego myślach I potem... Potem " Kocham cię" Nie wiem co mam myśleć, bo wiecie co czuję???? Bo ja nie wiem!
  9. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Muszelko, pisałyśmy w tym samym czasie ... Na razie nic ci nie doradzę, bo co tu kryć- słucham tej piosenki, której podałam link i popłakuję sobie. Minął miesiąc od tej sceny z babą i dopiero teraz mnie dopadło a przedtem trzymałam sie jak struna... Co za dziwne emocjonalne opóźnienie... Płaczę, bo przypomniało mi się jak mówił do mnie " czy chcesz mi powiedzieć, że to była nieprawda i że obejrzeliśmy po prostu film pt " PIĘKNO ISTNIEJE"? To był tylko taki film, fikcja, coś niespełnionego? Pewnie tak to jest, jak pisałam, są fazy rozstania : gniew, bunt, negocjacje, depresja, pogodzenie się To ja nie wiem czy jestem w facie negocjacji czy depresji, bo gdyby dziś się odezwał to murowany powrót! Trzymajcie kciuki, żeby też wytrwał i nie odzywał się, bo ja NA PEWNO NIE BĘDĘ SZUKAĆ KONTAKTU.
  10. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Witam, też przy kawie. Fantasy- cieszę się, ale też współczuję, bo wiem jak takie nagłe zmiany natężenia uwagi działają. Zielonaa- masz " podane na tacy" na tacy co robić- odlecieć na miotle od chorej z zazdrości baby i jej Motocyklisty. A teraz link ode mnie. To jest mój sekretny utwór, muzyka mojej duszy, jego i moja- ważne wspomnienia. Wczoraj przypadkiem włączyłam tę muzykę.... a teraz mi ciężko. Nie płaczę, strasznie tęsknię, ale posłuchajcie- kto nie tęskniłby gdyby jego uczucia miały taką muzyczną oprawę: ( nie zrażajcie się dziwnym początkiem) http://olesia254.wrzuta.pl/audio/2v6QvQJ1dwi/quidam_-_jestes_w_labiryncie_mysli
  11. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Zielonaa- ale świat jest porąbany :) W sumie to zaczynam się cieszyć, że miałam okazję poznać go z różnych stron, bo ja przeważnie żyłam bardzo skromnie i spokojnie, miałam wyższe cele :D i zainteresowania. A tu takie hece! No, ale ja jestem z natury bardzo ciekawa świata. To był dla mnie sprawdzian- zdałam na tróję z minusem, ale nie oblałam :D ha ha ha- mam dziś jakiś czarny humor, zaczęłam sobie przypominać różne wydarzenia. Pójdę do grobu bogatsza o pewne doświadczenia i przeżycia i jak zwykle mówię: niczego nie żałuję. Życie trwa, toczy się dalej, czekam na to co nadejdzie. Będzie dobrze :) Cieszę sie, ze was znam, choć jesteśmy tak różne
  12. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Lasko, czujesz się lepiej bo jego nie ma i nie czekasz. Masz przerwę i wykorzystaj ją na motywowanie się żeby go odstawić na bok.Co do spotkania to on liczy na seks a na nie wymówki i obawiam się, że skończy się seksem a wymówki to będą jego " koszta własne" :D Nie wiem po co chcesz z nim rozmawiać? Możesz mu to napisać i będzie lepszy efekt.
