elewacja_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez elewacja_
-
Hej czarownice Mam ostatnio, mimo zimy ciągle jakieś atrakcje- właśnie wróciłam, ładnie ponoć wyglądałam. Kobiety są próżne - ha ha :) Mila- strasznie ci współczuję tego zawieszenia- on chce być konsekwentny i być kolegą, choć czasem jak wiesz- nie może opanować chuci. Ale Tobie to nie odpowiada i miotasz się strasznie dopatrując się wszędzie powodów do smutku i złości albo zazdrości. Ja to rozumiem, ale ciebie to wykańcza. Na razie to wg mnie robisz wszystko żeby ci było źle. Pomyślę jeszcze jak ci przemówić do serca, bo do rozumu to wiem, ze trafia, ale nie powoduje skutków. Było- Minęło- ja myślę tak: jeśli to co was łączy jest prawdziwe, to dojdziecie do porozumienia i nie przeminie to. A jeśli przeszkody są zbyt wielkie to po prostu trzeba będzie to dobrze wspominać i pogodzić się z tym. Ale jednak któreś z was musi wykonać jakis konstruktywny krok- wyjść poza schematyczne ramy, upór i wprowadzic na scenę nowe możliwości. Pomyśl o czymś co pozwoli z honorem dla was obojga przełamać impas. Na jutro jestem umówiona z Artystą na telefon. To duży postęp- w końcu się zdecydował porozmawiać. Unikał tego jak ognia. Bardzo dyplomatycznie mu sugerowałam że jeśli chce ze mną utrzymywać kontakt to ma zadzwonić albo ...przyjechać :) Minęło nieco czasu i przemyślał to. Czasem warto postawić warunki ale bez ultimatum- bo to rodzaj szantażu, to zawęża wolną wolę. Ale sugerować trzeba. Było- Minęło- może to sposób na twojego K.- jakaś bardzo konkretna sugestia? To czasem otwiera drzwi- jeden kroczek ;)
-
Hej dziewczyny To prawda:) Czym jest zazdrość? Jest pragnieniem aby cudza energia skupiała się wyłącznie na nas. Jest w tym trochę braku poczucia własnej wartości. Nie warto być zazdrosną, dziewczyny- szkoda emocji i energii. Im bardziej wierzycie w siebie, tym mniej zazdrości! Było- Minęło- zadzwonisz do niego? Moim zdaniem zaplątałaś się, bo chciałeś żeby był bardziej wylewny ( z tego co zrozumiałam?) a tymczasem sama mówisz, że nie wiesz jak to miałaby wyglądać. Mam taką teorię, że w początkach znajomości ustalają się pewne formy okazywania uczuć, można je nazwać szlakami które czas i wydarzenia jeszcze bardziej rzeźbią, pogłębiają. Trudno się z tych kolein potem wydostać. Między wami jest więcej niedomówień, informacji między słowami i teraz nagły zwrot w kontaktach może wywołać niepokój i zawstydzenie. Moim zdaniem powinnaś nieco ustąpić- a jak? To już trzeba ustalić wspólnie - ale jak? Powodzenia- życzę Ci żebyś się z nim dogadała. Bo szkoda takiej więzi, która wam dodaje sił. U mnie OK. Artysta ma kłopoty innego typu- biedny. Tak to jest, gdy zaniedbuje się pewne sprawy- potem zycie wystawia rachunek. Chcę mu nadal pomagać, dyskretnie i tak żeby miał poczucie, że sam najwięcej daje z siebie. Może nasza znajomość ma inne cele niż kochankowanie? Coraz częściej myślę, że tak. Obym tylko się nie wbiła w dumę jaka to ja szlachetna! ha ha- to jest druga strona medalu. dziś znów wieczorem mam miłe wyjście na " imprezę kulturalną ", więc szykuję się do wyjścia " galowego" pa!
