elewacja_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez elewacja_
-
I jeszcze na koniec dasz mu tym do myślenia i zaimponujesz mu. Po paru miesiącach poczujesz jakie to ważne dla ciebie. A... jaka będziesz z siebie dumna :)
-
Wie, jakie to ważne wygadać się. Teraz staram się oddawać to co tu dostałam. Znam ten typ ludzi- tak naprawdę to wcale mu nie zależy na tobie, uwierz.On chce czuć się w porządku i na pewno mówi" przecież nic jej nie obiecywałem". Nie będzie płakał. Może się poczuć urażony- bo jak to? W jego mniemaniu zachował się w porządku! Dlatego lepiej mu powiedzieć jasno tak jak napisałam " ta znajomość nie daje mi satysfakcji.Wybieram spokój. Uszanuj to , lepiej się nie kontaktować" Tylko ty musisz tego chcieć.
-
Napisz mu jeśli masz odwagę " bo ta znajomośc mnie nie satysfakcjonuje" Jeśli się obrazi aby cię ukarać- to bądź dumna i nie czuj się ukarana... Ale jesli nie dojrzałaś do tego, to ostrzegam, że cierpieć będziesz bardzo i musisz się przygotować do tego psychicznie. Ale na pewno to lepsze niż na raty czuć się szmatą.
-
Revolucjo! Jesteś !!!!
-
Mam nadzieję, że inne dziewczyny też pomogą koleżance w potrzebie. Jeśli czytałaś wątek, to już wiesz, co trzeba robić. Małymi kroczkami, jeśli nie umiesz od razu, ale z wytyczonym celem. A cel jest jeden- uwolnić się od toksycznej znajomości, która ci nie daje satysfakcji. Niby proste- ale żeby się z układu wywikłać, to musisz sobie zdać sprawę, że sama nakręcasz siebie, czekasz, myślisz, analizujesz. Z tego co piszesz to widać gołym okiem, że facet cię podgrzewa - ot, tak. Miło mieć adoratorkę, czasem jej rzucić ochłap- nawet się nie wysili, zeby samemu coś napisać, tylko kręci piosenkami i każe ci się doszukiwać drugiego dna. Tak naprawdę to nie jest przejaw troski i ciebie ani wyznanie, tylko rodzaj podgrzewania cię, trzymania w napięciu, żebyś nie odeszła, nie urządzała scen itd. Myślę, że jeszcze nie dojrzałaś aby chcieć go stracić, ale jak sobie " zadasz" taką myśl, to powoli z tego wyjdziesz. Mila wyszła, pamiętasz? A tak ciężko jej szło i on był przy niej codziennie. Laseczka- nie wiem. Miała nawroty... Ciekawe czy po tym ostatnim spotkaniu klapki jej calkiem opadły z oczu? trzymaj się :) Bardzo się wkręciłaś, jeśli musisz brać antydepresanty. Nic nie pisałaś o swoim małżeństwie. Jak wam się układa?
-
Trudna sprawa, ale za parę lat będziesz się dziwić, ze zmarnowałaś tyle czasu i energii na typa, który po prostu wycofał się, znudził albo znalazł inną formę rozrywki. To była żadna miłość! A jeśli była to tylko jej wyobrażenie! Może kiedyś był zaangażowany i szczerze się cieszył z kontaktów z tobą, ale potem mógł się zniechęcić, bo odległość, bo mężatka, bo nierealne, bo poczuł, że już cię zdobył na tyle na ile mógł. Nie zmusimy nikogo do dawania nam ciągłej uwagi, ani budowania zamków na piasku, a już szczególnie facetów, którzy po pewnym czasie potrafią niemal z dnia na dzień otrzeźwieć i zmienić swój stosunek do sprawy. Nie raz tu już była mowa o takich przypadkach. Kobiety za to się bardzo przywiązują do swoich wyobrażeń i za nic nie odpuszczą, mają żal, że ta druga strona nie jest tak zaangażowana. W Jedyna rada to wywalić go w FB i zniknąć dla niego. Szkoda twojego czasu. Teraz jest wiosna, ciepło- pora na zmiany, zajmij się czymś innym. Może ci trudno w to uwierzyć, ale on nie jest nikim wyjątkowym. Tym bardziej,że skoro gada z tobą ( jeśli już) o seksie, to znaczy, że do cna chce cię wykorzystać do jedynej, możliwej na odległość rozrywki. Naprawdę- paskudne. Musisz iść na odwyk!