  13. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    witam was czarownice! Zielonaa- to rzeczywiście komedia. Poziom jak kabaretu szkolnego- jedyne co mogę ci doradzić to głośny śmiech i pomachanie Motocykliście łapką jak będzie odjeżdżał na tym motocyklu poganiany przez babę :D Jeżeli ona go tak śledzi a on na to pozwala to taki z niego macho jak ... nie dokończę. Ale użyła słowa " wygram"- ha ha Ja w ogóle nie rozumiem takiego języka ani nie stosuję go, Podobnie z babą Artysty- sama go namawiałam żeby jeśli chce z nią być, to niech będzie szczery i nie zwodzi jej. A on mi co rusz pisał " Kocham tylko ciebie, tylko ciebie, tylko ciebie" aż s mu odpisałam " nie zależy mi na tym słowie " tylko", lepiej byłoby gdybyś ją kochał" Ale mało kto mnie rozumie, bo ja nigdy nie rywalizuję. Wolę odejść niż wchodzić w takie poniżające układy. Zielonaa, mam nadzieję, że teraz mnie rozumiesz gdy sama mialaś przedsmak starcia z niby- rywalką? To nie ten poziom. Lasko- Artysta nie odzywa się bo wie że to nie ma szans. Mieliśmy suę znow spotkać, powiedział mi kiedy jeszcze kontaktowaliśmy się, że to marzenie jego życia (!) i co? Co to za marzenie, skoro łatwo je spełnić a on...Jest tak zniewolony, śledzony i ubezwłasnowolniony, że nawet nie może na parę godzin wyjechać w całkiem niewinnej sprawie- żebyśmy mogli pogadać w cztery oczy. Nie chcę takiego gamonia! Fantasy- pisałaś kiedyś, ze miałaś do czynienia z takim ubezwłasnowolnionym partyzantem. Jak to się skończyło? Czy on próbował potem się kontaktować? Bo ja sie tego boję- ze zmięknę. Wolę tę ciszę. Lasko- Odkurzacza nie ma? Nie odzywa się? Pa, miłego dnia:)
  14. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Hej czyżby wiosną zamiast rozwinąc skrzydła to wszystkie motyle padły? Fantasy- ponoć jest tak, że faceci są jak sprężynki- czasem odchodzą, odsuwają się i chcą byc sami. Niczego nie doradzam ci, ale nie wpadaj w dołki, które jak wiemy już ZAWSZE są z tych samych mniej więcej powodów- obie strony boją się porzucenia, uschnięcia uczuć. Dziwne,że w normalnych związkach to występuje z mniejszym nasileniem... Może przez to że są NIELEGALNE? Skoro chcesz go uprzedzić to bądź pewna :) żeby potem nie szarpać się tak jak ja z X. Ale narobiłam! To mogło trwać i trwać a potem przejść w inną fazę, bo to była świetna znajomość i rozumieliśmy się czasem jak łyse konie... a ja się wystraszyłam ochłodzenia. Bach -zerwałam i potem spotkała mnie za to ściana zimna jak głaz, zero kontaktu, poczucie że postąpiłam dziecinne a my przeciez dorośli. Ale byłam młodsza ;) i głupsza. Teraz z A. odwrotnie- bałam się zrywać, żeby tego nie przechodzić ponownie i w sumie to chyba lepiej,że tak wyszło, ale tu szło o inne emocje niż kochankowanie w klasycznym sensie więc nie wiadomo było co robić. Oczywiście, dziewczyny- tęsknię. Za tym co nas połączyło. Znów kawałek duszy samotny i pewnie tak zostanie, ale trzymam się bardzo, zadziwiająco dobrze. Sama sobie się dziwię. Nie czekam nawet na wiadomość od niego. Może jemu też lepiej, bo sam mi mówił, że pęka na pół? Niech więc sie zrośnie. Zielonaa- skoro " baba" jest taką zazdrośnicą, że posuwa się do usuwania ciebie z jego znajomych ( a wiadomość, która zniknęła to pewnie jej sprawka, żeby nie wydało się, ze czytała to usunęła... znane metody)- to znajomość możesz uznać za zakończoną. Wygląda to źle, bo zazdrość popycha do różnych czynów, np. może twojego męża w to wplatać opętana zazdrością baba. To teraz wiesz co ja czułam. A najgorsze, że on musiał jakoś sie wytłumaczyć a że nie umie kłamać to pewnie kręcił, wił sie i lawirował, wyznał że mnie kocha, co było przyczyną jej rozpaczy. Z drugiej strony- musiał jej jakoś to wytłumaczyć i myślę, że jej wmawiał jakieś bzdury na mój temat. Uważaj zatem i nie daj się wplątać. Revolucjo- dobrze,że się trzymasz. Jakoś mi ciągle żal twojego