-
Witam ponownie! Właśnie wracam od fryzjera, znacznie skróciłam włosy, ale bardzo dobrze się czuję. Kobiety najczęściej pieczętują zmiany w życiu nową fryzurą i tak jest ze mną! Lasko- ja powiem tak: skoro nastawiasz się źle, to będzie źle. Takie jest prawo podświadomości. Nastaw się na łapanie chwil i tyle. Czego od niego oczekujesz? Już wiesz, że czułości, nadskakiwania ci i stracenia głowy dla ciebie nie masz co oczekiwać, tym bardziej, że życzyłabyś mu źle. Przeciez nie chcesz rozbijać rodziny. On chce odskoczni, Ty - też i stosuj się do reguł. To jest oczywiście niemoralne, ale nie mówimy o moralności tylko o zachowaniu fair play w pewnej grze. Artysta raniutko pisał do mnie, widać, że ma lepszy humor, ucieszył się, że go wspieram (choć czynię to bardzo dyskretnie) dzięki Laska, że napisałaś, te miłe słowa o mnie. Artysta w styczniu napisał do mnie, że jestem najcudowniejszą osobą jaką zna, a w dodatku jestem dobrym człowiekiem, dlatego nie zrezygnuje ze mnie, mimo, że to zakazane. No, widzisz- jak facet mówi te wszystkie piękne rzeczy i sprawia wrażenie ciężko zakochanego, to ma inne, chore strony. Sama nie wiem czy zimny gracz nie lepszy, bo reguły są jasne. Ale ja mam aż takiego mniemania o sobie, bo gdybym była dobra, to nie wciągnęłabym się tak głęboko w relacje z nim za plecami męża (choć mąż akurat zna wiele kulisów sprawy, wie ,ze Artysta mnie kocha a jednak myśli, że nie jestem aż tak uprzejma... hmmm)
-
Hej czarownice! Było- Minęło, czytała twój opis ale nie do końca rozumiem czy coś ustaliliście? Spotkacie się w sobotę po raz kolejny? Kiedy to czytałam wyobraziłam sobie jak głęboka jest wasza konspiracja- wszystko się dzieje tak na na baaaaaaaaardzo zwolnionym filmie, w dodatku taśma jest porwana i obraz miga- to wasze urwane rozmowy. Napisz. Laska- widzę, że bardzo się zaangażowałaś. Nic innego nie poradzę Ci oprócz tego co zwykle- cierpliwość. Myślę, że jest mniej od ciebie emocjonalny i stara się panować nad sytuacją, ma inny temperament i to wszystko. Nie zmienisz koguta orła i odwrotnie. Nie jest to człowiek który będzie za tobą biega i wyznawał ci miłość jak adorator np, Muszelki ( sama widzisz, że to nic niewarte) Z drugiej strony widzę, że będziesz odczuwać niedosyt. Tacy faceci są trudnymi partnerami. Podobna sytuacja jest u Było- Minęło, jak sądzę. Jej K. nie jest wylewny. Ja miałam podobnie z X. Strasznie mi brakowało wyrazów czułości i zabiegania o mnie, a teraz widzę, że on i tak bardzo się starał, wg niego był czuły podczas gdy dla wg był zamknięty i chłodny jak puszka z lodówki. Artysta napisał dziś do mnie że jest w szpitalu na detoksie, jutro wychodzi. To znaczy dziewczyny, że wykonał I krok! To wielki przełom, ale to początek , ledwie jeden kroczek, ale w dobrym kierunku. Odpisałam mu jednym neutralnym zdaniem a raczej pytaniem i milczę, bo nie wiem jak się zachować po jego ostatnich wyczynach. Raczej pielęgnuję w sobie dystans- nie zabiegam o niego. Możliwe, że zaopiekuje się nim baba a ja nie chcę wchodzic między nich, choć teraz przejrzałam na oczy i zrozumiałam czemu on się z nią związał- chodziło mu ( nieświadomie) o komfort picia. Ona mu zapewniała swoją opieką to, że nie tonął i jakoś, ledwo ledwo radził sobie w życiu. Osoby uzależnione potrafią kierować się naprawdę podłymi intencjami i on czuł z tego powody wyrzuty sumienia. Jego poczucie godności ratowało to, że niby mnie kocha. W tej sytuacji zaczynam wątpić w jego uczucia do mnie. Ale to pokręcone! Mimo wszystko moje spokojne nastawienie nie zmienia się. Co ma być to będzie, umówię się dziś do fryzjera. O!
-
Hej Dużo nie napiszę, bo zaraz wychodzę ... z mężem Wybaczcie, że nie skomentuję waszych wypowiedzi, ale mam wiadomość z ostatniej chwili: - dostałam wiadomość od Artysty że jest na detoksie! To jego pierwsze próba tego typu, nie wiem na ile mojej w tym zasługi. Nie wiedziałam co zrobić, bo miałam się nie odzywać, ale skoro już coś zaczął robić milczenie mogłoby oznaczać, że mam go w d... Więc mu odpisałam " to już coś. Będę myśleć o tobie ciepło" I teraz mam pytanie do was kochane, nie będące w tym układzie i do Ciebie Mila: co robić dalej? Odzywać się do niego czy nie? Jak mu pomóc oprócz przesłania poniekąd incognito tych książek o alkoholizmie ( wybrałam takie dopasowane do jego poziomu- czyli jedna niemal naukowa, wyjaśniająca mechanizm uzależnienia, a pisana przez praktyka- terapeutę z radami jak przetrwać) Na razie! idę już, idę...
