Hej dziewczyny .... widzę że nie jestem sama :( mam 23 lata i 2,5 msc temu zostawił mnie mój ukochany .... Byliśmy ze sobą dwa lata ale przez ostatnie pół roku dużo się kłóciliśmy zwłaszcza z mojego powodu. Ze względu na to że jest to przystojny facet i podoba sie dziewczynom potrafilam byc o niego bardzo zazdrosna , ograniczalam go itd. Po jednej z ostatnich kłótni powiedział mi że coś zgasło i że mnie już nie kocha .... A do tej pory zawsze mi mówił że jestem tą Jedyną... Bronił się słowami że tak mu się wydawało dopóki nie poznał mojego charakteru ...mówił coś o tym że miłość to tylko przyzwyczajenie i właściwie to jej nie ma :( Po 2 tygodniach od rozstania zaczął spotykać się z kimś innym i prosił bym uszanowała jego decyzję. Prosiłam go o szansę obiecywałam że się zmienię ale on był zimny jak głaz i głuchy na moje prośby....Nie jestem osobą naiwną i nie łudzę się że wróci do mnie bo gdyby mu na mnie zależało to nigdy by mnie nie zostawił....Poza tym dobrze wygląda i ma łagodny nieskomplikowany charakter więc nie grozi mu samotność Mam z nim nadal kontakt bo chciał go dalej ze mną mimo wszystko utrzymywać gdyż stwierdził że chce mieć we mnie siostrę której nigdy nie miał hehe Wiecie co?? Cieżko mi gdy o tym piszę bo wydawało mi się że to jest miłość aż po grób i że nigdy nie przyjdzie mi się wypowiadać na tego typu forach :) Zwłaszcza że zanim go poznałam modliłam się do Boga o prawdziwą miłość i pojawił sie ON. Byłam więc pewna że nic nie jest w stanie nas zniszczyć....A jednak. Teraz pozostaje mi tylko modlitwa. Modlę się codziennie do Boga o to by ON do mnie wrócił albo żeby pozwolił mi się zakochać w kimś na nowo. Najgorsze są ranki kiedy wstaję i czuję że go nie ma że nie mam nikogo do kogo moge sie przytulic że nie mnoge do niego zadzwonić i porozmawiac tzn hmmm moge ale jemu na tym nie zależy wiec nie bede go meczyc swoja osobą. Przerazają mnie zblizajace sie wakacje , wiosna kiedy przyjdzie mi spedzic ta pore roku bez niego ..... Nie jestem egoistką i wiem że muszę dać radę bez niego bo skoro on jest beze mnie szczesliwy to cóż..... ale mam malutką nadzieje na to ze coś w nim rozpali sie na nowo .... Mam nadzieje ze moje modlitwy mi w tym pomogą.