związku. Może dla ciebie lepiej,że już ci mija, a widzę,że dostajesz komplementy i słowa zainteresowania od innych- nie grozi ci całkowity spadek nastroju. Laska - dzięki za miłe słowa. Niestety nie jestem mądra, choć uchodzę za taką, może dlatego naiwnie się wikłam w chore związki, bo mam czasem przekonanie, ze mogę coś zmienić...a tu guzik. Ja myślę, że twoje emocje do Odkurzacza to niespełnienie. Nie był taki jaki chciałabyś aby był. Nie zabiegał o ciebie jak inni, nie okazywał jak mu zalezy, nie był tak zaangażowany a to taki nieco chory układ który wkręca, bo chcemy żeby było po naszemu. Jak to? W ten sposób angazujesz się w rodzaj tanca godowego, w ktorym dominuje twoja hamowana żądza żeby wygrać tę rozgrywkę, kombinujesz coraz bardziej, wymyślasz strategie, chcesz to ugryźć z innej strony... a on co? A on tępak jeden tylko ślizga sie po powierzchni zjawisk, bo jest prosty jak cep i może niezdolny do miłości. Odpuść sobie i unieś się honorem a dla niego bądź zimna jak głaz. To najlepsze co możesz zrobić. Pozdrawiam was serdecznie :)
  15. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Hej Muszelko, miło mi dowiedzieć się, że Tobie tez podobał sie ten film. Polecam wszystkim czarownicom- choć to melodramat, to na wysokim poziomie. I ta rola Meryl... Ale choć mnie wzruszył wówczas to zrozumiałam go dopiero teraz - tak naprawdę. Ja też witam nową czarownicę. Napisz więcej :) o swoich przeżyciach, jesteśmy przecież w podobnej sytuacji, więc na pewno nie spotkasz się z krytyką, a jeśli to ZAWSZE czułą i NIEOCENIAJACĄ. U mnie- jakoś... W sumie nieźle. Dwa tygodnie mijają od ostatniego kontaktu. Kiedyś Fantasy pisała że ból rozstania" po wypaleniu " za bardzo nie doskwiera, tylko czegoś brak. To prawda- brakuje pewnych elementów minionego czasu ( wiadomości, czułości, radości gdy coś dobrze... bo nerwów i smutku to nie żal...) Ja znajduję wielką przyjemność w świadomości że umiałam zrezygnować, choć nie zrezygnowałam tak pięknie jak Meryl Streep w filmie... Ale chyba musiałam dojść do ściany. A poza tym w czasach kiedy film sie dzieje nie byo internetu ani telefonów kom. To pokusa... ;) Miłego dnia!
  16. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Revolucjo, aż mi się serce ścisnęło gdy przeczytałam Twoje słowa. Przypomina mi się książka film " Co się wydarzyło w Madison County" http://pl.wikipedia.org/wiki/Co_si%C4%99_wydarzy%C5%82o_w_Madison_County Kiedyś oglądałam film z Maryl Streep i pamiętam jaka nostalgia mnie ogarnęła- dla mnie to najpiękniejszy film o miłości. O tygodniu pięknej miłości, którą trzeba było zamknąć w sercu. Ja też mam takie wspomnienia, choć, niestety, nie takie jak w książce i filmie- jak zwykle rzeczywistość skrzeczy. Tak naprawdę to tylko on pasował do mnie jak nikt inny w jednym, małym, opuszczony kąciku duszy, zarośniętym pajęczynami, samotnym, naiwnym. Mam cudownego męża, ale pech chce, że właśnie ten "kącik" był zawsze pusty. Nie można mieć wszystkiego. Mila- nie chodzi o wyrzucenie nr telefonu (ja też go znam na pamięć) ale o to żeby w razie czego nie mieć go pod ręką. Ten moment gdy poczujesz słabość, gdy chcesz odezwać się i musisz wpisać numer powinien być momentem, żeby powiedzieć sobie " stop" Potem powoli przenosimy to na myślenie i wspominanie. Zadnej wspólnej muzyki, listów, maili sms-ów, tylko jak ty masz go unikać w pracy? Tak naprawdę to wasz układ jest nieco toksyczny- nie na już żaru a zostało po nich uzależnienie. Wszystkie jesteście piękne czarownice :)