-
Hej! Mila- wielkie, wielkie dzięki za odpowiedź. To naprawdę budująca historia wyjścia z nałogu , choć widać, że alkoholizm twojego. jednak wypalił w tobie uczucia. Przecież pisałaś, że kochałaś go... Zielonaa- odezwałaś się diablico:) Jeszcze długo będzie odbijał się Adam czkawką, ale nie obwiniaj się. Z pewnego punktu widzenia- to dobrze, że to się skończyło, choć ubolewam, że w TAKI sposób. Co do Artysty- to jak pisałam - nastąpiła totalna zmiana mojego podejścia. Jestem bardzo spokojna, czuję ulgę, czuję się w porządku. Może nawet poczułam jakiś rodzaj dumy, że zrezygnowałam z moich motylków na rzecz jego zdrowia i zmian w życiu. Ustaliłam z moim kolegą, trzeźwym alkoholikiem, po terapii, że ten mu wyśle książki o alkoholizmie ( które ja kupiłam) Nie chcę wysyłać ich jako ja, bo to może wyglądać jak akt wymądrzania się i pouczania. Na razie przekazałam książki koledze ( znają się i są w kontakcie) i ustaliliśmy, że teraz pałeczkę on przejmie i będzie go namawiał na leczenie. Ja usuwam się w cień :) Dziś wybieram się do kina z mężem i do knajpki na jakąś kolację:) Miłego dnia!
-
No właśnie- a gdzie Zielonaa? Muszelko- dzięki. Na pewno jesteś jeszcze wzburzona, ale za jakiś czas pojmiesz jakie miałaś szczęście, że to się tak zakończyło. Przecież to typ pozbawiony grama rozsądku, mógłby cię wciągnąć w bagno i zostałabyś z niczym, pokiereszowana psychicznie. Pozdrawiam was dziś- słońce mi dodało skrzydeł, czuję się ożywiona i jasno widzę świat i moją sytuację:)
-
Lasko, no widzisz... wiedźma ze mnie- przeczułam to ;) uważaj zatem i nie pisz dużo przez gg, bo można odzyskać nawet usunięte rozmowy. Czuję się dobrze. Dziewczyny - jaka to ulga poczuć że postąpiło się właściwie! Bez bólu, bez rozstawania się, bez wyrzutów... Męczyło mnie to od dawna i myślę, że jego też. Zaufam swojej intuicji i nie będę się upierać przy niemożliwych rzeczach. Chciałabym wierzyć, że on przestanie pić i moje słowa mu w tym pomogą, choć nie liczę na cuda- nie teraz, może za jakiś czas zrozumie co miałam na myśli mówiąc mu, że ja mogę tylko wierzyć w niego, a pomóc może sobie sam. Kiedyś czytałam o tym, że niekiedy osoby pomagające, nadmiernym kierowaniem energii na obiekt pomocy - odbierają mu ją. Trzeba tylko uwierzyć, że " obiekt" poradzi sobie. Nie bardzo to rozumiałam. Teraz już rozumiem, ale nie wiem czy to jasno opisałam Dobranoc! :)
-
witajcie:) Widzę, że na razie panuje zastój w sprawach sercowych. Laska- jaki tam ze mnie ekspert ;)- może powinnam sporządzać profile osobowości kochanków :) ha ha. Ten twój to łowca- więc dobrze postępujesz, znikając i pojawiając się, stawiając warunki- zyskasz jedyne szacunek, uległe takich facetów nie pociągają. To widziane z boku, ale od serca to powiem ci: uważaj na siebie i swój związek małż. Natomiast u mnie po doznaniu olśnienia, po kolejnym "przechyle" huśtawki emocjonalnej jaki mi zafundował Artysta, coś pękło we mnie, ale nie boleśnie. Owszem- przedwczoraj byłam przybita