elewacja_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez elewacja_
-
Revolucjo, nawet nie wiesz jak się wzruszyłam gdy przeczytałam, to co napisałaś. Ile w tym pokory i pogodzenia. "Zadzwonisz za miesiąc, siedem miesięcy z nim nie spotkałaś się, może ci przeszło..." Trzymaj się, kochana, bo jesteś skarbem w tym pośpiesznym i żarłocznym świecie. Podziwiam cię też za to, że za miesiąc zamierzasz się dowiedzieć co on myśli. Nie stawiasz mu żadnych wymagań, tylko ...chcesz się dowiedzieć. Mało takich kobiet na świecie.
-
hej kobiety Revolucjo- jak widać, sądząc po tym, co pisze Fantasy, faceci w pewnym wieku wpadają w hipochondrię i jacy by nie byli - najbardziej drżą o siebie. Dziewczyny - wyobrażacie sobie przynosić na randkę wyniki badań albo rozprawiać o tym z k przez telefon? Jak przychodzi co do czego, to widać, że oni wcielają zasadę " to ja jestem najważniejszy " :) Laseczko? Jak twój nastrój? Co cię tak dołuje? Ja wróciłam z wakacji, jestem wypoczęta i cieszę się spokojem. Artysta pisał do mnie w tonie totalnego życiowego bankruta i samobiczował się. Nie mam z tego żadnej satysfakcji, bo kiedy próbowałam mu pomóc, to absolutnie nie słuchał i pozostało mi tylko z daleka obserwować jak zmierza do katastrofy. Jest już po rozwodzie, sam i pełen żalu. Odnoszę wrażenie, że nadal nie wysnuł wniosków. Aha- pisałam jeszcze o tym znajomym małżeństwie, w którym mąż miał romans. Wyprowadził się z domu i wszyscy są przeciwko niemu. Ja jednak go rozumiem, bo żona już zacierała rączki jak to mu teraz życie zgnoi, jak mu będzie wypominać, pokazywać władzę i jak uczyni piekło z jego życia. Rozmawiałam z nią- ona była pewna, że on będzie ją przepraszał na klęczkach i błagał o wybaczenie. Tak też na początku zrobił , ale szybko zrozumiał, że ona wręcz cieszy się z tej sytuacji. Tam była już chora sytuacja od dawna i ten romans to ewidentna ucieczka męża od toksycznej żony. Bywa i tak. Szkoda mi trochę tej babki, a jednak widzę, że sama swoim poprzednim zachowaniem pchnęła męża do szukania akceptacji poza związkiem. Co do jej męża, to sprawia wrażenie szczęśliwego. Z kochanką się nie związał, woli być sam. O sobie niewiele piszę, bo błogi spokój jest nudny do opisywania :)
-
A to sie porobiło. Muszelko, naprawdę ? ( to ty?) W sumie to się, niestety potwierdza moja obserwacja, że jak ktoś zawiedzie raz, to raczej uczyni to po raz kolejny. A przypomniały wasze początki i ten czas, gdy jego żona na ciebie napadła, a on zachował się jak d... i nie zareagował. I kolejne fakty, które sugerowały, że on nie ma tzw. charakteru i jest miękki jak galareta, niestały, chwiejny i bez - sorry- jaj. Choć potem wydawało się, że jednak się zdecydował, podjął kroki, odważną decyzję i związał się z tobą. No, ale na krótko mu wystarczyło odwagi. No, ale życzę ci szczęścia. Sądzisz, że się już nie pogodzicie?