-
:) cieszę się, że nie zaciągnął cię do łóżka, bo potem miałabyś kaca moralnego i niesmak. No a tak masz niesmak bez kaca moralnego :) Bezcenne !
-
Lasko, nie spotykaj się z Odkurzaczem sam na sam. Po drugie- żadnej więzi nie buduje taki seks na jaki się zanosi. Facet jest łowcą... ale ty w tym wypadku będziesz... owcą ;) Nie wierzę abyś wierzyła w to, że jesteś brzydka. Dobrze wiesz, że to nieprawda - nie szukaj w facetach lustra w ktorym się możesz przejrzeć, bo to wyświetli się fałszywy obraz. No, coś dziś jestem jak ta aforystka ;) Laseczko, naprawdę dobrze ci życzę, więc po prostu ci wylewam kubeł zimnej wody na głowę. Nic dobrego z tego nie wyniknie i za miesiąc będziesz warować przy gg jako więzień uzależnienia od toksycznej relacji i naprzemiennie się wściekać albo żebrać o uwagę. No, tyle mojej przemowy.
-
Hej Lasko i Fantasy:) Już myślałam, że wątek padł. Laseczko- trudna sprawa. Rozumiem, że emocje mogą wygasnąć i po jakimś czasie zaczyna nam brakować gorących uczuć, ale martwi mnie, że jak piszesz nie współżyjcie ze sobą od pewnego czasu, co zawsze jest miernikiem małżeńskiej bliskości. Może być brak motylków, ale zawsze dużo emocji czy zwyczajnej bliskości daje seks, więc jak tego zabraknie to już źle. Dziwne, że twój mąż nic z tym nie robi. Może jest przemęczony albo ma jakiś kłopot? A co do ew. kochanki, to ja myślę, że kobiety łatwiej to odkryją- mają szósty zmysł o ile się same nie oszukują. Fantasy pisze, że to prosta droga do zostania kochanką. Pewnie, że tak, ale to nie znaczy, ze nią masz zostać i że nie warto naprawiać relacji z związku, bo może się okazać, że wszystko się zniszczy. Nie wszyscy wyciągają korzyści z kochankowania. Myślę,że raczej kobiety dojrzałe, starsze, szukające siebie, swojej samodzielności a nie kobiety, które pragną ciepła i akceptacji. Wówczas najgorzej się na tym wychodzi, bo to ciepło i akceptacja są dane tylko jako pożyczka na wysoki procent- płacisz potem łzami i pustką. Myślę,że lepiej jeśli Odkurzacz zostanie kolegą ;)- sama wiesz, że liczysz możesz tylko na huśtawkę i toksyczne emocje- pojawia się i znika. A ty czekasz i zgrzytasz zębami ;) A co u niego? Co z jego nowym związkiem? Mila- cieszę się, że już ci minęło. Doczekałam się :) Dobra z ciebie kobietka, ciepła i pozytywna skoro po takich cierpieniach umiesz się z nim dogadać i nie roztrząsasz już przeszłości. Nie wiem czy ja umiałabym tak. Owszem- poprawnie i pewną dumą, ale chyba kumpelą nie umiałabym być. Podziwiam cię. Pozostałe czarownice! Co u was? Ostatnio myślałam o koleżance Nowa- ja. Czytasz nas jeszcze? Odezwij się :) Pozdrawiam was serdecznie
-
A ja po zastanowieniu sie, doszłam wo wniosku, ze gdyby te dzieci były JEGO, czyli miłości mojego życia- to wzięłabym go z całym dobrodziejstwem inwentarza. ( czyli z dziećmi też) Jeśli się kocha- to dylemat znika. Teraz już za późno żeby się wycofać z niektórych spraw, bo rodzina już i tak rozbita, mleko się wylało i chyba inne dylematy są priorytetem. To znaczy - jak tymi dziećmi się " podzielić" , jak ułożyć stosunki między ex, żeby dzieci nie nastawiali przeciw sobie i inne sprawy materialne ( praca, mieszkanie itd) Teraz poważna próba przed wami. Laseczko- żyjesz :) Ufff- odezwałaś się... Jak tam Odkurzacz, masz o nim jakieś wieści? Muszelko- Artysta, raz lepiej, raz gorzej, upada, podnosi się i walczy. Co jakiś czas mamy kontakt, ale z mojej strony bardzo zdystansowany, tym bardziej, że mam inne sprawy na głowie. A co u reszty babeczek? Odezwijcie się !