a jednocześnie miałam wrażenie, że mam tego dość i to w taki SPOKOJNY sposób. Pisałam, że mi łatwo pisać w sprawach innych, widzieć istotę relacji, dostrzegać niebezpieczeństwa. U mnie widziałam to, ale spychałam to ze świadomości na rzecz romantycznych marzeń. Ale od września te marzenia są coraz gorszego sortu. Dziś podjęłam męską decyzję. Ubrałam moje słowa w bardzo wyważone, dobre słowa i napisałam mu, że nie chcę uczestniczyć w jego chwiejnych stanach. Rozumiem go, po ludzku, ale nie zgadzam się na to żebym pogłębiała jego autosabotaż. Wg mnie ma poważny problem z alkoholem ( on o tym wie), ale obecnie szuka pretekstu do picia. I ja nim nie czuję się. Zamieszkanie z babą stworzyło mu komfort picia i powód do niego- to są sztuczki alkoholu, które zaciemniają ludzkie intencje. Zdałam sobie sprawę, że na pewno mu sie podobam, może mnie kocha, ale czyny tego nie potwierdzają, bo nie myśli jasno. Zatem napisałam mu, że wierzę w niego, że sam podejmie stosowne decyzje. I że może taka postawa nie wyda mu się pomocna, ale przemawia przeze mnie doświadczenie i dobre uczucia. Niech sam coś zrobi dla siebie To ze nie może ze mną żyć- nic nie zmieni, najwyżej spowodowałoby tylko uszczerbek na moim zdrowiu psychicznym. I na koniec że nie będę już do niego pisać. I koniec. Naprawdę poczułam ulgę. Nie chcę już być zależna od jego nastrojów. Powinien spaść na dno. Szkoda, ze ta baba z nim mieszka- wygląda na to, że mu to ułatwi picie. Kurcze... czytałam dużo o alkoholizmie. On jeszcze się trzyma, pracuje, dba o dom, dzieci i swoje pasje, ale ledwo daje radę i jest u progu pijaństwa. Myślę, że dobrze mu napisałam? Co o tym sądzicie? czy któraś z was miała do czynienia z alkoholikiem/ alkoholiczką? Wg mnie pomaganie takim osobom, przejmowanie się, znoszenie ich humorów pogłębia ich stan. Pozdrawiam i przepraszam, ze pisałam o sobie tylko, ale czuję,że to przełom w moich kontaktach z nim. Obiecuję że będę twarda. Tym bardziej, ze mój mąż ostatnio jakby coś wyczuł, widzi że sie czymś przejmuję ( obcym facetem i jego problemami! o rany) i bardzo o mnie zabiega. Naprawdę kocham mojego męża tylko daję się wciągać w jakieś chore relacje, chyba ( niestety) z nadmiaru empatii i uprzejmości. To niesłychanie głupie. pa
-
Hej Ja na krótko bo mi siadł humor i to bardzo. Moje olśnienie dotyczyło tego, że Artysta i jego baba żyją w pewnej, chorej symbiozie- każde niezadowolone ale układ ich jakoś żywi wzajemnie emocjonalnie. On dodatkowo wymyślił sobie niemożliwą miłość do mnie i w ten sposób może pić.( ma powód- myslę, ze jednak on mnie nie kocha, bardziej kocha swoją miłość do mnie) Właśnie z tych i innych powodów dziś doszło to bardzo smutnej rozmowy między nami. Jestem silna i spokojna, ale bardzo smutna. Tak to jest zaplątać się między cudze, poprane emocje a ja jestem taka empatyczna. Chce mi się płakać, ale jakoś nie umiem :( Pa- odezwę się jak dojdę do siebie, wiec wybaczcie, ze nie komentuję waszych wypowiedzi.