-
Hej Laseczko, nie mogę ci niczego doradzać, tylko mogę cię ostrzegać. Wydaje mi się, że wszystko zmierza do tego, że zostaniesz jego kochanką. On się stara " zmienił się", ale to zmiana " taktyczna" i może też zmiana odpowiadająca konwencji, ale nie zmiana diametralna. Teraz widzi opór, może faktycznie się stara szczerze, bo kręci go ta sytuacja. To chyba facet, ktory lubi zdobywać i przybiera pozy kameleona na tę okoliczność. Poza tym pisałaś, że ma i z żoną i kochanką problemy. Nie rozumiem za bardzo o co chodzi? To znaczy, że on się rozwiódł, ma kochankę i kochankować chce z tobą? A ty czego chcesz? Jakie masz marzenia? Co jest dla Ciebie ważne? Może od tego zacznij analizowanie sytuacji, bo ty jesteś najważniejsza! W domu masz kłopoty, Odkurzacz nie wie czego chce i wygląda na to, że jako formę ucieczki i to wzajemnej od swoich zmartwień możecie wybrać romans dwojga pogubionych. Możecie razem wplątać się w niezłą aferę. On spadnie na 4 łapy, a ty? Czy on cie traktuje poważnie, czy kocha cię? Pomyśl... Moi znajomi o których pisałam, są rozsypce. Kochanka - okazało się już po tym jak się sprawa wydała- jest w ciąży! Z kochankiem. Co tam się dzieje- brak słów. Na razie- wszyscy są w szoku, dziecko w drodze, nikt nie wie co dalej. Artysta - dowiedziałam się od niego wczoraj - już po rozwodzie. Małżeństwo nie przetrwało nawet dwóch lat. Wszystko przed czym go ostrzegałam- spełniło się :( Tak więc widzę, że moje rady na nic. I tak każdy leci jak ćma do tego co daje jakieś tymczasowe i łatwe korzyści :(
-
Lasko, mam nadzieję, że to nie ty pisałaś o rozwodzie, ale jakiś podszyw. Tak szybka decyzja o rozwodzie??? Nie mieści mi się to w głowie, chyba że powiedziane z bezsilności. A teraz napiszę ci co ja sądzę o zachowaniu twojego męża. On czuje, że nie do końca ci odpowiada, że nie jest samcem , przywódcą i ogierem, tylko miśkiem- mężem i dlatego najchętniej cię widzi nie jako strojną samiczkę, która wypoczywa i robi sobie pazurki, ale jako gospodynię i żonę, bo czuje się wówczas bezpiecznie. Stara się w tobie wzbudzić wyrzuty sumienia oparte na obiegowych, schematycznych rolach jakie żonie się przypisuje - tak nas wychowano, że kobiety czują wyrzuty sumienia, gdy się im wypomni, że nie są " gospodarne" albo pracowite na rzecz domu. To, ze nawet krytykuje twoją nienaganną sylwetkę, to już ewidentny przykład na to, że tak nie czuje, tylko stara sie deprecjonować i zaniżać twój największy atut ( dobrze wie, że tak nie jest, ale żebyś się nie kokosiła, nie zadzierała nosa, co to nie ty....) O nie - on celowo tak mówi, żebyś nie czuła się taka piękna, wygania cię do kuchni, do garów, do dzieci - bo wówczas czuje, że tylko tak cię przywoła do bezpiecznej roli. Ogólnie- jego zachowanie to wyraz jego niskiego poczucia wartosci. To, ze marudzi przy jedzeniu to też wynik tego, ze go nieco rozpuściłaś, a on nie chce stracić twojej uwagi. Krytykuje nie dlatego, ze nie smakuje, ale za mało wysiłku na to twojego poszło, za mało się poświęciłaś, on nie czuje się doceniony. Przemyśl to- facet ewidentnie, podświadomie czuje się niezbyt męsko. Inna sprawa- wyczuwa drugiego samca. Ale o tym boi się mówić. Ty też na pewno kontaktami z O. dokonałaś wyłomu w swojej świadomości, może i O. nie jest twoim ideałem kochanka, ale jednak daje ci adrenalinę i myśli krążą nie wokół domu, ale rajcującej schadzki., W tym stanie budować się zgody nie da. A teraz coś innego: ta para o której pisałam, która ma kryzys. Choć to moja koleżanka i powinnam jako kobieta trzymać jej stronę, to tak nie jest. Obiektywnie rzecz biorąc to jej wina. To ona jest ta maruda, wiecznie w pretensjach, szpiegująca go. Ciągle go kontroluje, nie pozwala na nic, nie docenia, nastawia dzieci przeciw niemu, Mają dwie prawie dorosłe córki i syna- 14 lat. Dzieci są więc duże, gorzej z dziećmi kochanki, które są malutkie- dwie córeczki, rozpaczające. Sama nie wiem co mam im doradzić, więc nie doradzam, a koleżance mówiłam aby poszli na terapię, to się obraziła bo ona sobie nic do zarzucenia nie ma. Oczywiście zmilczałam, bo nie czuję się guru, ale swoje widzę. Żony potrafią być naprawdę męczące, nudne i zadufane w sobie, myśląc, ze jak urodziły dzieci to już na dobre związały faceta i on jest ich własnością. Z Artystą już totalny koniec kontaktów, żona go zostawiła nie wiem po raz który. Ona się co jakiś czas obraża, potem wraca i tak się bujają, z obawy przed samotnością. Dzieci nie mają. A u mnie totalna małżeńska sielanka, ja już nie wdaję się w żadne uboczne relacje i cieszę się, że do niczego w poważnym sensie nie doszło, bo miałaby dopiero kaca moralnego! Teraz mam czyste serce, sumienie i nawet większą ochotę aby imponować mężowi, kręcić go, fascynować, uwodzić. Dużo rozmawiamy i on zawsze mnie docenia, lubi moje poczucie humoru i czuję, że przeskakują ciąle iskry. Nie kontroluję go, nie narzucam niczego, podziwiam i mówi o tym, nie rozpuszczam żadnymi obiadkami trzydaniowymi, czasem sam musi ugotować jak ja sie zajmuję moimi sprawami i czuję, że mu ta moja niezależność imponuje. Laseczko- błagam cię, przemyśl spokojnie to wszystko, albo napisz do męża list ze swoimi żalami, odczuciami, tylko napisz, że ty tak czujesz, a nie że go osądzasz.