-
:) Muszelko, wasza historia jest z gatunku tych, które być może potwierdzają legendy o PRZEZNACZENIU. Pamiętam jak pisałaś kiedyś o tym, że nikt nie zrobił na tobie takiego wrażenia ( na początku) a potem te sceny, gdy nie widywaliście się ze sobą , gdy on napisał, żebyś nie kontaktowała się z nim, gdy jego żona zrobiła awanturę i wiele tych scen... a jednak na dnie duszy ciągle o sobie marzyliście, skoro teraz mimo wszystko chcecie być razem. I nie dało się tego zabić. Cóż ja mogę tobie mówić, skoro od początku każda z nas chciała dobrze dla drugiej? Teraz ani myślę wątpić w to, że wam się uda. Skoro jego żona już kogoś ma, to widocznie szybko się pocieszyła i to jedyna pociecha. Gorzej z dziećmi. Oczywiście, będzie wam trudno bo dzieci nie mogą cierpieć i trzeba to tak przeprowadzić aby nie straciły z ojcem kontaktu. Musisz być po jego stronie i wczuć się też w to, co czują dzieci. Wierzę, że jesteś dobrą osobą i będziesz umiała to zrobić, odnaleźć się w tej sytuacji - bo wasze szczęście nie może być już dalej niczyim kosztem. A jak dzieci to odbierają? Czy jego ex nie utrudnia wam bardzo? pozdrawiam
-
Kochane koleżanki :) Składam wam serdeczne życzenia świąteczne. Spokoju ducha, zdrowia i szczęścia, które da wam spełnienie. Chyba ten wątek zmarł ze starości ... No tak, chyba się trzeba pogodzić z koleją losu. Uściski dla wszystkich!
-
Dziewczyny, napiszcie coś, bo się stęskniłaaaam. Do roboty, pisać !
-
hej Dziewczyny, widzę, że sytuacja przedstawia się tak: wiele z nas już podąża innym torem i przeszłość za nami. Prócz Revolucji, która wberw swojemu nickowi działa powoli i rozważnie :) i długofalowo i czynnie. Napisz co u was. Spotkaliście się sam na sam? Śliwko- jak współczuję i nieco... zazdroszczę. To nie takie złe jak myślisz- wzdychanie i " niewiadmoco", więc nie załamuj się. U mnie - nastał jakiś czas marazmu. Niby działam, rozwijam się, ale niektórych emocji brak, choć za nic nie chcę już wracać do tego co było. Ale jesień mnie tak mroczna nastraja, każdemu chyba smutno i ciemno. Laseczko- myślę, że twoja córeczka powinna mieć jakieś wsparcie w szkole. Porozmawiaj z wychowawcą. Może powinna odnieść jakiś mały sukces, w czymś się wykazać, nabrać pewności siebie- nauczyciel powinien jej dać pole do popisu. To powinno małą zmobilizować, zamiast uczyć reakcji wycofywania się. Pozdrawiam was E.
-
Mila, cieszę się, że masz dobry humor i sytuacja po latach ustabilizowała się na tyle, że nie szarpiesz się już. Revolucjo- czy twoja choroba to coś poważnego? Mam nadzieję, że nie! Trzymaj się ciepło. Na pewno coś wymyślicie w sprawie kontaktów. Jeśli komuś zależy, to znajdzie rozwiązanie. Nie pisałam tu, bo tu się zrobiło niesympatycznie. Ja dołączyłam do Zielonej i Fantasy, w tym sensie- że nie wikłam się w żadne durne relacje. Mam inne zajęcia :) Z X -jak pisałam- jakaś wymiana maili. To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Nie chodziło o powrót relacji, nic z tych rzeczy. Ale zdobył się na ludzki gest, pisał o przeszłości, a to bardzo nieczuły człowiek. Dziwne, że się wydostał z tej swojej skorupy i odważył się po ludzku zagadać. Punkt dla niego. Artysta miał wpadkę z piciem. Nie wiem czy pije czy nie. Może już wie, co robić, przeszedł przecież terapię- ja mu w tym nie pomogę, bo już swoje zrobiłam. No i tak jak pisałam- jestem już w inne fazie i cieszy mnie to, co robię. ( właśnie pracuję nad pracochłonnym projektem, który ma przyszłość i zabiera mi całą energię) Ale ciągle do was będę wracać na pogaduszki:)
-
Revolucjo- dzięki za słowa otuchy. No cóż, przyznam się, że te " cieżkie chwile" jakie przechodzę nie są takie ciężkie, bo nic strasznego się nie stało, choć to przykre zdarzenie. Po prostu teściowa złamała nogę i musiałam się jechać do szpitala a potem do teścia, który wpadł w panikę. Nie powiem, że pojechałam bez chwili wahania, ale po 5 minutach wybrałam teściową... zamiast spotkania z A. który jak pisałam- odwołał również swój przyjazd. Na szczęście złamanie nie okazało się skomplikowane i wiele wskazuje na to, że zagoi się bez powikłań. Muszelko, napisz koniecznie, mam nadzieję, że tu zajrzysz.