-
Muszelko, muszę to napisać: masz wielkie szczęście, że tak łatwo, choć nieco brutalnie zostałaś uleczona:) Pisałam ci już, że to typ histeryka. Wszystko pasuje- nawet to, że teraz się klei do żony- mieli swoje emocje małżeńskie dzięki Tobie i teraz sielanka. Ona też histeryczka- czyli obraz klarowny. Ciesz się, że do niczego więcej nie doszło ! Co z nową pracą? Ja wczoraj doznałam olśnienia w kwestii Artysty - czasem mam jasność widzenia swojej sprawy. Czemu to takie trudne gdy chodzi o nas samych? Dobrze, że się zdecydowałam nic nie robić- dzięki temu nie zrobię już błędu :)
-
hej! Witam was:) Było- Minęło- naprawdę jestem pod wrażeniem... wrażenia jakie robisz na facetach. Musisz być piękną kobietą:) szkoda, że nie miałaś nic do pisania ... bo może on uleczyłby twoje serce. Domyślam się, że na tej imprezie nie było twojego ex? Szkoda. Mila- ma wyrzuty sumienia wobec siebie a nie ciebie- tak myślę. Bo chciał być kolegą. Ty nie masz wyrzutów bo nie chciałaś być koleżanką. Proste? Nie przejmuj się- to zrozumiałe, że chciałaś jego bliskości. Może uda ci się od niego wyzwolić ale NAPRAWDĘ MUSISZ TEGO CHCIEĆ- ty sama. Dziś dostałam dziwną wiadomość od Artysty, że w nocy przez sen krzyczał moje imię, więc ma teraz wojnę w domu. ( baba) Ona ma mu to za złe. O mało nie udławiłam się spożywaną wówczas bułką gdy to przeczytałam. Ha ha! Nawet sny mu kontroluje! Bo skonam. A on i tak swoje ( napisał - tak głeboko wniknęłam w jego dusze, że nawet przez sen mnie wzywa). Możliwe, że zeszłam do podziemi w jego sercu czy też głowie. Dziś rozmyślałam nad tym i doszłam do wniosku, ze jemu pasuje że ona go kocha, że jej zależy, choć niby krępuje a jednak jej zazdrość mile łechce ego... prawda? A ona chce go mieć, przy czym ja stoję na przeszkodzie a to przeszkoda wirtualna, w dodatku to takie pasjonujące zdobywać faceta, który się specjalnie nie opiera jej zabiegom i pozwala się zdobywać. To chore. Ja w tym nie biorę udziału. Na razie nadal trwam w swoim postanowieniu- czas ma to zweryfikować, nie będę go motywować, zachęcać ani nagabywać. Niech to się samo wyklaruje. Co u pozostałych pań? Pozdrawiam
-
Mila, ale ja cię nie zamierzałam nawet słowem ocenić, tylko wyobrażam sobie co czujesz i naprawdę ci współczuję. Jesteś zakochana i wcale nie dziwię się, że chciałaś z nim być blisko. Ale sama widzisz, że został żal. Naprawdę chciałabym ci pomóc ale nie wiem jak. Albo przestaniesz liczyć na to, że będzie tak jak dawniej i zgodzisz się na to seks przyjacielski, albo buduj w sobie dystans- ale nie tak jak poprzednio- że demonstrowałaś rozczarowanie, bo sama widzisz - wyszło jak po kłótni- seks na zgodę, czy coś w tym stylu. Ps. U mnie- nijak. Pracuję dużo , milczę, nie piszę do niego, on do mnie. Nadal obowiązuje zasada: jeśli to, co nas łączy jest prawdziwe, to musi przejść niejedną próbę, a jeśli czas i odległość to rozmyją, to będę mieć powód do radości, że nie skomplikowało to nikomu życia. Po prostu- nic nie robię i choć czasem tęsknię, to chcę to przejść i przekonać się jak to jest. Wcale mnie nie interesuje romans. Jego też. Więc umówiliśmy się, że będziemy cierpliwi i spokojni, czekając na to co los przyniesie. Czasem się czuję jakbym uczestniczyła w jakimś eksperymencie . Ciekawe czy tak można i co z tego wyniknie. Czasem trudno, ale chce nauczyć się tego, czego mi brak- cierpliwości i spokoju. To są jakieś cyrki - jestem stuknięta lekko, on też. Swój ciągnie do swego. Tymczasem dużo pracuję i fajne rzeczy mi wychodzą, jeszcze umiem się przenosić myślami do innych rejonów " bytu" Miłej niedzieli! Ps. Mila- powiedz mu, że nie było ci fajnie. Naprawdę nie popisał się...