-
Kea, wytrzymaj jeszcze kilka dni, może tygodni a zobaczysz, że będziesz śmiać się z samej siebie. Dobrotliwie, bo błądzić jest rzeczą ludzką, a do niczego nie doszło, w gruncie rzeczy. Ciesz się z tego. On na pewno nic nie złowił i nie zdobył cię- liczył na szybki seks dodający mu powabu i glorii samca zdobywcy, atu guzik... Zatem czego żałować? Laseczko- ech, ty Skorpioniczko- musiałaś dopiąć swego. Taki przekorny Odkurzacz- to dopiero wyzwanie. Tylko błagam cię, nie tłumacz tego pogorszeniem stosunków z mężem, bo myślę, że każdy powód dobry, gdy się chce ... a skutki mogą być opłakane. Wiem co mówię, bo właśnie na moich oczach rozgrywa się prawdziwa tragedia rodzinna u moich znajomych. Zdrada męża mojej koleżanki się wydała, kochankowie zostali nakryci przypadkiem w sytuacji nie pozostawiającej złudzeń. Mąż kochanki też się dowiedział. Kochankowie się zakochali w sobie a tu w grę wchodzi w sumie 5 dzieci w obu rodzinach. Nieszczęśliwych jest już 9 osób, dzieci ryczą, mąż chce odejść, a żony mu żal, po swojemu ją kocha. Kocha je ponoć obie. Wszystko to okazało się dramatem, choć przecież oni nie chcieli rozbijać rodzin, chcieli sobie motylki hodować na boku i od czasu do czasu przespać się ze sobą, bo żona nie doceniała męża, bo seks rutynowy, mąż mówił żonie, że za gruba... I co? Tragedia. Kilka spotkań i rozwalone życie dwóch rodzin, To mi uświadomiło jak cienkie to szkło po których chodzą kochankowie. Jedna chwila i... wszystko może runąć. A mnie najbardziej żal dzieci, bo sama widziałam jak rozpaczliwie szlochały :( Ku przestrodze.
-
cześć czarownice i Panna :) Jestem pod wrażeniem, ze przez dwa tygodnie czytałaś ten topic :) Rzeczywiście- rzeczywistość wciąga ! Bo to samo życie.. Dziewczyny- pogoda piękna, żyć się chce! Nova- ja - pytałaś co jest powodem mojego szczęścia. Cóż... " szczęśliwe chwile to motyle" i mam na myśli motyle miłe, bezpieczne, motyle oswojone, a nie "motylki- ćmy" zakazanego zauroczenia. Ja po prostu szczęśliwa bywam :) i to szczęście jest jak ciepła fala a nie jak ukłucie dzikich motylków. Dziś też i dużą rolę odegrała tu piękna pogoda. Pozdrawiam
-
A ja jestem taka szczęśliwa! Napisałam pod wpływem chwili :) Dziewczyny- mam nadzieję, że wy też. Kea - trzymam kciuki, Muszelko - musisz to przetrwać :) Revolucja? Gdzie ona? Tęsknię.