  17. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Hej czarownice Ale to się wszystko kręci... Gdyby tak poczytać od początku ten topik to dosłownie scenariusze na kilka filmów, z czego większość to dramaty a czasem komedie. Mila- myślę, że tęsknisz za tym okresem kiedy byliście wzajemnie oczarowani, nakręceni- to stan umysłu podobny do narkotycznego upojenia. Ale to im mija bardzo szybko- u facetów inaczej emocje się rozkładają, szybciej się męczą. To leniwe stworzenia. Wszyscy! Najgorsze jest to, ze serce nie słucha rozumu, bo serce jest bardzo uparte, nielogiczne i wrażliwe. Nasze lepsza, nieświadoma część- ale przez nią dużo płaczu. Lasko- fajnie, ze poznałaś się z Milą, z którą masz wiele wspólnego jak nieraz mówiłyście. Ciekawe jak sobie mnie wyobrażasz- hi hi. Kiedyś ktoś mi mówił, że mnie sobie wyobrażał jako tęgą kobietę, uczesaną w kok! Załamałam się :D i uśmiałam. Wczoraj byłam z wizytą u rodziny. Kiedy wracałam po raz nie wiem który doceniłam mojego męża. Zawsze o nim dobrze mowię i piszę- to niemal ideał, w dodatku jest taki przystojny i zakochany. Oczywiście, wiem, że nic się nie dzieje bez powodu, ale winy mojego m. w tym nie ma. I nie calkiem moja to wina, ale innych okoliczności. Ale jedna rzecz mnie cieszy i dziwi: łatwo mi poszło tym razem z Artystą. Tyle razy mi zalazł za skórę, wymęczył, zatruł swoimi problemami, skokami nastroju, że po prostu zmęczyłam się! Nawet kiedy dostaje teraz o kogoś sms, to cieszę się, że to nie on, że nie będę musiałam znów dbać o jego dobre samopoczucie. Tyle razy mu chciałam powiedzieć" spadaj i dorośnij" a jednak tego nie zrobiłam bo mi empatia i dobre wychowanie nie pozwalały. Zmęczyłam się tak, że teraz mimo pewnego rozczarowania oddycham z ulgą. Jak mówiłam- nie ma mowy aby szukała z nim kontaktu. Pocieszające jest to, że nie zostałam porzucona, ani go nie porzuciłam. Co za fuks! I on nie czuje się skrzywdzony, raczej ma żal do samego siebie a ja wiedziałam jaki on jest, więc widziały gały co brały... W dodatku największe chryje z nim rozegrały sie kiedy byłam w podróży i dzięki temu wszystko działo się jakby za zasłoną, nie miałam czasu ani okazji aby cierpieć. I jakoś to się rozlazło. Ale coś wam powiem- gdyby zsumować wszystkie cierpienia jakich mi przysporzył ten gagatek, to wynik byłby równy cierpieniom takim jakie przeszła np. Zielonaa. Tylko ona to dostała w jedynym " rzucie" a ja na raty. Wybaczcie, że tak się rozpisałam o sobie, ale muszę gdzieś to wysłowić, ubrać w słowa, bo emocje nienazwane często zatruwają. A ja chcę być wolna! Pa
  18. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Zielonaa- miałam na myśli, że on przyjechać chce na tym motocyklu na fali wieku średniego. Może i fajny z niego gość, ale typowe zachowania.
  19. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    hej Ja nie ma mam konta na NK :( ale specjalnie dla was mogę założyć. Może i dobrze, że nie mam, bo jak czytam co wyrabiają faceci, to wolę się trzymać z daleka :D Zielonaa- ten Motocyklista na fali sentymentu wieku średniego, ale czemu nie? Chwileczka zapomnienia i NIC WIĘCEJ! Myślę, że masz dość? Bo ja mam dość facetów w wieku średnim... Rewolucjo- czy u Ciebie definitywny koniec z K? Czy masz jeszcze jakieś nadzieje czy całkiem już w sercu pożegnałaś się z nim jako k? Lasko- chyba cię bawi ta gra z Odkurzaczem...? Może to i ubarwia życie, ale nie bierz go poważnie. On na pewno nie należy do tych którzy są w stanie oszaleć z miłości. I dobrze. Mój Artysta na początku wydawał mi się takim skłonnym do miłosnych szaleństw i co? Potulnie poszedł do budy! Podobnie amant Muszelki! :p Zero męskości i galanterii- mocni w gębie. Co do mnie- to jak mówiłam lekko przechodzę odwyk, ale spokój jaki zapanował teraz jest tak kojący, że chwilami czuję ulgę. Nie czuję do niego złości, nawet mu współczuję. Kiedyś powiedział, że nie będzie mnie kochał obsesyjnie- dotrzymuje słowa. On dobrze wie, że ja już straciłam cierpliwość i moje wymowne milczenie to nie wyniosłość i pogarda, ale lojalność. Nie utrudniam mu. Najważniejsze, że sobie daję dobrze radę. Byłam oczywiście u fryzjera :) Bo co robi kobieta po rozstaniu? Albo płacze albo idzie do fryzjera.