-
cześć Mila Nikt Ci tu nie będzie prawił kazań, raczej pocieszę cię. No, ale widać- ocieplenie stosunków od razu doprowadziło do wybuchu, albo braku kontroli nad wszystkim. Tak to działa- pod ciśnieniem, a to ochłodzenie, mogło podgrzać tylko atmosferę. Ale źle się z tym czujesz - on kontroluje słowa ale nadal cię pożąda a deklaracji - żadnych, bo boi się, że za dużo chyba oczekujesz do niego ( że np. zostawi żonę itp) Ale skoro ci z tym źle, bo oczekujesz uczuć, to następnym razem powiedz "nie" i zobaczysz jak się poprawi twój nastrój i samoocena. On chyba chce cię mieć niezobowiązująco, od czasu do czasu seks - takie są jego warunki. Miła koleżanka, może hamuje uczucia, może sam sobie nałożył takie wędzidło. Naprawdę trudna to sytuacja dla was obojga. Ty chciałabyś żeby było jak dawniej... a już ich czas minął. Trzymaj się i nie martw się. A było ci choć dobrze ? ;)
-
Zieonaa, znów razem online :)
-
Hej czarownice Było- Minęło- wiesz, twoje wyjaśnienie jest pisane miłością, którą do niego czujesz- widać, że nauczyłaś się czytać ze skromnych gestów i powściągliwych słów. Ale odnoszę wrażenie, że między wami brakuje tzw. komunikacji i przez to wszystko można włożyć, każdą treść w te niedomówienia. On może to inaczej widzieć a ty możesz widzieć to co chcesz. Jest między wami jakiś rodzaj bezwładności. Była kochanka: twoje uwagi są celne, tym bardziej, ze jesteś już " po". Cóż- ja też byłam swego czasu "po" i odporna, dopóki nie zjawił się ktoś niemal jak specjalnie dobrany do kuszenia mnie. Otóż masz rację- duże dziecko, którym i ja jestem. Mówiłam mu o tym tak : " oboje jesteśmy dużymi dziećmi -jak to artyści. Żyć nie możemy ze sobą, nie wytrzymamy, ale w tym napięciu i wzajemnym inspirowaniu się - możemy być dla siebie światłem" No właśnie... tak sobie myślę dziś, czy romans może być dojrzały? Przecież to już z definicji podrzędna forma, to nie ma nic wspólnego z dojrzałością społeczną, z tym czego oczekują od nas ludzie, normy społeczne, psychologowie. Romans to zawsze ucieczka , wagary, bunt, nieprzyzwoitość, kuszenie losu, łamanie norm. Trzymajcie się wiedźmy dziś, miłego popołudnia :)
-
O, Zielonaa, Zielonaa- może to finito a może nie? Pamiętam siebie, gdy zjawił się Artysta i mnie poraził od razu tymi wyznaniami, po tym rozczarowani z X. Byłam przedtem pewna, że to koniec, nigdy więcej, sparzyłam się. I co? Los mi obstalował takiego kochanka, że po prostu oniemiałam ze zdziwienia, że to możliwe i w dodatku tak romantycznie, tak mocno. Wahałam się, byłam ostrożna a potem mnie poniosło i pamiętam jak patrzyłam w lustro i mówiłam do siebie " przyrzekam, naprawdę, to ostatni raz, ostatni. Potem już nie będę, tylko ten ostatni raz...." jakbym chciała coś przebłagać w sobie ( pewnie rozsądek) I co? dupa.
-
Muszelko:) czytałam to o czym piszesz i cieszę się, że los się tak odmienił po tym zawirowaniu. Dobrze, że to trwało tak krótko, choć skończyło się w sumie żałośnie. Ale nie zdążyłaś narozrabiać:) Teraz czekają cię nowe przygody i to legalne... a może nawet opłacalne. Często zdarza się, ze romans uświadamia coś, otwiera oczy na to co ważne. Ja wiem co ważne a jednak! Sama siebie nie rozumiem, podobnie jak Zielonaa. Niby w moim wypadku to nie doszło do konsumpcji ... ale gdybyśmy się ponownie spotkali to nie ręczę za siebie. Najgorsze jest to, że od wczoraj czuję wyrzuty sumienia wobec Artysty- zachowuję się jak facet, który ma kochankę i niczego jej nie obiecuje- a ona jest zakochana. Jest tu jakaś asymetria. Z drugiej strony on nie żyje tylko mną, ma swoje życie, czasem milczy przez wiele dni, więc wnoszę z tego, że nie stanowię jakiejś obsesji . On mi zresztą powiedział coś takiego " obiecuję nie kochać cię obsesyjne"- za co mu jestem wdzięczna. Na razie nic nie robię i czekam co los przyniesie. Niczego nie przyspieszam ani na nic nie nalegam. Laska- widzę, że twój K. jest zapobiegliwy z tymi tabletkami dla ciebie. Nie komentuję ( skoro o seks chodzi to ważne, żeby nie komplikować sprawy poczęciem :)) Pa:)
-
Hej dziewczyny Muszelko- masz rzeczywiście prezent od losu.Wybierz lepszą ofertę. Zmienisz pracę, środowisko- nowe wyzwania, nowe okoliczności- wyleczysz się szybko z zawodu miłosnego i jeszcze będziesz się śmiała z tego. :D Laska- no widzisz- kiedy usłyszał, że nie będziesz sama, to odwołał. Rozumiem twoje rozczarowanie, bo na pewno przygotowywałaś się do tej wizyty. Ale dobrze mu napisałaś że '" co on sobie wyobraża" No właśnie! Jeśli mu zależy to odezwie się- jak widać zależy mu na seksie, niestety :(- chyba, ze Tobie też- wówczas musisz porzucić wyobrażenia o tym, że on zrobi coś dla ciebie, że będzie o ciebie zabiegał i dbał. On chyba liczy na układ seksualny i tyle. Ale czy ściemnia? Obiecywał ci coś? ( pytam nie złośliwie tylko chcę wiedzieć) Dzisiaj milczę jak grób i nie kontaktuję się z Artystą.