-
Muszelko, ja też się zgadzam z tym co pisze Kea. Nie ma łatwego rozwiązania- wczuj się w sytuację tej córki, która chyba jest w wieku dojrzewania, w dodatku - zmiana sytuacji rodzinnej i nowa kobieta żony. Rozumiem, że nie jest to komfortowa sytuacja dla Ciebie, bo on nie jest całkiem wolny i nigdy nie będzie. Jest ojcem i musi nim pozostać. Jedyne co możesz, to starać się manewrować między nimi. Taka cena za Twoje szczęście. Co do komunii, to ja na Twoim miejscu wcale nie chciałabym na nią iść. Nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś najważniejsza w jego życiu i od razu liczyć na totalną akceptację. To przyjdzie z czasem, na to trzeba, niestety- zapracować pogodą ducha, taktem, dyplomacją. Innymi słowy - nowe wyzwanie przed Tobą.
-
-
Ps. pomyliłam się w jednym zdaniu, które zmienia sens wypowiedzi, miało być " w tym wątku pisują kobiety, które... " a nie " nie pisują" Pa pa!
-
:) Witam was moje drogie Jestem dzis bardzo zmęczona, ale zadowolona, bo np, umyłam okna. Tak, tak - w tydzień po świętach. Ludzie z ulicy spoglądali na mnie ze zdegustowani ;) he he Czytałam też tę " Kochankę" Wiśniewskiego. Zgadzam się tylko z jednym - że oni przeważnie żon nie zostawiają. I to główna nauka dla kochanek. Ale jak słusznie zauważyła Fantasy- tam był romans, uczucia, wieloletnie spotkania, ból i uwikłanie. W tym wątku jednak nie pisują przeważnie kobiety, które nie chcą wiązać się z nimi na stałe i to całe szczęście! Różne motywy romansów albo quasi- romansów tu się zdarzają, ale ja obserwuję zjawisko najczęstsze- uzależnienie od swoich wyobrażeń, bo często rzecz się dzieje głownie za pomocą jakiś czatów albo telefonów a realnego kochanka brak! Bardzo zdradliwe w szarzyźnie życia są też nagłe " objawienia się" doszłych albo niedoszłych adoratorów sprzed lat , którego to zjawiska sama padłam ofiarą, zapominając w tzw. międzyczasie, że skoro x lat temu był dupkiem to dupkiem przypuszczalnie pozostał. Statystyka nie kłamie- mało ludzi zmienia się na lepsze, za to wielu po latach pogłębia swoje wady. W ogóle mało który kochanek wykazał sie kunsztem uwodzicielskim, po prostu większość z nich to żenujące przypadki! Sio z nimi! A kysz! W gruncie rzeczy więcej wnoszą żenujących sytuacji niż chwil radości. Po zważeniu plusów i minusów- jest jedno wyjście. Pozbyć się jak najszybciej złudzeń a wraz z nimi faceta z pola widzenia. Co do mnie to powiem wam, że raczej widzę plusy moich niby- romansów, które zresztą były niewinne, a jednak zajęły mi sporo czasu i energii. Mimo to czuję się bardziej dojrzała i pewna siebie. Poza tym pozwoliło mi to się naprawdę "zresetować" po bardzo przykrych wydarzeniach z mojego życia. Może bez tego pozostałabym zgorzkniałą babą! I mimo, ze wielu rzeczy żałuję, to jednak byłabym inna- może nawet gorsza. Teraz jestem bardzo wyrozumiała dla ludzi i lepsza. Tak czuję. Kea- wyobraź sobie, że po wielu miesiącach dostałam mail i potem jeszcze kilka od X, który zrozumiał po czasie swoje błędy i choc nie było mowy o powrocie, to jednak wykazał się klasą i sam mi ją przyznał. Napisał, że jestem kimś wyjątkowym i że mnie nie docenił. Niedawno bardzo ładnie się zachował i zadzwonił do mnie z życzeniami i wiem, ze nie zapomni mnie do końca życia, o czym zresztą mówił. Natomiast Artysta to inny przypadek, bardziej koleżeńsko- przyjacielski, ale okazało się, że również po czasie zrozumiał co (kogo) stracił i teraz gryzie się w palce. Piszę o tym, bo okazuje się, że warto zachować się z godnością i przerwać każdy układ, który sprawia, że czujemy się w nim źle. Im dłużej to trwa, tym gorsze upokorzenia nas mogą spotkać. Bo jak to Zielonaa mówi- to my jesteśmy najważniejsze!
-
Hej Kea, Przechodzisz różne fazy, jak najbardziej prawidłowe po rozstaniu. Najpierw nie wierzysz, że to cię spotkało, potem próbujesz negocjować ze sobą i z nim. Płacz. Potem- złość . Pociesz się, że potem przyjdzie pogodzenie się z tym wszystkim i zaczniesz na nowo żyć normalnie, ale bogatsza o doświadczenie. Pozdrawiam wszystkie wiedźmy !!!
