myszka123456
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez myszka123456
-
pisałam gdzieś wcześniej, że po którymś tam badaniu termin przesunął mi się na 29 listopada, ale nie odejdę od was :) bo z tymi poślizgami jest różnie ;)
-
i jestem pierwsza w tabelce :)
-
no i mamy 100 stronę :) tak, teraz jestem w 16 tyg :)
-
ja mam nadzieję, że jak pójdę 1 lipca na wizytę i usg to będzie już coś tam widać, w końcu to będzie 19/20 tydz. :) jestem ciekawa kiedy też poczuję piewsze ruchy/smyrania :)
-
kaczorekmc - masz może maila? podaj, popiszemy :) oczywiście jeżeli chcesz...
-
Ale to gentyczne miałam robione w Orłowie na Wrocławskiej (prywatnie)
-
ja chodzę do przychodni na Wzgórzu Św. Maksymiliana na ul. Legionów :) na NFZ. Prowadzi mnie dr. Magda Wójcik-Lis. Fajna młoda babeczka. a Ty gdzie chodzisz?
-
kaczorekmc - ja mieszkam na Dąbrowie :) to jednak tak bliskimi sąsiadkami nie jesteśmy :) Ale i tak fajnie, że jest ktoś z Gdyni :)
-
witam dziewczynki :) kaczorekmc - ja też jestem z Gdyni :D i też mam wizytę u ginie 1 lipca :) z jakiej jesteś dzielnicy? może jesteśmy sąsiadkami a nie wiemy o tym ;) mnie wczoraj wzięło na przemyślenia... to moje pierwsze dziecko więc dopadły mnie myśli, że sobie nie poradzę. nie będę wiedzieć jak przewijać, jak prawidłowo karmić, co robić jak będzie płakać, jak kąpać i usypiać, jak się nim zajmować :( i ogólnie takie tam... może to głupie, ale wczoraj naszły mnie takie obawy :o
-
Daga251183 - miód pomaga na przeziębienia i to bardzo, ale na bolące gardło nie jest wskazany :)
-
szpinak z fetą to jedynie w pierogach jadam :)
-
tak, tak, uściskaj biała wstążko od nas swoją córcię :)
-
no to z badania genetycznego wynika, że twój maluszek jest trochę starszy niż miał być :)
-
miała być inna minka na końcu :D
-
hehe, u mnie w rodzinie to prawdziwa plaga kucharzy, mój ojciec kucharz, mój brat kucharz i mój mąż też :o
-
PAGi - hehehe, jak to mówią, szewc bez butów chodzi. tyle się nagotuje w pracy by wykarmić innych ludzi, że w domku to za bardzo mu się nie chce :o ale jak coś już upichci to paluszki lizać... :) a i przyniesie czasem coś z pracy...
-
ewentualnie upichcę coś jak on ma wolne w pracy :) a tak zjemy razem śniadanie, on idzie do pracy a ja najchętniej piłabym już tylko wodę i przegryzłabym np. jakiegoś banana... i tak do wieczora...jak idę do lodówki to co by w niej nie było to i tak "nie ma nic do zjedzenia" ;)
-
no nie wiedzą co to mdłości, ale na szczęście mogą postawić do pionu jeżeli chodzi o jedzenie, a raczej o nie jedzenie ... u mnie jest trochę inaczej... ja obiadów raczej nie gotuję, bo mój mąż jest kucharzem i je posiłki w pracy. a samej dla siebie nie chce mi się gotować. dlatego pilnuje bym coś zjadła pożywnego.
-
oczywiście z południa przez "U" ;)
-
elwirka - ja też mam wiatraczek :) i się nim właśnie chłodzę... mieszkam na poddaszu więc w mieszkaniu mam straszną duchotę... dach się nagrzewa i jest sauna...