-
Hej Znów w locie, dziewczyny, bo sprawy mnie gonią. Zielonaa- nie, nie , nie chodziło o propozycję powrotu do emocji sprzed lat. No, ani on ani ja o tym nawet nie myślało! Potem opiszę co i jak. Pomarańczo- obawiam się, że nosisz w sobie jakiś żal do świata i chyba niesprawiedliwie przenosisz go na takie osoby jak ja, które w sumie mają wiele wyrozumiałości do innych. Dla Ciebie również. Ale .... nie zamierzam więcej komentować twoich wpisów, ani dyskutować i wyrażam nadzieję, że ty również postąpisz tak samo w stosunku do mojej osoby. Bardzo cię o to proszę i kłaniam się, życząc ci serdecznego i wyrozumiałego stosunku do świata:) oraz zmiany wyrazu twarzy na wiecznie trwający uśmiech :D pa pa
-
Hej czarownice Dziś krótko, ale muszę wam napisać, ze do mojego spotkania z A. nie doszło! Musiałam odwołać, z przyczyny nagłego wypadku w rodzinie ( musiałam wszystkim się zająć) On, dowiedziawszy się o tym, w ogóle zrezygnował z przyjazdu ( 300 km) co mnie utwierdziło ostatecznie, ze chodziło o spotkanie ze mną a nie przyjazd służbowy połączony ze spotkaniem się ze mną ( Revolucjo- masz rację, że chciał podziękować, ale obawiam się też, że on znów chce uciekać od świata, tym razem do mnie a nie alkoholu) W sumie to dobrze się stało, co poczytuję jako palec Boży i ochronę przed kłopotami, bo choć on nie pije, to jednak daleko mu do zdrowia psychicznego ( wczoraj napisał do mnie sms z wyznaniem, że mnie kocha) Druga sprawa- która mnie wprawiła w zdumienie, to nieoczekiwany list od mojego byłego K ( sprzed 4 lat)! No, ale o tym napiszę w wolnej chwili. Pa, pa całuski dla wiedźm Pomarańczo- ja mogę się tylko domyślać co czujesz i rozumiem twoją potrzebę uświadamiania niewiernych. Laseczko- ja cię lubię bardzo, nie przejmuj się ocenami postronnych.
-
Laseczko, to Odkurzacz się ożenił już drugi raz? Nic o tym nie pisałaś.