-
Kochane dziewczyny! Serdecznie was pozdrawiam :) Życzę wam aby te święta były dla was odrodzeniem i odzyskaniem wolności. A dla uwolnionych - aby odrodziła się i rozkwitła na nowo miłość małżeńska. Zdrowia , zdrowia, zdrowia - bo bez niego wszystko nieważne, Kea- no widzisz- zero refleksji z jego strony. Ty myślisz, że on się zastanawia, rozważa, analizuje i że to to obchodzi. Guzik prawda! U mnie rozegrały się dalsze dantejskie sceny z Artystą. Ignoruję go od dawna. Wyobraźcie sobie, że przysłał mi prezent na święta! Kurierem. W domu - konsternacja. Mój mąż zły i niezbyt ładnie wyrażał się o A, bo to przekracza granice koleżeństwa. Nazwał go " wampirem energetycznym" który się do mnie przyssał. Ma rację. Odesłać nie mam jak. Do tego stado listów i sms- ów. Za późno! Za późno.. Za późno! Całe szczęście, że do niczego nie doszło, ale mi krwi napsuł i żadne prezenty tego nie zmienią. Pozdrawiam was serdecznie!
-
Kea, wszystko z tobą w porządku :) Faza samochodowej kabiny płaczu to normalna faza. Gorzej, gdybyś jej nie przechodziła. Znaczy- pacjent zdrowieje :) Dziewczyny- ja dziś mam jakiś zwariowany dzień, nie nadążam, ale zaglądam do was. Nova- ja Niedawno pytałam o Ciebie, bo ciekawa byłam co z tobą, choć byłam pewna, że dojdziesz do tego stanu, o którym piszesz. Tylko czas nie chce przyspieszyć, gdy nam źle, ale to jedyny sprawiedliwy lekarz, który leczy skutecznie, choć powoli. Napisz więcej co u Ciebie.
-
Kea, mam nadzieję, że wytrzymałaś? Musisz sie teraz pilnować i dbać o siebie. A on.. nie odezwał się?
-
Ja też się melduję. Kea, skoro widzisz, że to pomaga, to trzymaj tak. O ile, oczywiście twój stan nie jest powodowany tym, że czekasz na niego i jutrzejszy dzień. A co zrobisz jeśli się nie odezwie? A jeśli się odezwie? Czego oczekujesz od niego? ( to znaczy, jaka jego postawa dałaby ci zadowolenie?) Czy liczysz się z tym, że on może dla podtrzymania twojej uwagi tylko chwilowo się zmienić? A jeśli nie odezwie się, to czy jesteś gotowa przygotować się, że to już KONIEC i że absolutnie musisz się go pozbyć? To taka garstka pytań :) Brryyyy- co u Ciebie, czy rzeczywiście zerwaliście? Jak to się stało? A ja mam dziś dobry dzień i udało mi się kilka spraw pomyślnie pchnąć na właściwe tory. Miłego dnia i weekendu!
-
Kea, ale mi nie chodziło o to, że go znasz tylko o to, ze to się nie działo w rzeczywistości. Ogólnie rzecz biorąc, fakt, że kogoś znamy - łatwiej prowadzi do złudzeń przez internet! Po prostu nie miałaś takich obaw jak przed kimś nieznanych, miałaś punkt zaczepienia i zaczęłaś naprawdę coś czuć. On, oczywiście w ten sposób się zabawia, rozrywka dość powszechna. No, ale dasz radę, wierzę w to. Będziesz wolna :) O Artyście, jak wspomniałam - nie chce mi się nawet pisać, jest już poza wszelkim moim zainteresowaniem, ale sam na to zasłużył.
-
Kea, zaręczam ci,ze gdyby to się nie działo wirtualnie, ale w rzeczywistości to już dawno dałabys mu kosza. To pułapka naszych wyobrażeń- uwierzyłaś w wyobrażenia. Taka jest prawda i sama się nimi karmiłaś (złudzeniami). W rzeczywistości (realu) już dawno miałabyś realne wrażenia, a nie swoje złudzenia. Więc to jest pułapka jaką twój mózg na ciebie samą zastawił. Padłaś ofiarą samej siebie w pewnym sensie. Dlatego warto od tego zacząć leczenie. ( samoleczenie z samozatrucia, że tak to ujmę) Ps. U mnie jakieś jaja z Artystą- ale pisać nie będę, bo szkoda słów. Niektórzy ludzie mają we krwi samozagładę. Nikt im nie pomoże. Nawet ja - dyżurna wiedźma Pozdrowienia!