-
no to druga wpadka... Rzecz się dzieje latem, w lipcu. jesteśmy z mężem na weselu, bawimy się świetnie. wychodzimy na dwór by zaczerpnąć świeżego powietrza. wychodzi też panna młoda. jedna z osób będęcych też na dworzu zapragnęła mieć zdjęcie z panną młodą więc poprosiła mojego mężą o zrobienie zdjęcia. no to zaczął fotografować, a że chciał zrobić zdjęcia w różnych ujęciach to ukucnął i wtedy zobaczyłam na jego twarzy minę jak z filmu grozy... ale nic robił zdjęcia jakby nigdy nic... gdy panna młoda sobie poszła i ta osoba, która chciał zdjęcia mój mąż biorąc rękę do tyłu podiwedział tyko : o cholera... miał tak olbrzymią dziurę na tyłku że spokojnie mógłby włożyć tam całą rękę... szew poszedł od kroku aż prawie do paska :) było gorąco, nogi miał wilgotne, ukucnął, spodnie się napięły i trach... :D stał tak biedny pod żywopłotem ukrywając swoje tyły :) a pech wziął że nie wzięłam żadnej nitki z igłą. poszłam na spytki po ludziach czy nie mają małego zestawu krawieckiego ze sobą... jak na złość nikt nie miał :D chciałam złapać kierowcę, który jeżdził na tym weselu żeby zawiózł nas do domu i mój mąż przebrał by te spodnie, ale akurat pojechał gdzieś z kimś dalej nie było go już od godziny i nikt nie wiedział kiedy przyjedzie. więc mój mąż stał tak jak stał, raz pod żywopłotem, raz pod ścianą żeby tylko nikt nie widział tego wielkiego dziurzyska na jego tyłku :) wkońcu z odsieczą przyszły nam panie kucharki z tamtejszej sali :) mój mąż patrzył na nie jak na anioły zesłane z nieba... :D przyniosły igłę i szpulkę nitki, którą owijały zrazy :D dozorca tej sali otworzył nam WC przystosowane dla inwalidów (było takie szerokie, że mogliśmy tam zmieścić się we 2) Mąż sciągnął spodnie, a ja szyłam... tak się śmiałam, że myślałam że się posikam. z tego śmiechu nie mogłam trafić prosto w szew, tak mną trzęsło... jeszcze nigdy nie miałam takiego ataku śmiechu... wkońcu zeszyłam te spodnie, podziękowaliśmy panu dozorcy i paniom kucharkom za wybawienie. wchodzimy na salę, a tu zaczynają się oczepiny i wołają i ciągną nas na środek sali... ja znów w śmiech bo wyobraziłam sobie że gdybyśmy nie zszyli tych spodni mój mąż świecił by przed wszystkimi odromnym dziurzyskiem ukazującym cały zadek w pełnej krasie :) do dziś się z tego śmiejemy i jak idziemy na jakieś przyjęcie bądź wesele to zestaw małego krawca zawsze jest z nami :D
-
Witam dziewuszki :) U mnie też upał... żar się z nieba leje... Witam również nowe Grudnióweczki :) Co do dolegliwości z I trymestru to mi minęły jakieś 3,5 tyg. temu. Czasem mnie teraz tylko zemdli no i strasznie się męczę. :o wczoraj zmęczyłam się robieniem makijażu :D może to dlatego że jest tak duszno... teraz za to pojawiła mi się zgaga... obojętnie co bym nie jadła to mam zawsze wieczorem gdy kładę się spać :o PAGi- gratuluję zdania prawka :) Jeżeli chodzi o brzuszek - to u mnie go widać... jakbym była gdzieś w 5 -6 mies. ciąży :) chociaż przytyłam tylko 1 kg. Spodnie juz noszę na gumce. No cóż wkońcu kończę już 15 tydzień ciąży ;) Zachcianek jako takich nie mam, wogóle muszę się zmuszać by zjeść coś konkretnego... w lipcu jadę sobie na wypad pod domek i już nie mogę się doczekać... tylko żeby pogoda dopisała :) ja też coś mogę dorzucić jeżeli chodzi o śmieszne wpadki... gdy byłam młodsza chciałam sobie iść do lodziarni po lody. założyłam swoją super spódniczkę (lambadówę) i idę. ludzie zaczynają się za mną oglądać, nie wiem o co chodzi. wchodzę do lodziarni, kupuję lody, idę do wyjścia a pani która sprzedawała te lody zaczyna się śmiać i mówi: dziecko, popraw sobie spódniczkę bo ci się zawinęła... ja biorę rękę do tyłu a tam nie ma spódnicy!!!! widać same gacie!!! po prostu gdy wychodziłam z domu korzystałam z wc i spódnica zawinęła mi się do majtek... i tak paradowałam po ulicach pokazując majtochy... mam jeszcze jedną wpadkę, ale mojego męża, ale o tym w następnym poście :D
-
w końcu siedziałam w ich mieszkaniu przez godzinę nie wiedząc, że mały jest zawirusowany i roznosi po całym domu te wirusy :o
-
Anula - niestety idą z nim do lekarza w poniedziałek :o Półpaśca to on nie miał, ale ospę na pewno. Martwię się żebym to ja czasem nie dostała półpaśca :o
-
no i oczywiście byli zdziwieni dlaczego nie chcemy zostać u nich na noc :o mam ochotę zadzwonić do nich w poniedziałek i zapytać się co na tą ich niby wysypkę powiedział lekarz. ale pewnie nawet się nie przyznają, wkońcu nazwali mnie panikarą... ale jak to bedzie ospa to i tak się to wyda... rodzice tej dziewczynki napewno poinformują...