  20. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    hej czarownice Dołączam do grona smutnych- po prostu brak słów żeby komentować tę katastrofę. Ostatnio wiele razy, jak wspomniałam latałam samolotami i tuż przed ostatnim lądowaniem poczułam jakiś lęk, ale zaraz sobie wytłumaczyłam racjonalnie, że przecież nie mam się czego obawiać- ryzyko wypadku drogowego jest znacznie większe... I teraz sobie zdałam sprawę, jak to co się dziś stało- to straszne zrządzenie losu, przypadek niewiarygodny, straszny... Lasko- już zostałaś wciągnięta w tę grę, nie obejdzie się bez smutku i szarpaniny. Ja jestem w podobnej sytuacji. Trzymaj się - Fantasy dobrze radzi, ale trzeba do tego dojrzeć. Fantasy- cieszę się, że się sprawa pomyślnie wyjaśniła. Co do mnie- Eeee1- masz rację, kochana. To typ wampira, który być może ma jakiś rodzaj masochistycznej uciechy, że i mi- takiej do tej pory szczęśliwej ( w jego mniemaniu) - sprawił udrękę. Paradoks polega na tym, że nikt nikogo nie porzucił... Po prostu dla dobra tej kobiety nie możemy się kontaktować. A ja nawet nie znam jej i wiem, że to jej szczęścia nie przyniesie... Ani jemu. I nic nie mogę zrobić... Od początku los jak w greckiej tragedii był przesądzony. Teraz to już jak chór grecki możecie mi pisać " a nie mówiliśmy?" No...
  21. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    hej Śliwko, cieszę się, że cię widzę, choć ostatni akapit mnie zmartwił. Liczę na to, że zielona wiosna wypędzi depresję. Słońce czyni cuda. Sama widzę po sobie- brak światła tej zimy dał mi się we znaki, dopiero słońce, ciepło, spacery mimo tej całej tragikomedii w moim życiu dały mi energię. Czego Tobie i wszystkim czarownicom życzę. Co do twojego hmmm ... obiektu westchnień?- to świetny musi z niego być gość, skoro nie tylko nie rywalizuje, ale zachowuje znajomość na poziomie serdecznej sympatii mimo krążącej w pobliżu fascynacji. Ciekawe spod jakiego znaku zodiaku ? Myślę, że on po prostu nie chce być sprawcą przyszłego bólu. Przeczytałaś te historie tu i sama widzisz- nawet moja, w sumie niewinna, bez seksu i tego co się z kochankami kojarzy a zakończyła się niezbyt ładnie. Choć ja wiem, że sie jeszcze nie zakończyła, bo on mnie chce trzymać w zamrażarce albo na długiej smyczy emocjonalnej, żeby od czasu do czasu przypomnieć o sobie. Zdaje się, że jest taki typ męski. Słyszałam o facecie, który tak szarpał moją znajomą przez 7 lat! Po prostu od czasu do czasu zjawiał się w jej życiu przez gg i znikał na miesiąc, dwa, trzy... Laska? A czemu nie piszesz? co do c. dalszego wydarzeń z A. to może potem, bo teraz- serio- na samą myśl, że mam wracać do tego robi mi się słabo. Miłego dnia!
  22. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    zajrzałam u w przerwie- ożywienie wiosenne? To my tu wszystkie BYŁE??? Revolucjo- nie wiem czy się cieszyć, ze ci minęło, ale skoro dobrze ci z tym to cieszę się. Zielonaa? Narozrabiałaś i nie piśniesz słówka? Mila- napisz co u Ciebie, trochę się martwię... Muszelko- wiosna czyni cuda, przyspiesza działanie czasu. Lasko- sama nie wiem co mam sądzić o tym, że z nim znów gadasz. Wciągnął cię, wiesz? I teraz stara sie załagodzić sytuację, żebyś nie wpadła w gniew i nie narobiła mu gnoju. Taka jest moja opinia. Ja też jestem w dobrym nastroju, mimo tego " melodramatu" jak to Revolucja ujęła. Wszystko to się rozgrywało w takiej scenerii i w sumie ani razu nie rozmawiałam z nim od prawie 3 tygodni, więc sama nie wiem co mam myśleć o tym co się wydarzyło. To tak jakby do mnie docierały jakieś wydarzenia przez bardzo gęstą zasłonę- jakieś nieodebrane telefony, krótkie wiadomości a w głowie setki domysłów, dokoła inne otoczenie, inni ludzie- dlatego tak mi to zapadło w pamięć, a przecież to kolejna odsłona tej neurotycznej szmiry w jakiej biorę udział od pewnego czasu. Strasznie się dziś napracowałam więc jutro dokończę. Koniec już znacie- przedwczoraj pisałam,że nie odpisałam na jego wyznanie miłosne. On wie dlaczego a skąd wie - napiszę jutro ;) albo w najbliższym czasie... Pa, miłego wieczoru!