-
Hej witam w nowym tygodniu! Śliwko- dobrze, że jesteś, zastanawiałam się gdzie zniknęłaś. Przykro mi, że twój mąż potrafi wykorzystać sekrety do ranienia- niestety, to czasem wypływa z bezsilności, gdy brak argumentów. Może nie miał racji i dlatego tak dziecinnie się zachował. Nie mogę nic złego o moim mężu powiedzieć- nie rozumiem co ja wyrabiam! To wszystko moja wina, moja wina... Z tą przeprowadzką to spokojnie ;)- powiedział, że planuje to za dwa lata. Bez baby. Ona nie wie o tym. Ale jak znam życie to będą żyli razem długo i nieszczęśliwie i nie przeprowadzi się. W grę wchodzi też inne miasto ze względu na jego działalność artystyczną. Ale dla mnie to już byłoby jakieś zobowiązanie, jakiś plan, żeby mnie mieć blisko, może usidlić. A ja nie chcę do nikogo należeć, nawet męża jestem kiedy chcę. Zwariować można Na razie nie przejmuję się niczym i pozdrawiam was! Co ma być to będzie! Mila- jak dziś w pracy? Czy nadal jesteś spięta w jego obecności? Było- Minęło- napisz kiedy te tańce:) Wszystkie napiszcie co u was!
-
Cieszysz się wolnością! Otóż to. Tylko zdaje się, że tego punktu trzeba dojść, żeby nie bolało. Może trzeba czekać aż związek się wypali? Aż się zmęczy? Aż bokami będzie wyłaził? Mam dziś szalony dzień- wygląda na to, że sprawa jest poważna. Cały dzień rozmów z Artystą, który na koniec jak każdy facet rozmarzył się erotycznie trochę ;) Próbował żyć beze mnie, ja się usunęłam w cień. Czekałam nie naciskając na nic i jeszcze mu przestawiłam plusy i minusy dostępnych dróg jakie on może wybrać. Powiedziałam mu, ze w każdej sytuacji, cokolwiek wybierze- ja mu nie będę utrudniać a nawet pomogę. I wygląda na to, że chce być ze mną. Ale jak? No przecież ja mam męża! Co mam mu dać- okruchy szczęścia? Może tak czasem można, ja naprawdę się staram być odpowiedzialna a czasem mnie przeraża to wszystko. Nie mogę go zostawić po tylu latach znajomości... Nie chcę, choć mogę... Z jednej strony on mnie cieszy a z drugiej to się boję tego wszystkiego. Co u was czarownice?
-
Zielona czarownico- znów razem online :) Nie smuć się- jesteś taka radosna, potrafisz i cieszyć się i cierpieć- zawsze maksymalnie ale twoja równowaga ducha też jest fajna:) Czy warszawiak odzywa się?
-
hej, a ja z Pomorza , więc trochę daleko mi do was. Brrr- rowery dziś- poczułam zimno aż po kość. Dziewczyny, trzymajcie się. Lasko- super, cieszę się, że nasze uwagi przyjmujesz tak pojętnie, choć czasem cię ponosi niecierpliwość. Kiedy on przyjdzie i przyjdzie mu do głowy cię zbałamucić i nakłaniać do seksu to mu powiedz, że dom to azyl. I twoje akcje wzrosną :) A u mnie- od kilku godzin nieustająca sesja z Artystą- dostałam propozycje. Wszystkie moje postanowienia na nic. Artysta mnie kocha i nie chce opuścić. Chce za jakiś czas przenieść się do mojego miasta i tu znaleźć pracę- tak mi dziś napisał. On mnie kocha od 18 lat i nie chce rozbijać rodziny, ale chce mnie widywać i żebym zgodziła się być jego natchnieniem. Co mam zrobić? Czy to miłość, romans, tragedia, komedia?