-
No cóż, każdy się dowartościowuje jak mu rozum pozwala :p Oceniać kogoś na forum i nazywać debilem- nic tylko powinszować nadmiaru czasu... i ubolewać, że tylko w ten sposób może się poczuć lepszy i mądrzejszy. Mila, nie przejmuj się. Zielonaa- czy ty do mnie pisałaś dziś maila? No, właśnie- Śliwki i Novej- ja nie ma też :(
-
Uśmiechy dla wszystkich :) :) :)
-
Hej Laseczko kochana, jesteś dzielna, choć widzę, że cię brak gg dołuje- no widzisz- UZALEŻNIENIE. Ale po jakimś czasie i ten brak codziennej porcji adrenaliny przejdzie w czysty spokój. Ja nie mam gg wcale. Od roku a może dłużej. Już nawet mi się nie chciało instalować przy naprawie komputera i tak zostało. I jest dobrze :) W ogóle po jakimś czasie inaczej spoglądam na stare czasy i dziwię się, że tak przeżywałam sprawy błahe. Z Tobą też tak będzie, tylko musisz przejść najgorsze. Co do A. to owszem- leczy się i odkąd zaczął, stopniowo zaczął się zmieniać ( to działa!)- od pewnego czasu pisze do mnie całkiem rozsądnie i z większą świadomością swego położenia. Nareszcie! Już myślałam, że jest stracony i że źle skończy, choć żal mi było go jako człowieka,bo jak nieraz pisałam- to dobry, choć słaby człowiek, szczery, aż za szczery i przez to bezbronny. W nałóg wpadł przez tę nadwrażliwość. Z tego co wiem- jego żona rozważa do niego wrócić, pozew wycofała ale tym razem on się waha. Jak ostatnio pisał- chyba się zdecyduje i znów z nią zamieszka, ale powody tej decyzji, z tego co mówił nie są natury uczuciowej, choć twierdzi, że ona nie jest mu całkiem obojętna. Ale nie podoba mu sie jako kobieta i uważa, że to wybór racjonalny, próba ułożenia sobie życia tak, żeby nie być samotnym, ale gdyby mógł, to związałby się z kimś innym ( np, ze mną) albo z kimś, kto wprawiałby go w bicie serca. Po czasie widzę, że to wszystko co się wydarzyło miało jeden cel i ja byłam zabłąkanym, ale istotnym elementem tych wydarzeń- myślę, że miałam duży wpływ na to, ze się zaczął leczyć i w ogóle przełamał się. Może właśnie o to chodziło. Nawet jestem pewna, że te przypadki nie były takie przypadkowe i że moja rola była jedna: namówić go na zmianę i leczenie. Co się jednak utrułam, namęczyłam i wkurzyłam- to tylko moja strata, a jego zysk. Ale czy chodzi tylko o własne zadowolenie i spokój? Dlatego uważam, że dzielnie choć nerwowo to wszystko zniosłam i oddałam mu dużo mojego czasu, ale nie na darmo. Niektóre sprawy nie mają ceny- dlatego warto próbować. Nie wiem co z nim dalej będzie, ale mam poczucie, że JUŻ swoje zrobiłam. On ciągle o mnie marzy, ale właśnie to takie marzenie, którego potrzebuje i które mu nic nie zaburza w jego życiu. Ustaliliśmy, ze nasza znajomość to " znajomość" a nie romans. No i odkąd tak się stało- wszystko się jakoś rozpogodziło, uspokoiło i wierzę, że po latach nie będę żałować ( może tylko tego, że ulegałam za bardzo emocjom i wkręcałam się w jego jazdy) A teraz czekam na relację Revolucji:) Poza tym-
-
:D Cudnie, Revolucjo, uśmiałam się z twojej relacji, ale jedno rozumiem, że było bosssko. Mila- jak tam nastrój? U mnie - bardzo miła niedziela. Potem może napiszę więcej. Aha- Lasko! Naprawdę nie masz już gg? Nie włączasz ? Gadaj jak na spowiedzi ;) Całuski
-
Mila i Lamila:(- współczuję wam. Wyobraziłam sobie taką sytuację i widzę, że to okropne. No, Zielonaa miała rację,że romans w pracy to kłopoty większe niż można by sądzić. Ale dacie radę, nie takie katusze się przechodziło, to są ostatnie, naprawdę ostatnie ukłucia i to minie. A właśnie- gdzie Zielonaa? A Nova- ja? Muszelka????
-
Hej Laseczko, zrobiłaś dobrze, bardzo dobrze, bo choć cię słowa O. ubodły, to trafił w czuły punkt i postanowiłaś pokazać, że wcale nie jesteś uzależniona :). A ja myślę, że może nie aż tak chorobliwie, ale jesteś uzależniona, nie tyle od samego gg , ile od adrenaliny i flirtowania a już szczególnie uzależnił cię Odkurzacz. Ciągle wraca i ciągle cię drażni a ty się dajesz ciągnąć. Co do mnie to ja też swego czasu byłam bardzo uzależniona od pogaduszek z pewnym panem i gdy się znajomość skończyła gwałtownie to miałam dosłownie objawy głodu...Od wszystkiego sie można uzależnić a poznasz to po tym, że budzi TO w tobie dyskomfort. A teraz w ogóle nie używam gg i wcale nie odczuwam takiej potrzeby. Nie gniewaj się, ale może O. miał trochę racji? Założysz nowe konto? :p, żeby zobaczyć czy on się loguje, czy pójdziesz na odwyk?