  23. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    hej kobiety a czemu to znikają niektóre wpisy? Przed chwilą widziałam tu wpis Laski i zginął... hmm pewnie jakieś remonty na cafe, ale mam nadzieję że wpis powróci. Lasko- pisałaś, że to nie on pisał te sms-y. Ten pierwszy w którym napisano, że mam się odczepić od nich - to NIE ON na pewno. On nie ma takiego stylu, nawet nie chodzi o chamską treść ale w ogóle styl wypowiedzi. Ale ten drugi, to on mógł pisać pod przymusem, choć może to ona. Nieważne- ważne, że sama baba wkroczyła do akcji a mi znów los sprzyjał choć było nerwowo. Bo gdyby nie fakt, ze musiałam wyłączyć telefon to może nie wytrzymałabym i odpisała jej coś? Na pewno nie chamsko ( znacie mnie...) ale wdałabym się w dyskusje z nią, a przecież to nie mój interes, ale jego sprawa. On namieszał, on ją zwodził, on za mną biega. On mi wyznawał miłość. Więc ja nie będę się mieszać między nich, niech on się zachowa jak facet. Tak pomyslałam w samolocie kiedy ochłonęłam i postanowiłam milczeć, bo milczenie jest złotem, to prawda. Potem minęły 3 długie dni. Wiele się działo. Jedyną częścią umysłu i serca byłam TAM, drugą TU. Byłam jakby znieczulona. Im więcej czasu mijało, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że zachował się jak dupek. Ani słowa wyjaśnienia, ani słowa przeprosin. Nic. Pomyślałam, ze tak to się zakończyło. Oboje mnie wyzwali, a przynajmniej on do tego dopuścił i tak mnie pożegnał... Ale czwartego dnia kiedy byłam nad morzem i szum morza zagłuszał wszystkie dźwięki, zauważyłam że mam nieodebrane połączenie od niego. Znów mi los sprzyjał ? cdn.
  24. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Witam ponownie :) Jaka piękna pogoda.... Mila- spokojnie. Kobitkę można zrozumieć i ja ją rozumiem choć ja jestem inna. Kontynuuję: zatem samolot mnie uniósł i choć latałam wiele razy, to pierwszy raz poczułam się bardzo nieswojo, w głowie mi szumiało, a miasto na dole wydawało mi się malutkie i z byle czego zbudowane. Z drugiej strony to uniesienie się w górę było symboliczne- na dole zostały malutkie ludzkie interesiki i chore układy, a ja odlatywałam stamtąd i po jakimś czasie lot mnie uspokoił, nawet czytała naukową książkę, która od dawna czekała na okazję. Kiedy wylądowaliśmy, jeszcze w samolocie włączyłam telefon licząc na to, że moje milczenie było dobrą odpowiedzią na ich sprawki, z którymi ja tak naprawdę miałam niewiele wspólnego. Po pierwsze- kiedy zaczęliśmy się kontaktować nie miałam pojęcia o tej kobiecie, potem kiedy się dowiedziałam- wynikało, że związali się na mocy wcześniejszej umowy dwojga singli- związek z rozsądku, na zasadach wspólnego mieszkania a wręcz wspólokatorstwa. Dopiero potem zaczęło mi coś nie pasować i intuicyjnie wyczułam, że tej kobiecie na nim zależy, że czeka aż wspólne mieszkanie ich zbliży i że ona liczy na związek i miłość. Oczywiście- nie wiem czy pamiętacie- ze wówczas próbowałam się wycofać, wysondować sprawę i odmówiłam kontaktów, a wręcz go namawiałam żeby o mnie zapomniał i zdecydował sie na związek z nią. On jednak twierdził, że nic do niej nie czuje, nic jej nie obiecywał i że to nie ma nic wspólnego ze mną, którą