-
Witajcie czarownice! U mnie też mróz ( nic nowego) ale w sercu cieplej. Jak pisałam myślałam o tym czego chcę, że nie chcę " byle czego" i " byle jak"- nie interesuje mnie romans polegający na potajemnych schadzkach i ciągłym lawirowaniu, to wykańcza nerwowo, to nie o to mi chodziło. Ostatecznie gotowa byłam całkiem zrezygnować bez dramatyzowania i rozczarowania z relacji z moim - nie moim Artystą, który mieszka 270 km dalej, nie jest facetem, z którym chciałabym spędzić życie, ale jest kimś pokrewnym duchowo. Marzył mi się bardzo powściągliwy, cierpliwy związek dusz, może jakieś spotkanie raz na pół roku albo raz na rok- kontakty od czasu do czasu. Bardziej inspiracja niż namiętność. Ktoś, kto godzi się z ograniczeniami. Może się uda. W nocy, jak to on- odezwał się ( lubię te nocne wiadomości, mam wyłączony telefon ale prawie zawsze się budzę, bo wiem, że on nie śpi i myśli o mnie) Napisał coś czego nie mogę przytoczyć, bo to w języku "naszego szyfru" - ale dobrze wiem co napisał. Napisał, mniej więcej, że godzi się na te wszystkie ograniczenia, bez względu na to czy to zakazane czy nie. Nic nie odpisałam bo jestem czarownicą. Włączamy hamulec- będziemy od czasu do czasu, na konkretne ustalenia przyjdzie czas. Chyba to jedyna wersja kochankowania którą mogę zaakceptować. Trudno będzie, trzeba będzie nauczyć się żyć osobno, rzadko się kontaktować, może nawet czasowo zaniechać kontaktów, żeby wypróbować czy to naprawdę jest to. Nie wiem czy ja pisząc to wyglądam na normalną ;) ha ha- chyba nie. Na razie chcę wypróbować jego motywację- będę milczeć. Jeśli on naprawdę mnie kocha to nie zwątpi. Ja też poczekam ile trzeba. Wczoraj byłam w kinie i staram się normalnie żyć swoimi sprawami, wracam też do twórczości, która kulała po ostatnio, bo mi brakowało inspiracji i bodźców. Miłej niedzieli, dziewczyny! Nie wchodźcie do takich związków w całości- to trzeba mieć swoje życie i swoją przestrzeń. Pa!
-
hej czarownice Pozdrawiam nowe czarodziejki, niektóre jak widzę "w stanie spoczynku". Wiele zależy od nastawienia- ja znajomości te traktowałam jako niezobowiązujące , dobrowolne kontakty. Dobrze jest do czasu, gdy panuje równowaga i to samo nastawienie. Nie chodzi o seks ani o motylki, mnie chyba bardziej o inspirację, pobudzenie umysłowe, miły zawrót głowy i w obu moich przypadkach- fakt, ze oni o mnie myśleli przez wiele, wiele lat. W przypadku Artysty miałam przez długi czas wrażenie, że to taka miłość niespełniona, cicha, pokorna, co latami trwała przygaszona a potem wybuchła jak wulkan, który długo " dojrzewał" do wybuchu. Dużo w tym było romantyzmu. Niestety- rzeczywistość, jak zwykle poddała to próbie. Wygląda na to, ze jej nie przeszedł. Nie odzywa się na razie i sądzę, że odsuwa problem - typowe. Na razie tracę motywację do tej znajomości. Myślę, że to powinno być tak: skoro znajomość sprawia nam poważny dyskomfort, więcej męki niż radości, do tego wyrzuty sumienia- to trzeba przejść odwyk. Nazbierać w sobie dużo motywacji do zerwania, bo to nas wzmocni potem. Będzie bolało, jak każdy odwyk- trzeba się przygotować do rozstania, ale kto to umie? Ja jestem w dziwnej sytuacji- to ja wolałam niezobowiązująco, gotowa byłam to ciągnąć, a okazało się, że on nie daje rady, jego to męczy, nie umie się cieszyć tym co jest, chce więcej. Ja nie chcę więcej, bo wiem, ze więcej to gorzej. Po prostu- czasem oczekiwania są tak różne, że nie da się ich pogodzić. Co do zdradzania kochanki- to rzeczywiście- to oddaje jakiś stan ducha zdradzacza- on szuka przygód i to go określa najlepiej. Ja teraz będę na nowo zastanawiać się co dalej zrobić, jak tu w miarę bezboleśnie przejść to wszystko. Myślę, że obrażanie się, gniewanie, albo dla odmiany tragizowanie i rzucanie wielkich słów " na koniec" to nie jest dobra metoda. pa kochane, miłego weekendu.