-
Pewnie, ze cię klepię po ramieniu i przytulam :). Naprawdę robisz błyskawiczne postępy w dążeniu do tego, aby się wyleczyć z tej toksycznej znajomości. Co nie zmienia faktu, że ci pragnę uświadomić, jakie ponosisz koszty. Jak sobie zdasz sprawę z absurdu tej sytuacji, to kiedyś zaczniesz się śmiać :) czego ci życzę.
-
Kea. nie pisz do niego zadnych maili!!! Praktyka wykazuje, że to nic nie daje i niczego nie zmienia. Nie zawrócisz Wisły kijem, co najwyżej zamącisz. Zaufaj mi.
-
witam was dziewczyny Kea- sprawdza czy nadal jesteś na sznurku, czy się urwałaś. Nie odpisuj, proszę i obserwuj go jak owada pod lupą. Za jakiś czas znów sprawdzi. Wówczas pomyślimy ;) Jedenasta- Fantasy ma rację. Facet, który pozwala żonie żeby mu sprawdzała telefon, wykasowała numery, to albo kłamczuszek, albo pantoflarz. Jakoś nie wierzę żeby był takim gapą i nie zapisał twojego nr telefonu. Gdyby cierpiał tak jak ty, to zdobyłby twój numer w ciągu godziny! Moim zdaniem aż tak bardzo mu nie zależy. Wybacz, że tak cie studzę, jeśli zechcesz to możesz wziąć te słowa pod uwagę. No, ale na razie to dostałaś swoją dawkę narkotyku i teraz jesteś jak piszesz " spokojna" Do czasu! Jeśli to prawda, że żona sie domyśla- to kanał. Będziecie się ukrywali nomen omen jak te szczury w kanałach- nic przyjemnego :( Musisz obmyślisz co robić jak to się wyda- jak znam życie, to raczej ty będziesz tą złą, a żony szkoda i to jej wszyscy będą współczuć. No, ale każdy romans ma swoje prawa i na nic przestrogi, tylko weź jedną pod uwagę - ty masz dbać o siebie!
-
Ale tu dziś ruch :) Trzymajcie się dziewczyny! Patrzę w moją szklaną kulę i widzę, że chyba dziś nie będzie końca u Jedenastej ... Obym się myliła.
-
No, Zielonaa- same złote myśli :) Dystans sprzyja mądrości. Ot co! Kea100- pisałam o tym spokoju i wewnętrznym przeświadczeniu, bo ja sama zerwałam będąc wzburzona, nieszczęśliwa, w samym środku koszmarnego PMS-u ;) i jeszcze do tego doszła bardzo niemiła, oburzająca inna sprawa ( do dziś pamiętam ten stan) Co nagle, to po diable. Jeszcze ciągnęłoby się to parę miesięcy, ale już od pewnego czasu widziałam co się dzieje, jak niesymetryczna to znajomość i nagle pod wpływem impulsu- ciach! Otóż błąd nie polegał na tym, że to zrobiłam, tylko na tym, że ja do tego jeszcze nie dojrzałam, jeszcze miałam złudzenia. Trzeba było wcześniej przejrzeć na oczy a nie łudzić się i w takim stanie zrywać kontakt. Gdybym się zjawiła w tym topicu wcześniej to wiedziałabym co robić. Choćby wygadać się... A Artysta oczywiście nadal się kręci wokół mnie. No, pewnie... Robi to od wielu, wielu lat. Mogłabym wiele pisać co wyczyniał ostatnio, ale powiem wam szczerze- szkoda czasu. Dobrze, że się już dawno wycofałam, tym razem kroczek po kroczku. On oczywiście zdał sobie sprawę, co stracił, cuda wyczynia aby wkraść się w moje łaski- i guzik z tego. Podobnie jak Zielonaa- nigdy więcej! :)
-
Zielonaa, twoje słowa w pierwszym akapicie to najkrótsze i najbardziej celne podsumowanie. Gdybyśmy mogli uczyć się na błędach innych! Ale jest malutka pociecha- można ominąć niektóre rafy i zobaczyć swoje odbicie w historiach innych. Pozdrawiam was serdecznie i wiosennie :)