kocha odkąd mnie zobaczył. I tak się to ciągnęło, aż kobiecina zobaczyła, że ich związek nie rozwija się w kierunku jakiego oczekiwała. I przystąpiła do stawiania warunków- jednym z nich było wywalenie mnie z jego życia. Znała juz jego niezdecydowanie, nieporadność i dupowatość, a na pewno wspólne zamieszkanie i sprawy ich związały. Potem zdałam sobie sprawę, że on na pewno musiał jej dawać nadzieję, jakieś słowa, jakieś czyny, które kazały mu wierzyć, że będą parą. Nie wierzę w to aby ona naciskała na niego nie mając podstaw do wiary w to, że on coś do niej czuje. To była dygresja a teraz wracam na lotnisko. Włączam telefon a tu wyskakują dwie wiadomości! Od niego- z jego telefonu. W pierwszej, dziwnej on (?) pisze w liczbie mnogiej " zostaw nas w spokoju i jakieś nieprzyjemne słowa ( które zaraz wykasowałam więc wam dokładnie nie przytoczę) Potem zrozumiałam że to ona pisała z jego telefonu- do dziś nie wiem czy on o tym wie! Było tam, że ja rujnuję im życie i inne takie... tam. Potem druga wiadomość nadana kilkanaście minut później,kiedy nie doczekali się odpowiedzi ode mnie, że mam więcej nie odzywać się. Nie wiem czy to on pisał pod jej dyktando czy ona, ale to nieważne. Ważne, że ostatecznie to przypieczętowało moją decyzję, ze nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Wyobraziłam sobie jak ona histeryzuje, on milczy, godzi sie na to żeby ona mnie opieprzała, oddaje jej telefon, pozwala na to, jak jej musiało być ciężko. Nie wydawała mi się zbyt rozgarnięta z tego co czytałam, ale zobaczyłam, że on ma wobec niej zobowiązania i że tak naprawdę, to ona widzi we mnie problem. Podczas gdy on tkwi gdzie indziej. To on nie powiedział jej nigdy jakie niskie pobudki nim kierowały kiedy się z nią związał, a na koniec wyszło, że winna jestem ja. Oczywiście- nie wypieram się, że byłam piątym kołem u wozu, ale biedna baba do dziś nie zna prawdziwej przyczyny tego, że on jej nie kocha. Nie kocha, bo nigdy nie kochał i nawet nie może sie do tego zmusić. Poczułam jakiś rodzaj współczucia do niej, i dziwne-ale choć jej nie cenię ani nie znam, to zrozumiałam, że skoro ona na coś liczy a on jej dawał powody- to ja musze przejąć jego zobowiazania. Skoro ona stawia mu warunek- że ja mam zniknąć, to ja znikam dla jej dobra. Choć wiem, że to chore i żadnego dobra z tego nie będzie. Zatem przeczytałam te wiadomości, skasowałam je, skasowałam jego nr telefonu i choć w głowie mi się kręciło i poczułam się urażona, że mnie tak potraktowali, to zajęłam się swoimi sprawami. Na lotnisku był gwar, szukaliśmy bagaży, oglądaliśmy nowe miejsce- wszystko było nowe, inne i poczułam, że znów spadłam na cztery łapy- los mi dał okazję, żeby zająć się czymś innym. Liczyłam jednak, że on się odezwie i mi wyjaśni o co chodzi, co jej obiecywał, dlaczego ona winę zrzuca na mnie i czy teraz skoro zrobili ze mnie namolną babę, która go molestuje ( tak wynikało z jej wiadomości)- czy teraz wszystko im sie ułoży? Wyszło na to, że to ja nie dawałam mu spokoju i ja niewinnego A. błagałam o kontakt, podczas gdy było odwrotnie. Ani razu nie odezwałam się do niego pierwsza od stycznia! To on mnie błagał o słówko. Ale stało się... Cdn.
  25. elewacja_

    Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

    Witam ponownie :) Jaka piękna pogoda.... Mila- spokojnie. Kobitkę można zrozumieć i ja ją rozumiem choć ja jestem inna. Kontynuuję: zatem samolot mnie uniósł i choć latałam wiele razy, to pierwszy raz poczułam się bardzo nieswojo, w głowie mi szumiało, a miasto na dole wydawało mi się malutkie i z byle czego zbudowane. Z drugiej strony to uniesienie się w górę było symboliczne- na dole zostały malutkie ludzkie interesiki i chore układy, a ja odlatywałam stamtąd i po jakimś czasie lot mnie uspokoił, nawet czytała naukową książkę, która od dawna czekała na okazję. Kiedy wylądowaliśmy, jeszcze w samolocie włączyłam telefon licząc na to, że moje milczenie było dobrą odpowiedzią na ich sprawki, z którymi ja tak naprawdę miałam niewiele wspólnego. Po pierwsze- kiedy zaczęliśmy się kontaktować nie miałam pojęcia o tej kobiecie, potem kiedy się dowiedziałam- wynikało, że związali się na mocy wcześniejszej umowy dwojga singli- związek z rozsądku, na zasadach wspólnego mieszkania a wręcz wspólokatorstwa. Dopiero potem zaczęło mi coś nie pasować i intuicyjnie wyczułam, że tej kobiecie na nim zależy, że czeka aż wspólne mieszkanie ich zbliży i że ona liczy na związek i miłość. Oczywiście- nie wiem czy pamiętacie- ze wówczas próbowałam się wycofać, wysondować sprawę i odmówiłam kontaktów, a wręcz go namawiałam żeby o mnie zapomniał i zdecydował sie na związek z nią. On jednak twierdził, że nic do niej nie czuje, nic jej nie obiecywał i że to nie ma nic wspólnego ze mną, którą kocha odkąd mnie zobaczył. I tak się to ciągnęło, aż kobiecina zobaczyła, że ich związek nie rozwija się w kierunku jakiego oczekiwała. I przystąpiła do stawiania warunków- jednym z nich było wywalenie mnie z jego życia. Znała juz jego niezdecydowanie, nieporadność i dupowatość, a na pewno wspólne zamieszkanie i sprawy ich związały. Potem zdałam sobie sprawę, że on na pewno musiał jej dawać nadzieję, jakieś słowa, jakieś czyny, które kazały mu wierzyć, że będą parą. Nie wierzę w to aby ona naciskała na niego nie mając podstaw do wiary w to, że on coś do niej czuje. To była dygresja a teraz wracam na lotnisko. Włączam telefon a tu wyskakują dwie wiadomości! Od niego- z jego telefonu. W pierwszej, dziwnej on (?) pisze w liczbie mnogiej " zostaw nas w spokoju i jakieś nieprzyjemne słowa ( które zaraz wykasowałam więc wam dokładnie nie przytoczę) Potem zrozumiałam że to ona pisała z jego telefonu- do dziś nie wiem czy on o tym wie! Było tam, że ja rujnuję im życie i inne takie... tam. Potem druga wiadomość nadana kilkanaście minut później,kiedy nie doczekali się odpowiedzi ode mnie, że mam więcej nie odzywać się. Nie wiem czy to on pisał pod jej dyktando czy ona, ale to nieważne. Ważne, że ostatecznie to przypieczętowało moją decyzję, ze nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Wyobraziłam sobie jak ona histeryzuje, on milczy, godzi sie na to żeby ona mnie opieprzała, oddaje jej telefon, pozwala na to, jak jej musiało być ciężko. Nie wydawała mi się zbyt rozgarnięta z tego co czytałam, ale zobaczyłam, że on ma wobec niej zobowiązania i że tak naprawdę, to ona widzi we mnie problem. Podczas gdy on tkwi gdzie indziej. To on nie powiedział jej nigdy jakie niskie pobudki nim kierowały kiedy się z nią związał, a na koniec wyszło, że winna jestem ja. Oczywiście- nie wypieram się, że byłam piątym kołem u wozu, ale biedna baba do dziś nie zna prawdziwej przyczyny tego, że on jej nie kocha. Nie kocha, bo nigdy nie kochał i nawet nie może sie do tego zmusić. Poczułam jakiś rodzaj współczucia do niej, i dziwne-ale choć jej nie cenię ani nie znam, to zrozumiałam, że skoro ona na coś liczy a on jej dawał powody- to ja musze przejąć jego zobowiazania. Skoro ona stawia mu warunek- że ja mam zniknąć, to ja znikam dla jej dobra. Choć wiem, że to chore i żadnego dobra z tego nie będzie. Zatem przeczytałam te wiadomości, skasowałam je, skasowałam jego nr telefonu i choć w głowie mi się kręciło i poczułam się urażona, że mnie tak potraktowali, to zajęłam się swoimi sprawami. Na lotnisku był gwar, szukaliśmy bagaży, oglądaliśmy nowe miejsce- wszystko było nowe, inne i poczułam, że znów spadłam na cztery łapy- los mi dał okazję, żeby zająć się czymś innym. Liczyłam jednak, że on się odezwie i mi wyjaśni o co chodzi, co jej obiecywał, dlaczego ona winę zrzuca na mnie i czy teraz skoro zrobili ze mnie namolną babę, która go molestuje ( tak wynikało z jej wiadomości)- czy teraz wszystko im sie ułoży? Wyszło na to, że to ja nie dawałam mu spokoju i ja niewinnego A. błagałam o kontakt, podczas gdy było odwrotnie. Ani razu nie odezwałam się do niego pierwsza od stycznia! To on mnie błagał o słówko. Ale stało się... Cdn.
×